Rozdział 6

Wszystkie wspomnienia zaczęły wracać po spotkaniu z Zackiem.

Mój sok na jego koszulce, gdy wpadłam na niego na stołówce.
Wspólne spacery po parku i karmelowa latte w naszej wtedy ulubionej kawiarni, do której teraz już w ogóle nie chodzę. Bal halloweenowy w szkole, na którym zostaliśmy królem i królową szkoły. To były piękne czasy... Byłam wtedy taka szczęśliwa, nic mnie nie obchodziło, bo miałam najprzystojniejszego chłopaka w szkole.
Niestety nie trwało to długo. W przeddzień walentynek dowiedziałam się od mojego przyjaciela, że założył się z kolegami o to, że rozkocha mnie w sobie ptzed końcem roku szkolnego.
W Walentynki Zack zabrał mnie do restauracji. Zjedliśmy w spokoju kolację i wtedy postanowiłam dowiedzieć się czegoś o zakładzie...
Właśnie wtedy w święto zakochanych straciłam chłopaka i zaufanie do facetów.
Od tej pory moje życie zmieniło się o 180 stopni. Nie miałam żadnego chłopaka na dłuższą metę, bo po co?
Nie ma z nich przecież żadnego  pożytku. Tylko szlag Cię trafia, gdy zamiast pójść z tobą do kina woli pójść do kolegi się upić...

-Zaraz wywiercisz dziurę w tej butelce. -głos blondyna przerwał moje rozmyślania.

-Co?? -spytałam zdezorientowana

Chłopak tylko wskazał na butelkę, którą trzymałam w dłoniach. Gdy na nią spojrzałam zauważyłam spore wgłębienie.

Chwilę później spojrzałam z powrotem na Nicolasa, na którego twarzy gościł promienny uśmiech.

-Coś Cię bawi? -spytałam

-Nie. Czemu? -powiedział poważnie, ale w jego cudnych, błękitnych oczach dojrzałam rozbawione iskierki.

-Bo szczerzysz się jak mysz do sera. No ale co zrobić, nie każdy człowiek rodzi się inteligentnym.

-Czyżbyś kwestionowała moją inteligencję?! -odparł z oburzeniem

-Ależ skąd. -powiedziałam i już miałam z powrotem założyć słuchawki, ale ręka blondyna mi w tym przeszkodziła. Chwilę później usłyszałam jego głos.

-Może porobimy coś razem?

-Co niby?

-Coś wymyślimy. -chwilę się zastanawiał -Co powiesz na 20 pytań?

Chwilę się zastanawiałam, aż w końcu stwierdziłam, że w sumie chętnie się czegoś o nim dowiem.

-W sumie czemu nie. -zgodziłam się - To kto zaczyna?

-Możesz zacząć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top