Rozdział 12
Pov.Delaine
Światło dzienne obudziło mnie nieprzyjemnie drażniąc w oczy. Powoli zwlokłam się z łóżka przypominając sobie o mojej randce z Shawnem. Miło z jego strony,że pomyślał o tym. Tak naprawdę oprócz rzeczy dotyczących stada i tych,które widać na pierwszy rzut oka...nic o sobie praktycznie nie wiemy...trzeba to nadrobić...koniecznie! Miejsce gdzie śpi Mendes jest już zimne,więc pewnie wstał już dawno. Na mojej szafeczce zauważam małą niebieską karteczkę.
,,Nie chciałem cię obudzić,nawet jak śpisz wyglądasz jak księżniczka. Będę czekać na ciebie na parterze o osiemnastej. Wiem,że pewnie będziesz miała kłopot z ubraniem jak to kobieta więc mała podpowiedź. Ubierz się elegancko kocie ;). Kocham Cię skarbie do osiemnastej <3
Ps. Nie szukaj mnie,aż do randki, bo ktoś musi ją przygotować"
To się rozpisał pizdokleszcz. Rozumiem,że to on sam tą randkę przygotowuje...no ma szczęście,że napisał mi chociaż jak się mam ubrać. Ale i tak nie wiem w co się ubiorę. Pozostaje mi moja kochana Aly.
Jeden sygnał...drugi sygnał
- No co tam laska
O jaka szybka
-Alllllllyyyyyy moja kochana ruda,ciężarna przyjaciółko
-Ej ej tylko nie ciężarna jeszcze nawet drugi miesiąc się nie zaczął okey?
-Cokolwiek...mam do ciebie prośbę moja jedyna niezastąpiona zawsz..
-Dobra nie słodź tylko mów co się dzieje!
-Baran zaprosił mnie na randkę powiedział,a właściwie napisał,żebym ubrała się elegancko...ale wiesz,że ja sama sobie nie poradzę...misiu?
-Dobra będę za pół godziny...kiedy ta randka?
-Na osiemnastą fajnie by był...
- NA KTÓRĄ DO CHUJA PANA?! WIDZISZ ZE JEST ZA DZIESIĘĆ PIĄTA?! BĘDĘ ZA DZIESIĘĆ MINUT A TY DO TEGO CZASU MASZ IŚĆ POD PRYSZNIC UMYĆ GŁOWĘ I SIĘ OGOLIĆ. WSZĘDZIE TY SIEROTO.
I się rozłączyła. Mam wrażenie jakbym zaraz miała stracić słuch. Dopiero po chwili analizy jej słów dociera do mnie co wykrzyczała.
- ZA DZIESIĘĆ PIĄTA???!!!-wydarłam się na cały dom watahy i pognałam do łazienki wykonać wszystko o co prosiła mnie ruda.
Weszłam do gigantycznej łazienki,która jest przypisana mnie i alfie i zdejmując wcześniej ubrania weszłam pod prysznic delektując się ciepłą wodą rozluźniającą moje mięśnie. Namydliłam ciało płynem o zapachu miodu i karmelu, a włosy płynem o zapachu kwiatów polnych,które uwielbiam. Spłukałam z siebie wodę i wyszłam z łazienki. W ekspresowym tempie wysuszyłam włosy. Założyłam ręcznik. Wyszłam z łazienki zastają Aly z rozkurwieniem na twarzy. W rękach miała masę kosmetyków,sukienki,lokówki,prostownice, a nawet buty. Bardzo dużo butów.
-Siadaj
Posłusznie usiadłam przy toaletce. Przyjaciółka zaczęła mnie malować. Zajęło jej to z dwadzieścia minut.
-Gotowe! obejrzyj się szybko a ja wyciągnę sukienki dla ciebie.- Wiedziałam,że z ubiorem nie będzie problemu,ponieważ ja i ruda miałyśmy bardzo podobny gust. Nie raz przyłapałyśmy się na tym samym ubiorze do szkoły. Na zakupach też zwykle wybieramy podobne ubrania i chodzimy między tymi samymi regałami.
Wyglądałam naprawdę pięknie. Oczy miałam pomalowane delikatnym,srebrnym cieniem.Na nich czarny tusz do rzęs. Na policzkach miałam puder koloru delikatnego brązu, a usta zdobiła czerwona matowa szminka.
-Wow, Ally naprawdę kocham cię za ten makijaż. Jest piękny.
-Dzięki a teraz wybieraj kieckę. Masz wolną rękę wszystkie są dopasowane do twojego makijażu.
-Hm...
Przede mną znajdowały się trzy sukienki. Jedna była czarna przed kolano rozkloszowana na dole, z diamentami na dekolcie. Druga była czerwona prosta z małymi zdobieniami w pasie. A trzecia była złota w takiej samej formie jak pierwsza tylko bez zdobień. Mój wybór padł na czarna sukienkę. Naprawdę przypadła mi do gustu.
-Ta jest wspaniała...
-W takim razie jest już twoja. Przebieraj się.
Przebrałam się szybko przy Ally, ściągając ręcznik. Nie wstydziłam się przy niej przebierać. Widziałyśmy się już nago. Znamy się od dziecka i jesteśmy dla siebie jak siostry. Jestem niesamowicie szczęśliwa,że udało mi się poznać taką osobę,jaką jest moja przyjaciółka.
-Chyba gotowe...
-Czekaj...
Ally popoprawiała niedoskonałości na sukience,kazała usiąść i polokowała mi końcówki moich kasztanowych włosów.
-Teraz gotowe! Skarbie wyglądasz jak milion dolarów!
-Dziękuje! Bez ciebie chyba poszłabym w dresie-powiedziałam żartobliwie,ale ona chyba wzięła to na poważnie bo zaraz powiedziała:
-Nawet tak nie żartuj.
Chciałam już jej odpowiedzieć,gdy dostałam sms:
Od Shawn:
Czekam na dole z niecierpliwością kocie :*
-Musze już iść...idiota czeka
-Oj przestań udawać,że cię nie pociąga
-Ally...
-DOBRA! Leć już. ja swoje wiem.
-Mhm jasne,jasne dobra lecę pa!
Chwyciłam jeszcze tyko przed wyjściem moją małą torebkę,która pasowała do butów. Znajdowały się w niej podstawowe rzeczy: chusteczki,telefon i kluczyk do mojej szkatułki.
Schodziłam powoli po schodach uważając by nie zabić się w tych obcasach. Po drodze każdy mi się kłaniał na oznakę szacunku. Na dole stał już Shawn w pełni uszykowany. Miał na sobie czarny garnitur idealnie opinający jego mięśnie. Włosy żyły swoim życiem. Dopiero teraz dostrzegłam,ze jego włosy układają się w malutkie loczki. Na jego ustach gościł szarmancki uśmiech. Spojrzałam w jego nieskazitelne czekoladowe prawie czarne oczy. Tańczyły w nich iskierki szczęścia, a także pożądania.
-Wyglądasz przepięknie-gdy zobaczył,ze nikt się nam nie przyglądał wyszeptał mi na ucho:
-Pieprzył bym cię do nieprzytomności,kochał do rana,miałabyś więcej malinek na ciele niż lat,by wszyscy wiedzieli,że należysz do mnie.-Zarumieniłam się na jego komentarz i odpyskowałam:
-Ty też wyglądasz niczego sobie,ale nie zapędzaj się tak wilczku. Musisz kontrolować swoje podniecenie,bo inaczej trzeba będzie je jakoś zaspokoić,a teraz idziemy na randkę-ostatnie części zdania wyszeptałam mu na ucho przygryzając jego płatek.
Wyczułam wybrzuszenie w jego spodniach,które zahaczało troszeczkę poniżej pasa,niebezpiecznie blisko mojej kobiecości. Jęknęłam cicho,a Shawn zawarczał zaborczo przyciągając mnie bliżej.
-Jeszcze zobaczymy kto kogo będzie zaspokajać...a teraz panie przodem-powiedział z uwodzicielskim uśmiechem i jak gdyby nigdy nic przepuścił mnie w drzwiach.
Wyszłam z podniesioną głową. Shawn otworzył drzwi do swojego czarnego Range Rovera (co za dżentelmen). Weszłam do samochodu ostrożnie starając się nie uszkodzić ciężkiej pracy przyjaciółki,a przy tym wsiąść jak najbardziej zgrabnie,co z dumą przyznam -wyszło mi. Shawn usiadł za kierownicą. Zapieliśmy pasy i powoli ruszyliśmy.
-Powiesz mi gdzie jedziemy?
-Niespodzianka
-Nienawidzę niespodzianek
Ludzie uwielbiają robić innym niespodzianki. Ludzie,którzy mają ją otrzymać nastawiają się na coś. Czy to nowy telefon,bluzka,na którą zbierają,czy nawet jakaś biżuteria. Ale kiedy nie dostaną tego czego oczekiwali,nie potrzebnie się rozczarowują. Dlatego nie lubię niespodzianek. Ja sama byłam z tego powodu rozczarowana i musiałam udawać jak się cieszę i tak dalej. I dlatego mi niespodzianek nikt w rodzinie nie robi,wiedzą,że tego nienawidzę.
-Ta ci się spodoba kochanie.
Shawn włączył jakąś stację a ja rozpoznałam piosenkę Eda Sheerana ,,Shape of you". Niby trochę stare a wpada w ucho. W pewnym momencie zaczęłam śpiewać i robiłam to coraz głośniej. Śpiewałam na całe gardło. Miałam z tego taką frajdę. Uwielbiam śpiewać, muzyka to część mnie i mojego życia,sama mam zdanie,że każdy kawałek ma swoją historię i swoje drugie dno. Piosenka dobiegła końca,a ja uświadomiłam sobie,że w aucie nie jestem sama...ale wstyd.
-Wow...masz niesamowity głos kochanie. Naprawdę. Zaśpiewasz coś jeszcze dla mnie?-Shawn zaczął coś grzebać przy stacji.
-Nie! Wybacz zapomniałam się. Nie nabijaj się ze mnie ty...kartoflu!-Samochód wypełnił się szczerym,melodyjnym śmiechem Mendesa. Dam se rękę uciąć że on też śpiewa niebiańsko.
-Kartoflu?! Nie nabijam się z ciebie naprawdę masz piękny głos i powinnaś go wykorzystywać ,ale...hahahaha kocie nie miałaś innego przezwiska?
-Sraty taty, lepiej skup się na drodze.
Dalsza podróż minęła w przyjaznej atmosferze. Śpiewaliśmy jeszcze trochę w duecie,opowiadaliśmy sobie żarty i śmieszne historię z naszego dzieciństwa. Cieszyłam się,że nie jest jakoś niezręcznie jak na większości randek ,ludzie dopiero się poznają i nie do końca wiedzą jak zacząć rozmowę. W pewnym momencie idiota zaczął grzebać w schowku,zapewne szukając jakiejś rzeczy. Tą rzeczą okazała się opaska taka jak do snu w kolorze czarnym. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. On dostrzegając to zaczął tłumaczyć.
-Załóż.Niespodzianka to niespodzianka
-Ugh...dobra
Nałożyłam na oczy opaskę lekko odsłaniając jedno oko,żebym mogła się przygotować na widok jaki tam zastanę i wiedzieć czy mam udawać szczęśliwą,czy rzeczywiście nią być.
-Nie ze mną te numery misiu-Idiota poprawił mi opaskę i jeszcze przytrzymywał nią jedną ręką bym nic nie widziała drugą trzymał mnie w talii i powoli prowadził.
-Chyba będzie ci wygodniej jak wezmę cię na ręce księżniczko-uwielbiam kiedy mówi do mnie tak pieszczotliwie...ale za nic mu tego nie powiem! Zaraz co?
-Czekaj...nie! nawet o ty...-nie dane był mi dokończyć bo Shawn dupek niesłuchający moich poleceń dziwak Mendes wziął mnie na ręce,układają swoje ręce niebezpiecznie blisko moich pośladków
-Ej! Łapy przy sobie
-Kochanie one są moje-powiedział delikatnie ściskając mnie za pupę na co jęknęłam mu do ucha,gdyż moja głowa oparta była o jego klatkę.
- Shawn...lepiej tak nie rób bo cie zabiję lub...
-...będziemy mieli spory kłopot kochanie. Przy tobie chodzę ciągle twardy.
-Nie wiem nie widzę bo jakiś palant,który zwie się moim przeznaczonym zasłonił mi oczy.-Wyszczerzyłam się jak głupia.
-Poczekaj tu-odstawił mnie delikatnie na...trawie? Tak to chyba trawa i pobiegł gdzieś puszczając mój wcześniejszy komentarz płazem.
Świetnie. Pierw jedziemy godzinę do jakiegoś miejsca...chyba lasu,ale nie wiem bo nie widzę. Wiatr trochę wieje a on zostawił mnie tutaj na pastwę gwałcicieli i dzikich zwierząt. Gorzej być nie może! A nie...jeszcze ta jego niespodzianka...
-Czekaj...jak powiem już możesz zdjąć opaskę księżniczko.
-Dooobra...możesz zdjąć!
Ściągnęłam opaskę z ciekawością co zobaczę i zamarłam.
Elo miśki! Przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Zostawcie po sobie gwiazdki,lub komentarz,żebym wiedziała o waszej obecności ;) Rozdział wyjątkowo dłuższy niż reszta.
Słów:1570
Do przeczytania!
~Saszka5628~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top