73
**** Cztery miesiące później ****
- Marlena, ja nie dam rady - oświadczyłam kolejny raz, wstając z łóżka i podchodząc do przyjaciółki.
Dziewczyna ma ze mną urwanie głowy od samego rana. Ba, mogę spokojnie powiedzieć, że od wczoraj.
Chodzę, jak na szpilkach, stres mnie zjadł, a gdzie tam jeszcze do końca dnia...
- Przesadzasz kochanie - objęła mnie ramionami, przytulając do siebie. Ona za to tryskała radością. W końcu dożyła dnia, w którym jej najlepsza przyjaciółka wychodzi za mąż.
- Zobacz, zobacz jak mi się ręce trzęsą! - wyrwałam się jej i pokazałam na wyraźnie dygoczące dłonie, które za nic nie chciały przestać. Ta tylko zaśmiała się i ponownie do siebie przygarnęła moje ciało.
- Jest dziesiąta rano. Wszystko jest przygotowane, tylko czeka na to, żebyś założyła suknię i pojechała do kościoła. Do tego jeszcze jest trochę czasu. Postaraj się tym nie przejmować, okej? Chodź na śniadanie, poza tym trzeba nakarmić naszą małą kruszynkę, zapomniałaś? - skąd ona ma ten spokój?
- Ciekawe, jak to będzie, gdy ty będziesz brać ślub!
- Oh, uwierz, będę gorszą panikarą od ciebie - chwyciła mnie za rękę i wyciągnęła z pokoju. Wchodząc do kuchni zobaczyłam mamę zabawiającą Alice.
- Nareszcie, myślałam, że nie zejdziecie dzisiaj! - mama wtrąciła swoje trzy grosze.
- Byłam tego bliska, mamo - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Podeszłam do nosidełka i wyjęłam z niego małą, przytulając do siebie. Jak to możliwe, że to maleństwo odpędza ode mnie cały strach? Usiadłam z nią przy stole. Mama w tym czasie przygotowała mleko dla Al i podała mi je. Patrzyłam, jak mała pije przez smoczek i rozgląda się radośnie dookoła. Nic mnie tak nie cieszy, jak to, że jest szczęśliwa.
- Ciekawe co u chłopaków? Podobno Zayn z Niallem zrobili Louisowi taki wieczór kawalerski, że go nie zapomni do końca życia! - powiedziałam.
- Harry ma tu przyjechać z Zaynem dwie godziny przed, więc dowiesz się wszystkiego ze źródła - odpowiedziała Marlena.
Od Harry'ego wiem tylko tyle, nie chciał mi nic powiedzieć, a ja nie dociekałam, by nie wyjść na zazdrosną. Chociaż i tak byłam. Myśl, że chłopaki wymyślili jakąś seksowną tancerkę z ubraniem, które więcej odkrywało, niż zakrywało, po prostu mnie przerażała. Nie mam już swojej figury sprzed ciąży i szczerze, przez tą myśl popadłam w kompleksy przeglądając się wtedy w lustrze...
U mnie dziewczyny też się postarały, choć na pewno nie było tak szaleńczo, jak u panów. Było wino, muzyka, świetna zabawa. Byłyśmy w piątkę: ja, Mar, Diana, Soph i moja mama. Gadałyśmy o wszystkich i wszystkim, nie szczędząc sobie języka. Alice leżała sobie w łóżeczku specjalnie przyniesionym do salonu, doglądana przez nas wszystkie, a Nathan był przy Dianie.
- Zjedz coś - Marlena podsunęła mi talerz z kanapkami i szklanką herbaty pod nos.
- Nie mam ochoty - na samą myśl o jedzeniu, żołądek skręcał mi się w ciasny supeł. Przełożyłam Alice na lewe ramię i upiłam łyka gorzkiego napoju.
- Chyba nie chcesz zemdleć przed kościołem? - oburzona mama wstała, podeszła do mnie i zabrała małą, oświadczając: - Nie dostaniesz małej, dopóki nie zjesz kilku kanapek.
I poszła na górę. Świetnie. Świetne przekupstwo. Jęknęłam tylko i zabrałam się niechętnie za jedzenie. W ogóle mi nie smakowało.
- Weź się w garść. Za cztery godziny najważniejsza chwila w twoim życiu, a ty tu jęczysz? - usłyszałam głos Marlenki.
- Ja to po prostu przeżywam.
- To przestań! Przecież to wspaniałe! A jęczeć będziesz w nocy, tym się nie musisz martwić - zapewniła.
Nawet o tym nie pomyślałam... Moja głowa z bezsilności opadła na blat stołu.
- Wiem...
- No właśnie. Przestaw jakiś trybik w tej główce i widzę cię za chwilę u ciebie w sypialni zwartą i gotową na przygotowania!
Dziewczyna wstała od stołu i również zniknęła na schodach prowadzących do góry. Eh, może faktycznie powinnam mniej się przejmować, a więcej cieszyć? W końcu wszystko było ćwiczone i dopięte na ostatni guzik.
Tak muszę zrobić - pomyślałam i włożyłam talerz do zmywarki razem z kubkiem po herbacie.
- No dobra, teraz idź się wykąp i odpręż, bo jesteś strasznie spięta - Marlena wygoniła mnie do łazienki, uprzednio starając się rozmasować moje barki.
Na marne.
Zrobiłam tak, jak chciała i po chwili woda lała się do wanny. Dresy zrzuciłam i weszłam do wody. Nalałam trochę zapachu waniliowego, który odprężał mnie, ale zdecydowanie lepiej robił to Louis. Mój kochany... Nigdy nie myślałam, że będzie dane przeżyć z nim tak wspaniałe chwile, a teraz, za kilka krótkich godzin powiemy sobie tak przy ołtarzu. Przez te cztery miesiące nie za wiele uległo w życiu nas wszystkich.
Nie wiem, czy to mówiłam, ale Marlena ponownie przyjęła pierścionek od Harry'ego. Niestety musiał kupić nowy, bo dziewczyna poprzedniego nie mogła znaleźć w czeluściach swojego pokoju. Ostatnio byli na kolejnych wakacjach i wrócili na święta. Marlena jest taka szczęśliwa, tryska pozytywną energią, że czasem sama jej zazdroszczę... Ja niestety nie mam czasu na odpoczynek i dopiero dziś tak naprawdę się ' zabawię '.
Widać Harry korzysta z uroków wolnego czasu i dobrze się z tym ma razem z dziewczyną. Jak każdy z całej piątki. Był moment, w którym tylko ja z Lou byliśmy w Londynie. Reszta rozjechała się w świat, ale teraz są ze swoimi rodzinami.
Diana i Zayn... Oni to już w ogóle inna bajka. Zachowują się, jak dwójka zakochanych nastolatków, ciąge są razem, gruchają sobie, nie opuszczają się na krok, a Zayn jest tak w nią wpatrzony, że napisał dla niej piosenkę. Dziewczyna o tym nie wie, prosił o utrzymanie tego w tajemnicy, by mógł stworzyć do tego muzykę. Po prostu przeżywają zakochanie. Nathan ma już pięć miesięcy, uroczy z niego bobas. Rośnie jak na drożdżach, dając swojej mamie wiele radości.
Liam i Sophia mieli kryzys. Było tak źle, że postanowili na chwilę odpocząć od siebie jakoś pod koniec października. Ale nie dali rady bez siebie i dwa tygodnie późnej znowu byli razem. Oni na razie nie planują żadnego ślubu, cieszą się sobą i wolnym czasem spędzonym z rodziną.
Niall. Po rozstaniu z Madeleine spotykał się z kimś. Z kilkoma dziewczynami dokładnie, ale to nie było nic na poważnie. Nie sądziłam, że zamieni się stronami z Harrym i zajmie jego miejsce podrywacza... Mam nadzieję, że chłopak w końcu znajdzie tą, która podbije jego kochane, ciepłe serducho.
- Eva! Ile jeszcze będziesz tam siedzieć?! Minęła godzina! Utopiłaś się czy co? - do moich uszu dotrał donośny głos Marlenki zza drzwi.
- Już wychodzę, daj mi moment! - westchnęłam i wyszłam z wanny.
Woda zdążyła już wystygnąć, a skóra dłoni zmarszczyć się. Wytarłam się ręcznikiem i owinęłam nim ciało. Włosy przetarłam drugim ręcznikiem i zawinęłam w turban.
- Okej, zrób ze mną, co chcesz - powiedziałam, wychodząc z łazienki i zamykając za sobą drzwi.
- Cudownie! - pisnęła i pociągnęła mnie na fotel przed lustro przy mojej skromnej toaletce.
Ps. Ważne!
Zdj w tym rozdziale jest do kolejnej części. Jest to sukienka, którą założy Marlena na ślub ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top