31 "Kiepski żart, Moore"

Stałam z przygryzioną wargą na wielkim dziedzińcu, który należy do posiadłości, w której mieszkają wszyscy modele.

Nie wiem dlaczego, ale cholernie się stresowałam.

Organizatorzy, zaprosili mnie do programu. Oczywiście, było mnóstwo innych osób. Bliscy, przyjaciele, rodzina...

Mam wziąć udział w sesji zdjęciowej razem z Anette. Ma to być wielka niespodzianka. Już się nie mogę doczekać jej miny.

Potężne, drewniane drzwi zaczęły się otwierać, a z posiadłości, wyszli wszyscy modele.

Zauważyłam Anette, która wyłapała moje spojrzenie, po czym zaczęła biec w moją stronę, piszcząc głośno. Wpadłyśmy sobie w ramiona.

- Sue! - Krzyknęła mi do ucha. - Tak się cieszę, że tu jesteś!

Zaśmiałam się głośno.

- Cieszę się, że mogłam przyjechać.

Blondynka odsunęła się ode mnie, mając na twarzy uśmiech od ucha do ucha. Obok nas pojawił się Diego z jakąś dziewczyną.

- Dziewczyny, poznajcie moją najlepszą przyjaciółkę. Audrey Wender. - Powiedział.

Zmarszczyłam brwi, kojarząc skądś to imię, jednak stwierdziłam, że nie będę zaprzątać sobie tym głowy.

- Cześć! - Krzyknęłam entuzjastycznie, podając szatynce dłoń. - Jestem Sue.

Dziewczyna ujęła moją dłoń i uśmiechnęła się szczerze.

- Audrey.

- A ja Anette. - Przedstawiła się blondynka.

Szatynka spojrzała na Anette, po czym obczaiła ją wzrokiem i zaśmiała się, klepiąc Diego po ramieniu.

- Masz gust, Diego. - Mruknęła, a następnie spojrzała z powrotem na blondynkę, która była lekko zmieszana. - On mi o tobie wiele opowiadał. Z tego co wiem, jesteś najpiękniejszą i najcudowniejszą dziewczyną, jaką tutaj poznał.

Przyjaciółka zarumieniła się, ale nie spuściła głowy.

- Oto ja! - Wykrzyknęła, okręcając się dookoła.

Parsknęliśmy śmiechem, ponieważ potknęła się i prawie wylądowała na ziemi.

- Niech żyje zgrabność! - Wydusiłam pomiędzy falami śmiechu, przez co zostałam pacnięta w tył głowy.

- Proszę o uwagę. - Doszedł nas głos pewnej kobiety, przez co wszyscy ucichli.

Miała długie, brązowe włosy i wielkie, zielone oczy, które dało się zobaczyć z daleka. Miała ciało modelki, więc zgaduję, że jest modelką.

Brawo, Sue!

- To jest prowadząca. - Szepnęła mi do uch Anette.

Pokiwałam głową.

-Za godzinę rozpocznie się sesja zdjęciowa z najbliższymi wam osobami. Musicie się pomalować, oraz dobrać odpowiednie stroje. Chcę na zdjęciach zobaczyć prawdziwych was, ale również prawdziwych modeli. Rozumiemy się?

Uczestnicy skinęli głowami.

- Widzimy się za godzinę! - Krzyknęła kobieta, po czym udała się w swoim kierunku.

Blondynka chwyciła mnie za rękę i zaczęła biec, tak jak inni. Szczerze mówiąc, byłam przerażona.

Przepychałyśmy się pomiędzy osobami, aż ujrzałam pomieszczenie, w którym wykonywany jest makijaż.

- Siadaj. - Zarządziła przyjaciółka.

Popatrzyłam na nią jak na idiotkę.

- Anette...

- Siadaj. - Przerwała mi, mówiąc groźnym tonem.

Niestety, dzisiaj się nie obejdzie bez makijażu.

Dziewczyna zaczęła przeglądać kosmetyki, jakie miała wyłożone na toaletce, aż chwyciła w ręce jakąś kredkę.

A nie, okazało się, że to jest jakiś fluid.

Co to w ogóle jest?!

- Ale ja nie chcę. - Jęknęłam, gdy Anette zaczęła mi nakładać to coś na twarz.

Usłyszałam śmiech z mojej lewej strony, więc uchyliłam powieki i zrobiłam błagającą minkę.

- Pomóż mi, Audrey!

- Anette... - Zaczął Diego, jednak blondynka od razu mu przerwała, nie odwracając ode mnie wzroku.

Odłożyła kosmetyk na "f" i wzięła do ręki cienie.

Zaczęłam kręcić głową.

- Tak, Audrey też zrobię makijaż. Ułóż jej włosy, ja się resztą zajmę. Ale tak to, musisz jeszcze zrobić jakąś fryzurę Suezanne. - Mruknęła, po czym fuknęła. - Sue, nie kręć głową! Nie mamy czasu!

Uspokoiłam się, widząc ją taką zdeterminowaną.

Westchnęłam i zamknęłam oczy.

- Ann, ale lekki. Proszę.

Nie usłyszałam odpowiedzi, czułam jedynie smyranie pędzelkiem. Trwało to może z dziesięć sekund, kiedy powiedziała, żebym otworzyła me piękne oczęta.

Spojrzałam na blondynkę, która pokiwała głową z satysfakcją.

Włożyła mi do rąk szminkę.

- Pomaluj nią usta. Jest nude, więc będzie ci pasować. - Stwierdziła i skierowała się w stronę Audrey.

- Jaka? - Spytałam.

Przyjaciółka przewróciła oczami.

Skrzywiłam się, ale posłusznie pomalowałam usta. Kolor był jakiś taki dziwny. Taki... brudny róż?

Nic lepszego nie wymyślę.

Makijaż był bardzo lekki i dziewczęcy. Na powiekach miałam perłowy cień, który był ledwo widoczny, do tego pomalowane rzęsy i pomadka na ustach. Całość wyglądała ślicznie, jednak wiem, że makijaż jest dla mnie czymś , jak dla niektórych matematyka.

Czarna magia.

W lustrze dostrzegłam Diego, który pojawił się za mną.

- Rozpuszczone, pofalowane, pasuje?

Uśmiechnęłam się szczerze i skinęłam.

A po dziesięciu minutach, moje włosy były gotowe.

Usiadłam w kącie, z dala od innych. Anette ciągle robiła Audrey makijaż, a Diego z nimi o czymś rozmawiał.

Odblokowałam telefon i zobaczyłam, że mam sms-a od Oliver'a.

Martinez: Dlaczego cię nie ma w szkole? I dlaczego wczoraj na mnie nie poczekałaś? Coś się stało?

Przewróciłam oczami i zacisnęłam usta.

Ja: Jesteś idiotą, skoro nie uwierzyłeś Lily.

Odpowiedź przyszła po kilku sekundach.

Martinez: Nie mów, że jej uwierzyłaś! Przecież sama mówiłaś, że Lucy jest wspaniałą i miłą dziewczyną!

Ja: Nie uwierzyłeś swojej przyrodniej siostrze, Oliver! Nie uwierzyłeś tej malutkiej blondyneczce, która jest dla ciebie całym światem! Którą kochasz!

Martinez: Od początku jej nie lubiła.

Ja: Może miała swoje powody.

Martinez: To dlaczego się nimi nie podzieliła?

Ja: Podzieliła się. Mówiła mi o wszystkim. I owszem, wierzę jej.

- Co robisz? - Usłyszałam głos Audrey, która usiadła obok mnie.

Uśmiechnęłam się lekko, kiedy przyszedł kolejny sms.

Westchnęłam.

- Wiesz co? Moje życie jest do dupy. - Stwierdziłam.

Dziewczyna zaśmiała się głośno.

- Każdy może tak powiedzieć. Nawet nie wiesz ile błędów popełniłam w moim życiu. Dawno temu, poznałam chłopaka. Był naprawdę niesamowity, jedyny w swoim rodzaju. Zdradziłam go. Z jego własnym kuzynem, rozumiesz?

Moje oczy wyszły na wierzch, kiedy zaczęłam łączyć fakty.

Oblał mnie zimny pot, gdy spojrzałam niebieskie tęczówki.

Audry Wender. Chłopak. Zdrada. Kuzyn.

Zadrżałam.

- Oliver. - Wyszeptałam.

Szatynka uniosła na mnie spojrzenie pełne łez.

Chciałam się cofnąć, ale nie miałam gdzie. Zaczęłam drżeć.

- To ty. - Szepnęłam. - Ty nią jesteś.

- Suezanne, czy ty... - Dziewczyna zaczęła, ale urwała. Przełknęła ślinę. - Czy ty go znasz? Czy on tu mieszka? Czy mogłabym się z nim spotkać? Przeprosić?

Strach.

- Ty nią jesteś. - Powtórzyłam.

Przyłożyłam rękę do czoła, chcąc się uspokoić.

- Audrey... - Zaczęłam. - Powiedz mi, że nie jesteś dziewczyną, która zdradziła Oliver'a Martinez'a z jego własnym kuzynem. Powiedz mi, że źle łączę fakty.

Dziewczyna spuściła głowę.

Wzięłam drżący oddech.

- Żałujesz? - Zapytałam.

- Tak. - Odparła od razu. - Żałuję całym sercem. Chciałabym wiedzieć co się z nim dzieje. Czy się zakochał. Czy ma dziewczynę. Chciałabym wiedzieć, czy jest szczęśliwy.

Przetarłam dłonią oczy.

- Obiecaj mi, że go nie zranisz. - Mruknęłam i uniosłam na nią swój wzrok.

Bordo spotkało się z błękitem.

- Kochasz go. - Stwierdziła.

Zadrżałam.

- On ma dziewczynę. - Powiedziałam twardo.

Szatynka przygryzła wargę.

- Obiecuję, że go nie zranię. Proszę o jedno spotkanie.

Zapanowała kilkusekundowa cisza, podczas której biłam się z myślami.

Westchnęłam.

- A więc je masz.

Śmiałam się głośno, pozując z Anette do kolejnych zdjęć. Myślałam, że to wszystko będzie bardzo udawane, a tu się okazuje, że mamy być naturalne.

Głupawka musi być.

Przyjaciółka wskoczyła mi na plecy, a fotograf zrobił kolejną fotkę.

- Złaź, grubasie! - Krzyknęłam.

Audrey i Diego, którzy oglądali naszą sesję, zaczęli się śmiać.
Blondynka zeszła ze mnie i objęła mnie ramieniem.

- Kocham cię, Sue. - Stwierdziła, patrząc mi w oczy ze szczęściem.

Pocałowałam ją w policzek.

- Mamy to! - Krzyknął fotograf.

Wszyscy zaczęli klaskać, a do nas podszedł Diego, za którym szła Audrey.

Ustawiliśmy się we czwórkę, uśmiechając się od ucha do ucha, a mężczyzna cyknął nam jedną fotkę, po czym wydrukował ją cztery razy.

- To dla was. - Powiedział, wręczając każdemu po jednym zdjęciu. - Szczerze, z wami pracowało mi się najlepiej.

Zaśmialiśmy się.

- Jesteśmy jedyni w swoim rodzaju. - Mruknęła Audrey, a my jej przytaknęliśmy.

- Najlepsi. - Dodał Diego i pocałował blondynkę krótko w usta.

Rozdziawiłam buzię, co zrobiła również szatynka.

Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo i uniosłyśmy w tym samym momencie brwi, uśmiechając się głupio.

Zaczęłam piszczeć.

- Wiedziałam! Wiedziałam! Wiedziałam, że będziecie razem! - Krzyczałam.

- Wyglądacie tak słodko, słodko i jeszcze bardziej słodko! - Dopowiedziała Audrey.

Anette zarumieniła się i schowała głowę w zagłębieniu szyi chłopaka.

Poczochrałam ją po włosach.

- Jesteście uroczy. - Stwierdziłam, przygryzając wargę.

Przyjaciółka oderwała się od szatyna, po czym pocałowała go w policzek i pociągnęła mnie gdzieś za rękę.

Posadziła mnie na kanapie.

- Mów, co się ostatnio działo. - Zarządziła.

- Anna i Patrick wzięli ślub. Lucy uderzyła Lily, a Oliver jej nie wierzy, przez co jestem na niego totalnie wkurzona, a poza tym to nic.

Blondynka sapnęła.

- Jak może jej nie wierzyć?

Wzruszyłam ramionami.

- Jest głupi i ślepy. to ci powinno wystarczyć. - Mruknęłam.

- A o czym rozmawiałaś z Audrey?

Zmieszałam się.

- To ona jest byłą dziewczyną Oliver'a. - Powiedziałam pod nosem.

- Co?! - Dziewczyna wydała z siebie zduszony krzyk.

- Umówię ich na spotkanie. Audrey jest niesamowitą dziewczyną. Powiedziała, że żałuje. Wierzę jej, Ann.

- Rób jak uważasz. Ufam ci, Suezanne.

Przygryzłam wargę.

- Mogę cię o coś zapytać?

Blondynka pokiwała głową.

- Co powiedziałaś Oliver'owi, kiedy się żegnaliśmy?

Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło.

- Żeby o ciebie dbał.

Zmywałam kolejny stolik.

Wróciłam kilka godzin temu. Od tego czasu z nikim się nie skontaktowałam. Nie chciałam. Muszę sobie wszystko przemyśleć w spokoju.

- Wyłączyłaś telefon. - Usłyszałam męski głos.

Spięłam się, ale kontynuowałam wykonywaną czynność.

Poczułam dłoń na moim nadgarstku, a po chwili blondyn obrócił mnie w swoją stronę.

Zacisnęłam mocno wargi, wpatrując się hardo w jego oczy.

- Jak mogłeś jej nie uwierzyć? - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

- Ona by tego nie zrobiła. - Warknął.

- Nie znasz jej.

Oliver zaśmiał się ironicznie.

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ty ją znasz.

Zacisnęłam pięści.

- Puść mnie. - Powiedziałam spokojnym głosem.

- Tak, bo co?

Zmrużył oczy, przyglądając mi się ze złośliwym uśmiechem, po czym jeszcze mocniej zacisnął rękę na moim nadgarstku.

Przełknęłam ślinę.

To jest Oliver, który powodował moje łzy.

To jest Oliver, który powodował moje koszmary.

To jest Oliver, który znęcał się nade mną.

To nie jest mój Oliver.

Wymierzyłam mu siarczysty policzek, przez co kilka osób w kawiarni zwróciło na nas swoją uwagę.

- Obudź się. - Warknęłam. - Spójrz co robisz.

Wyrwałam dłoń z uścisku blondyna i skierowałam się na zaplecze, a następnie weszłam do łazienki.

Uklęknęłam przed toaletą i zwróciłam swój, wcześniej zjedzony, obiad. Zamknęłam oczy, po czym spuściłam klapę.

Jesteś chora.

Jesteś słaba.

Jesteś nikim.

Spuściłam wodę i przepłukałam usta w umywalce, o którą oparłam się tyłem.

- Suezanne, otwórz drzwi. - Doszedł mnie głos Oliver'a.

- Nie. - Warknęłam. - Spieprzaj stąd, Martinez.

Chłopak musiał walnąć w drzwi, bo aż się zatrzęsły.

- Albo mi je otworzysz, albo je wyważę.

Zacisnęłam dłonie i otworzyłam drzwi, przez które wszedł blondyn, po czym z powrotem je zamknął.

- Dlaczego jej wierzysz? - Zapytał.

- Ponieważ Lily nie jest dziewczynką, która by kłamała.

- A Lucy nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. - Stwierdził.

Zaśmiałam się i powiedziałam do siebie, unosząc głowę:

- Gdybyś tylko wiedział, do czego twoja dziewczyna jest zdolna.

Zapanowała kilkusekundowa cisza.

- Ty coś wiesz. - Mruknął, a następnie do mnie podszedł. Położył swoje ręce po obu stronach mojego ciała, uniemożliwiając mi ucieczkę. - Powiedz mi.

- Popukaj się w czoło. - Warknęłam.

- Mów, Suezanne. - Wysyczał.

Wpatrywałam się ze złością w te czarne tęczówki, kiedy wpadłam na pewien pomysł.

- Ktoś chciałby się z tobą spotkać. - Powiedziałam tajemniczo. - Audrey Wender.

Chłopak otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.

- Kiepski żart, Moore.

- Szkoda, że to nie żart, Martinez.

Westchnęłam i przejechałam dłonią po włosach.

- Ona jest przyjaciółką Diego. Poznałam ją, opowiedziała mi swoją historię. dopiero wtedy skojarzyłam fakty, i wiesz co? Nie dziwię ci się, że byłeś w niej zakochany. Jest naprawdę śliczna i urocza. I żałuje, Oliver.

Blondyn nic nie powiedział.

- Spotkaj się z nią. Audrey chce wiedzieć, czy jesteś szczęśliwy. Mam wrażenie, że ona ma wyrzuty sumienia. Pozwól jej żyć spokojnie.

- Nie. - Warknął.

Tupnęłam nogą o podłogę.

- Pójdę tam, jeżeli obiecasz mi, że już nigdy więcej nie wywołasz wymiotów.

Sapnęłam.

- Nie możesz...

- Mogę. - Przerwał mi w połowie zdania. - A więc?

Oddychałam ciężko.

- Dobrze. - Poddałam się, zakładając palec na palec. - Obiecuję.

+!+

Jak się czujecie w nowym roku? Bo ja tak samo jak w zeszłym :D

Ewoxxx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top