Część Bez tytułu 17
|Rose|
Biegłam w nieznanym mi kierunku. Za sobą słyszałam Lloyd'a który krzyczał żebym się zatrzymałam, a za nim krzyczała reszta prosząc o to samo, ale jego. W oczach miałam łzy... krwawe łzy...
|Lloyd|
Biegłem za Rose. Reszta coś do mnie krzyczała, ale ja ich nie słuchałem.
-Rose! Zatrzymaj się! Proszę!
Nie mogłem się poddać... nie teraz... Przypomniała mi się pewna piosenka którą Rose często śpiewała
-Pomimo raf pomimo skał
Pomimo stumetrowych fal
Pomimo burz, błyskawic w ''z''
Ja ciągle ciebie chcę
Rose spojrzała w moją stronę. Z jej oczu spływały krwawe łzy. Mino tego śpiewałem dalej
-Pomimo cięć, spalonych drzew
I zimy, która mrozi krew
Powodzi co zabiera nas
Ja mam dla ciebie czas
Rose się zatrzymała. Powoli do niej podchodziłem
-I jeszcze miejsca trochę mam
Na wybuchy, słowa skruchy
Na ten niepokoju stan
I jeszcze znajdę więcej sił
Będę walczył, będę kochał
Będę się o ciebie bił
|Rose|
Mimo woli uśmiechnęłam się i zaczęłam śpiewać razem z nim
-Pomimo cięć pomimo ran
Do przodu wszystko jakoś pcham
I staram się nie zmienić nic
Dla ciebie mogę żyć
I mimo że szaleje wiatr
Dam sobie radę, bo wiem jak
Na wszystko gdzieś formuła jest
Nic nie zaskoczy mnie
Lloyd podszedł do mnie i...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top