51

W poniedziałek rano przy śniadaniu doszło do niemiłego incydentu. Wzięłam do ręki gazetę, która później była jego przyczyną. Na pierwszej stronie bił po oczach napis na pół strony:

" Louis z 1D znowu spotyka się ze swoją byłą dziewczyną?! "

Zaczęłam czytać dalej, choć wiedziałam, że wchodzę na cienki lód. Ale cóż, zaczęłam to skończę.

" Z piątku na sobotę, w domu brytyjskiego zespołu One Direction, miała miejsce impreza, na którą była zaproszona Eva i jej przyjaciółka Marlena, dziewczyna Harry'ego Styles'a. Obie dziewczyny tamtego wieczoru kierowały się do domu naszych gwiazd, gdzie zostały przywitane bardzo radośnie, jak donosi nasz informator, przez Liama Payne, jednego z piosenkarzy tego zespołu.
W tym momencie nasuwa nam się pytanie:
Czy Louis Tomlinson wiedział, że jego była dziewczyna będzie na tej samej imprezie co on? Czy może chłopak był tego świadomy, bo sam ją zaprosił?  Jeśli tak, to w jaki sposób?
Odpowiedzi na te i inne nurtujące nas pytania dziś nie znamy, ale jesteśmy coraz bliżej dowiedzenia się prawdy o miłości najgłośniejszej pary tego roku."

Momentalnie mój humor poszedł się jebać.

- Marlena!

- Co?!

- Chodź no tu do mnie! - krzyknęłam i poczekałam, aż dziewczyna dotrze do mnie.

- No co tam?

Nic nie mówiąc, podsunęłam jej gazetę przed oczy. Zaczęła czytać. Wraz z kolejnymi linijkami tekstu, jej oczy robiły się coraz większe.

- A cóż to jest? - zapytała.

- Nie widzisz? Artykuł. O mnie i Louisie.

- Przecież widzę. Znowu.

- Nie będzie końca takich artykułów. Zawsze coś wymyślą.

Odłożyła gazetę na miejsce obok szklanki z herbatą.

- Aż mi się do baru odechciało iść - westchnęłam i oparłam głowę o dłoń.

- Dasz radę. To tylko osiem godzin.

- To aż osiem godzin. Wiesz ilu ludzi przewinie się przez bar? Multum.

Ta wizja mnie przerażała. Choć nie pierwszy raz.

W końcu udało mi się dostać do pracy. Od progu jak zwykle dopadła do mnie Stacy. Zaczęła mnie ściskać, jakby niewidziała mnie conajmniej z rok.

- Kobieto! Gdzieś ty się tyle podziewała?!

- A trochę tu i tam - odpowiedziałam ze śmiechem.

- Ale już dobrze? - zapytała, gdy znalazłyśmy się na zapleczu.

- Tak, tak.

- Czytałam dzisiejszą gazetę - powiedziała niepewnie i spojrzała na mnie.

Tak, bezpośrednia Stacy. Tego mi brakowało!

- Ja też - uśmiechnęłam się.

- Tylko tyle? Nie rusza cię to? To ciągłe obsmarowywanie? - zapytała, zakładając fartuszek.

- Na początku tak, jak sama wiesz. Ale teraz? Co mi da to, że będę się awanturować? Będzie jeszcze gorzej.

- Czyli widziałaś się wczoraj z Louisem?

- Tak - westchnęłam. Dziewczyna zapiszczała z radości i przytuliła mnie. No jak Marlenka.

- Jej! Tak strasznie wam kibicuję i nadal mam nadzieję, że jeszcze będziecie razem.

Te słowa były naprawdę miłe, ale wiem, że to jeszcze nie koniec kłopotów. Diana nadal jest z Lou. Z tym, że nie mieszka w jego domu.

- Tak.

- No dziewczynki, otwieramy bar - do pomieszczenia weszła nasza szefowa.

- Tak jest! - Stacy poszła otworzyć, a ja podeszłam do lady i włączyłam kasę.
No to pracę czas zacząć.

*** Trzy dni późnej ***

Po strasznie wyczerpującym dniu, weszłam do domu. Od progu, słyszałam podniesione głosy Marleny, Harry'ego i kogoś jeszcze. Trzasnęłam drzwiami, żeby wiedzieli, że wróciłam.

- Eva kochanie, jesteś już? - Marlena gdy mnie zobaczyła, miała przerażenie w oczach.

- Skończyłam pracę, to jestem, tak?

- Evciu przyjaciółko moja - Harry szybko podszedł i mocno mnie przytulił, a ja stanęłam jak wryta. Czemu on mnie przytula? To jest conajmniej dziwne.

- Marlena, zabierz go ode mnie.

Gdy chłopak w końcu się ode mnie odsunął, zapytałam.

- A teraz powiecie mi, co ukrywacie - popatrzyłam na nich z podejrzliwą miną.

- My?

- Nie, Święty Mikołaj, Harry. Gadać i to już.

- Mnie ukrywają - zza chłopaka wyszła
Diana. Co ona robi w moim domu?!

- Wynoś się z mojego domu! -momentalnie się wściekłam. Nie dość, że miesza mi w życiu, to jeszcze ma czelność przebywać w moim domu.

-Eva uspokój się, ona...

- Nic mnie to nie interesuje. Nie chcę widzieć cię na oczy - mówię do niej.

- Ale ja muszę ci coś powiedzieć...

- Co takiego?! - wykrzyknęłam.

Wszystko mnie w niej denerwowało. Chciałam, żeby wyszła z tego domu i nigdy więcej nie wracała. Wiem, że zaraz powie coś złego. Na pewno.

- Bo ja... Ja jestem... W ciąży - rozpłakała się. Przez pierwszą chwilę nic do mnie nie docierało.

- Gratulacje - powiedziałam.

- Jestem w ciąży z Louisem.

Spojrzałam na nią z miną zabójcy. Zaśmiałam się i powiedziałam:

- Bardzo śmieszne, a teraz wyjdź - otworzyłam szeroko drzwi.

- To prawda Ewa. Uznałam, że lepiej, gdy dowiesz się ode mnie... Bo ja naprawdę nic do ciebie nie mam...

- Wyjdź! Nie wierzę w ani jedno twoje słowo.

Wyszła. Szybko zatrzasnęłam za nią drzwi i poszłam do kuchni, zrobić sobie herbatę.

- Eva...

- Nie Marlena. Nic nie mów. Nie wierzę tej suce, choćby nie wiem co.

- Ale ona przyniosła zdjęcie z USG... - przede mną pojawił się tenże wydruk z trzema zdjęciami. Na samej górze było napisane: DIANA SYDNEY, DN. 16. grudnia 2014

- No i?

- Ona jest w ciąży i wszystko wskazuje na to, że z Louisem! Ty to tak spokojnie przyjmujesz?

- Harry, weź uspokój jakoś swoją dziewczynę... Ja idę spać. I tobie też to radzę Mar. Coś źle wyglądasz. I jeszcze pieprzysz od rzeczy.

Weszłam do swojego pokoju. Westchnęłam i usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiem co mam myśleć.
Postanowiłam zadzwonić do Lou.

- Cześć kochanie. Co tam? - zapytał mnie swoim wesołym głosem.

- Louis... To znów się dzieje...

- Ale co takiego? Mam przyjechać?

- Lepiej zadzwoń do Diany...

- Co ona znowu wymyśliła?

- Zadzwoń to się dowiesz. Ja muszę to przemyśleć wszystko... Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham. Pa.

- Pa.

Rzuciłam komórką o łóżko i wzięłam do rąk zdjęcie jej dziecka. Nie było wątpliwości, że jest w ciąży. Było widać tam płód. Ona jest w ciąży.
Ale Louis z nią nie spał. Jestem tego bardziej niż pewna. Jak to udowodnić?  Upiła go i chce go wrobić w dziecko. Nie wiem co mam myśleć... Nie wiem co będzie, jeśli to będzie prawda...

..............
Serdecznie zapraszam na nową opowieść:
Co sądzisz o wampirach?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top