Rozdział 6 Ciężka noc
Dla Cyrus'a samo porwanie przez Władców Czasu nie było najgorsze. Najgorszy był powrót do codziennego życia. Koszmary z tamtych dni powracały do niego często. Wiele razy budził się z krzykiem w środku nocy. Czuł się wtedy taki bezbronny. Obejmował się ramionami i bezgłośnie płakał. Nikomu się do tego nie przyznawał. Nie potrafił. Tej nocy było to samo. Miał nadzieję, że miło spędzony czas uratuje go od nocnego koszmaru. Pomylił się. Zazwyczaj po tych najlepszych chwila pojawiały się złe sny. Były jak kubeł zimnej wody i sprawiały, że czuł się bardzo źle pod względem psychicznym. Niedzielę spędził z Grace i Alex'em oraz ich dziećmi. W końcu były urodziny bliźniąt. Grace tylko kręciła głową, widząc co jej dzieci dostały od ,,Wujka Cyrus'a". Cyrus sprawił przyjemność osobom na które zawsze mógł liczyć. Cena nigdy nie grała dla niego roli. Pieniądze były tylko pieniędzmi i mógł je wykorzystać by ucieszyć dwójkę dzieci konsolą do gier. Wspominał ten czas próbując się uspokoić po koszmarze. Nie chciał o tym myśleć. O syczeniu węży i okropnym wpływie Machia'i na jego umysł umysł, a także tych nocy spędzonych w chłodnej celi. Cyrus siedział na łóżku i starał się uspokoić swój oddech. Spojrzał w prawo przez wielkie okno i dostrzegł panoramę miasta z jego wieżą w centralnej części. Ten widok pozwalał mu się uspokoić, a kiedy tylko zdołał sięgnął po telefon. Wiedział, że skończy się to przeglądaniem Ninbook'a*, ale zawsze to ciekawsze zajęcie niż gapienie się w sufit. Tej nocy i tak nie miał szans na zaśnięcie. Jak zawsze miał mnóstwo propozycji dołączenia do grona znajomych. Większości ludzi nie znał i nie zamierzał poznawać. Poza zwykłymi zaproszeniami miał też mnóstwo wiadomości. Wszedł w aplikację i pierwsze co mu się rzuciło w oczy to kilka memów wysłanych przez Alex'a. Grace uważała, że on po prostu jest ,,W tym wieku". Miała na myśli ten wiek w którym nadmiernie ekscytuje się memami znalezionymi w odmętach internetu. Następne wiadomości były od Jay'a Walker'a z prośbą o dodanie do znajomych. Chłopak nie poddawał się i wciąż walczył żeby go dodać do znajomych. Cyrus otworzył chat z nim i napisał do niego z zapytaniem czy jeśli go doda to przestanie mu robić spam na skrzynce mail'owej i na messengerze. Jay bywał dla niego dość męczący, ale z drugiej strony cieszył się z takiego fana. Odpisał jeszcze kilku osobom i kiedy chciał odłożyć telefon zobaczył nową wiadomość. Ze zdziwieniem zobaczył, że to była jego miłość z czasów studiów. Podkochiwał się w niej, ale ona nie odwzajemniała jego uczuć. Zajrzał na jej profil. Prawie nic się nie zmieniła. Poza tym, że wyglądała dojrzalej. Stella Anderson początkowo była tylko jego ,,uczennicą". Prowadził korepetycje żeby dorobić sobie do studiów. Z czasem się z nią zaprzyjaźnił, a potem dotarło do niego, że się w niej zakochał. Wyznał jej to w dniu w którym wracał do domu po skończonych studiach. Uciekła wtedy i od tego czasu nie odzywała się do niego. Nagle to się zmieniło.
Stella: Cześć.
Stella: Pamiętasz mnie? Stella Anderson.
Stella: Prawie dwadzieścia lat temu przyjaźniliśmy się. Udzielałeś mi korepetycji.
Cyrus uśmiechnął się do siebie i zabrał się za odpisywanie.
Cyrus: Pewnie, że pamiętam.
Stella: Jutro będę w mieście. Pomyślałam, że moglibyśmy się spotkać. Powspominać. Chociaż mi głupio, bo wyznałeś mi wtedy miłość, a ja uciekłam i nie odzywałam się.
Cyrus: To było dawno temu. Nie jestem tym typem, który trzyma się przeszłości. Jestem inżynierem, tworzę z myślą o lepszej przyszłości. Myślę, że możemy się spotkać, ale wieczorem, mam jutro bardzo ważne spotkanie.
Stella: To świetnie. Do zobaczenia jutro.
Cyrus odłożył telefon i spojrzał w sufit. Nie był pewien co do tego spotkania ze Stellą, ale czuł, że może to zmienić coś w jego życiu. Pozostało mu czekać na to co przyniesie przyszłość.
***
Jay będąc najlepszym przyjacielem Cole'a nie prosił go o skorzystanie z jego rzeczy. Po prostu je brał. Bez pytania. Działało to tak samo w drugą stronę, ale mieli swoje limity. W tym momencie Mistrz Błyskawic przeszukiwał jego szafki w poszukiwaniu ładowarki. Wszystkie inne zostawił u Valtorii. Co prawda sam był wielką ładowarką, ale nie uśmiechało mu się trzymanie telefonu przez całą noc, zwiększenie napięcia sprawiało, że bateria nie nadawała się potem do użytku. Wolał nie używać swojej mocy do ładowania tak małych urządzeń. Nie znalazł ładowarki w rzeczach Cole'a, ale w jego ręce trafił album ze zdjęciami, który aż prosił się o przejrzenie. Tak też uczynił. Przewinął kilka kartek, aż natrafił na zdjęcie na którym jako dziesięcioletni chłopiec obejmował dwie mniejsze dziewczynki. Wyglądały podobnie. Uśmiechały się niepewnie. Zakładał, że to bliźniaczki. Kogoś mu przypominały.
-Jay co ty robisz? - Mistrz Piorunów usłyszał głos Cole'a i odwrócił się do przyjaciela, który stał w progu.
-Szukam ładowarki.
- A gdzie twoja? - spytał zdziwiony.
-U dziewczyny - odpowiedział oglądając w dalszym ciągu zdjęcie.
-A zapasowa?
-Też.
-A zapasowa zapasowej?
-Też. Wszystkie zostawiłem u niej - westchnął.
-Masz dziesięć ładowarek i wszystkie zostawiłeś u niej?
-Właściwie to mam dwanaście i tak, wszystkie są u niej. Jest druga w nocy nie będę o tej porze leciał do Ninjago City. Zmieniając temat. Co to za dziewczynki? Jako dziesięciolatek miałeś harem?
-Co? Nie. - Cole podszedł do Jay'a i zabrał mu album. - To nie harem. To... Ugh miałem adaptowane siostry. To dość bolesna sprawa. Najpierw straciłem matkę, a potem je.
-Umarły? - spytał niepewnie.
-Nie, uciekły. Policja nie znalazła ich, w sumie to się nie dziwie. Menele w parku są bardziej przydatni niż oni. Skończmy temat.
-Kiepsko, a nie próbowałeś ich szukać?
-Po paru latach stwierdziłem, że na siłę nie będę tego robił, ale wiem, że żyją. Zawsze zostawiają na grobie mojej mamy w jej urodziny i rocznicę śmierci lilie - Cole spojrzał na Jay'a. - Nie mów o tym nikomu.
-Będę milczał. Słowo.
Cole uniósł brew.
- Tym razem serio. A jak się nazywały?
-Nie będziesz ich szukał.
-Pytam z ciekawości - wzruszył ramionami.
-Victoria i Valtoria. Nie poruszajmy więcej tego tematu.
Jay spojrzał na Cole'a z szeroko otwartymi oczami. To nie mogło być możliwe, ale było. Sypiał z siostrą swojego najlepszego przyjaciela. Czuł, że gdyby Cole się dowiedział to by go zabił.
-Eee, wiesz co, jednak lecę po ładowarkę. Teraz. W tej Chwili. Pa! Wrócę na trening! - Mistrz błyskawic zerwał się z podłogi i wybiegł przed klasztor. Wytworzył smoka i starał się jak najszybciej dolecieć do Ninjago City. Sytuacja była dla niego wręcz zabawna. Wolał się upewnić, a potem zaprowadzić do nich Cole'a. Przecież w końcu się dowie. Victoria była asystentką Cyrus'a. Prędzej czy później nastąpi konfrontacja.
Jay miał wrażenie, że pobił swój rekord w dotarciu do Ninjago City. Już dawno dostał kod, który pozwalał mu wejść na klatkę schodową. Wbiegł niemal z prędkością światła na piętro na którym mieszkały bliźniaczki. Zapomniał na chwilę o istnieniu dzwonka i zaczął walić pięścią w drzwi. Kilka chwil później otworzyła mu zaspana Victoria. Jak się domyślił Valtoria musiała brać prysznic.
-Jay, prosiłyśmy cię przecież. Nie przychodź w środku nocy.
-To ważne - odpowiedział nieco zdenerwowany.
-Jay, mam na ósmą do pracy. Muszę się wyspać - chciała zamknąć drzwi, ale Jay zablokował je nogą i wślizgnął się do mieszkania.
-Potrzebuję ładowarki. Naprawdę - zaczął przeglądać regał na którym stały książki. Poszukiwał jakiegokolwiek albumu ze zdjęciami. Victoria w tym czasie starała się obudzić. Wyglądała na porządnie zmęczoną. Rudzielec nie przerywał poszukiwań i znalazł. Przejrzał go szybko i znalazł kopię zdjęcia, które było u Cole'a.
-Jay to nie ładowarka - zauważyła wkurzona.
-Wiem, wyjaśnij mi to zdjęcie panno Cortez czy może raczej panno Brookstone - podszedł do dziewczyny i pokazał jej zdjęcie.
-Dobra masz nas - westchnęła i zabrała z jego rąk album. - Tak byłyśmy adoptowane przez Lou. Tak, można nas uznać za siostry Cole'a. Zadowolony?
-Nie, czemu mi nie powiedziałyście?
- Może od razu policji powiemy? Co? Słuchaj, wiesz czemu. Ty zaraz byś wygadał.
-Eee, dobra masz rację, ale to ważna informacja, a on tęskni - spojrzał na dziewczynę, która odniosła album na półkę.
-Jay, jemu będzie się wtedy należała cała prawda. Cała. Wszystko co wiemy, a my nie jesteśmy na to gotowe. Całe życie się nam posypie. A Lou? Na spotkanie z nim tym bardziej nie jesteśmy gotowe.
- I tak mu powiem.
-Jay co tu robisz? - do salonu weszła Valtoria. Jay niemal się uśmiechnął widząc jak jej kocie uszy drgają starając się strzepać z siebie wodę.
- On wie - Victoria spojrzała na siostrę. - To o Cole'u.
-Kurwa- zaklęła starsza bliźniaczka.
-Powiem mu. Zasługuje na to.
-Nie powiesz mu - Valtoria zmrużyła oczy.
-Muszę. Powinien wiedzieć.
Victoria podeszła do niego bliżej chłopak i Jay był po raz pierwszy świadkiem jak jej skóra zmienia się w czysty diament. Patrzył jak włosy sztywnieją i pasma delikatnie brzęczą kiedy przysunęła się do niego niebezpiecznie blisko. Uniosła dłoń w której pojawił się kolec z diamentu i przyłożyła do jego policzka. Jay zadrżał czując ostrą krawędź przedmiotu oraz bijący z niego chłód.
-Nie powiesz mu - odezwała się chłodno. - Same to zrobimy kiedy uznamy, że nadszedł już dogodny moment.
Victoria odsunęła się i przybrała swój normalny wygląd.
-Sądziłam, że tylko Val jest straszna. Obie jesteście.
-Nie powiesz mu. Jak już to same to zrobimy - Valtoria podeszła do Jay'a.
-Uważam, że wasz strach jest bezpodstawny, ale zgoda. Uszanuję waszą decyzję. Ale mam dla was propozycję. Stwórzmy Harem!
-Czy to jeden z tych twoich kiepskich żartów? - brunetka uniosła brew.
-Jason'ie Walkerze twoja propozycja jest obleśna - młodsza bliźniaczka skrzywiła się. - Po pierwsze. Żadnych trójkątów. Po drugie, na pewno nie z własną siostrą. A po trzecie...
-Podkochujesz się w swoim szefie - dodała za nią siostra.
-Fakt. Wracam do łóżka, muszę wstać do pracy, a wy róbcie co chcecie. Bylebym tylko po tej nocy ciocią nie została - dziewczyna wróciła do swojego pokoju, a Jay spojrzał na starszą siostrę z uśmiechem.
***
Acronix siedział na werandzie domu, mieszącego się w jednej z wiosek Ninjago. Patrzył na ciemność spowijającą wszystko wokół. Lubił swoje nowe życie. Żałował tylko, że Krux dalej planował zemstę. Jego to już nie interesowało. Wszystko to co wcześniej uważał za słuszne straciło znaczenie. Chciał założyć rodzinę, ale wciąż liczył, że jego brat w końcu ruszy naprzód. Nie mieli już tak naprawdę nic. Poza obsesją bliźniaka i sobą nawzajem. Były już mistrz czasu obserwował jak płatki wiśni spadają na ziemię. W pewnym momencie zauważył jak tempo ich spadania zwalnia. Tak samo jak wtedy kiedy spowalniał czas. To się znowu działo. Tak jakby ktoś używał mocy na cały świat. Nie było to łatwe, ale do zrobienia. Wszystko wtedy spowalniało i można było zyskać więcej czasu na dokończenie czegoś. Zarówno on i Krux zauważali takie anomalie, bo kiedyś sami korzystali z tych mocy. Nie wspominał swojemu bratu o tym co widział. Chciał żeby odpuścił, a takie anomalie go tylko nakręcały. Sam był ciekawy ich źródła, ale nie myślał o tym, by je wykorzystać. Chciał wiedzieć kto lub co je wywołuje. Zakładał, że to mógłby być jego potomek, ale nie przypominał sobie by udało mu się zapłodnić jakąś kobietę, nawet z wpadki. Sytuacja nie dawała mu spokoju. Ale bardziej męczące było przeczucie, że coś może się wydarzyć, coś co zmieni wszystko.
*Ninbook- wiecie facebook, ale w Ninjago. Nazwy messengera nie zmieniam.
-----------------
Heh, długo nie było rozdziału, ale ważne, że jest w końcu. Krótki, ale niedługo (mam nadzieję) pojawi się kolejny.
Trzymajcie życzenia świąteczne od Lucifera.
Adiós
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top