29 "Pójdę za tobą na koniec świata"

Anette i Diego wyjechali wczoraj, od razu po studniówce. Anette została królową balu, a królem był chłopak, którego nie znałam. Kupa mięśni, to powinno wystarczyć.

Mina Jessici mówiła wszystko. Fajnie było ją zobaczyć taką wkurzoną.

Ktoś mógłby pomyśleć, że w ogóle nie tańczyłam na moim balu maturalnym. Otóż, to jest jedno wielkie kłamstwo. Zorganizowano jeden taniec, przy którym źródłem energii były tylko i wyłącznie świecie. Mimo że byłam w samej marynarce Oliver'a i tak poszłam tańczyć. Właśnie z nim. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, jakby poza nimi nie było innego świata. W jego czarnych tęczówkach odbijało się światło świec.

A dzisiaj jest sobota. Siedzę przed laptopem w salonie, bo oprócz mnie, nikogo nie ma w domu. Na czternastą muszę iść do pracy, więc mam jeszcze ponad cztery godziny.

Wzięłam kolejną, wielką łyżkę płatków czekoladowych, które jem z zimnym mlekiem. Właśnie tak zajadam smutki.

Mam już dość życia.

Usłyszałam dźwięk komórki, więc przełknęłam płatki i sięgnęłam po telefon, który leżał na stoliku.

Anette.

- Halo?

- Powiedz mi, że właśnie nie siedzisz przed laptopem i nie jesz tych płatków czekoladowych. - Powiedziała na wstępnie dziewczyna.

Przygryzłam wargę.

- Ups?

Blondynka westchnęła, co było słychać nawet w słuchawce.

- Nie możesz się nad sobą użalać, Sue. Erick chciał cię zgwałcić, a do tego dwa razy, ale zawsze mu ktoś przeszkodził. Oliver cię obronił, a później tańczył z tobą do najbardziej romantycznego utworu, jaki został puszczony. Być może ten dzień był do dupy, ale są też tego pewne plusy.

Skinęłam, głową, jednak zdałam sobie sprawę, że ona nie może tego zobaczyć.

- Tak, masz rację. A powiedz mi, jak w programie? Wczoraj nie miałyśmy czasu za dużo pogadać.

Anette zaśmiała się.

- Ciekawe kiedy miałyśmy porozmawiać. Kiedy dowiedziałam się, że mój chłopak zakochał się jakiejś dziewczynie, czy kiedy Erick próbował cię zgwałcić?

Uśmiechnęłam się.

- Jak to jest, że uśmiecham się, kiedy wypowiadasz najgorsze wydarzenia z wczorajszego wieczoru? - Zapytałam retorycznie.

- Urok osobisty. - Stwierdziła.

Parsknęłam śmiechem.

- Jak jest w programie? Jest świetnie. Poznałam kilka dziewczyn, które są bardzo miłe, ale i tak trzymam się z Diego. - Mruknęła.

Zastanowiłam się chwilę.

- Anette, czy ty... Czy jest możliwość, że...

- Tak, Sue. Jest taka możliwość. - Odpowiedziała na moje niekompletne pytanie.

To się nazywa przyjaźń. Rozumiemy się bez słów.

- Dlaczego z nim poszłaś? - Zapytała cicho dziewczyna.

Od razu wiedziałam o co jej chodzi. Przełknęłam ciężko ślinę i zamknęłam oczy. I tak się kiedyś dowie, więc lepiej jeśli to wyjdzie z moich ust.

- Robię to dla ciebie. - Mruknęłam.

- Nie wiem co masz na myśli, Suezanne. Chłopcy powiedzieli mi dokładnie to samo. Dowiedziałam się również, że nie możesz się pokazywać z Oliver'em w szkole. Dlaczego? Powiedz mi, dlaczego? Co to wszystko ma wspólnego ze mną?

Westchnęłam cicho

- Anette, ja... byłam szantażowana. Dalej jestem. Przez Erick'a, Jessicę i Lucy.

- Lucy?! - Dziewczyna wydała okrzyk zdziwienia. - Wiedziałam, że to wredna małpa!

Zaśmiałam się.

- Powiedzieli, że albo odpieprzę się od Oliver'a, albo stanie się coś tobie. Ja nie mogłam ryzykować twoją karierą, Anette.

Zapanowała cisza. Kilkusekundowa cisza, która wydawała się trwać wieczność.

- Ty to robisz dla mnie. - Usłyszałam szept w słuchawce. - To dlatego z nim wczoraj poszłaś. Nie chciałaś, żeby stała mi się krzywda.

Mówiła jakby to siebie. Nie odzywałam się.

- Ty to robisz dla mnie. - Powtórzyła jak w amoku. - Ty debilna debilko!

Oho, zaczyna się.

- Co ty sobie wyobrażasz?!

Jak na razie, to płatki z mlekiem.

- Przecież dałabym sobie radę!

Taka kruszynka, jak ty? Już to widzę.

- Jestem silną dziewczyną!

Psychicznie tak, ale fizycznie niekoniecznie.

- Jak...

- Anette. - Przerwałam jej. - Daj już spokój. Co było, to się nie odstanie.

Dziewczyna dyszała ciężko, zapewne od powstrzymywanej złości.

- Czy Oliver wie? - Zapytała w miarę spokojnie.

- Nie wie o Lucy. - Mruknęłam.

- Powiedziałaś mu, że cię uderzyła?

- Nie. - Westchnęłam.

- Suezanne...

- Chcę, żeby sam się dowiedział o niej prawdy. Nie chcę brać w tym udziału, Anette. On sam mi powiedział, że jej nie kocha, ani że nie planuje z nią wspólnej przyszłości.

- Jesteś głupia. - Stwierdziła dziewczyna.

Przewróciłam oczami.

- Jakbyś tego nie wiedziała.

Przyjaciółka zaśmiała się.

- Muszę już kończyć, Suzi. Kończy mi się czas. - Mruknęła.

Uśmiechnęłam się smutno.

- W porządku. Zadzwoń do mnie następnym razem.

- Dobrze, obiecuję. Całuski!

Rozłączyła się.

Odstawiłam telefon na stolik, dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Czy ja nie mogę mieć chociaż jednego dnia spokoju?!

Mrucząc coś po nosem, otworzyłam drzwi i napotkałam szczęśliwe czarne tęczówki.

- A tobie co? - Spytałam, unosząc jedną brew.

- Jedziemy robić tatuaż. - Powiedział. - Ubieraj buty.

- Słucham?

Chłopak przewrócił oczami.

- Już znasz odpowiedź na to pytanie. - Stwierdził i wcisnął mi do rąk moje czarne trampki. - No ruchy!

Westchnęłam i potarłam dłonią czoło. Tak jak rozkazał, ubrałam buty, po czym wsadziłam telefon do tylnej kieszeni spodni i zamknęłam drzwi na klucz.

- Mam pracę o czternastej. - Rzuciłam.

- Dzwoniłem do twojej mamy. Powiedziała, że cię zastąpi.

- Oliver! - Krzyknęłam, patrząc na niego z oburzeniem.

Blondyn wzruszył ramionami i otworzył mi drzwi, więc wpakowałam się do auta, piorunując go wzrokiem.

- No nie patrz tak na mnie! - Jęknął, kiedy zaczęliśmy jechać w nieznanym mi kierunku.

- Zbajerowałeś moją mamę, łajdaku!

- Nieprawda. - Stwierdził.

- Prawda.

- Nie!

- Tak!

- Nie!

- Tak!

- No może trochę.

Westchnęłam i usadowiłam się wygodniej w fotelu. Jednak akurat w tym momencie się zatrzymaliśmy. Ujrzałam studio tatuaży.

Opuściliśmy auto.

- Mogliśmy się przejść na nogach. - Stwierdziłam. - Po co ja w ogóle to z tobą jestem?

Blondyn wzruszył ramionami i wyszczerzył się.

- Abyś potrzymała mnie za rączkę.

Popukałam go w czoło.

Weszliśmy do studia, a ja rozglądnęłam się. Całość była utrzymana w czerwieni i czerni. Na ścianach wisiało mnóstwo kartek z różnymi rysunkami. Zauważyłam też kilka pucharów i certyfikatów.

- Oliver! Siemano!

Podszedł do nas mężczyzna, który mógłby mieć z dwadzieścia kilka lat. Miał purpurowe włosy. To pierwsze rzuciło mi się na oczy. Ogółem, był całkiem przystojny, ale to nie mój typ.

- Cześć, Andy. Poznaj moją przyjaciółkę, Suezanne.

Uśmiechnęłam się ciepło, co mężczyzna odwzajemnił.

- Andy Anderson. - Przedstawił się.

- Suezanne Moore.

Spojrzał na Oliver'a pytającym wzrokiem, kiwając na mnie.

Uniosłam brew, nie za bardzo wiedząc o co chodzi.

Blondyn pokiwał głową.

Na ustach mężczyzny zawitał uśmiech od ucha do ucha, kiedy spojrzał na mnie po raz kolejny.

Klasnął w dłonie.

- Co dzisiaj robimy? - Zapytał Oliver'a.

Chłopak przygryzł wargę i szepnął mu coś na ucho.

Zmrużyłam oczy, wpatrując się w nich.

Mężczyzna pokiwał głową.

- Zostaniesz tutaj? To potrwa tylko kilka minut. - Zwrócił się do mnie.

Skinęłam głową i usadowiłam się na czerwonej kanapie.

Dwójka zniknęła za drzwiami, a ja zaczęłam się zastanawiać. W sumie, to zrobiłabym sobie jakiś tatuaż. Nie wiem, może jakąś lilię, albo kolibra?

Albo małe, czarne serduszko.

Zadrżałam, na przypomnienie sobie tatuażu Oliver'a. Jestem pewna, że gdyby ktoś właśnie na mnie spojrzał, stwierdziłby, że moje oczy błyszczą.

Chcę mieć tatuaż. Czarne serce, na kości biodrowej. Tak. Tak. Tak!

Po kilku minutach, kiedy rozważałam wszystkie za i przeciw, Oliver i Andy wyszli z jakiegoś pokoju. Wstałam gwałtownie i do nich podeszłam.

- Chcę tatuaż. - Stwierdziłam.

Oliver zmarszczył brwi i chwycił mnie za rękę.

- Suezanne, wiesz, że jeśli już sobie zrobisz tatuaż, to on pozostanie na całe życie, prawda?

Skinęłam głową.

- Proszę. - Mruknęłam, patrząc błagalnym wzrokiem na Andy'ego.

Mężczyzna wzruszył ramionami i wskazał mi drzwi.

- Zapraszam. Oliver, zostań tu.

Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do pomieszczenia.

- Usiądź. - Powiedział, wskazując na fotel, więc zrobiłam tak, jak polecił.

Sam, usiadł obok mnie.

- Co byś chciała?

Przygryzłam wargę.

- Czarne serduszko. - Szepnęłam. - Na kości biodrowej.

Andy skinął głową, zastanawiając się nad czymś.

- Oliver...

- ... ma takie samo. - Dokończyłam.

Mężczyźnie rozbłysły oczy.

- Dobrze. A więc, co? Bierzemy się do roboty. Podwiń koszulkę.

Andy przygotował wszystko co potrzebne. Patrzyłam na igłę zbliżającą się do mojej skóry i o dziwo, nie czułam strachu. Chciałam tego. Naprawdę tego chciałam.

Mężczyzna uporał się w jedną minutkę. Dosłownie. Wszystko trwało kilkadziesiąt sekund. Ból był. Niemały, ale do wytrzymania. Dałby się przyzwyczaić.

Spojrzałam w dół.

- Dziękuję. - Powiedziałam z uśmiechem na ustach i pocałowałam mężczyznę w zarośnięty policzek.

Oddał uśmiech.

- Nie ma za co. - Mruknął.

Wstałam, a tatuażysta obwiązał mnie bandażem. Dostałam maść, którą mam smarować tatuaż przez dwa tygodnie.

Wyszliśmy z pomieszczania, a Oliver wstał na równe nogi i przyjrzał się mojej twarzy z widoczną troską.

- W porządku?

- W najlepszym. - Odparłam.

Blondyn uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.

- Ile płacę? - Skierował swoje pytanie do Andy'ego, na co ten machnął ręką.

- Daj spokój. To przyjemność robić tatuaże. Sue jest pierwszy raz, więc ma ode mnie w gratisie, a ty jesteś moim ulubionym klientem, więc tobie też popuszczę.

- Dzięki, Andy. - Powiedział i poklepał mężczyznę po plecach.

Uścisnęłam jego dłoń.

- Do zobaczenia! - Krzyknęłam, gdy wychodziliśmy.

- Pa, dzieciaki!

- Jedziemy kupić prezent dla Lily. W przyszłym tygodniu są jej urodzinki.

Skinęłam głową.

- Masz już jakiś pomysł? - Zapytałam, gdy zmierzaliśmy w stronę sklepu z zabawkami, w tutejszej galerii.

- Owszem. Chcę jej kupić ogromnego, pluszowego misia.

Zaśmiałam się.

- Będzie zachwycona. - Stwierdziłam.

Weszliśmy do sklepu, a w oczy od razu rzucił mi się wielki, różowy, pluszowy królik.

Popatrzyliśmy na siebie z Oliver'em i uśmiechnęliśmy się w tym samym czasie.

Blondyn podszedł do ekspedientki.

- Poproszę tego królika. - Powiedział, wskazując palcem na pluszaka.

Gdy ten czekał, aż pani przyniesie mu zapakowany prezent, ja poszłam w stronę działu z pluszakami. Uśmiechnęłam się i wzięłam do ręki małego, białego misia z uroczym czarnym noskiem. Przejechałam palcami po mojego mordce. Czuję się jak dziecko.

Odłożyłam go na miejsce i ruszyłam dalej. w moje oczy, rzucił się mały, jasnobrązowy misio, który był wciśnięty w kąt, a w dodatku cały zakurzony. Otrzepałam go i wzięłam do rąk. Miał biały brzuszek, a wokół jego szyi była opleciona złota wstążeczka. No po prostu cudowny.

Nie wiem, ile tak wpatrywałam się w tego pluszaka, ale po chwili zniknął on z moich rąk. Odwróciłam się w stronę winowajcy i ujrzałam Oliver'a, który idzie z misiem w stronę kasy.

-Oliver, nie...

- Jeszcze tego, poproszę. - Mruknął, kładąc go na ladzie.

Czym prędzej do niego podeszłam, a kasjerka szukała metki.

- Nie rób...

- Suezanne. - Mruknął i cmoknął mnie w środek ust.

Westchnęłam i poddałam się. Wiem, że i tak z nim nie wygram.

- Dziwna sprawa. - Mruknęła kobieta. - Nie ma metki. Dam go wam za darmo, w prezencie.

Na moje usta wstąpił szeroki uśmiech, kiedy kobieta oddała mi misia. Przytuliłam go do piersi i spojrzałam ze szczęściem na Oliver'a.

Chłopak zapłacił i z wielkim miśkiem i małym misiem, wyszliśmy ze sklepu. Nie powiem, robiliśmy niezłe przedstawienie.

Blondyn wsadził pluszaka na tylne siedzenia, bo nie zmieścił się do bagażnika, po czym do mnie podszedł.

Przygryzłam wargę, uśmiechając się, po czym pocałowałam go. Położyłam dłoń na policzku Oliver'a, gładząc je opuszkami palców.

- Dziękuję. - Wyszeptałam mu w usta.

- Jeśli za każdym razem masz mi tak dziękować, to możemy tam wrócić i kupię ci cały sklep.

Zaśmiałam się i pokręciłam głową, kolejny raz cmokając chłopaka.

- Jesteś niesamowity. - Stwierdziłam.

- Wiem. - Zaśmiał się.

- I skromny. - Dodałam, przez co oboje parsknęliśmy śmiechem.

- Pojedziemy na zakupy, a potem urządzimy sobie taki nasz mały dzień, co ty na to?

Pokiwałam ochoczo głową.

- Pójdę za tobą na koniec świata. - Stwierdziłam.

- A ja za tobą jeszcze dalej.

+!+

Kto dostał 4 z fizyki?

Ja!

Miłego wieczorka! (Co z tego, że jeszcze nie jest wieczór pff)

Ewoxxx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top