4. Luke
fem!Luke
***
Minął tydzień odkąd Michael przespał się z Ashtonem, tym samym zdradzając swoją narzeczoną.
Jego wyrzuty powoli zabijały go od środka, ponieważ Crystal nic nie wiedziała. Na drugi dzień, gdy wrócił do domu, powiedział jej, że przez zmęczenie zasnął w firmie.
Pomimo tego, że sam ze sobą czuł się cholernie źle sam ze sobą, nie żałował.
To było jedne z lepszych odczuci, które doświadczył tamtej nocy. Ashton wcale nie był delikatny, co jeszcze bardziej podobało się Michaelowi. Nadal czuł na swoich biodrach mocny i stanowczy uścisk jego dłoni. Czuł jego usta na swoim ciele i oddech na karku.
Przez całe ciało Clifforda przeszedł dreszcz na samą myśl o tym.
Westchnął, ponownie wyłączając telefon. Rzucił go na tylne siedzenia. Wyjął kluczyk ze stacyjki i wyszedł z auta. Poszedł jak zwykle do ogromnej kolejki. Nawet nie musiał się już przedstawiać, ochroniarz od razu go wpuścił.
Jak zwykle skierował się na "swoje" miejsce do baru. Ale coś było nie tak. Zatrzymał się w pół kroku i patrzył niedowierzającym wzrokiem na bar. Nie wiedział czemu, ale poczuł cholerne ukłucie w sercu.
Przy barze oprócz innych ludzi, siedział już nie kto inny jak Ashton Irwin. Jak zwykle schludnie i elegancko ubrany. Ale nie był sam. Przy jego boku siedział jakiś blond nastolatek. Był ubrany w biała tenisową spódniczkę i jasnofioletową, krótką koszulkę. A co było najgorsze dla Michaela? Ashton obejmował go ramieniem i przytulał do siebie. A nastolatek szeptał mu coś do ucha.
Michael nie chciał się nastawiać źle, może akurat nastolatek był rodziną czarnowłosego? Może to jego jakiś kuzyn... lub siostrzeniec? Michael miał taką szczerą nadzieję.
Lekko zdenerwowany podszedł do baru. Stanął koło Ashtona i odkaszlnął cicho. Starszy mężczyzna odwrócił się od razu do niego z uśmiechem.
- Mikey! Dawno się nie widzieliśmy! - zachichotał cicho. Clifford uśmiechnął się tylko niezręcznie. - Oh! Mike! To jest, Lukey... - zaśmiał się i odwrócił też w stronę nastolatka. Zawstydzony podał Michaelowi dłoń. Ten z nietęgą miną odwzajemnił lekko uścisk.
- T-to ja będę szedł. Nie chcę przeszkadzać. - powiedział cicho i powoli się wycofał.
- Coś ty! Siadaj. - wstał ze swojego miejsca i złapał Hemmingsa za dłoń. - My idziemy potańczyć... - stwierdził bardziej do ucha najmłodszego, który zachichotał i również wstał ze swojego miejsca. Obaj kompletnie zignorowali Michaela i poszli zająć się sobie na parkiecie.
Michael odprowadził ich łzawym wzrokiem. Usiadł ciężko na miejscu Luke i oparł łokcie o bar. Chciało mi się tak bardzo płakać.
Sam nie wiedział na co tak naprawdę liczy od Ashtona. Domyślał się, że ich seks był tylko tym przygodnym, ale... jednak. Jednak miał na coś nadzieję.
Cholernie się rozczarował. Nie chciał by tak to wyglądało. Nie chciał tutaj żadnego Luke'a.
Zerknął w stronę parkietu i zobaczył tą dwójkę, której taniec ani trochę nie przypominał. W sumie... tańczyli podobnie jak Michael z Ashtonem tydzień temu. Dwudziestosiedmiolatek poczuł się jeszcze gorzej, a w jego oczach stanęły łzy. Poprosił barmana o dwa kieliszki wódki. Niemal od razu je wypił. Skrzywił się delikatnie i odetchnął. Ponownie spojrzał na Irwina i Luke'a. Jego serce co raz bardziej się krajało na pół.
Dopiero teraz zauważył, że przez ten miesiąc zdążył zauroczyć się w w mężczyźnie. Sam nie wiedział dlaczego.
Wypił jeszcze jeden kieliszek wódki i poszedł w stronę wyjścia. Zły powoli leciały po jego policzku.
Wyszedł szybkim krokiem z Night Stars i wsiadł do auta. Uderzył z frustracji kilka razy o kierownice i rozpłakał się
***
hej hej, co tam u was?
Mamy 4 rozdział i mamy Luke'a. no trochę im tu namieszał, ale niektórzy powiedzieli, że chcą lashtona, więc wpadłam na taki pomysł XD
jeszcze jeden rozdział do końca, postaram się go jeszcze dzisiaj napisać
Miłego dnia xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top