Kurs pisania cz. 2 [one-shot]

Czym jest One Shot?

„ [...] to jednotomowy komiks, zamykający się w od kilkunastu do kilkuset stron*.",

mówi Wikipedia, nawiązując do kojarzonych z Ameryką książek złożonych z rysunków i doklejonym w bąbelkach tekstem. Dodaje również, że w przypadku mang jest to „zazwyczaj indywidualna historia, publikowana jako osobne wydawnictwo", jednak one-shoty, które spotykamy na Wattpadzie, nie są obrazkami. Zamiast wyrobionej kreski, oglądamy wyćwiczony styl pisarski... Tak więc, czym jest one-shot, że tak go nazwę, literacki?

Porównałabym one-shoty do nowelki, angielskiego short story, polskiego opowiadania, na Wattpadzie pełniącego, jako kategoria oczywiście, nie tylko funkcję gromadzenia jednostrzałowców. Short story jest gatunkiem literackim, którego cechą jest to, że, jak nazwa wskazuje, jest krótkie. Najczęściej opowiada on o jednym wydarzeniu, wątki są nieliczne i co za tym idzie, nie rozchodzą się na wszystkie strony niczym gałęzie. Liczba bohaterów i czas w shortach są ograniczone, co można uzasadnić tym, że jeśli chce się napisać coś krótkiego (na, powiedzmy, pięć tysięcy słów), zbyt wiele wszystkiego jedynie sprowokuje autora do rozszerzenia świata opowiadania. Zapewne to skończyłoby się pisaniem książki na kilkaset stron.

Ostatecznie short story różni się od one shota tym, że pierwsze może mieć kilkanaście rozdziałów, drugie zaś – nie. Człowiek musi się wtedy zadowolić jednym.

Czym nie jest One Shot?

Choć nazywamy one-shoty jednostrzałowcami, w zasadzie nie należą one do powieści na jeden raz. Przynajmniej nie dla autora – shot nie jest urywkiem jakiejś wielce rozbudowanej historii, napisanym pod wpływem inspiracji. Jeśli opowiadanie posiada wątki niedomknięte, niemożliwe do załatania domysłami bądź sugestiami narratora, szybciej nazwałabym to opowiadaniem porzuconym. Wtedy tekst nie różni się niczym od kilku stron wyrwanych z zeszytu od, załóżmy, matematyki i w nim napisane pierwsze akapity nowej powieści.

Każda praca powinna mieć swój początek i koniec, a po środku grubą nić, łączącą opowiadanie w spójną całość. To, że ktoś sobie pomyślał, że wstawi w tytule dopisek „ONESHOT", bo nagle odechciało mu się o czymś pisać, a szkoda mu trochę jego pracy, nie oznacza od razu, że czyni to z tekstu jednostrzałowiec.

Powiedzmy, że jest to jeden strzał dla czytelnika – on wchodzi i wychodzi z publikacji, może coś skomentuje, ale dla autora?, raczej nie. One shot jest krótki, co za tym idzie, autor ma więcej czasu na napisanie go i doszlifowanie – tak jak w przypadku rozdziału na dwa tysiące słów, tak shot powinien prezentować jak najwyższy poziom i zawierać wszystkie lub przynajmniej część najlepszych cech umiejętności autora.

Jak pisać One Shoty/Short Story? 

Plan na rybkę:

W Norwegii, w szkołach, do których uczęszczałam, korzystało się z tak zwanej metody „na rybkę", gdzie głowa była rozpoczęciem tekstu, korpus głównymi wydarzeniami, a ogon domknięciem wątków. Mieliśmy również szablon szufladkowy, gdzie każda szufladka odpowiadała jakiemuś przejściowi fabularnemu bądź akapitowi, w zależności od tego, jak bardzo uczeń chciał sobie rozplanować pisanie (choć w ten sposób zazwyczaj planowało się artykuły).

Zdjęcie niebieskiej rybki, które umieściłam u góry, jest uproszczeniem tego, o czym zaraz będę mówić. Podtytuły są skrótami myślowymi, które mają pomóc w zapamiętaniu materiału z podręczników, który postaram się streścić w tym artykule.

Głowa jest pierwszym akapitem – tak jak w artykule, wstęp ma streścić, zachęcić i ładnie przejść do drugiego akapitu tekstu, tak w short story jest podobnie. Początek zazwyczaj nakreśla, kim lub czym jest główny bohater, przedstawia ukradkiem fabułę i pozwala pociągnąć czytelnika aż do ostatniej strony.

Charakterystycznym zabiegiem dla (język norweski) novelle jest wrzucenie czytającego w wir wydarzeń już od pierwszych zdań. Kiedyś* spotkałam się z shortem, który zaczął się od powiedzenia, że głównej bohaterce przydarzyło się coś na imprezie, na której uczestnicy zajadali się pomarańczami (metafory mile widziane w one shotach, ale to takie moje osobiste upodobanie, trochę wyobraźni zawsze będzie wyżej punktowane). Przez cały siedmiuset-słowny tekst nie było wiadomo, o co dokładnie chodzi, jednak taki początek zachęcił do dalszego czytania.

W głównej części, korpusie naszej rybki, może się dziać praktycznie wszystko. Zależy to tylko od autora – kiedy ma się pojawić zwrot akcji, jak długo będzie się utrzymywać punkt kulminacyjny i tak dalej. Idąc za przykładem o dziewczynie i pomarańczach: jeśli dobrze kojarzę, w tekście miejsce akcji zmieniało się co akapit bądź dwa. W taki sposób, że czytelnik raz znajdował się na przyjęciu, a raz cofał w czasie, pojawiając w domu nastolatki, już czującej pod nosem garści pomarańcz, a potem wracał na imprezę. Był to dość ciekawy zabieg, który rozwijał bieg wydarzeń i z każdą sekundą dawał okazję domyślić się (swoją drogą również popularny zabieg w one shotach, unikanie bezpośredniości), o czym tak właściwie jest to opowiadanie.

Następnie przechodzimy do ostatniego akapitu, który ma w pewien sposób podsumować to, co działo się wcześniej. Dziewczyna od pomarańcz wychodzi z mieszkania i zauważa mężczyznę – wtedy też zamarza ze strachu i zapach pomarańcz staje się silniejszy. Czytelnik ma szansę zorientować się, że to, co wcześniej czytaliśmy nie jest przyszłością, tylko przeszłością. Podejrzane pomarańcze poddawane są wątpliwościom, czym one tak właściwie są?, a narrator z jakiegoś powodu przestaje sugerować, że ręce trzęsły jej się z ekscytacji, a główna bohaterka idzie na jakąś imprezę.

Otwarte zakończenia, powiedziałabym, są niemal regułą, jeśli chodzi o novelle. Pozostawiają czytelnikowi pole do popisu i pozwalają zinterpretować tekst na własny sposób – odpowiedź jest niejednoznaczna, może praca urywa się w takim momencie, że można się tylko domyślać, jak to się skończyło, za pomocą wcześniej ukrytych w tekście metafor?

Podsumowując – „Powiedz to, co chcesz powiedzieć", czyli zachęć czytelnika do dalszej lektury i nakieruj go, o czym jest opowiadanie, „powiedz to" – przejdź do głównego wątku, zacznij go rozwijać, aż będziesz mógł przejść do „powiedz to co powiedziałeś" – czyli zakończenia shota, czyniąc to poprzez podsuwanie odpowiedzi, to dawaniem jej na tacy.

Może tak pod koniec umówmy się: napisanie one shota nie polega tylko na opisaniu dnia głównej bohaterki, tego, jak spotyka jakiegoś wrednego chłopaka, w którym szybko się zakochuje, i że potem tekst się urywa, a nic z niego nie wynika. Na praktycznie każdej lekcji języka powtarzano: tekst musi nieść ze sobą morał. Choć jest to zasada, z którą nie każdy się zgodzi, w końcu wystarczy, że dobrze się przy tym bawimy, zostawiła w mojej głowie zwyczaj wplątywania nauk do swoich shortów. Nie myślicie, że inaczej czytanie bądź pisanie o czymś, co nie niesie ze sobą żadnego sensu, jest marnowaniem czasu?

Zdjęcie powyżej zostawię tak dla ciekawskich, kiedy można wprowadzić punkt kulminacyjny, w jaki sposób rozwijać akcję i jak ją rozwiązać. Jest to jednak jedna z wielu tabelek, u mnie akurat często stosowana, by dopomóc sobie przy pisaniu. Równie dobrze najbardziej ekscytującym elementem shota może być samo zakończenie – to nie reguła, by ostatni akapit miał na spokojnie wszystko wyjaśnić. Każda kwestia jest zależna od autora – jak on chce coś ująć i jaki miało to wydźwięk przy odbiorze.

W sumie od jego umiejętności też, ale eksperymentować można zawsze – zwłaszcza przy rybce, której wnętrzności ustawiamy według uznania.

Tylko pamiętajcie, by przypadkiem czegoś nie pomieszać. Gdyby się okazało, że biedna dusi się, bo wepchnęliście jej za dużo postaci lub poplątanych wątków do przełyku.

MadameDelay


*Jeśli chodzi o przykład o dziewczynie i pomarańczach, autor nie udzielił mi zgody, by podać go w artykule. Praca nie była upubliczniana i nie mam też jak podać źródeł (do samego tekstu podczas pisania nie miałam dostępu). Dziękuję za pomoc. Chciałam wybrać prace, którą moglibyście przeczytać, ale wyszło inaczej: w zamian, jeśli jest ktoś zainteresowany jakimś shotem, na koncie adriananitaniteczka znajduje się kilka ciekawych.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top