3. On tu jest

❗Uwaga dla osób wrażliwych, w rozdziale znajdują się drastyczne sceny morderstwa❗

Kolejny dzień w więzieniu, a to znaczy kolejne przesłuchanie. Policjant zaprowadził mnie do pokoju przesłuchań i wepchnął mnie do środka.

Jednak zamiast policjanta, który był tutaj od początku, zobaczyłam młodego mężczyznę, którego nigdy nie widziałam.

Gdy drzwi się zamknęły usiadłam na krześle naprzeciwko tego faceta.

-Nie jestem typem policjanta, który będzie cię przesłuchiwał aż powiesz prawdę- powiedział.

-I co w związku z tym?

-Uważam, że są inne rozwiązania...

-Tak? Jakie na przykład?- oparłam dłonie o blat biurka. Tutejsza policja jest na tyle głupia, że nawet nie muszę mieć kajdanek na nadgarstkach.

-Jeśli się ze mną prześpisz, to oczyścimy cię ze wszystkich zarzutów- na ustach mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech.

-Hmm... Seks z policjantem?- Wstałam z siedzenia i podeszłam do policjanta. Pociągnęłam go do góry za kołnierz koszuli.

Światła na komisariacie zgasły.

Ktoś wyłączył zasilanie.

Co jest kurwa?

Wykorzystałam okazję i wyciągnęłam pistolet razem z amunicjami z jego kieszeni.

Odepchnęłam go od siebie, przez co opadł na swój fotel.

-Dzięki za propozycję, ale nie jestem dziwką.

Schowałam broń pod ubranie więzienne, a wtedy światło ponownie się zapaliło.

-Ty suko...

Kopnęłam w drzwi, aby drugi z policjantów mi otworzył. Zrobił to prawie od razu.

Popatrzył na swojego kolegę, czy chuj wie kim dla siebie są ci dwaj. Pokiwali do siebie głowami.

Po paru sekundach złapał mnie za nadgarstki i zaprowadził do celi.

Chwila... Nie zaprowadził, tylko wepchnął. Zachwiałam się przez chwilę, ale szybko odzyskałam równowagę.

-Chyba chcesz skończyć bez rąk prawda?- zapytałam, bo to już nie pierwszy raz kiedy tak robił.

-Nic mi nie zrobisz, jestem policjantem- powiedział ochroniarz, zmierzając w stronę wyjścia.

-Do zobaczenia w piekle, kundlu- wyszeptałam po tym, jak mężczyzna opuścił to pomieszczenie.

-Udało ci się?- usłyszałam z boku. Na mojej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech, ale przecież jeszcze nie udało mi się uciec.

-Oczywiście.

Wyciągnęłam broń i pokazałam ją mężczyźnie. Przez chwilę wyglądał na przerażonego.

Z powrotem schowałam broń pod ubranie.

Z pomieszczenia wydobył się głośny dźwięk. Kilku policjantów wbiegło do środka, ale nie zatrzymali się przy mojej celi.

Zamiast tego biegli w stronę wyjścia. Na komisariacie rozległ alarm, a na telewizorze przed celami wyświetlił się obraz.

Były to wiadomości na żywo. Przedstwawiały one palący się budynek oraz redaktorkę z mikrofonem.

- Z ostatniej chwili... Jesteśmy właśnie pod palącym się najwyższym budynkiem w New Jersey- 99 Hudson Street. Ogień jest na tyle wielki, że potrzeba wszystkich jednostek do jego ugaszenia.

-Budynek nie podpalił się jednak samoistnie. Ktoś go podpalił, nie zostawiając za sobą żadnych śladów... Oprócz napisu: „Wróciłem, Emily". Chwilę później na ekranie pojawiło się nagranie z drona.

Na samym szczycie budynku był ten pieprzony napis

Nic więcej nie byłam w stanie usłyszeć. Mój umysł przysłoniła ciemność.

-To jest kurwa nie możliwe...

Nagle zrobiło mi się słabo i opadłam plecami na ścianę.

-To nie może być prawda!

-On nie mógł wrócić!

Wplotłam dłonie we włosy, chcąc je wyrwać.

-Nie, nie, nie...!

Wyciągnęłam broń i ją załadowałam. Skierowałam ją w stronę zamka od więzinnych krat. W pomieszczeniu rozległ się hałas, ale zamek został wyłamany.

Kopnęłam w kraty, a te od razu się otworzyły. Podeszłam do celi mężczyzny.

-Odsuń się- powiedziałam, a kiedy to zrobił strzeliłam tak samo jak w poprzedniej.

Nagle obok mnie pojawił się policjant. W przypływie emocji zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam mężczyznę pistoletem. Kiedy jego ciało odsunęło się na odpowiednią odległość strzeliłam facetowi w głowę.

Mimo, że był nieco ode mnie oddalony, to na mojej twarzy i tak pojawiła się jego krew.

Kiedy opadł na podłogę zabrałam mu broń i ją również załadowałam. Jednak nie była ona dla mnie. Podałam ją szatynowi.

-Nie mieszam się w zabójstwa- powiedział od razu.

-Strzelisz tylko w razie potrzeby.

Chłopak przyjął broń. Wyjrzałam za drzwi, które prowadziły na główny budynek komisariatu. Było tam około dziesięciu policjantów.

Czas zacząć zabawę.

Wyszłam zza drzwi i wymierzyłam pistolet w jednego z nich. Ale zanim zdążyłam to zrobić, ktoś zrobił to za mnie. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam szatyna, a z jego broni leciał dym.

Wymierzyłam broń w kolejnego policjanta i strzeliłam. W kilka sekund opadł na podłogę, a obok niego utworzyła się ogromna kałuża krwi.

Coś tutaj jest kurwa nie tak. Widziałam już tylko jednego policjanta.

Gdzie się podziała reszta?

Strzeliłam do ostatniego mężczyzny i ruszyłam przed siebie.

Przeszłam przez korytarz, zaglądając do każdego pomieszczenia w budynku.

Jednak najbardziej zdziwiło mnie to, co zobaczyłam kiedy wyszliśmy z korytarza.

Na podłodze leżało około dziesięciu martwych policjantów z ranami postrzałowymi.

Na ścianie był napis z krwi:

Uciekaj, Emily

On tu kurwa jest! Pieprzony Hayden Davies !

Mimo, że wydaje się to popieprzone, to zrobiłam to, co pisało na ścianie. Uciekłam.

Ale nie mogłam uciec od niego.

Hejka! Jak się czujecie po rozdziale? Mam nadzieję, że wam się spodobał. Chcecie jakiś specjał na 20 tysięcy wyświetleń pod DN? Przypominam, że do końca roku jest konkurs edytarorski. Więcej informacji na tt patronki: patronkaadn. Tam macie oddzielnego tt do konkursu. Do wygrania są naprawdę fajne nagrody. Takie jak: Zostanie patronem DN. Jeśli jednak nie chcecie brać udziału w konkursie, to piszcie tutaj jaki specjał na 20k pod DN chcielibyście. Przepraszam za błędy, kocham i do następnego ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top