T h i r t y F o u r

Nadeszła czarna noc. Księżyc przedziera się przez okno. Jesteśmy sami. Prowadzę go do pokoju, nie przerywając naszych pocałunków. Idziemy powoli, abyśmy nie przewrócili się przez panujące egipskie ciemności. Dłonie mam ułożone na jego policzkach. Palcami jeżdżę po cerze, wyczuwając jednodniowy, szorstki zarost. Jego ręka zaciska się na mojej talii, ale nie jest to mocny ani stanowczy uścisk.

Stawiamy kolejne kroki, przedostając się do pomieszczenia, w którym stoi łóżko. Wszędzie panuje cisza, którą przerywamy odgłosami pocałunków oraz szumem materiałów ubrań. Stopy głucho odbijają się o drewnianą podłogę.

Nakierowuję go na materac. Na chwilę przestaję go obcałowywać. Siada na meblu. Oczy migoczą w mroku niczym najdroższe kamienie świata. Rzęsy rzucają cień na policzki. Wpatrzony wprost we mnie z iskrą, która rozpala wiele uczuć. Spojrzenie warte więcej niż miliony dolarów, bo zarezerwowane wyłącznie dla mojej osoby.

Siadam na jego udach, pochylając się nad twarzą. Nie powstrzymuję się przed kolejnymi pocałunkami. Są one namiętne, a zarazem bardzo powolne i leniwe. Skupiam się na miodowym posmaku na języku. Chcę poczuć każdy detal, bo nieustannie cierpię na niedosyt.
Ręce obejmują mnie, chociaż jedna z nich spoczywa niedaleko pośladka. Budzi się we mnie pożądanie. Pragnę poczuć go w całości. Chcę obnażyć się przed nim pod każdym względem; jedyna potrzeba do zaspokojenia dzisiejszej nocy. Mam ogromny głód do nasycenia.

- Luke... - szepczę w jego słodkie usta, mając niedomknięte powieki z powodu podniecenia, rozpychającego mnie od środka. Dolną wargę oblizuję koniuszkiem języka.

- Hm? - mruczy, a głos okrywa chrypka, która powoduje dreszcze na plecach. Jest to cholernie seksowne. Uderza we mnie fala gorąca.

- Kochajmy się, proszę - skomlę, pozbywając się nieśmiałości.

- Co tylko zapragniesz, Michael - odpowiada, wznawiając pieszczoty, aby doprowadzić nas do białej gorączki. Wie, czego potrzebuję.

Dotykamy siebie, chociaż kształty ciał znamy na pamięć. Żaden fragment skóry nie pozostaje obcy. Widzieliśmy wszystko, co było do zobaczenia. Zero niewiadomych. Etap wstydu przed nagością zostawiliśmy daleko w tyle. Teraz pozostało nam odkryć nowe ścieżki do uzyskiwania przyjemność.

Zaczyna od niby niepewnego dotyku pośladków, gdzie palce zaciskają się na dłuższą chwilę. Odwdzięczam się owinięciem kosmyków włosów wokół dłoni, których ciągnę końcówki. Wtedy on wsuwa prawą rękę pod materiał bluzy. Przesuwa dłonią po moim brzuchu, który mimowolnie wciągam. Nie mam pojęcia, czy to przez parzący dotyk, czy ukryta niepewność przez ukazaniem pewnych części ciała, ale czy to ma sens, skoro widział mnie nago niejeden raz?
Nie zaprzątam sobie tym długo głowy, bo druga dłoń dotyka gołej części pleców. Sunie palcami wzdłuż długości kręgosłupa, unosząc materiał bluzy w górę. Stykam się z chłodnym powietrzem, jednak wewnątrz jestem rozpalony. Skutecznie uruchamia kocioł seksualności.

Ustami schodzi w dół na szyję, gdzie zostawia krwistą malinkę, której nie pozbędę się przez najbliższy tydzień, jednak to żadne zmartwienie. Cicho mruczę, czując usta na skórze oraz palce na lędźwiach. Cholernie się podniecamy. Siedząc na jego udach, odczuwam erekcję, która przebija się przez materiał spodni dresowych. Sam nie jestem gorszy. Z minuty na minutę mam coraz większy uścisk w bieliźnie.

Niecierpliwię się. Odrywam go od siebie, aby chwycić rąbki bluzy, które ciągnę w górę. Nie protestuje. Oddaje się moim poczynaniom. Wyrzucam materiał w nieznanym kierunku. Rozbieram go do naga. Stoi w promieniach księżyca. Oświetla jego skórę, która błyszczy. Uwypukla niedoskonałości, którymi mogę się zachwycić. Pokazuje całe piękno, abym mógł ponownie się zakochać.

Znajduję się w amoku miłości oraz podniecenia. Ponoszę się wariacjom. Nie przestaję go obcałowywać, jakbym chciał zaznaczyć każdy fragment ciała swoją miłością, która pali się w sercu stałym ogniem. Skóra jest rozgrzana. Jestem nakręcony, bo nikt nie podniecał mnie do tego stopnia, co robi on. Prowadzi za rękę do raju rozkoszy. Pokazuje, że przez seks mogą przesiąkać emocje. Nie musi być to jedynie droga do przyjemności, ale również kierunek do wyrażenia uczuć, które w nas tkwią. Stosunek wyraża miliony słów.

Cera jest miękka niczym jedwab. Dociera do mnie aromat perfum, który powoduje zawroty głowy. Niski głos wywołuje dreszcze na plecach. Nie wytrzymuję napięcia wewnątrz. Atakuje ono całe podbrzusze. Oddech momentami przychodzi z trudem. Żądza włada ciałem. Hormony szaleją po całym organizmie. Nie mam nad nimi panowania. Potrzebują upustu, który osiągniemy obydwoje dzisiejszej nocy, gdzie jesteśmy jedynie my oraz nasze spragnione siebie ciała i dusze. Nic więcej nie ma znaczenia.

Popycham go na pościel, aby położył się na długości łóżka. Pocałunkami schodzę nisko. Przecinam szyję, obojczyki oraz brzuch. Wyczuwam napięte mięśnie pod ustami. Palce trzymam na krańcu spodni. Bawię się gumką dresów, kiedy zostawiam malinkę nad linią bokserek. Brakuje mu cierpliwości, bo niespokojnie unosi biodra w górę w znaczący sposób. Uśmiecham się pod nosem, mozolnie ściągając materiał w dół. Uwielbiam doprowadzać go do szewskiej pasji.

Spodnie lądują na podłodze wraz z bokserkami. Mam go całego do dyspozycji, aby doprowadzić do siódmego nieba. I widząc chłopaka całkowicie nagiego, uderza we mnie kolejna gorąca fala pożądania. Zaczynam płonąć żywym ogniem, co czuję na policzkach. Zagryzam zębami dolną wargę, starając utrzymać siebie samego w stalowych rydzach.

Pochylam się niedaleko jego erekcji. Muskam wargami wewnętrzne strony ud, aby wzbudzić w nim czystą żądzę. W ramach słyszę jęk, który stanowi jeden z lepszych dźwięków dla uszu. Nie powstrzymuję niewielkiego uśmiechu, cisnącego się na usta. Kocham to, gdy doprowadzam go na skrajności, żeby móc usłyszeć swoje imię, wypowiedziane przez ochrypły głos.

Mija jeszcze trochę czasu zanim przechodzę do właściwego stosunku. Zgrabnie omijam penisa ustami. Dotykam go wszędzie, tylko nie w najwrażliwsze miejsca, dopóki nie słyszę prośby:

- Michael, proszę cię, weź go do ust albo ręki. Cokolwiek.

Poddaje się, więc zaciskam palce wokół przyrodzenia. W odpowiedzi dostaję westchnienie ulgi. Zaczynam wykonywać ruchy w górę oraz dół, jednak jest to mozolne tempo. Zależy mi, aby dostarczyć mu wiele przyjemności w dobry sposób. Długi seks posiada więcej doznań niż szybki, dlatego przekładam każdą czynność w czasie, dopóki nie potrafi wytrzymać dłużej, jednak wiem, że lubi to. Znam go na pamięć. Wiem o jego czułych i słabych punktach, gwarantujących kolejne pomruki błogostanu, kiedy ciężko utrzymać nerwy na wodzy. Wtedy zaciska palce na pościeli, aż bledną knykcie. W chwilach ogromnej słabości dłonie układa na moim ciele albo włosach. Nie jest nieśmiały. Pokazuje pazurki, którymi zbija mnie z tropu.

Mija kilka minut, odkąd zacząłem wykonywać ruchy dłonią, które przyjmują naprzemienne tempo. Wtedy niespodziewanie dotykam językiem końca członka. W odpowiedzi słyszę gardłowy jęk, który budzi we mnie potwora, ale zatrzymuję siebie przed pochopnymi krokami.
Zasysam usta wokół główki. Luke próbuje wypchnąć biodra, żeby wejść głębiej w moje gardło, ale nie pozwalam na to. Bawię się jego cierpliwością, chociaż najchętniej poczułbym go w sobie teraz.

Powoli wsuwam go sobie w gardło, próbując nabierać powietrze nosem. Robię to rytmicznie, dopomagając sobie ręką. Hemmings nie szczędzi odgłosów przyjemności oraz cichych wiązanek przekleństw. Próbuje kontrolować swoje odruchy, aby poczuć mnie lepiej, jednak nie zawsze mu to wychodzi, powodując u mnie kaszel lub krztuszenie, za które raptownie gorączkowo przeprasza i...chyba właśnie tak powinien wyglądać seks - nic na siłę. Powinno słuchać się partnerów, rozmawiać podczas stosunku oraz nie wstydzić się mówić o tym, co chcemy. Inaczej nie ma to żadnego sensu. Kończymy seks niezadowoleni, co powoduje u niektórych negatywne myśli, które przynoszą zło do życia codziennego i łóżkowego.

W pewnym momencie odrywa mnie od swojego przyrodzenia, ciągnąc w górę. Ściąga ubrania z ciała. Uderza chłód, powodując gęsią skórkę. Obala mnie na łóżko. Przejmuje nade mną kontrolę, ale uśmiecha się słodko. Całuje mnie, jakbyśmy więcej nie mieli się spotkać. Mam pieprzone motylki w brzuchu, chociaż okres dojrzewania jest dawno za mną. Nie powstrzymuję uśmiechu, cisnącego się na usta, kiedy obcałowuje całą twarz. Otula swoim ciepłem, żebym poczuł się doskonale.

- Jesteś piękny, Michael - mówi Luke, pochylając się nad moją twarzą. Uśmiecha się szeroko, rozpalając serce miłością. Palcami zaczesuje kosmyki włosów, które opadają na moją twarz. Robi to w sposób przepełniony delikatnością, jakbym został zrobiony z porcelany, a on bałby się zrobić krzywdę. - Nie mówię tego często, ale chciałbym, żebyś miał tego świadomość, że jesteś jednym z najpiękniejszych mężczyzn, jakich miałem okazję zobaczyć w życiu - komplementuje, zabierając mi tym język w ustach, dlatego przyciągam go do kolejnego słodkiego pocałunku.

Czym sobie na niego zasłużyłem? Bo nie widzę, abym miał powód do posiadania największego skarbu tego świata w swoich dłoniach.

Jestem cholernie wdzięczny, że pojawił się w moim życiu, chociaż za sobą przyniósł serię niefortunnych zdarzeń. Nie było kolorowo, jednak nauczyliśmy się, że istnieją inne odcienie niż biel oraz czerń. Musieliśmy porozmawiać, posprzeczać się i przespać, aby zrozumieć to. Do wszystkiego potrzeba czasu. Czas stanowi najważniejszy wyznacznik wszystkiego, co się dzieje we wszechświecie. Bez niego jesteśmy nikim oraz niczym.

Przekręcam się na brzuch, chociaż nie jest to najwygodniejsza pozycja ze względu na erekcję, która domaga się atencji. Luke przechodzi do rozciągnięcia mojego odbytu. Doskonale czuję jego długie palce wraz z lubrykantem w sobie. Zaciskam dłonie na pościeli w akcie desperacji, kiedy on w między czasie składa pocałunki wzdłuż kręgosłupa, powodując kolejne fale dreszczy. Czuję, że niedaleko nad pośladkiem zasysa skórę, aby zostawić kolejnego krwistoczerwonego krwiaka.
Nieustannie dokłada oraz krzyżuje palce, abym został odpowiednio przygotowany, chociaż to również dostarcza ekstazy, kiedy dotyka wrażliwego punktu, a wtedy cichutkie jęki wydostają się z gardła. Cały płonę od dostarczanych bodźców do ciała. Kiedy żarzy się pożądanie, staję się wrażliwszy na cielesne doznania, dlatego czuję nawet kiedy jego oddech odbija się o skórę, co powoduje kolejną dawkę ciśnienia.

- Luke, wejdź we mnie... - proszę, nie mogąc dłużej wytrzymać napięcia w organizmie. Jestem tykającą bombą, która czeka tylko na iskrę, aby móc wybuchnąć.

- Czujesz się gotowy? - składa niewielki pocałunek na łopatce.

- Tak - odpowiadam drżącym głosem, kiedy on sunie koniuszkiem nosa po skórze pleców. - Zróbmy to.

Więcej nie muszę powtarzać. Unoszę biodra w górę, stając na kolanach. On szybko upiera się z prezerwatywą, na którą wylewa kolejną dawkę lubrykantu. Dłonie układa na biodrach, ale pochyla głowę niedaleko mojej, aby złożyć kilka muśnięć w okolicach ucha.

I wtedy wchodzi we mnie, ale w bardzo spokojnym tempie. Czuję go w całości. Każdy centymetr, który wypełnia mnie. Zagryzam zęby na wardze, kiedy zaczyna wykonywać ruchu biodrami. Nie robi tego szybko. Nie spieszy się z orgazmem, jakby chciał, żebym skupił się na doznaniach, które przeżywamy. Nie szczędzimy kolejnych fal pocałunków, dotyku oraz słów. Czuję go wszędzie. Pragnę go więcej oraz więcej; studnia bez dna. Cały płonę żywym ogniem. Rośnie on w podbrzuszu, kiedy następują kolejne wsunięcia oraz wysunięcia. Stanowię zapałkę, która pali się do momentu, aż płomień dotrze do końca. Chłopak wznosi mnie na kolejne wyżyny, a każdą odczuwam w mięśniach oraz kościach. Lecimy osiągnąć apogeum ukojenia.

Seks przypomina spokojne fale wód. Nie jest to pospieszny stosunek. Brakuje w nim ciągania za włosy, drapania paznokciami po plecach oraz intensywnych ruchów. Zastępujemy to czułościami, słodkimi słówkami oraz jedwabnym dotykiem. I nie jest to gorsza opcja. Bardzo ją lubię, bo czuję się kochany oraz kocham. Pierwszorzędną rolę grają uczucia. Nie nalegam na dojście do orgazmu. Skupiam się na tym, abyśmy obydwoje czuli się wyjątkowo i komfortowo. Czerpię z jego obecności. Mentalnie nigdy nie znajdowaliśmy się bliżej. Zdarliśmy z siebie warstwy wstydu. Stoimy nadzy, obnażeni z lęków. Widzimy każdą skazę, niedoskonałość, jednak nie oddalamy się, a bardziej pochłaniamy się w uczuciu. Cały akt staje się piękny, kiedy uśmiechamy się do siebie, a w oczach płonie miłość, która nas napędza. Czuję się prawdziwie szczęśliwy pierwszy raz od bardzo dawna.

Następnie prowadzi mnie na szczyt przyjemności, gdzie wykrzykuję jego imię. Bez wstydu.

I na koniec zasypia w moich ramionach. Skąpany w skromnych promieniach księżyca, przedzierających się przez niedomknięte rolety. Nadzy przywieramy do siebie pod puchatą kołdrą, przekazując ciepło z jednego organizmu do drugiego. Pod dłonią wyczuwam rytm bijącego serca, które dzielimy.

A ja szepczę dwa słowa wprost do jego ucha, którymi przypieczętuję wszystko. I nie ma już odwrotu.



__________

Widziałam, że byliście chętni na bonus, więc prawdopodobnie go zrealizuje, jednak nie pojawi się on od razu po zakończeniu książki tylko jakiś czas po

Kolejny rozdział będzie po nowym roku, więc teraz chcę życzyć wam, aby jednak 2021 okazał się lepszy niż 2020

(Jestem ciekawa, czy wiecie, dlaczego niektóre zdania są kursywą. Jeśli tak to jesteście bystrzaki)

Komentujcie i zostawcie votes! <3

FajnaSosna xxx


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top