3.Znalazła się zguba

Wczoraj byłyśmy z Alex u pani ginekolog i od tamtego czasu źle się czuje.Moja przyjaciółka cały czas wymiotuje i boli ją brzuch.To normalne, ale ja się o nią martwie.Z ciężkim bólem serca zostawiam ją samą w domu.

-Na pewno sobie poradzisz? - pytam, kiedy zakładam buty.

-Tak - uśmiecha się. - Leć, bo się spóźnisz.

-Jakby coś się działo to dzwoń.

-Mówisz mi to po raz 10 - śmieje się.

-No bo martwię się o ciebie, to tak trudno zrozumieć? - unoszę jedną brew do góry.

-Ty bardziej to przeżywasz niż ja.

-Zawsze tak mam.Dobra lece.Pa - przytulam ją.

-Trzymaj się jakoś.

-Muszę - odrywam się od niej i wychodzę z mieszkania.

Wychodzę z klatki schodowej i kieruję się do pubu.Nie chcę tam iść, ale muszę.Wyciągam telefon i wyszukuje Christiana.Wczoraj od razu, gdy przyszłyśmy od ginekologa zadzwoniłam do niego i powiedziałam jaka jest sytuacja.Alex miała opory, ale jednak się zgodziła, bo ona nie ma zamiaru wychowywać dziecka sama.Christian powiedział, że zrobi co się da i jak będzie coś wiedział to da znać.Jestem bardzo niecierpliwą osobą i dlatego wybieram jego numer.

-Tak, Veronica? - pyta.

-Wiesz coś już?

-Mówiłem, że jak będę wiedział to dam znać.

-No wiem, ale wiesz jaka ja jestem.

-Niestety wiem.Mogę tylko powiedzieć, że wiem jak ma na nazwisko, a teraz właśnie przerwałaś mi ustalanie gdzie mieszka - mruknął.

-Naprawdę?! - prawię piszczę.

-Tak - śmieję się.

-Dobra robota Christian.Dobra odezwe się po pracy, okej?

-Spoko.Miłego dnia!

-Nawzajem!

Rozłączam się i chowam telefon do torebki.Nagle znowu czuję, że na kogoś wpadam.Jęczę zirytowana i patrzę w górę.Znowu ten pedał o zajebistych zielonych oczach.Chcę go ominąć, ale zasłania mi drogę.

-Zejdź mi z drogi, baranie - warczę.

On uśmiecha się, ukazując przy tym słodkie dołeczki.Niech mnie ktoś stąd weźmie.Czy on chce żebym się zakochała, czy go pobiła?Bo to drugie bardziej mi odpowiada.

-Gdzie się tak spieszysz, kochana? - pyta z lekką chrypką w głosie.

Cała zastygam.On się do mnie odezwał?Patrzę na niego i marszczę brwi.

-Co cię to obchodzi?

-Już drugi raz na siebie wpadamy - śmieje się.

-Nie wiem co w tym śmiesznego, baranie - przekręcam oczami.

-Jesteś niemiła - zauważa.

-Bo taranujesz drogę i przez ciebie wyleją mnie z pracy?Dlatego jestem niemiła?

Ten szczerzy się do mnie.Czy jego pojebało?Do mnie?Czy ja się zamieniłam z kimś twarzą?Przecież ja jestem taka brzydka...

-No i czego się tak szczerzysz jak mysz do sera? - pytam, krzyżując swoje ręce na piersiach.

-Nasze spotkanie to chyba dar...

-Wiesz co?Nie wierzę.Zejdź mi lepiej z drogi barani łbie, bo inaczej sobie pogadamy.Znajdź lepszą ofiarę do bzyknięcia.Może i jesteś przystojny, ale widać, że jednego ci brakuje.Mózgu, kolego.A teraz przepraszam, ale opuszczę twoje towarzystwo, bo spieszę się do pracy - patrzę na niego ostatni raz i omijam go.

Odwracam się i widzę jak ten stoi jak stał.Pewnie go zgasiłam.Niech spada na drzewo.Nie potrzebny mi teraz chłoptaś.


***


-Alex?! - krzyczę.

-Co? - przychodzi i patrzy na mnie jak zdejmuję buty.

-Wiem gdzie mieszka ten Liam.

Ona blednie.Ale po chwili rzuca się na mnie.

-Jedziemy do niego - mówię.

Alex odrywa się ode mnie i patrzy na mnie.

-Nie jestem jeszcze gotowa.

-A kiedy będziesz?

-Nie wiem...

-Może jak będziesz rodziła, co? - przerywam jej. - Nie możesz mu odpuścić.Musi zapłacić za to co zrobił.

-Ale ja też tego chciałam, to nie był gwałt - przewraca oczami.

-Wiem, ale musi wiedzieć o dziecku, Alex.

-Daj mi 30 minut.Muszę się przygotować.

-Okej, ja przy okazji zjem obiad.

Szybko zjadłam obiad i też się przebrałam.Trochę się cykam, jak on się zachowa kiedy dowie się o dziecku.Pewnie spanikuje i powie, że nie będzie nic płacił.Niech tylko nazwie Alex dziwką, albo coś w tym stylu to obiecuję, że powiesze go za jaja.Wierzę jej, że to on jest ojcem.Tak, nie pamięta go dokładnie, ale coś tam zapamiętała.Mam nadzieję, że to się rozwikła, bo ja sama jestem kłębkiem nerwów.

-Jestem gotowa, możemy iść.

Widzę swoją przyjaciółkę, gdy wychodzi z pokoju.Jest ubrana w czarne rurki i białą bluzkę.Jeszcze do tego szara bluza z kapturem.

-Od kiedy ty nosisz bluzy? - pytam ją i unoszę jedną brew.

-Od kiedy dowiedziałam się, że do niego idziemy.

-Alex... - podchodzę do niej. - będzie dobrze.Pogadamy z nim i wszystko się wyjaśni.Jeżeli to nie będzie on, będziemy szukać dalej.Bądźmy dobrej myśli.

Alex wzdycha i przytula mnie.

-Dziękuję.Co ja bym bez ciebie zrobiła?

-Pewnie płakałabyś w kącie - śmieje się.

-Chyba tak - odrywa się ode mnie i uśmiecha się.

-Głowa do góry i idziemy.Gotowa?

-Tak.

Zakładamy buty i wychodzimy z mieszkania.

Gdy już jesteśmy pod wskazanym adresem przez Christiana, widzę na twarzy Alex panikę.Sama się trochę boję, ale jakoś musimy to przeżyć.Stajemy przed ładnymi i pewnie drogimi drzwiami i patrzę na moją przyjaciółkę.Łapię ją za rękę i uśmiecham się.

-Gotowa? - pytam.

-Cchyyba -jąka się. - spójrz na ten dom, on pewnie jest taki bogaty...boję się.

-Ej, nie panikuj.Nie możemy się poddać.Będzie dobrze.

Sama w to niedokońca wierzę, ale jej tego nie powiem.

Pukam mocno w drzwi i odliczam sekundy.Alex mocniej łapie moją dłoń, kiedy obie słyszymy gdy ktoś się zbliża.Otwieram szerzej oczy, kiedy widzę młodego mężczyzne.Wysoki szatyn o brązowych oczach.Lekki zarost ukazuje się na jego twarzy.

-W czym mogę służyć? - pyta.

Widzę, że Alex chcę coś powiedzieć, ale brak jej języka w gębie.

-Liam Payne? - pytam.

-Tak, o co chodzi?

-Możemy wejść? - pyta moja przyjaciółka.

Szatyn marszczy brwi i ostatecznie wpuszcza nas do środka.Gdy widzę jak ten dom wygląda w środku mam ochotę stąd uciec.Jebany bogacz.

-Więc, o co chodzi? - pyta i zaprasza nas gestem ręki do salonu, zgaduje.

-Nie pamiętasz mnie?

Liam patrzy na Alex i wzdycha.Potem widać duże zaskoczenie na jego twarzy.

-Aaalex? - jąka się.

-Brawo, zgadłeś.

-Co cię do mnie sprowadza?

Siadam na kanapie i wsłuchuje się w rozmowę.Słyszę, że ktoś się do nas zbliża.Odwracam głowę, kiedy widzę gdy ktoś staje w salonie.Momentalnie mam ochotę zapaść się pod ziemie.



____________

Komentujcie i gwiazdkujcie ;) To naprawdę motywuje! :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top