Rozdział 3
Lloyd przez całe przedpołudnie był dziwnie milczący i nieobecny. Przez cały czas się nie odzywał dopiero przy śniadaniu, kiedy wszyscy zauważyli, że coś go trapi.
- Coś się stało? - zapytała Misako.
- Nic... - parsknął chłopak.
- Przecież widzę... Mamie możesz powiedzieć...
- Wszystko okej!
- Na pewno? - spytał Kai. - A może chodzi o to, o czy wczoraj...
- Nie! - krzyknął zielony ninja.
- Lloyd, spokojnie - próbował go uspokoić Cole. - Przecież nic się nie stało, prawda?
- Prawda...
- Widzisz? I wszystko okej, prawda?
- Tak.
Po skończonym posiłku chłopak zakradł się do spiżarni i wziął dla turkusowego smoka dorodnego łososia. Wziął jeszcze ze swojego pokoju notatnik i ołówek i wrócił na klif. Usiadł na krawędzi, a rybę położył kilka metrów za sobą. Spędził tak w oczekiwaniu kilka godzin, bazgrząc w zeszycie i zastanawiając się, czy smok się pojawi. Coś w głębi mówiło mu, że to początek nowej przygody...
Po kilku godzinach, kiedy parę razy zmienił miejsce, usłyszał za sobą szelest, a potem odgłos połykania. Odwrócił głowę. Stał tam ten sam smok. Światło słońca odbijało się od jego złotych rogów, a cieniowane, turkusowe łuski wyglądały jak fale. Bestia rozłożyła potężne skrzydła i podniosła łeb, patrząc z zaciekawieniem na Lloyda.
- Cześć - powiedział do niego ninja. - Skąd się tutaj wziąłeś?
- Ciężko powiedzieć - odparł smok.
Chłopak spojrzał na niego osłupiały.
- Ty... Ty mówisz?
- Jasne - bestia podeszła do niego, smagnęła ogonem ziemię i zapytała - A nie widać?
- Myślałem, że smoki tylko...
- Ach, zapomniałabym! - zawołała nagle. - Chwilka.
Bestię zasnuła chmura niebieskiego dymu. Zniknął, a na jego miejscu pojawił się... człowiek.
Była to dziewczyna, na oko dwudziestoletnia, czyli w wieku Lloyda. Miała szaro-turkusowe oczy, ciemne, długie włosy związane w luźny warkocz i błękitny strój ninja. Ściągnęła maskę i podała chłopakowi dłoń.
- Jestem Larisa - powiedziała.
- Lloyd - odparł ninja, patrząc dziewczynie w oczy. Jak to możliwe, że przed chwilą była smokiem? A może bestia odleciała, a ona...
- Moment, Lloyd? Tak jak Mistrz Energii?
- Tak, to ja.
- Ach, to dobrze trafiłam! - krzyknęła. - Ale nie jestem pewna, czy mogę ci powiedzieć o...
- O czym?
- Lloyd, czy mogę ci zaufać? - zapytała, jakby nie słysząc pytania ninja.
- Oczywiście. A o co chodzi? Bo jak coś, to...
- Czekaj - przerwała mu dziewczyna. - Chyba ktoś idzie...
Oboje zamilkli. Rozległ się odgłos kroków i czyjś głos, nawołujący Lloyda.
- To Kai - powiedział ninja.
- Ojć! Muszę spadać - rzuciła Larisa - spotkajmy się tu jutro o tej samej porze. Nikomu nie mów, że ze mną rozmawiałeś! Narka - Odbiegła, w chmurze dymu przemieniła się w smoka i odleciała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top