1












Na świecie istnieje wiele stworzeń, tak samo jak i ras ludzkich. Każda z nich ma swoje charakterystyczne cechy wyglądu, zachowania. Niektórzy ludzie lubią bliskość drugiej osoby, traktując ją jak coś potrzebnego do życia. Natomiast inni, ci bardziej uparci zawsze będą stać po przeciwnej stronie takiego życia.

Ale co jeśli nie jest się człowiekiem? Czy lepiej jest się kierować swoimi potrzebami, swoim instynktem niż tym co powinno do nas należeć?

Ciemno włosa dziewczyna, trzymając w dłoni małe lusterko z uwagą oglądała swoją twarz. Jej małe uszy nasłuchiwały tego co działo się za drzwiami, wyczekując odpowiedniego momentu do wyjścia.

Było coś w nim takiego, co zawsze zapędzało ją w zakłopotanie. Może był to urok osobisty, a może sposób mówienia chłopaka, który sprawiał że od razu traciła pewność siebie i stawała się potulna.

On był... uzależniający.

Lu nienawidziła sytuacji, w której się znalazła. Z pomocą przyjaciół i czasu zrozumiała, że tak łatwo nie pójdzie jej z Park Jiminem. Musiała działać, dopóki mogła. Nie chciała być już dłużej traktowana jak zabawka. Nie chciała być tylko jego przytulanką, którą później odłożyłby. To była chęć zwrócenia uwagi na siebie i ruszenia do przodu.

Już sam początek ich relacji nie był dobry, a dokładnie moment w którym Jimin pomylił jej płeć i nazwał ją Lu. Nawet kiedy później zdał sobie z tego sprawę, nic się nie zmieniło... no może to że właśnie wtedy zaczęła być jego przytulanką.

Jimin po prostu kochał koty.

Ją także.

Jednak nie tak jakbym ona tego chciała.

-Lu, wychodzę!

Głos przechodzący przez wszystkie pomieszczenia, szybko dotarł do jej uszu, które od razu podniosły się wyżej. Serce zaczęło szybko bić, tak jakby miała nagły atak paniki. Rzuciła lusterko na łóżko i szybko potuptała do blondyna, czyli tak jakby jej życie miało od tego zależeć.

-Dokąd idziesz?

Z uśmiechem na twarzy stała tuż przed nim. Wyższy od niej chłopak powoli zakładał ciepłe ubrania, gdy ta z iskierkami w oczach patrzyła na niego.

-Mówiłem Ci, że miałem się spotkać z chłopakami - uśmiechnął się, tak jak zwykle - Pilnuj domu.

Jego palec wylądował na czubku jej nosa, na którym skupiła całą swoją uwagę. Z jej oczu powstał zez, z powodu którego usłyszała jego chichot.

-Bądź grzeczna skarbie.

Poczochrał jej niedawno ułożone włosy i zostawił ją w kompletnej samotności. Wzrok pozostał na zamkniętych drzwiach. Miała ochotę pójść za nim, zatrzymać go i zostać tak razem jak najdłużej. Nigdy nie lubiła zostawać sama w domu, a zdarzało się to dość często.

Jej uszy kolejny raz uniosły się, gdy znajoma melodia grała. Szybko pobiegła, do telefonu. Wyciągnęła go ze sterty ubrań i położyła przed sobą na stole.

-Prawo czy lewo? Jak to się naciskało?

Zestresowana patrzyła na dwie słuchawki, znajdujące się po przeciwnych stronach ekranu. Od kilku dni czekała na ten telefon, ale gdy nadszedł ten moment nie wiedziała nawet jak go odebrać.

Zacisnęła zęby na wardze i przesunęła palcem po ekranie. Szybko pochyliła się do telefonu i przyłożyła jedno z uszu do niego.

-Halo?

Jej dziecinny głos nie był w stanie przedostać się na drugą stronę. Nim zdążyła się zorientować głośna melodia uderzyła w jej bębenki. Odskoczyła do tyłu, zakrywając swoje zranione uszy.

Obraz przed nią stał się zamazany. Skuliła się w kłębek, będąc zaskoczoną i ze strachem wpatrywała się w wibrujący telefon dopóki nie ucichł.

Puk puk puk

Jej wzrok od razu znalazł się na drzwiach. Powoli wstała z niewygodnej podłogi i niepewnie podeszła do drzwi.

-K-kto tam?

Jej głos drżał niekontrolowanie. Jimin zabraniał jej otwierać drzwi dla nieznajomych w obawie, że ktoś może zrobić jej krzywdę.

Lu nie była bezpieczna w tym miejscu, ani w żadnym innym. Od jakiegoś czasu ludzie zaczęli nienawidzić hybrydy i je zabijać jak najgorsze szkodniki. Była tu intruzem i właśnie tak była traktowana, pomimo że nie miała na to wpływu, każdy stanowił dla niej zagrożenie. Natomiast kontakt miała tylko z samymi zaufanymi przyjaciółmi Jimina.

-To ja, Yoongi.

Jego głos nie wyrażał zbyt wielkich emocji, ale dziewczyna była do tego już przyzwyczajona i nie miała z tym większego problemu. Całkiem dobrze z nim się dogadywała.

Jej małe dłonie powędrowały do zamka od drzwi i odblokowały go. Ciemno włosy stał z rękami w kieszeniach.

-Masz już wszystko? Przygotowanie tego trochę zajmie, lepiej być wcześniej.

Przytaknęła głową, machając przy okazji nią dziesięć razy zanim pobiegła po torbę z ubraniami. Yoongi nie krępując się, wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Rozsiadł się na wygodnej kanapie, gdy czekał na młodszą.

-Mam już wszystko!

Trochę zmęczona przybiegła do niego z rzeczami w ręku i uśmiechem na twarzy.

-No już, ubieraj się, potrzymam to dla ciebie.

Podała mu wszystko co trzymała i pobiegła po kurtkę. Założyła wszystko na siebie, wliczając w to czapkę. Nie było tak zimno na zewnątrz, po prostu musiała ukryć wszystko co nie ludzkie.

We dwójkę wsiedli do taksówki, która miała zabrać ich do klubu. Lu nie była typiarą, która lubiła takie miejsca, ale dzisiaj był wyjątkowy wieczór.

Jimin miał urodziny.

A ona chciała dać mu prezent.

Jednak nie chciała, żeby wiedział że to prezent od niej. Prawdopodobnie nie potrafiłaby rozmawiać z nim przez kilka dni, a co mówić żyć w jednym mieszkaniu. Postanowiła wykorzystać swoje zalety i zamienić się w kotka, ale nie takiego zwyczajnego. Postanowiła postawić sobie poprzeczkę o kilka stopni wyżej.

-Co się tak szczerzysz? Jesteśmy już na miejscu.

Jego głos wybudził ją z rozmyśleń i pomógł powrócić na ziemię. Potrzepotała uszami, jak na kota przystało i wysiadła zaraz za Yoongi. Zadarła głowę do góry, podziwiając wielkość budynku. Kompletnie pomijając fakt że Yoongi oddalał się od niej. Dopiero po chwili zorientowała się i wbiegła za nim do budynku.

-Nie nie nie..

Odwróciła się na pięcie, gdy tylko zobaczyła blondyna stojącego w oddali. Nie wyglądało na to, żeby Yoongi chciał na nią czekać, dlatego czym prędzej chwyciła za najbliżej stojące krzesło i zasłoniła się nim. Musiało wyglądać to dziwnie, ale była bezpieczna.

Szybko przemknęła do kolejnych drzwi, pozostawiając krzesło za sobą. Nie mogła go zgubić, bo kompletnie nie znała tego miejsca i prędzej wpadłaby na Jimina, niż go znalazła pomiędzy taką ilością ludzi.

-Yoongi!

Krzyknęła, jednocześnie próbując zrobić to szeptem. Wydawało się jej że chłopak jedynie przyspiesza zamiast zwalniać.

-Wrr zaraz cię zabiję.

Mruknęła zdenerwowana. Pobiegła za nim korytarzem. Omijała idących ludzi, starając się na nich nie wpaść. Kolejny raz zniknął z jej oczu chowając się za drzwiami. Z mocnym odepchnięciem wparowała do środka.

Jej mięśnie rozluźniły się, gdy zobaczyła szyderski uśmiech na jego twarzy.

-Nie baw się ze mną!

Wycelowała w niego palcem.

-Nie mogę, kiedy robisz takie miny!

Beztrosko się chichrał.

Kolejny człowiek, który kocha koty.

Westchnęła, ale to w niczym nie pomogło.

-Ja też chcę mieć takiego kota.

Podszedł do niej i poklepał ją po głowie jak prawdziwego zwierzaka.

Jej oczy skupiły się na torbie, która była za nim.

-Która godzina?

Lu nie opanowała jeszcze technologii, która była dla niej wyjątkowo skomplikowana. Dlatego w tej kwestii polegała na innych. O wiele łatwiejsze było dla niej czekanie aż Jimin wróci z pracy niż obsługiwanie smartfona. Gubiła się, a niektóre kolory nadal były dla niej zagadką.

-Prawie dwudziesta - oznajmił - Niedługo powinien zjawić się ktoś kto zrobi ci makijaż. Przebierz się, będę w pobliżu.

Zniknął w mgnieniu oka.

~*~

-Ała..

Jej ciche narzekanie rozśmieszało mężczyznę, który starał się jak najmniej boleśnie rozczesać jej długie włosy. Zaciskała dłonie na materiale krótkiej spódniczki, starając się znieść ból. Była już na ostatnim etapie tej męczarni.

Gdy tylko jej włosy były już upięte, mężczyzna spryskał je co wywołało u niej atak kichania. Yoongi dołączył do naśmiewania się z dziewczyny, co zruszyło jej nerwy.

Nie była w stanie nic powiedzieć, dopóki ktoś nie włączył wiatraka. Powietrze uderzyło w jej twarz, jednocześnie hamując katar. Jej fryzura była już gotowa dlatego trochę się zdenerwowała.

To był ten czas.

Mężczyzna wyszedł pozostawiając ich samych. Lu spojrzała w lusterku na Yoongiego i wstała z krzesła. Chwyciła za maskę, która leżała na toaletce. Zręcznie poradziła sobie z założeniem jej.

-Jimin już czeka.

Jej uszy podniosły się. Wewnątrz niej narodziła się ekscytacja, której nie mógł nie zauważyć Yoongi. Szybko podbiegła do ściany, przy której stały wysokie szpilki i je założyła. Nie była mistrzynią chodzenia w wysokich butach, tak szczerze to miała je drugi raz w życiu na nogach. Jednak nawet to nie mogło jej zniechęcić.

-Gdzie on jest? Nie powiedziałeś mu nic, prawda?

Zaprzeczył głową, co jeszcze bardziej podbudowało ją na duchu. Yoongi poprowadził ją prosto przed drzwi pokoju, w którym miał znajdować się Jimin. Weszła do środka bez zakłócania spokoju panującego w środku. Jej uszy wsłuchały się w sentymentalny dźwięk muzyki, a wzrok wytężył.

To nie miało tak być.

Jej nogi zaczęły się lekko trząść, gdy zobaczyła w środku Jimina siedzącego w samotności na nie za wysokim krześle. Nie mogła powstrzymać tego, że nagle stała się mniej pewna siebie.

Wyprostowując się próbowała opanować swoje obawy i przynajmniej wyglądać na pewną siebie. Jej obcasy stukały o podłogę, gdy zbliżała się do niego.

Gdy była już wystarczająco blisko, by móc go dotknąć, umiejscowiła swoje palce na boku jego szyi. Umiejscowiła nos zaraz przy jego uchu i zaciągnęła się jego zapachem.

Lub może bardziej zapachem alkoholu.

Wyprostowaną dłonią zjechała wzdłuż jego klatki piersiowej.

Nagle została złapana.

Wywołując wewnątrz niej panikę, chciała się wycofać. Jego dłoń z nadgarstka przeniosła się niżej, ostatecznie uwalniając dłoń dziewczyny. Jej serce nie przestawało szybko bić.

Starając się jak najszybciej wyjść z opresji, ale jednocześnie bez wzbudzania podejrzeń przesunęła dłońmi po jego ramionach, wycofując się.

Nigdy nie przygotowywała się na jego reakcje, dlatego teraz stanowiło to dla niej tak ogromny problem. Ogarnęła myśli, zanim kolejny raz spróbowała się do niego zbliżyć.

Chciała obejść krzesło, na którym siedział, jednak zanim miała szansę spotkać się z jego twarzą, poczuła uszczypnięcie na łydce. Nie mogła powstrzymać swojego zawstydzenia.

Jej wzrok znalazł się na jego ustach, unikając spotkania się ich spojrzeniom. Pomimo że wyczuwała jego wzrok na sobie starała się kontrolować. Stanęła pomiędzy jego nogami i pochyliła się do przodu.

Jej dłonie powędrowały do guzików od jego koszuli i sprawnie zaczęły odpinać. Robiła to szybko, może zbyt szybko ale nie mogła się opanować. Poczuła jego dłonie najpierw na swoich biodrach, a później jego powolny przesuwający się ruch, ku plecom. Ciarki przechodziły przez jej kręgosłup, a on jakby wiedząc o tym umiejscowił tam swoje dłonie. Zaciskając je i wbijając co chwilę w jej ciało dekoncentrował ją.

To ona miała go doprowadzić do takiego stanu, a nie on ją.

Przyjemne ciepło oblało ją, coraz bardziej przybliżając ją do porażki. Wyobrażała to sobie kompletnie inaczej.

Jednak była dla niego zbyt słaba, a on zbyt onieśmielający dla niej.

Wtedy zrozumiała, że z nim nie wygra i jeśli ma się to zakończyć bezpiecznie dla niej, to musi teraz stąd wyjść.

Przejechała dłonią po jego nagiej skórze, następnie pozbywając jego dłoni z siebie powoli wycofała się do tyłu.

Właśnie wtedy jego dłoń mocno chwyciła jej nadgarstek i pociągnęła do siebie. Lu niefortunnie potknęła się o własne nogi. Pod ciężarem jej ciała krzesło przeważyło się na drugą stronę. Oboje runęli na podłogę tworząc przy tym niezły hałas.

Wylądowała bezpiecznie na nim, przy okazji będąc ubezpieczaną przez jego ramiona. Nie mogła czuć się gorzej niż w tym momencie.

Jego chichot sprawił, że podkuliła uszy. Nie miała odwagi, żeby podnieść twarz i spojrzeć na niego.

-Jesteś zazdrosna?

Jego słowa wywołały w niej złość. Schowała nos w jego ramię, próbując powstrzymać się przed pochopną odpowiedzią. Na język przychodziły jej niemiłe słowa, których nie chciała mówić, bo wiedziała że zostałaby wyśmiana. Złość zamieniła się w gorycz, ona natomiast w rozpacz.

-Kocham cię.

Dusiła w sobie szloch, a łzy zaczęły moczyć rękaw jego koszuli.

Nienawidziła go za to że tak bardzo ją lekceważył i odpychał na bok jej uczucia.

-Ja też cię kocham.

Powiedział nadal się chichrając.

On zawsze tak odpowiadał.

Ale nigdy nie oznaczało to tego co ona by chciała żeby oznaczało.







Ten challenge gówniane mi wyszedł XDD

Znaczy w sumie wcale bo nie trzymałam się reguł Lol.
Ale musiałam się wyspać, a one shot przynajmniej ma 2k słów 🤷‍♀️

Moje oczekiwania były takie: ⬆️

Jednak rzeczywistość to: ⬇️

Ale zapraszam do exols1306 bo to spoko ziomuś no i mnie nominowała xd
(Pisze książki z shipami których nie ogarniam, ale i tak robi to zajebiście więc jak ktoś coś z Ateez lub EXO to do niej i zostawić jej dużo miłości bo mi prace domowe daje, ok?)

Iiiiiiiiiiiii

No nominuję kogoś, ale nie bijcie XD

-TheTaesthetic

Ziomuś ty wiesz że cię lubię, no to trochę ci czasu wolnego odbiorę xd

Porywaczka_BTS
A weź coś napisz XD

gu_misio
Nwm czy żyjesz ale jeśli żyjesz to miło mi będzie

absy_Jungkooka
Skusisz się?

chujtaehyunga
Wierzę w ciebie ^^

Odznaczę was też pod postem z zasadami, więc give me a moment

Jak by co reszty ludzi się boję, dlatego nie ma nominacji XDD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top