Rozdział IX
Kai
Po ucieczce znalazłem jaskinię, w której postanowiłem się usadowić.. Ile ja tu siedzę? Dzień? Dwa? Może miesiąc? A może już rok? Nie wiem.. Tamten dzień pamiętam jak przez mgłę.. skrzywdziłem ukochaną.. a może jej tak naprawde nie kocham? Dlatego ją prawie zabiłem? Eh.. nie mogę wrócić.. nie wybaczą mi.. a szczególnie Lloyd.. po tym jak ją.. eh.. mam nawet po jego ataku nowe blizny. Na policzku krzyż przez nos i oko.. co się ze mną działo przez ten czas? Tak jak mówiłem.. znalazłem jaskinie i nowych "przyjaciół". Jakich? Nigdy nie zgadniecie. To są... *dramatyczna pauza* KAMIENIE!! Pierwszy nazywa się Zdzisław, drugi Władysław, a trzeci Mariola.. fajnie nie? Ale nie tylko oni.. jeszcze tak nie straciłem rozumu, dzięki pewnej dziewczynie, która mnie odwiedza.. Ma na imię Rose i nie powiem.. jest bardzo ładna. Przychodzi do mnie i rozmawiamy.. to dzięki niej jeszcze żyje. Przynosi mi jedzenie i takie rzeczy.. dzisiaj ma przyjść tak w południe. To muszę czekać...
Jay
Przez ostatnie 3 miesiące po wybudzeniu, An pożądnie ćwiczy.. stała się nawet lepsza od nas. Ciosy wykonuje ze znakomitą szybkością. Praktycznie ich nie widać. Jest taka szybka, że jak biega to też znika.. i wiecie co? Ona umi LATAĆ? Ja się pytam jak?! Oczywiście tylko na króciutkie dystanse, no ale.. opracowała dziwne techniki.. np. Strzela "laserami" z rąk.. mi się wydaję, że ona skupia swoją moc/energię do rąk i ją uwalnia tworząc "laser". Jej strój się zmienił.. ma biało-czarny strój ninja. Ale nie zmienił się tylo strój... ale ona również. Jakby wiedziała o czym myślimy, czujemy i te sprawy. Zaczynam się jej bać. Tym bardziej, że jej tak zależy na treningu, że na ręce i nogi zakłada magiczne pierścienie i ustawia ich wage. Teraz z tą wielką szybkością wykonuje ciosy z obciążeniem 70 kg.. rozumiecie to?! Już się boje jaka szybka będzie gdy ściągnie te obręcze.. nie są za duże.. wyglądają jak bransolety na stopach i rękach.. nigdy ich nie ściąga, a dzień w dzień powiększa ich wagę. Ma je od tygodnia i już zrobiła takie postępy, że szok.. i nie tylko. Pod strojem, a jest on cięki.. nosi koszulkę o wadze 10kg i getry o tej samej wadze i buty też o tej wadze... nam też kazała tak ćwiczyć. Dzisiaj pierwszy raz to założyliśmy i chodzić nie umimy.. jak ona to robi, że czuje się w tym tak swobodnie? Raz słyszałem jak mówi do siebie. Czy przez ten wypadek oszalała? Martwię się o nią. Kocham ją.. jeszcze jej tego nie powiedziałem, ale mam zamiar dzisiaj to zrobić, a narazie idę zrobić obiad. Południe dochodzi.
Angiela
On mnie kocha? Eh.. i nie Jay.. nie oszalałam. Ale on mnie kocha? To znaczy już od dawna to wiem i ja jego też, ale się boję, że stracę go jak Sokke.. i co mam zrobić? Co mam mu powiedzieć?
Prawdę.
O.. hej.. to ty.
Tak to ja. Powiedz mu prawdę.. powiedz mu co do niego czujesz bo następnej okazji jaka dzisiaj na stąpi już nie będzie.
Czy ja o czymś nie wiem?
Może.. nieważne..
No ej..
Jesteś straszna..
Dlaczego?
No nie wiem.. ćwiczysz i poruszasz się z zawrotną prędkością z 320 kg obciążeniem.. pojmujesz to? 320 kg obciążenia. I pomyśl jak to będzie gdy to wszystko pościągasz..
Wiem.. ale muszę ćwiczyć.. wyczówam, że zbliża się do nas coś strasznego i silnego. Chłopcy muszą dać radę. Narazie mają obciążenie dochodzące tylko do 120 kg.
Tylko? Dziewczyno.. weź przestań.. co się z tobą stało?!
Zaczęłam myśleć rozsądnie i jeżeli chcą pokonać przyszłego wroga.. muszą się starać. Nie ma innego wyjścia.
-OBIAD!!
No to idziemy.
Ta.. idziemy.
Kai
Jest już idzie.. widzę ją. Jak wygląda? Niebieskie włosy.. często spięte w dwa kucyki i słuchawki z którymi się nie rozstaje. Jest piękna.. to znaczy.. ehem.. no.. tak.. tym razem.. czuję.. coś.. wcześniej z An.. to było tylko chyba zauroczenie.. bo nigdy nie czułem tego co przy Rose.
-KAI? JESTEŚ TU?!
-tsa.. hej -uśmiechnąłem [chyba tak to sie pisze xd-dop. aut.] się do niwj słabo..
-Znowu o tym myślisz.. według mnie powinieneś do nich iść i z nimi porozmawiać..
-ta.. gdyby to było takie łatwe.. oni nigdy mi nie wybaczą..
-to twoja rodzina.. napewno wybaczą.. ty się ciesz, że przynajmniej ją masz.. mój brat zaginą, a ojciec umarł.. nie mam nikogo do kogo mogłabym się zgłosić o pomoc..
-... może masz rację..
-Ja zawsze mam rację.. nawet jeśli jej nie mam to i tak ją mam.
-poczułem przypływ Déjà vu..-zaśmiałem się
-to teraz się zgodzisz zamieszkać tymczasowo w moim domu?
-eh.. jeśli to nie problem..
-oczywiście, że nie.. no.. chodź już!
-Hai Rose-san!
-proszę.. nie nazywaj mnie tak. No już! Pośpiesz się!
-hai
To uczucie.. czy to prawdziwa miłość?
><><><><><><><><><><><><><><><><
A wiec tak.. nie mialam weny.. tak.. zero.. nieumialam poskladac tej historii do kupy.. ale sie udalo! Moje pierwsze wypociny od okolo 2 miesiecy!! Swietujemy!! Ale mialam tez zmiarzdzony telefon i tez nie moglam pisac xd juz mam nowy wiec pisze.. pozdrawiam! I zapraszam na prolog nowego opko na moim profilu!! Naruto:przeszlosc terazniejszosc i przyszlosc!
Gwiazdkujcie, komentujcie! A rozdzial juz nie dlugo!!
#Lisica
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top