2.Mały problem...a jednak duży
Wchodzę do mieszkania i od razu co zauważam to moją przyjaciółkę, która siedzi w kuchni zruzgotana.Pije zapewne herbate i myśli.Nawet nie zauważyła, że weszłam.Ściagam buty i zawieszam torebkę na wieszaku.Dopiero gdy znajduję się koło niej, ona mnie zauważa.Podnosi swój wzrok na mnie i wybucha płaczem.Marszczę brwi i kucam koło niej.Biorę jej dłoń w swoją i patrzę na nią.Odwraca ode mnie swój wzrok i szlocha.
-Co się stało?
Cisza.Nie odzywa się.Wzdycham ciężko i prostuje się.Siadam obok niej i przytulam ją.Ona bez wahania wtula się we mnie.
-Powtórze pytanie, co się..
-Jestem w ciąży - powiedziała.
Otworzyłam szerzej swoje oczy i zaniemówiłam.Alexandra w ciąży?!Z kim do cholery?!Ona w ciąży...To chyba pomyłka.
-Jesteś pewna?
Odrywa się ode mnie i patrzy mi w oczy.Pociąga nosem i wzdycha.
-Tak, jestem pewna.Robiłam test.
-Ale z kim?Boże...ja nie rozumiem...
Łapie się za głowę.Nie mogę uwierzyć, że moja przyjaciółka jest w ciąży.To jest chyba sen.
-Pamiętasz jak ostatnim razem byłyśmy w klubie?I co znikłam na jakieś pół godziny?
-Pamiętam...Boże...Kto to był w ogóle?
-Nie pamiętam go dokładnie, ale chyba miał na imię Liam.Veronica...ja nie wiem..co mam robić - jej głos drży.
-Musimy się upewnić czy na pewno jesteś w ciąży.Kobieto, mamy dopiero 20 lat, musimy się wyszaleć, nie wierzę, że zdarzyła ci się wpadka w dodatku w kiblu, na imprezie - mówie patrząc jej w oczy.
-A co ja mam powiedzieć?!Za jakieś 8 albo 7 miesięcy zostanę mamą.Matka mnie zabije.Boże!Cała rodzina mnie zabije.W tak młodym wieku zajść w ciąże...
-Ej!Nie panikuj.Nikt cię nie zabiję.Przecież twoja siostra, Caroline miała tyle samo lat, kiedy urodziła Caspra - próbuję ją pocieszyć.
-Ale ona wtedy brała ślub, a ja?!Ja...nawet nie znam ojca dobrze.Co ja najlepszego zrobiłam... - wybucha płaczem.
Przytulam się do niej.Teraz będzie potrzebowała mojej pomocy.To będzie trudny okres w jej życiu dla niej.Nie wyobrażam sobie być na jej miejscu.
***
-Gratuluję!Jest pani w 8 tygodniu ciąży! - usłyszałam radosny głos pani ginekolog.
Moja przyjaciółka zbladła na twarzy i zaczęła płakać.Siedziałam koło niej i próbowałam ją pocieszyć, ale nic to nie dawało.
-Pani Alexandro, nie cieszy się pani? - zapytała lekarka.
Popatrzyłam na Alex i uśmiechnęłam się lekko.Ona przestała płakać i podniosła się do pozycji siedzącej.
-Dziękuję pani Mario.Czy jest się z czego cieszyć? - zapytała moja przyjaciółka.
Pani doktor zmarszczyła brwi i przerwała pisanie, pewnie przepisywała leki Alex.
-Pani Alexandro, dziecko to piękny dar.To jest cudowne uczucie czując, że w środku ma pani małą istorkę, która zaniedługo się urodzi...
-Pani nie rozumie - przerywam.
Patrzę na Alex i daje jej do zrozumienia, że poczekam na zewnątrz.Wychodzę z pokoju i siadam na krzesło.Wzdycham i wyciągam swój telefon.Kiedy jesteśmy pewne z Alex, że jest w ciąży, teraz czas na znalezienie tego frajera.Tylko jak?Detektyw?Dobry pomysł, ale on kosztuje.Chwila...mam znajomego Christiana.On nam pomoże.Na pewno.Przecież nie zostawie jej samej w takiej sytuacji.Nie możemy darować ojcu dziecka.Musi wiedzieć o istnieniu jego potomka.Nieźle się ta Alex wkopała jednym słowem.
________________
Komentujcie i gwiazdkujcie miśki! ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top