16.Chyba muszę naprawdę zgłosić się po pomoc lekarza
Kiedy 15 minut później słyszę otwierane drzwi, wstaje z kanapy i gnam do nich.Zakładam ręce na piersi i patrzę jak Alex ściąga buty.
-Dłużej to się, kurwa, nie dało być u tego jebanego lalusia? - warczę w jej stronę.
Zerka na mnie, a potem marszczy brwi.
-Też miło mi cię widzieć - burczy i wymija mnie.
-O coś się pytałam! - szarpię ją za ramię, więc odwraca się.
-Zasiedziałam się po prostu, musisz się na mnie wydzierać?
Prycham i przewracam oczami.
-Jasne.
-O co ty mnie posądzasz, co?! - teraz to ona warczy.
-Kurwa, o nic, ale ja się martwiłam!Nie odbierałaś, a do tego lalusia nie mam numeru.
-Ten laluś ma imię.
-Gówno mnie to interesuje - idę do swojego pokoju i trzaskam drzwiami.
Nie wiem jakim cudem moje zdenerwowanie tak wzrosło.Może powinnam iść do psychologa, czy coś?Może jestem na coś chora, na jakąś chorobę psychiczną?Nie wiem.
Alex
Moja przyjaciółka jak burza wchodzi do swojego pokoju, a potem słyszę trzask drzwiami.Nie wiem co się z nią dzieję i martwię się o nią.Nigdy się tak nie zachowywała, no może czasami miała wybuchy, ale nie aż takie.Bałam się przez chwile, że zrobi mi krzywdę, kiedy mną zaszarpnęła.Chyba będę musiała z nią pogadać o jej zachowaniu, ale nie teraz.Zostawię ją w spokoju.
Biorę butelkę, która leży na blacie do rąk i pije z gwinta.Nie chce mi się wyciągać szklanki.Słyszę dźwięk smsa, więc odkładam butelkę na miejsce i sięgam do kieszeni po urządzenie.
Liam: Jak tam? :)
Ja: Veronica chyba przeżywa jakiś trudny okres w swoim życiu, bo trochę się posprzeczałyśmy :/
Siadam na kanapie i głaskam się po brzuchu.Nie mogę uwierzyć, że za niecałe 4 miesiące urodzę dziecko.To jest takie..niewiarygodne.Moja mama wciąż się na mnie gniewa..Chyba trudno jej beze mnie.
Liam: Uuu to słabo :///
Ja: Niby tak..ale pogadam z nią i wyciągne z niej wszystko :v A może znowu Harry jej coś zrobił?
Jeżeli ten loczuś znowu jakoś ją obraził czy coś w tym stylu to go chyba uduszę.
Liam: Wątpie, przecież dopiero co się pogodzili, co nie?
Ja: Tak, ale kto wie..nie grzebie w jej telefonie, więc nic nie wiem
Liam: Podpytam go ;)
Ja: Dzięki :3
Odkładam telefon na stolik i przełączam stację z jakimiś nudnymi serialami.
Sprawa między mną, a Liamem nieco się rozwinęła.Jesteśmy na etapie przyjaciół, heh troszkę bliższych, bo mamy ze sobą dziecko, ale chyba zbliżamy się do etapu związku.Nie naciskam na niego, ale nie powiem, chciałabym mieć już stabilizację, zwłaszcza, kiedy będę miała dziecko.Nie wiem czy dałabym radę sama.
Veronica
Rano, kiedy wychodzę ze swojego pokoju czuję zapach tostów.Wchodzę do kuchni i spostrzegam pełny talerz kanapek.Jak ona o mnie dba..Ale zaraz, gdzie ona jest?Przecież jest sobota.
Idę szybko po mój telefon i wybieram jej numer.
-Gdzie ty jesteś?! - wydzieram się.
-Umm..na zakupach.
-Gdzie? - wzdycham z ulgą.
-Niedaleko.Za 15 minut powinnam być.
-Okej.
Rozłączam się i wkładam telefon do kieszeni dresów.W nocy mało przespałam, bo ciągle się budziłam.Nie wiem czy było to spowodowane zbyt dużą temperaturą w pokoju czy czymś innym.
Biorę jednego tosta i siadam przy stole.Po chwili słyszę jak mój telefon dzwoni.
-Halo?
-Cześć, jesteś w domu?
Co, kurwa?
-Kto mówi? - syczę.
-Zgadnij - słyszę znajomy mi śmiech.
-Spierdalaj - rozłączam się.
Muszę coś z tym zrobić, bo jeżeli od rana będę chodzić zła, to cały mój dzień taki będzie.
Harry
Veronica rozłącza się, a ja marszczę brwi.Powoli przyzwyczajam się do jej wulgarności i chamskości, ale jednak nadal mnie to odpycha.Kobieta powinna ładnie się wysławiać i ubierać, a ona jest zupełnym przeciwieństwem.Ale okej, nic nie mówię.
Wchodzę na klatkę schodową i idę do jej mieszkania.Po drodzę spotkałem Alex i opowiedziała mi o jej zachowaniu.Trochę mnie to martwi.Wiem, nie znam jej za dobrze, ale chciałbym.Chciałbym wkraść się pod jej tą czarną, mroczną maskę, którą nosi.
Dochodzę do drzwi i pukam głośno, chyba zbyt głośno.Słyszę za drzwiami jak dziewczyna przeklina, co nieco mnie śmieszy.Kiedy otwiera drzwi, widzę jej naburmuszoną minę, a potem patrzę na jej strój.Kurwa, zabierzcie mnie stąd.Zaraz chyba mi stanie.Jak dziewczyna ubrana w zwykłą bokserkę i spodnie od dresów, może być tak podniecająca?
-Czego?
Uśmiecham się słodko.
-Cześć - ignoruje jej niemiły ton.
-Zadałam pytanie.
-A ja się przywitałem.
Veronica przewraca oczami i zamyka mi drzwi przed nosem.Jezu, ale ona jest trudna..
Pukam, a ona krzyczy:
-Nie ma nikogo w domu.Przykro mi!
-Nie bądź taka!
-Będę!
-Nie będę krzyczał przez drzwi!Jeszcze sąsiedzi wyjdą i wezwą policję!
-Truuuuudno! - słyszę jej śmiech.
Powinna częściej się śmiać, bo ma jedyny w swoim rodzaju śmiech.
-Veronica, proszę!
Po chwili otwiera mi znów drzwi.
-Właź - warczy.
Robię zadowoloną minę i wchodzę w głąb jej mieszkania.
-Czego chcesz? - staje przede mną.
Mój wzrok automatycznie ląduje na jej dekolcie, ale szybko wracam do jej oczu.
-Kurwa, oczy mam tu - wskazuje na swoje brązowe oczy.
-Wiem - szczerze się.
-Więc, po co przylazłeś? - brunetka nie krępuje się, siada przy stole i zajada się tostami.
-Tak po prostu - wzruszam ramionami. - Nie mogę?
Spogląda na mnie.
-Nie zapraszałam cię.
-Wiem.
-Jaki ty jesteś durny - przewraca oczami.
-Ja cię nie obrażam.
-Tylko byś spróbował - wysyła mi groźne spojrzenie.
Próbuje grać taką twardą, a ja powoli ją rozgryzam.
-Ktoś ci coś zrobił? - pytam i siadam koło niej.
Dziewczyna wybałusza oczy.
-Pojebało cię do reszty?
-Odpowiedz - naciskam.
-A co, piszesz książkę?Mam ci opowiedzieć moją jebaną biografię?
-Nie trzeba - puszczam jej oczko. - Chcę tylko wiedzieć czy..
-Nie odpowiem ci - przerywa.
-Dlaczego? - marszczę brwi w zdziwieniu.
-Bo nie.Koniec kropka.
-Veronica..
-Zamknij się - warczy.
Patrzę jak je i sam robię się głodny.Biorę jedną kanapkę, a ona oburzona patrzy na nią, jak ją gryzę.
-Ktoś ci pozwolił? - pyta chamsko.
-Tak.Ja.
-Aha - kiwa głową.
Brunetka żuje swoją kanapkę, a ja już skończyłem jeść.Zawsze szybko jem.Dziewczyna wstaje od stołu i podchodzi do kranu, a następnie okręca go i myje ręce.Kiedy jest odwrócona do mnie tyłem, widzę idealnie jej pupę.Muszę przyznać, że musi nieźle trenować, bo jest taka..
-Nie gap mi się na tyłek - beszta mnie.
Robię się czerwony, ale nadal patrzę na jej krągły tyłeczek.
-Mówiłam ci coś - odwraca się do mnie z założonymi rękami na piersiach.
Szybko wstaje od stołu i zjawiam się koło jej ciała.Veronica patrzy na mnie podejrzliwie, a ja to wykorzystuję i całuję ją.
Veronica
Kiedy czuję usta Harrego na moich, jestem zszokowana, ale zbyt podoba mi się to i nie odpycham go.Chłopak przybliża się do mnie i łapie moje polika w swoje duże dłonie, pogłębiając pocałunek.Liże moją dolną wargę, prosząc o dostęp, ale nie dostaje jej.
Słyszę chrząknięcie, więc odrywam się od jego ust i patrzę w stronę Alex.
-Kiedy tu weszłaś? - pytam.
Czuję palące spojrzenie Harrego na moich ustach.
-Przed chwilą.
-To nie tak jak.. - zaczynam.
-Spoko - blondynka przerywa, zostawia zakupy na stole i idzie do swojego pokoju.
Patrzę na lokowatego i mam ochotę go zamordować.
-To wszystko przez ciebie - popycham go.
-Podobało ci się - stwierdza.
-Spadaj - burczę.
Dlaczego pozwoliłam na ten pocałunek..
-------------
Oto jest rozdział! Jak się podoba? :33
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top