More than Ninjago (Special)

Piosenka w mediach nie ma związku z treścią, po prostu mi się podoba. 

Dzieło jest bardzo luźną interpretacją słów ''shot o Ninjago'', ale nie zrażajcie się po kilku pierwszych zdaniach. Taki special z okazji Pride Month. Niech to będzie swoista manifestacja tęczowych myśli o Ninjago, i nie tylko, z mojej strony. Wszystkiego tęczowego dla Was! 

Kiedy byłem małym chłopcem, uwielbiałem oglądać serial Ninjago. Zawsze wyobrażałem sobie, że jestem nowym ninja, którego przygarnia sensei Wu i szkoli na wojownika. Widziałem siebie jako ninja miłości. Wiernie kibicowałem Jayowi i Nyi w ich romansie, a także Zane'owi i androidce P.I.X.A.L. Podczas trwania czwartego sezonu, wierzyłem, że Skylor i Kai, mój idol i ulubiona postać, będą razem już na zawsze. Dziecięce, płochliwe mrzonki. Dorastałem razem z kolorowymi bohaterami serialu lego. Aż w końcu poszedłem do szkoły średniej i tam poznałem Mikołaja.

Mikołaj był inny, niż wszyscy chłopcy jakich dotąd spotykałem. Choć miał ciemne włosy, farbował się na blond lub rudy, w zależności od miesiąca i jego humoru. Nosił okulary wyłącznie dla ozdoby, ubierał się bardzo wyzywająco – w porwane koszulki, jaskrawe spodnie i glany. Miał kolczyki zarówno w uszach, jak i na twarzy. Czasem wyglądał jak totalna fleja, zachowywał się dziwacznie, jednak zdobywał najlepsze stopnie i był bardzo kulturalny wobec dorosłych, więc nauczyciele przymykali oczy na tę jego ekscentryczność, bo nieczęsto trafia się taka perełka – osobnik płci męskiej ze średnią 5.00 na półrocze i ani jedną tróją, nie wspominając o niższych stopniach.

Chcąc nie chcąc, czasem musiałem z nim porozmawiać. Także mową się wyróżniał. Budował niezwykle poprawne zdania, jego odpowiedzi praktycznie zawsze były wyczerpujące i trafione. Odstawał od grupy debili, którzy nawet do nauczycieli mruczeli pod nosem ''no'' i ''spoko''. Sprawiał wrażenie introwertyka, choć zaskakująco dobrze szła mu konwersacja z nieznajomymi. Istny chłopak-zagadka, którego nie potrafiłem rozgryźć.

Któregoś dnia mieliśmy dobrać się w pary na angielskim do zadania polegającego na odegraniu jakiejś śmiesznej scenki. Tego dnia mój najlepszy przyjaciel został w domu, gdyż złapało go jakieś choróbsko, więc nie bardzo wiedziałem gdzie się podziać. Dość szybko zauważył to Mikołaj i ''przygarnął'' mnie do swojego teamu. Dostaliśmy karteczkę z tekstem i wytyczne od nauczycielki. Mimo to nie za bardzo wiedziałem jak rozpocząć w ogóle to zadanie. Albo chociażby jakąkolwiek rozmowę. Wyjąłem z kieszeni figurkę Kaia i zacząłem się nią bawić. Często tak robiłem, gdy byłem zdenerwowany lub zmieszany. Mój partner szybko to zauważył.

– To Kai z Ninjago? – spytał.

– Tak - odpowiedziałem szybko. – Znasz ten serial?

– No pewnie, jestem wielkim fanem! Jaki jest twój ulubiony ship? Bo mój to Bruise.

– Bruise? - zdziwiłem się. – Nie znam się na nazwach shipów. Kto w nim jest?

– Cole i Jay oczywiście. Najgorętsza parka z serialu.

Jego odpowiedź bardzo mnie zszokowała. Nigdy bym nie pomyślał, że ktokolwiek będzie shipować mężczyznę z mężczyzną! I to jeszcze z serialu dla dzieci! Niby wiedziałem, że istnieje coś takiego jak yaoi i laski piszczą na widok dwóch facetów trzymających się za ręce, ale żeby tworzyć gejowską parkę z dwóch ninja? Nie do pomyślenia.

– Przecież oni nie są razem... – zacząłem ostrożnie.

– No tak, tak, oficjalnie niby nie, ale widać, że mają się ku sobie – szepnął, puszczając mi oczko.

Przez dalszą część lekcji nie padło już ani jedno słowo na temat Ninjago. Mimo wszystko słowa Mikołaja zapadły mi w pamięć i zaraz po powrocie do domu na spokojnie włączyłem wyszukiwarkę i wpisałem frazę ''Ninjago Bruise''. W momencie zostałem zalany falą fanartów przedstawiających Cole'a i Jaya razem: a to całujących się, trzymających za ręce, tulących, a nawet... W dwuznacznych sytuacjach! Zaczerwieniłem się, bo jednak byli to moi ukochani bohaterowie z dzieciństwa. Jednak coś wpadło mi do głowy...

– Skoro jest ship Jay i Cole to na pewno musi być też ship...

Wpisałem powoli w wyszukiwarkę ''Ninjago Kai x Lloyd'' i zalałem się jeszcze większym rumieńcem na widok uroczych fanartów przedstawiających mojego ulubionego bohatera w parze z zielonym ninja. Zauważyłem spory kontrast pomiędzy fantazjami ludzi odnośnie tej pary a poprzedniej. Ninja ognia i energii przedstawiani byli z reguły w sposób dość uroczy, pewnie ze względu na wiek blondyna, natomiast to całe ''Bruise'' w ostrzejszych klimatach.

– Boże drogi, co ja robię ze swoim życiem? – mruknąłem sam do siebie i zacząłem szukać jeszcze więcej dziwnych kombinacji miłosnych z Ninjago.

Po prawie godzinie przeglądania obrazków, memów i gifów z serialu potwierdzających rzekome gejowskie pary, stwierdziłem, że całkiem mi się to podoba. Przeleciałem dosłownie każdy możliwy ship ninja i doszedłem do wniosku, że najlepsze z nich to Cole i Jay oraz Kai i Lloyd. Mimo iż ten drugi prawie zahaczał o pedofilię (w końcu zielony ninja został postarzony przez magiczny wywar, a nie dorósł naturalnie), to bardzo mi się podobał. Głównie ze względu na ukazanie Kaia jako troskliwego, acz dominującego opiekuna.

Jednak dalej było mi mało. Przejrzałem od groma zdjęć, ale jednak... Czegoś mi brakowało. W końcu komiksy i obrazki, choćby nie wiem jak piękne, to nie wszystko. Długo biłem się myślami, jednak niedosyt gejozy wygrał. Choć nigdy wcześniej bym się po sobie czegoś takiego nie spodziewał, postanowiłem poszukać jakichś fanfiction o nowopoznanych shipach z Ninjago. Dlatego też, pod wpływem bliżej nieokreślonego impulsu wszedłem w pierwszy lepszy link jakiejś opowiastki o przygodach młodych homosiów ninja. Wylądowałem na wcześniej mi nieznanej stronie o nazwie ''Wattpad''. Tytuł brzmiał zachęcająco: ''Bruiseshipping - Pomóż Mi'', autorstwa ColeGordonWalker. Niewiele się zastanawiając, zacząłem czytać.

I totalnie odpłynąłem.

Książka była totalnie niesamowita. Autorka przedstawiła dobrze mi znanych bohaterów w totalnie innym świetle, wyciągając na wierzch takie cechy, które czasem umykały podczas seansu, równocześnie dodając także takie, które idealnie współgrały z całą resztą. Wizja Jaya jako bezbronnej kulki bardzo mi się spodobała. Choć powoli zbliżała się godzina, o której normalnie chodziłem spać, tym razem wiedziałem, że nie zasnę. Muszę czytać więcej. Więcej i więcej.

Ponownie zabrałem się za szukanie jakichś opowiastek. Trafiłem na coś kompletnie innego. ''Shoty o Bruise'' autorstwa Alluum. Tym razem nie była to jedna dłuższa historia, ale kilkanaście krótkich, coś cudownego. Najlepszy był zdecydowanie o wdzięcznym tytule ''Depresja''. Choć nigdy nie sądziłem, że spodobają mi się takie klimaty, to było arcydzieło. Podobnie zresztą jak ''Dzieci''. Pomimo faktu, że były to historie nakrapianie seksem lub gwałtem, nie przeszkadzało mi to. Wręcz jeszcze bardziej skłaniało do tego, by czytać coraz więcej.

Spać poszedłem dopiero koło godziny czwartej nad ranem, choć musiałem wstawać punkt szósta, by zdążyć na busa. Zarwana nocka i wymęczone od naświetlania ekranem oczy szybko dały się we znaki, gdy tylko dotarłem do szkoły. Wyglądałem, jakby przejechał po mnie co najmniej tuzin słoni. Ale było warto. Wiedziałem, że jestem jedną z pierwszych osób, które pojawiają się w tym budynku, więc miałem dużo czasu. Chciałem porozmawiać z Mikołajem, więc musiałem na niego sporo poczekać. Powieki mi się kleiły, a usta ciągle formowały w ziew. Mimo wszystko zmęczenie i tak wygrało. Zdrzemnąłem się w szatni.

– Wiktor? Wiktor, halo, pobudka!

Obudziłem się zlany potem i zerwałem z ławeczki, przywalając głową w metalowy hak, na którym powinniśmy wieszać worki z butami (czego i tak nikt nie robi). Nade mną stał Mikołaj we własnej osobie. Wyglądał na zmartwionego, co bardzo mnie zdziwiło. Rozmasowałem sobie guza i spojrzałem po nim. To już przesada, ubrał się w różowy podkoszulek z jednorożcem, dżinsy z dziurami i kabaretki pod to. Że też on wstydu nie ma.

– Czemu spałeś na ławce, Wiktor? – spytał mnie, gdy doszedłem już mniej więcej do siebie.

– Zarwałem nockę. Do czwartej czytałem fanfiki o Ninjago – ziewnąłem. – Cholera, wciągnęło mnie to jak diabli.

– Nie dziwię się. Moje pierwsze spotkanie z gejowskim światem postaci z seriali z dzieciństwa wyglądało podobnie.

– Nie brzydzi cię to? – palnąłem.

– Czemu miałoby? Sam jestem gejem.

Przez dłuższą chwilę nic nie odpowiedziałem. Choć przypuszczałem, że ta ekscentryczność Mikołaja może mieć związek z byciem gejem lub transgenderystą, nie spodziewałem się, że to prawda. Cóż, miałem znajomą, która ubierała się jak chłopak, a wcale nie była transem, więc nie chciałem od razu nazywać tego chłopaka pedałem. Mimo wszystko jego słowa wmurowały mnie w ziemię. Mało który gej czy inny nie-hetero przyznaje się tak przed byle kim, że jest tym, kim jest.

– W-wow, to fajnie... – wyjąkałem w końcu zmieszany.

– Wiem, totalnie po mnie nie widać – powiedział, puszczając mi oczko. Oboje się zaśmialiśmy. W sumie ten cały Mikołaj nie był taki zły. Może i sprawiał wrażenie, że coś z nim jest nie tak, jednak po bliższym poznaniu go wydawał się całkiem spoko gościem.

Tego dnia siedzieliśmy na wszystkich lekcjach razem. Choć mój nowy kolega zazwyczaj skupiał się na wykładach nauczycieli i rwał do odpowiedzi, tym razem przegadywał ze mną praktycznie całe czterdzieści pięć minut katuszy każdego przedmiotu. Nasze rozmowy oscylowały głównie wokół Ninjago, fanfiction, gejozy i opinii odnośnie każdego możliwego shipu. Obsmarowywaliśmy wspólnie Nyę i wysławialiśmy nad niebiosa geniusz pisarek z Wattpada. Choć cała moja wiedza na te tematy brała się jedynie z tego, co udało mi się dowiedzieć wczoraj, nieźle sobie radziłem w konwersacji. W końcu Mikołaj stwierdził, że równy ze mnie gość i chciałby się ze mną spotkać po szkole w lodziarni. Po krótkim namyśle zgodziłem się, bo co mi szkodzi.

Gdy zajęcia się skończyły, oboje ruszyliśmy w stronę wcześniej wspomnianego miejsca. Nawet podczas krótkiego marszu rozmawialiśmy o Ninjago. Przyznam, że nigdy nie sądziłem, że poznam kogoś, kto w takim wieku dalej się tym interesuje. Ten chłopak mówił o tym z taką pasją, ekspresją wręcz, że aż chciało się go słuchać. W pewnym momencie zachichotałem. Jeszcze przedwczoraj byłem nieświadomy istnienia czegoś takiego jak 'gay side of Ninjago', a już dzisiaj rozmawiałem o tym z prawdziwym ekspertem.

– Wiesz Mikołaj, to dziwne – zacząłem, gdy siedzieliśmy już pod parasolką i wcinaliśmy uprzednio zamówione lody.

– Co jest dziwne? – spytał, patrząc mi bezpośrednio w oczy.

– Zawsze myślałem, że nie ma nic lepszego od shipowania głównego bohatera z główną bohaterką w serialach lub filmach. Przyznam ci się szczerze, że nigdy nie myślałem, że będę łączyć ze sobą postaci w pary jednopłciowe. I to postaci z serialów głównie dla dzieci. Tym bardziej po jednym dniu od poznania tego cholerstwa!

Mikołaj zachichotał.

– Miałem tak samo. Znaczy, ja zaczynałem od anime yaoi, a potem jakoś poleciało. Wiesz, shipowanie dwóch facetów to już styl życia. Zwłaszcza kiedy mówimy o napakowanym kulturyście Latynosie, władającym mocą ziemi i małej, słodkiej, rudej kulce, która dotykiem umie podładować sobie telefon.

– To jest ekstra. Ludzie są potwornie zboczeni. Ale to fajnie! Cieszę się, że do mnie zagadałeś o Ninjago...

– To przez tę figurkę. Zawsze ją ze sobą nosisz?

– Tak, Kai to moja ulubiona postać. Jest odważny, egoistyczny, opiekuńczy... – zacząłem wymieniać.

– Zadufany w sobie, zboczony i agresywny – dokończył po mnie.

– To ludzie dodali mu większość tych cech. Uważam, że tak czy siak, do niego pasują.

Wyjąłem ludzika lego z kieszeni spodni i położyłem na stoliku. Mikołaj wziął go do ręki. Obejrzał zabawkę z każdej strony, po czym ją odłożył.

– Kiedy byłem mały, wyobrażałem sobie, że też jestem ninja – wyznałem cicho. Na moje policzki wstąpił rumieniec. – Chciałem władać mocą miłości i obdarowywać nią ludzi. Zwłaszcza Kaia i Skylor. Ale teraz... Teraz chyba wolałbym, by ten oto napalony pan – pokazałem na figurkę – był z Lloydem. Ale to tylko głupie wyobrażenia.

– Wiesz, to fajne – przyznał mój towarzysz. – Ja chciałem władać mocą tęczy i być kolorowym ninja. Ale to już później, jak odkryłem moją orientację. Jako dzieciak po prostu chciałem być Zane'em, bo w końcu to ninjadroid. Ekstra sprawa.

– Kiedy odkryłeś, że jesteś gejem? – spytałem, wlepiając wzrok z niedojedzonego loda.

– W sumie wtedy, gdy zaczął mi się podobać kolega z klasy w gimnazjum. Taki jeden Antek. Ubierał się trochę jak emo i był podobny do Cole'a...

– Sugerujesz, że Cole to emo? – przerwałem mu, podnosząc wzrok.

– Nie do końca, no ale te ciemne brwi i włosy, czarny kolor stroju, wiecznie przygnębiony... No ale nie o tym rozmawiamy. Wracając, spodobał mi się Antek. To tylko zauroczenie, ale co się nacierpiałem to moje. Wyznałem mu uczucie, zostałem perfidnie wyśmiany, zjechany i zmieszany z błotem, bo jak to? W chłopaku? Po tym incydencie stwierdziłem, że nie będę się już bawić w związki i postanowiłem inaczej skondensować moją orientację.

– Poprzez ubieranie się w, cóż, takie interesujące ciuchy?

– Mniej więcej.

– Uważam, że uroczo w nich wyglądasz.

– Dzięki. Nie będę się wkurzał o określenie ''uroczo'', bo w sumie utożsamiam się z uległym uke.

– Czyli co, ja to dominujący? – zaśmiałem się.

– Jeśli tylko tak się czujesz, to czemu nie.

– Zapamiętam te słowa, jeśli zostanę kiedyś homosiem. Ale na to się nie zapowiada.

– Nie ma problemu, tęczowych nigdy za wiele.

Od tego czasu nasza relacja zmieniła się ze znajomości w koleżeństwo, a później powoli rozkwitała jako przyjaźń. Mimo wszystko i tak głównie opierała się na fandomie chłopców w kolorowych piżamach, jednak z czasem rozszerzyliśmy gamę naszych tematów. O dziwo wiele nas łączyło. Pod koniec drugiej liceum ja i Mikołaj staliśmy się praktycznie nierozłączni. Wspólnie śledziliśmy nowe sezony Ninjago, narzekając na Harumi i zepsuty design postaci, po kryjomu pisząc coraz to śmielsze erotyki z Cole'em i Jayem w roli głównej, a nawet powoli tworząc niezwykle rozbudowany role play o ulubionych bohaterach.

Szybko odkryłem, że Miki preferuje postawę uległą, jak zresztą sam zaznaczał, za to ja i moje postaci z czasem stawaliśmy się coraz śmielsi w naszych poczynaniach. Przełomowym momentem stała się scena, w której grany przeze mnie czarnowłosy mistrz ziemi ''wyruchał'' słodkiego rudzielca Mikołaja, używając do tego trzonu swojej kosy jako dildo, a później, jak to mój partner od rp określił: ''wrypał się w niego swoim drągalem, rozrywając mu chyba z pół jelita'', a tym samym go zapłodnił. W tym momencie weszliśmy na nowy etap nie tylko jeśli chodzi o role playe, ale także – naszej relacji. Zero jakichkolwiek barier w strefie erotycznej.

Któregoś dnia ze zdziwieniem stwierdziłem, że w sumie to chciałbym Mikołaja pocałować. Nie wiem, skąd wzięła mi się ta myśl, jednak myślałem o tym ładnych parę godzin. Oczywiście nic mu nie powiedziałem, bo ja nie byłem gejem, a on nie miał ochoty zarówno na stały związek, jak i jakikolwiek związek. Mimo wszystko od tej pory ta myśl natrętnie odwiedzała moją głowę. Aż nadarzyła się okazja do jej spełnienia. Pyrkon.

– Wiesz, Mikołaj, fajnie by było zrobić cosplay Cole'a i Jaya, zamiast tylko o nich pisać, nie? – zagadnąłem go, gdy raz do mnie przyszedł.

– Świetny pomysł! Sam o tym nieraz myślałem, ale sądziłem, że ci się to nie spodoba – opowiedział wyraźnie zaciekawiony i podekscytowany.

– Wiesz, ja mam czarne włosy, a ty i tak często się farbujesz, więc mógłbyś zrobić się na rudo, a ciuchy znalazłem już na Amazonie po dość dobrej cenie, tylko rozmiar musiałbym znać. Stroje z czwartego sezonu.

– Widzę, że o wszystkim pomyślałeś. – Puścił mi oczko. – A skąd ten pomysł tak nagle?

– Pyrkon się zbliża. Fajnie by było się na niego wybrać. I tak jesteśmy pełnoletni. Szczerze wątpię, by ktoś inny jeszcze chciał się przebrać za ninja. Będzie oryginalnie.

– Świetny pomysł. Pokaż te stroje, zamówimy.

Tak też zrobiliśmy. Kupiliśmy stroje, a Mikołaj zafarbował się znów na rudo. Po założeniu kostiumów i wykonaniu odpowiedniego makijażu wyglądaliśmy jak prawdziwi Cole i Jay. Muszę przyznać, że była z nas słodka parka cosplayowiczów. Wspólnie wybraliśmy się na konwent i świetnie się tam bawiliśmy. Godziny przepisanych rp bardzo pomogły wczuć się w nasze role. W międzyczasie poznaliśmy też wielu cudownych ludzi, którzy tak samo jak ja i Miki uwielbiali Ninjago. Jednak tylko my byliśmy przebrani za bohaterów tego serialu.

W ostatni dzień trwania Pyrkonu stwierdziłem, że dzisiaj się odważę. Nieśmiała myśl o całusie w Mikołajowe usta stała się jakąś cholerną obsesją. Prawie cały czas myślałem tylko o tym. Bardzo go pragnąłem. Dlatego też pod wieczór, gdy mieliśmy się zbierać już do hotelu, zaproponowałem mu ostatnią przechadzkę w stroju ninja. I odegranie dla beki ról naszych postaci

– Wiesz, Jay, do twarzy ci w twoim niebieskim kostiumie. Wyglądasz w nim seksownie – powiedziałem, ledwo powstrzymując śmiech.

– Och, Cole, to ty jesteś seksowny. Te mięśnie, ach ach! – Mikołaj także wczuł się w zabawę.

– Wiesz, co te mięśnie potrafią?

– Nie mam pojęcia, hihi!

– Potrafią złapać cię wpół oraz przycisnąć do piersi.

Zrobiłem dokładnie to, co powiedziałem. Chłopak wydawał się nieco zszokowany, ale nie protestował.

– A także potrafią cię... Pocałować.

Przybliżyłem jego umalowaną twarz do swojej i skradłem delikatnie pocałunek. Mikołajowe usta smakowały pudrem i szminką, ale nie przeszkadzało mi to. Przyciągnąłem jego ciało bliżej mojego, wymuszając inicjatywę także z jego strony. Farbowany rudzielec mruczał cicho, miał przymknięte oczy. Czułem, że mu się podobało. Tak samo, jak mi. Nie chciałem go puszczać, ale w końcu to zrobiłem. Wydawał się upojony.

– Wow, Wiktor, nie sądziłem, że jesteś gejem... – wychrypiał.

– Cóż, chyba tylko dzięki tobie i Ninjago – zachichotałem i przerzuciłem go sobie przez ramię. - Zaniosę cię do hotelu, Mikołaj. To znaczy Jay. Życzy pan sobie jeszcze jakąś scenę z naszego zboczonego role playa?

– Właściwie to tak. Tą z kosą, ale bez kosy. I bez zapładniania. Poproszę sam numerek. O ile Cole zechce.

A Cole chciał, i to bardzo. W naszą ostatnią noc w hotelu kochaliśmy się niczym prawdziwi kochankowie. Choć nawet nie wyznaliśmy sobie w twarz jakiegokolwiek uczucia, i tak wylądowaliśmy w łóżku. Z perspektywy czasu wydaje mi się to prostackim i debilnym zachowaniem, bo ja wyszedłem na zboczeńca, a on na dziwkę, jednak któż z nas się wtedy tym przejmował? Byliśmy tylko upojonymi i napalonymi nastolatkami, którzy w chwili uniesienia pragnęli poczuć nawzajem swoje ciała.

Resztę liceum spędziliśmy jako nieoficjalna para, choć żaden z nas nigdy nawet nie zaproponował drugiemu chodzenia. Stało się i już. Na studiach po raz pierwszy wyznałem Mikołajowi oficjalnie miłość. Choć byliśmy już dorosłymi końmi, dalej uwielbialiśmy Ninjago i gejowskie fanfiki. Sami nawet jeden napisaliśmy – o homosiu rodem z anime yaoi, który przypadkiem trafił do krainy ninja i zaczął rozsiewać wszędzie wokół swoją tęczową moc, tworząc z wszystkich bohaterów pary jednopłciowe. Szybko zebrał się wokół nas wianuszek wiernych fanek. Nie przeszkadzało nam to, ale i nie było do szczęścia koniecznie potrzebne.

Mimo wszystko, dzięki serialowi Ninjago i Mikołajowi moje życie wywróciło się o 180 stopni. Według mnie zmieniło się na lepsze. Bruise na zawsze stało się numerem jeden wśród shipów, a GreenFlame zaraz na drugim. Tak czy siak, niechcący zrobiłem z siebie geja. Jednak nie uważam tego za coś złego. Miłość to miłość. I niech tak pozostanie. 

Love is Love. 

Nie bójmy się kochać, pokochać i być kochanymi. 

~ Wonsz, czyli czarno-tęczowy emoś

Ps. Osoby z 'zareklamowanych' przeze mnie profili wyraziły na to zgodę, także proszę mnie nie posądzać o prawa autorskie czy coś, bo jestem na reklamie i z góry dbam o takie rzeczy. Pozdrowionka dla nich, jeśli to czytają! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top