Rozdział 12
"Jeśli dwie osoby na prawdę się kochają,zawsze znajdą drogę na powrót do siebie"
________________________________
*Oczami Louisa*
Stałem tam jeszcze chwilę,słysząc trzask drzwi. Szczerze stałem tak jak zamrożony.
Czułem się jakby ktoś właśnie wyrwał moje serce.
To nie jest tak,że chciałbym,aby Harry wyszedł. Po prostu chciałbym mieć decyzję nad tym czy wyjdzie czy nie.
Ale,Zayn...
Zayn był moim najlepszym kolegą. Był jak brat dla mnie.
Nie chciałem stracić Zayna,gdyż znałem go dłużej niż Harry'ego,którego znam dopiero jakiś dzień.
Poznałem go jak miał 7 lat,a ja 9.
A jeśli Zayn nie chciał Harry'ego w moim domu,to ja też go nie chciałem.
Jeśli Zayn nie chce bym patrzył na Harry'ego,nie będę na niego patrzył. I to jest właśnie to co chciał Zayn.
Ale miałem uczucie,że zrobiłem błąd słuchając Zayna.
Moje myśli wróciły do porządku,gdy Zayn stał w kuchni. Chłopak kazał mi wyrzucić stąd Harry'ego.
Ale... Wróćmy do retrospekcji*
Chciałem wykonać kolejny krok w stronę Harry'ego,gdy nagle wpadł tu Zayn.
- Co do cholery kolego? - Zawołał.
Wziąłem swoje ręce z twarzy Harry'ego i popatrzyłem na niego.
Nie zdjąłem swojego wzroku z Harry'ego,wciąż zerkałem na niego kątemoka... Zauważyłem w jego oczach tak jakby...ból.
- Uh.. Zayn ? Co ty tu robisz? - Zapytałem,drapiąc się po tyłu głowy.
- Po prostu przyszedłem sprawdzić co u Ciebie,w pośpiechu opuściłeś szkolę,chociaż teraz już wiem dlaczego. - Jego oczy ze zdegustowanym wzrokiem powędrowały ze mnie na Harry'ego.
- To nie tak jak myślisz Zayn.
- Oh tak. Nie byłem na tyle głupi myśląc,że będziesz chciał całować nowego dzieciaka ze szkoły. W sumie tak,ja zawsze kładę ręce na twarzach innych ludzi,nawet których znam tylko jeden dzień,i patrze im w oczy tym przesłodzonym wzrokiem.- Powiedział sarkastycznie ,opierając się plecami o ścianę.
- Gówno prawda. Zawsze robisz to z przypadkową dziewczyną,którą spotkasz w klubie - powiedziałem.
Zayn zignorował mój komentarz.
- Muszę z tobą porozmawiać -kontynuował. - Samemu. - Powiedział wciąż patrząc na Harry'ego z obrzydzeniem.
Położyłem dłoń na plecach Harry'ego na co ten podskoczył,pomyślałem że go wystraszyłem.
- Harry,usiądź w salonie gdy będę rozmawiał z Zaynem. *
Chłopak skinął głową,i bez słowa udał się do salonu.
Zayn zamknął za nim drzwi,i od razu zaczął mówić.
- Louis,dlaczego wisisz nad tym dzieckiem?
- Musiał zatrzymać się w moim domu. Jego mama pojechała z moją na jakieś całodniowe zakupy- Powiedziałem kładąc dłonie na swoim torsie.
- Cóż,nie chcę żebyś z nim rozmawiał,albo widywał się. - Powiedział,robiąc to samo co ja.
Zaśmiałem się,myśląc że nie mówi poważnie.
- Mówisz jak Ci tatusie z tych programów telewizyjnych,lub filmów,którzy zakazują swoim córką widywanie się z ich chłopakami
Chłopak zachował poważną twarz.
- Wiem,wiem. Ale tu jest nieco inaczej. To twój najlepszy przyjaciel,mówi Ci abyś przestał widywać się ze swoim chłopakiem.
Poraziłem go mylącym wzrokiem.
- Chłopakiem? Znam się z nim dopiero jeden dzień,nawet nie cały. Nie umawiamy się ze sobą.
Zayn westchnął.
- Dobra,nieważne. Ale,Louis,nie chcę abyś z nim rozmawiał,albo widział się ponownie. Po prostu wydaje mi się,że on nie jest dla Ciebie odpowiedni. Jako twój najlepszy przyjaciel mówię Ci co jest dobre,a co złe,i sądzę że ten chłopak nie jest dla Ciebie dobry.
- To nic co zrobiłem dla Ciebie ja? * - To było jedyne co mogłem powiedzieć,reszta nie chciała wyjść z moich ust. Z ciężkim westchnięciem odpowiedziałem - Okej,okej.
- Dobra -Powiedział Zayn,klepiąc mnie po plecach.
Staliśmy tak w milczeniu kilka minut,gdy Zayn znów zaczął mówić (niestety).
- Nie idziesz go stąd wykopać? -Zapytał.
Dałem mu kolejny mylny wzrok.
-Wykopać go?
- Czy na prawdę muszę powtarzać to od początku? -Westchnął.
Wtedy przypomniałem sobie,że on nie chcę abym widział się z nim,oraz rozmawiał.
- Oh no tak,zapomniałem o tym.
Zayn uśmiechnął się i wziął swojego Iphone.
- Dobrze,dobrze,dobrze. Popatrz,która jest godzina. Muszę już iść. - Powiedział,otwierając drzwi - Pa,Tommo! Widzimy się jutro w szkole - Powiedział przed zamknięciem drzwi.
Powoli poszedłem do salonu. Byłem zły. Harry wydawał się być dobrym chłopakiem,myślę że Zayn nie wie co mówi.
Ale nie chcę,aby był na mnie zły.
Mimo,że jestem od niego starszy,on potrafi dawać mocniejsze ciosy.
Usiadłem na kanapie,na przeciwko Harry'ego.
Usłyszałem kroki zbliżające się ku mnie,a wtedy usłyszałem go.
-Wszystko okej,Louis? -Zapytał słodkim tonem.
Byłem przytłoczony wszystkimi rzeczami,które nakazał mi Zayn.
Odpowiedziałem mu.
Miałem powiedzieć mu coś impulsowego,i to wcale nie było przyjacielskie.
Popatrzyłem na Harry'ego chcąc go przeprosić,ale te słowa nie wyszły z moich ust,a zamiast z nich wyszło inne słowo.
-Wypierdalaj. - Powiedziałem.
Zajęło mu kilka sekund,aż mi odpowiedział.
- P-przepraszam? - Odpowiedział,mrugając.
Wstałem i przetarłem swoją twarz.
- Po prostu wyjdź. - Powiedziałem mając nadzieję że jak już wyjdzie nigdy więcej nie będę z nim rozmawiał.
- Co? Ale ja muszę tu zostać,aż moja mama wróci. - Powiedział,wstając.
- Wypierdalaj z mojego domu! - Powiedziałem gniewnym tonem,prawie wrzaskiem.
Harry otworzył usta,ale nic nie powiedział.
Odwrócił się i po prostu wyszedł. I wtedy wiedziałem,że popełniłem największy błąd w historii..
* Szczerze sama nie rozumiem,o jaką retrospekcję chodzi hahah
* Jak zdziwi was to,że Louis do niego mówił, a on wiedział o co chodzi to od razu przypominam,że Louis mówi wolno i Harry potrafi rozczytać z jego ust to co mówi ;)
* Znowu bezsensowny moment,według mnie. Siedziałam nad tym dłuższą chwile i na prawdę nie mogę opracować o co chodziło tutaj autorce.
_______________________________
Więc praktycznie można powiedzieć,że Zayn jest strasznie nadopiekuńczy,albo zazdrosny...
BŁAGAM DOCEŃCIE TE MOJE KILKA GODZIN SPĘDZONYCH NA TŁUMACZENIU TEGO
( JESTEM CHORA I UWIERZCIE TO NIE POMAGA)
I PRZYNAJMNIEJ TO SKOMENTUJCIE.
BYŁO BY MI BARDZO MIŁO
DZIĘKUJE ♥
+ ZAPRASZAM NA BLOGSPOTA,GDYŻ WATTPAD CZĘSTO SIĘ PSUJE - http://nosoundlarrystylinson.blogspot.com
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top