4. Krew

Od powrotu Haydena, a jednocześnie mojej ucieczki minął tydzień.

Tydzień myślenia o tym, co by się stało gdybyśmy się spotkali.

Pierwsza moja myśl to zabicie go, ale kiedy myślę o tym głębiej nie mogłabym tego zrobić.

Druga myśl to zranienie go tak samo mocno jak on zranił mnie. To uczucie ranienia jest nie do opisania. Ale zostanie zranionym przez najbliższą osobę jest najgorszym rodzajem bólu.

Gdyby podszedł do mnie obcy mężczyzna i tak poprostu wbił mi nóż w plecy, nie bolało by to tak bardzo jakby zrobił to Davies. Ale on tylko to potrafił robić- ranić.

Zranił mnie, a teraz wraca zapewne z myślą, że jestem w stanie mu zaufać po raz kolejny.

Zaufanie buduje się przez wszystkie momenty spędzone razem, ale w jeden dzień można je tak cholernie łatwo stracić. Stracić wszystko co przez długi czas się budowało.

Zaufanie jest trudno zyskać, ale bardzo łatwo jest je stracić.

†††

Wyszłam z samochodu i wyciągnęłam z kieszeni klucze od domu.

Włożyłam klucz do zamka, ale nie chciał się on przekręcić.

-Nowe drzwi i już się kurwa zepsuły- powiedziałam sama do siebie. Złapałam za klamkę i pchnęłam drzwi.

Ku mojemu zdziwieniu były otwarte. Cofnęłam się do auta po pistolet i powoli weszłam do środka.

Zapaliłam światło w kuchni, a to co tam zastałam sprawiło, że prawie upadłam na ziemię.

Na podłodze było pełno krwi, która ciągnęła się aż do mojego pokoju.

Zakryłam usta dłonią, a w moich oczach pojawiły się łzy.

-Whiskey- wyszeptałam i powolnym krokiem skierowałam się do swojej sypialni. Tak cholernie bałam się tego co tam mogłam zastać.

Powoli uchyliłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. Jednak zamiast martwego psa zobaczyłam tam mężczyznę, obok którego stał Whiskey.

-Lucas?- spytałam, chociaż miał dzisiaj nie wracać do domu.

-Nie, Emily- Kiedy usłyszałam ten głos nogi prawie odmówiły mi posłuszeństwa.

-Co ty kurwa robisz w moim domu!?

-Chcę ci wszystko wyjaśnić- odwrócił się w moją stronę.

-A ja nie mam zamiaru cię słuchać!

-Potrzebuję tylko kilku minut- przybliżył się do mnie tak, że dzielił nas może metr.

-To nic nie zmieni, Hayden. Wszystko co powiesz nie wyjaśni tego co zrobiłeś.

-Chcę, abyś tylko poznała moją perspektywę.

-Zgoda.

Usiadłam na łóżku i zapaliłam lampkę nocną. Davies usiadł obok mnie, ale nie był gotowy na to, żeby spojrzeć mi w twarz.

-Rodzina Ivanov słynie z wszystkiego co nielegalne oraz niebezpieczne- zaczął, a ja zmarszcyłam brwi. Co on kurwa ćpał, że pierdoli takie rzeczy?

-Ivanov?

-Tak, Emily, moje prawdziwe nazwisko to Ivanov. Davies jest po matce, ale mimo, że zostawiła mnie samego z ojcem i macochą to gdy dorosłem wolałem nosić jej nazwisko.

Och, czyli to kolejna rzecz, którą przede mną ukrywał. Nie odpowiedziałam tylko przytaknęłam, dając mu znak, aby kontynuował.

-Wtedy na tym wyścigu zobaczyłem twojego Ojca. Przyjechał tam z kilkoma swoimi przydupasami. Twój ojciec powiedział, że jeśli nie zostawię cię w spokoju to zabije ciebie.

-Tak bardzo żałuję tego, że poprostu go wtedy nie zabiłem. Z jego samochodu wyszła Alex, a on wytłumaczył mi co mam zrobić. Nie chciałem się na to zgodzić, ale wtedy pokazali mi nagrania z kamer w twoim mieszkaniu.

-Siedziałaś wtedy na kanapie w salonie, a za oknem dostrzegłem mężczyznę, który miał broń skierowaną prosto na ciebie. Gdybym się na to nie zgodził... Kurwa to brzmi tak niedorzecznie.

-Parę minut później byłaś już w drodze na wyścig. Miałaś zobaczyć, jak całuję Alex. Musiałem to zrobić, bo wszędzie byli ludzie twojego Ojca i w każdej chwili mogli cię zabić...

Mój Ojciec. To zawsze on wszystko psuje.

-Miałam wypadek po tym jak zobaczyłam cię z Alex. Odeszłam wtedy jak najdalej od ciebie, a przy moim Nissanie było parę osób. Jechałam za szybko, a lampy nagle zgasły. Nie widziałam kompletnie nic. Nie zauważyłam zakrętu... Uderzyłam w drzewa, a jedno z nich przebiło się przez szybę i również przez mój brzuch- pokazałam mu bliznę za moim brzuchu.

-Emily...- Przybliżył się do mnie i złapał mnie za dłoń.

-Nie to było najgorsze... Byłam wtedy w pierwszym miesiącu ciąży- po moich policzkach popłynęły łzy.

-To było twoje dziecko, Hayden...

Hejka! Chcecie drugą część tego rozdziału? Wstawiłam go wcześniej, bo nie mogłam doczekać się waszej reakcji na ich spotkanie po tylu latach. Rozdział jest krótki, ale mam nadzieję, że wam się spodobał. Przepraszam za błędy, kocham i do następnego ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top