8. Kurwa z Mustanga
Klęczałam nad martwym ciałem mojego Ojca, a na mojej twarzy wciąż gościł delikatny uśmiech.
Ale w głowie wciąż miałam sceny, kiedy się nade mną znęcał.
Jednak najbardziej w pamięci nie zapadły mi liczne złamania, a próba gwałtu.
Kiedy teraz widziałam go martwego, to wszystko co siedziało we mnie przez tyle czasu w końcu znalazło ujście.
Zabicie ojca nie dawało mi sto procent satysfakcji.
Może to dopiero początek? Może do pełnej satysfakcji brakuje mi paru osób?
Wstałam z kałuży krwi i pociągnęłam Ojca za kostki w stronę wyjścia z domu.
-Whiskey, zostań- powiedziałam, kiedy mój pies chciał iść ze mną. Od razu wykonał moje polecenie.
Otworzyłam drzwi, a kiedy chciałam wyjść razem z ciałem ktoś pojawił się po drugiej stronie. Hayden.
-Ja pierdole zawsze w nieodpowiedniej chwili- wyszeptałam.
Brunet popatrzył na mnie z niezrozumieniem, tak jakby nie wiedział kto to jest.
-Na chuj się patrzysz?
-Policja cię szuka. Musimy uciekać- powiedział ze spokojem w głosie Hayden.
-Teraz mi to mówisz?- spojrzałam na siebie, tym samym powodując, że brunet też się na mnie popatrzył.
-Chyba świetnie się bawiłaś- zaśmiał się widząc na moim ciele krew.
-Najlepsza zabawa w moim życiu.
Wyciągnęłam mojego Ojca przed dom, a kiedy kierowałam się z nim w stronę ogródka usłyszałam policyjne syreny.
Hayden pociągnął mnie za rękę w stronę mustanga. Zatrzymałam się i wyrwałam z jego uścisku.
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do domu po wszystkie kluczyki od aut oraz telefon.
-Whiskey, uciekamy- zwróciłam się do psa. Przybiegł do mnie i zaczął radośnie szczekać.
Nie ma kurwa opcji, że choćby tkną coś co należy do mnie.
Wpuściłam dobermana na miejsce z tyłu.
Wsiadłam do Chevroleta Corvette i odpaliłam silnik. Kierowca mustanga ruszył, a ja zrobiłam to samo.
Policja była już naprawdę bardzo blisko. Widziałam już światła radiowozów.
Hayden wyjechał z podjazdu mojego domu i wyjechał na główną drogę.
Ja nie miałam takiego szczęścia.
Kiedy zbliżałam się do wyjazdu brama się zamknęła.
Była ona na pilot, a ja nie miałam go przy sobie.
Popatrzyłam w tylne lustrko i zobaczyłam Lucasa z pilotem w ręce.
-Kurwa!- Uderzyłam dłonią w kierownicę i włączyłam wsteczny bieg.
Cofnęłam do tyłu i zatrzymałam pojazd.
Zmieniłam bieg i ruszyłam z piskiem opon.
Zamknęłam oczy nie chcąc widzieć tego, jak wjeżdżam w bramę.
Kiedy mi się to udało zaciągnęłam ręczny i skręciłam kierownicą 90° w lewo.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam policyjne radiowozy tuż obok mojego samochodu.
Wyprostowałam koła i przyspieszyłam.
Dodałam jeszcze więcej gazu, tym samym oddalając się od radiowozów.
Licznik wskazywał 170km/h, ale postanowiłam, że nie będę przyspieszać, bo mam ze sobą psa.
Skręciłam w ten sam zjazd co Hayden.
Ale zaraz później skręciłam w prawo.
Przez te dwa lata zdążyłam bardzo dobrze poznać New Jersey, ale i tak wolę New Castle w Anglii.
Do tego miasta mam ponad trzynaście godzin samolotem.
Uśmiechnęłam się, wyobrażając sobie wkurwioną minę Haydena.
Zredukowałam bieg i skręciłam w boczną uliczkę.
Była to jedna z najbiedniejszych ulic w New Jersey.
Jednak coś tutaj było nie tak.
Dziesięciu mężczyzn w halloweenowych maskach wpatrywali się prosto we mnie. Ale nie robili nic poza tym.
Poprostu stali i wpatrywali się we mnie.
Jeden z mężczyzn wybiegł na drogę, przez co musiałam zachamować.
Zatrzymał się przed maską mojego samochodu.
Złapałam dłonią za pistolet i go załadowałam.
Ale mężczyzna nie zrobił nic poza tym.
Po paru sekundach dołączył do niego kolejny mężczyzna, a po nim kolejny i kolejny.
Mój oddech przyspieszył, a myśli zajęły czarne scenariusze.
Podskoczyłam ze strachu, kiedy jeden z nich zapukał w okno mojego samochodu.
Coś dziwnego było w oczach tego mężczyzny. Jego oczy były puste, jakby pozbawione życia.
Ale ja kojarzyłam te oczy.
To były oczy Zane'a Daviesa, a może Ivanova?
Pokazałam mu środkowy palec i uniosłam kącik ust do góry.
Wrzuciłam wsteczny bieg i wycofałam do tyłu.
Nacisnęłam sprzęgło, a drugą nogą wcisnęłam gaz i hamulec jednocześnie.
Wrzuciłam pierwszy bieg, a tylne opony zaczęły się kręcić, robiąc kurewsko dużo dymu.
Samochód powoli zmierzał w ich stronę, ale ja nie taki mam plan.
Ponownie się zatrzymałam tylko po to, aby po chwili wcisnąć gaz do podłogi i ruszyć prosto w nich.
I tak jakoś kurwa wyszło, że potrąciłam trzech.
Zmieniłam bieg i skręciłam na główną drogę.
W tym samym momencie zadzwonił mój telefon.
Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam „Kurwa z mustanga”.
Odebrałam połączenie i od razu usłuszalam głos Haydena.
-Gdzie jesteś, Emily?
-Daleko od ciebie- odpowiedziałam zmieniając bieg i dodając gazu.
-Kłamczucha- skomentował.
Zmarszczyłam brwi.
-Dlaczego tak myślisz?
-Bo jadę za tobą.
Spojrzałam we wsteczne lusterko i zobaczyłam te charakterystyczne lampy mustanga.
Dodałam jeszcze więcej gazu.
Licznik wskazywał 220km/h.
-Co się stało? Twój mustang nie pojedzie więcej?- zaśmiałam się, kiedy zobaczyłam, że zostaje w tyle.
-Wydaje mi się, że mój mustang może osiągnąć dużo większą prędkość od twojej Corvetty, skarbie.
Spojrzałam ponownie w lusterko i zobaczyłam jak światła mustanga zmieniają się na czerwone.
W telefonie usłyszałam jak Hayden zaczął dodawać gazu, a po chwili zmienił bieg.
Jakie było moje zdziwienie, gdy trzy sekundy później wyprzedził mnie, ale wciąż to nie była największa prędkość.
-Ty szmaciarzu- wyszeptałam.
-Słyszałem to, Emily.
-Miałeś to usłyszeć- mój wyraz twarzy się zmienił. Już nie czułam tej satysfakcji co wcześniej.
Teraz wyrażała ona chęć rywalizacji.
Przerwałam połączenie i włączyłam playlistę na spotify.
Jako pierwsza poleciała piosenka „Hands up” od Vanessy Doll.
Podgłośniłam muzykę, ale nie na tyle, żeby przeszkadzało to Dobermanowi.
Zmieniłam bieg i dogoniłam Haydena.
Pokazałam mu środkowy palec i powiedziałam.
-Pierdol się.
I mimo, że tego nie usłyszał to byłam zadowolona z jego miny.
Ale zapomniałam, że ścigam się z królem nielegalnych wyścigów.
Na twarzy Haydena pojawił się godny szatana uśmiech, a już po chwili ponownie mnie wyprzedził.
Jeśli ktoś rozpali ogień, benzyna nie będzie go w stanie ugasić.
Hejka! Witam was po dłuższej przerwie! Jak czujecie się po rozdziale? Mały spoiler: Ostatnie słowa w tym rozdziale będą ważne.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał, przepraszam za błędy i do zobaczenia w następnej części w następną niedzielę ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top