9.Naprawdę cię lubię jak nie jesteś wkurzający

Obudził mnie mój dzwoniący telefon.Jęknęłam niezadowolona z tego faktu i odebrałam.

-Tak?!

-Mogłabyś przyjechać do umm..szpitala? - słyszę głos Alex.

-Jakiego, kurwa, szpitala?! - pytam.

W momencie się obudziłam.Siadłam na łóżku i wyczekiwałam od niej odpowiedzi.

-Alex?!

-No do szpitala - mruknęła.

-Co się stało?!

-Zemdlałam.

-Ja pierdole.Już jadę.Jesteś sama?

-Liam ma przyjechać.

-Jasne.Na razie.

Rozłączam się i wstaje szybko.Podchodzę do szafy i wyciągam jakieś jeansy i podkoszulek.Ubieram się i nawet bez śniadania wychodzę z mieszkania.Zamawiam taksówkę i jadę do niej.

Po 15 minutach jestem już w szpitalu.Na korytarzu zauważam Alex oraz Liama i niestety Harrego.Jestem ciekawa co on tutaj robi.

Podchodzę do nich i przytulam szybko szatynkę.

-Nic ci nie jest? - pytam.

-Nie - śmieje się. - Nie zjadłam po prostu śniadania, bo bym się spóźniła.

Oderwałam się od niej i spojrzałam na nią.

-Super - powiedziałam sarkastycznie.

-Nie bądź zła.

-Nie będę - prycham. - Po co tu przyjechaliście? - zwracam się do chłopaków.

-Alex do mnie zadzwoniła więc przyjechałem, a Harry mnie podwiózł - odparł Liam.

-Mhm.Okej, możemy jechać?

Liam bierze za rękę moją przyjaciółkę i odchodzą trochę dalej.Rozmawiają.

Przewracam oczami i patrzę na zielonookiego.

-Hej - mówi.

-Cześć.

-Jak tam?

-Źle.Jestem na nią wkurzona - fukam.

-Dlaczego?

-Jest w czwartym miesiącu ciąży, a jeszcze pracuje!Powinna się oszczędzać!

-No tak..

-A Liam zamiast coś jej powiedzieć to nie..jaki dupek z niego!

Obydwoje odwrócili się w naszą stronę i spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem.

-Liam naprawdę się nią opiekuje.

-Jakoś nie widać.

Krzyżuje swoje ramiona na piersiach i patrzę jak rozmawiają.Widzę jak Alex patrzy na niego.To boli, że on tego nie widzi.

-Jakie plany na dzisiejszy dzień? - odzywa się Harry.

Spoglądam na niego i widzę jego uśmiech.Zdaje sobie sprawę, że się rumienie.Ale dlaczego?Przecież nie powiedział ani nie zrobił czegoś zawstydzającego.

-Idę do pracy, potem.

On tylko kiwnął głową i znów się uśmiechnął.

-Wiesz..naprawdę cię lubię jak nie jesteś wkurzający - przyznaje.

Chwilę patrzy na mnie i widać, że zaskoczyła go moja wypowiedź.

-Miło mi.

-Taa, mnie również.

-Zawsze jesteś taka chłodna? - pyta.

-Nie mam szacunku ani zaufania do facetów - mruknęłam.

-Dlaczego?

-Jeden skurwiel mnie oszukał i od tej pory żadnemu facetowi nie ufam.

To zdanie naprawdę mówię ze straszną ciężkością.

-Nie wiedziałem.

-Bo niby skąd? - zaśmiałam się.

Alex z Liamem zjawiają się obok nas, więc nie drążymy tego tematu dalej.

Po 30 minutach jestem razem z szatynką w mieszkaniu.

-Jesteś nieodpowiedzialna - mówię i kładę się na kanapie.

-Yhym.Teraz będę słuchała twoich wykładów?

-Tak!Bo kurwa.. - zatrzymuje się. - Powinnaś zrobić sobie urlop!

-I właśnie mam zamiar tak zrobić?!

Patrzę na nią i marszczę brwi.

-Jak to?

-Liam mnie dzisiaj namówił, żebym już więcej nie pracowała - mruknęła i mogłam dostrzec rumieniec na jej twarzy.

-Wreszcie!Kurwa co mu się stało?

-Nie wiem - wzrusza ramionami.

-Widziałam dzisiaj jak na niego patrzysz.

-No i? - uśmiecha się. - Ja widziałam jak Harry na ciebie patrzył.

-Co, kurwa?!

-Patrzył na ciebie tak, jak ja na Liama.

-Masz zwidy - kręce głową.

-Nie mam - broni się. - widziałam przecież.

-Pewnie patrzy tak na każdą.

I pewnie tak było.

-Nie wydaje mi się.

Przewracam oczami i włączam telewizor.


***


*Dwa tygodnie później*

-Będziesz miała coś przeciwko jak Liam przyjdzie? - słyszę.

Patrzę na Alex i kręce głową.

-To dobrze.

-Jesteście razem? - pytam.

-Nie?!

-To po co przychodzi?

-Umm..nie wiem?

-Mówiłam, że dziecko was zbliży do siebie.

Szatynka przewraca oczami i powraca do przeglądania łóżeczka.Tydzień temu okazało się, że moja przyjaciółka urodzi dziewczynkę.

-Mówię ci, że dzisiaj spyta cię o chodzenie - mruknęłam.

-Daj spokój, proszę - jęczy zirytowana.

Ja tylko się zaśmiałam.

Biorę swój telefon do ręki i wchodzę na fejsa.

-Przyjdzie obgadać imię dla dziecka - odzywa się Alex.

-Och, serio?Czegoś wiarygodniejszego nie mogłaś wymyślić? - patrzę na nią.

-Nie, nie mogłam - mówi sarkastycznie.

Prycham i przeglądam posty.

Harry Styles: Cześć :D

Ja: Pa :D

Harry Styles: Fajnie...

Ja: No co? :D

Harry Styles: Liam dzisiaj do was przychodzi?

Ja: Tak, ma 'uzgadniać z Alex imię dla dziecka' -,-

HarryStyles: Będzie ciekawie

Ja: Po czym to stwierdzasz?

Harry Styles: Liam ma zawsze dziwne pomysły...

Ja: Hahahahaha :D

Harry Styles: Widać, że masz humor :)

Ja: Ta, do czasu

Harry Styles: Chcesz żebym cię gdzieś zabrał?

Ja: Na randkę?

Kiedy wysłałam tą wiadomość roześmiałam się głośno.Alex patrzyła na mnie jak na wariatke, a ja nie mogłam przestać się śmiać.

-Co ci? - pyta.

-Nic - kręce głową.

Harry Styles: Być może.. ;)

Ja: Dobre :D Hahaha ale się uśmiałam

Harry Styles: Chyba nie chcesz cały wieczór słychać jak się świetnie bawią, co?Będziesz zapewne siedziała sama w pokoju..smutna

Ja: Być może, ale lubię być sama i smutna :))

Harry Styles: Okej, to przyjeżdżam po ciebie za godzinę!

Ja: Pffff -,- Nigdzie nie jadę!Bynajmniej nie z tobą :)

Harry Styles: Przestań marudzić i się szykuj

Ja: Nara!

Wylogowałam się z Facebooka i odłożyłam telefon na stół.

-Wybierasz się gdzieś? - pyta Alex, kiedy podnoszę się z kanapy.

-Tak.

-Gdzie?

Wzruszam ramionami.

-Z kim?

-Z Harrym - przewracam oczami.

-Serio?! - piszczy.

-Tak i się uspokój.Okej?

Kiwa głową, a ja wzdycham.Czasami zachowuje się jak dziecko.Fajnie, dziecko będzię miało dziecko.

-Idę się szykować - mruknęłam i poszłam do swojego pokoju.



_____________________

Cześć!

Jak tam po pierwszym dniu szkoły? :D Ja nie narzekam :p

Coś się szykuje pomału między Veronicą a Harrym :))

Komentujcie jak się podoba!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top