24 "Dziękuję, że dałeś mi szczęście"

Znieruchomiałam, jednak po chwili oddałam pocałunek. Był on pełen namiętności, pełen uczuć, które chowały się w nas i nie mogły wyjść na zewnątrz. Wplotłam palce we włosy chłopaka, przyciągając go jeszcze bliżej siebie.

Usłyszeliśmy skrzyp otwieranych drzwi, więc Oliver odskoczył ode mnie jak poparzony. Przekręciłam głowę i ujrzałam moją ulubioną blondyneczkę, która miała wielki wyszczerz na twarzy.

Odetchnęłam z ulgą.

- Wiedziałam, że będziecie razem! - Krzyknęła entuzjastycznie i podbiegła do Oliver'a.

Brałam głębokie wdechy, aby wyrównać oddech, po czym przejechałam dłonią po włosach.

- No chodź, Oliś!

Dziewczynka ciągnęła chłopaka w moją stronę, tak że staliśmy naprzeciwko siebie, a ona z mojej prawej, a z blondyna lewej strony.

- Buzi! - Krzyknęła.

- Lilku...

- Buzi! Teraz! - Powiedziała władczo.

Co za dziecko.

Spojrzałam niepewnie na chłopaka, który również patrzył w moją stronę. Przygryzłam nerwowo wargę.

- Liluś... kochanie...

- Nie kochaniuj mi tu, Sue. Chcę zobaczyć to jeszcze raz!

To dziecko jest niemożliwe.

Westchnęłam przeciągle.

Chyba mamy naszą własną, osobistą swatkę.

- Nie mamy całego dnia! - Krzyknęła blondyneczka, zakładając dłonie na biodra i upiąc jedną nóżką.

- Lily... - Podjęłam kolejną próbę, którą przerwały mi usta Oliver'a.

Chłopak delikatnie muskał moje wargi, co było totalnym przeciwieństwem naszego ostatniego pocałunku. Tam panowała namiętność. A tutaj panuje uczucie.

Zamknęłam oczy i położyłam dłoń na policzku blondyna, delikatnie je gładząc. Po jakimś czasie, Oliver zakończył nasz drugi pocałunek, ciągnąc moją wargę.

Dyszeliśmy cicho, nie spuszczając wzroku z naszych oczu. Pokręciłam głową.

- To jest cholernie złe. - Mruknęłam.

- I dlatego tak bardzo mi się to podoba. - Powiedział.

- Tak! - Krzyknęła Lily.

Odsunęłam się od chłopaka i zaśmiałam się z miny blondyneczki.

- Jesteś małym cwaniakiem, wiesz? - Spytałam z uśmiechem.

Dziewczynka pokiwała głową, mając na ustach szerokiego banana, po czym wybiegła z pokoju jak strzała.

Nie odwróciłam się w stronę Oliver'a, jednak poczułam, że do mnie podchodzi i staje tuż za mną.

- Sue... co teraz? - Zapytał, składając pocałunek na mojej szyi.

- Nie wiem, Oliver. - Szepnęłam, a następnie zadałam pytanie, które zabijało mnie od środka. - Żałujesz?

Zapanowała kilkusekundowa cisza. Blondyn oplótł mnie ramionami w pasie, kładąc głowę na moim ramieniu.

- Powinienem, prawda? - Skinęłam głową, a z mojego oka popłynęła samotna łza. - Ale nie. Nie żałuję. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem to zrobić.

Zaszlochałam, zamykając oczy.

- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałam, żebyś to zrobił. - Wyszeptałam.

Oliver odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował mnie w czoło. Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi.

- Przeze mnie zdradziłeś swoją dziewczynę. Ja sobie tego nie wybaczę.

Zacisnęłam dłonie na koszulce chłopaka.

- Suezanne, to nie jest twoja wina. Gdybym chciał, to bym się powstrzymał. Ale nie chciałem. Zrobiłem to i już nie ma o czym mówić. Nigdy nie zmienisz przeszłości, ale zawsze możesz zmienić przyszłość. Poza tym... jestem tutaj. Przy tobie. I czuję, że odnalazłem swoje własne miejsce na świecie.

Drżałam, gdy wypowiadał te słowa. Były takie piękne. Szczere. Od serca.

Spojrzałam blondynowi prosto w oczy i wyszeptałam:

- Dziękuję, że dałeś mi szczęście.

Oliver uśmiechnął się i pocałował mnie w nos.

- Dziękuję, że jesteś, ponieważ to ty jesteś moim szczęściem.

***

- Co zrobił?! - Wykrzyczała Anette, gdy stałyśmy razem na przerwie, koło klasy.

Zaczęłam pić wodę, aby zyskać trochę czasu. Patrzyłam na zszokowaną twarz blondynki, kiedy przełykałam ostatni łyk.

- Pocałował mnie. - Powtórzyłam tak, żeby nikt poza nami tego nie słyszał.

Dziewczyna złapała się za głowę, a na jej twarz wstąpił piękny i szeroki uśmiech.

- Wiedziałam, że w końcu skończycie razem. - Powiedziała entuzjastycznie.

Przewróciłam oczami.

Ona też?

- James ma rację. Sueliver to życie. - Mruknęła.

Westchnęłam.

- Anette, błagam.

- No, ale co?! Moja najlepsza przyjaciółka w końcu znalazła sobie chłopaka, który ją pocałował! Nie mogę w to uwierzyć! Sue, tak się cieszę! Powiedz mi, czy Oliver dobrze całuje?

Blondynka poruszyła śmiesznie brwiami.

- Anette. - Fuknęłam.

Dziewczyna parsknęła śmiechem.

- Z czego się śmiejesz, Nettie? - Usłyszałam głos Dominick'a, który do nas podszedł, po czym pocałował moją przyjaciółkę na przywitanie.

- No właśnie! - Dobiegł mnie krzyk Victor'a.

A gdzie Victor, tam i James.

- Dokładnie. - Zawtórował reszcie, wcześniej wspomniany, szatyn.

- Oliver pocałował Suezanne! W dodatku dwa razy! - Wykrzyknęła dziewczyna, nie mogąc się pohamować.

Zarumieniłam się i spuściłam wzrok.

- Naprawdę?!

- Niemożliwe!

- No wreszcie!

- I jak było?!

- Jak całuje Oliver?!

- Całował z języczkiem?

- Co się potem działo?!

Zadawali takie same i podobne pytanie jeszcze z może dwie minuty. Dzięki Bogu, przerwał im dzwonek.

- Dasz radę, Nettie. - Mruknął Dominick, całując blondynkę w czoło. - Wierzymy w ciebie.

Patrzyłam z uśmiechem na scenę rozgrywaną przede mną. Właśnie znajdujemy się w sali, w której czekają wszyscy kandydaci na modeli. Było tu tyle pięknych dziewczyn, że aż zachciało mi się pójść do toalety i zwrócić swój obiad.

Tak bardzo chciałabym być taka one.

Kręcone, proste, falowane włosy. Szczupłe, płaskie brzuchy, ładna twarz, cienkie uda...

Niektóre patrzyły na mnie z obrzydzeniem. Byłam ubrana w czarną spódniczkę i śliczną, granatową koszulę, którą dała mi Juliet. A, mimo to... czułam się cholernie brzydka.

- Nie patrz na nie. - Usłyszałam szept przy moim uchu. - Tylko ci zazdroszczą.

Pokiwałam głową i oparłam się o tors Oliver'a. Chłopak objął mnie ramionami i położył swoją głowę na moim ramieniu.

- Pamiętaj, zawsze jesteśmy z tobą. - Powiedziałam, posyłając blondynce słaby uśmiech.

- Będziemy cię wspierać. - Dodał Oliver.

- Będziemy trzymać kciuki. - Dopowiedział James.

Anette spojrzała na nas z radością w oczach.

- Cieszę się, że was mam. - Powiedziała, a ja zauważyłam, że w jej oczku zakręciła się łezka. - Jesteście dla mnie jak rodzina.

Jerry i Cornelia Blackwellowie, nie mogli przyjść. Pracują od rana do nocy. Mają własną firmę, więc nie mają za dużo czasu dla córki. Jednak widać, że kochają ją całym sercem.

- Chcieli tu być, Nettie. Mentalnie są z tobą. - Mruknął Dominick.

Dziewczyna pokiwała głową, dokładnie w momencie, w którym jakaś kobieta wyszła z sali przesłuchań. Z jej oczu leciały łzy.

Na twarzy Anette zawidniał strach. Zaczęła kręcić głową i cofnęła się o kilka kroków.

- Nie wchodzę tam.

- Nie ma mowy. - Warknęłam. - To jest twoje marzenie, do cholery jasnej. Wchodź. I to już.

Blondynka nie zdążyła nic odpowiedzieć, ponieważ jej własny chłopak wepchnął ją do sali i zatrzasnął drzwi. Dominick klasnął w ręce.

- I po kłopocie. - Mruknął.

Zaśmiałam się.

Położyłam swoje dłonie na dłoniach Oliver'a, uśmiechając się do siebie. Krótko się znamy. Taka jest prawda. A już nie wyobrażam sobie życia bez tego chłopaka. W ciągu tych minionych tygodni, działo się więcej, niż w ciągu minionych lat. To jest nieprawdopodobne.

- O czym myślisz? - Usłyszałam szept.

Odwróciłam głowę w kierunku chłopaka i pocałowałam go w policzek.

- Odkąd pojawiłeś się w moim życiu, jestem szczęśliwsza. - Mruknęłam, patrząc na niego z iskierkami w oczach.

Blondyn uśmiechnął się od ucha do ucha.

Właśnie takiego go zapamiętam. Wesołego, uśmiechniętego, z iskierkami szczęścia w oczach. Z lekkimi zmarszczkami wokół oczu, z blond włosami, które wiecznie sterczą w inną stronę. To jest mój Oliver.

Nikt nie wie, co przyniesie przyszłość. Może całkowicie stracimy kontakt, po zakończeniu liceum? Może dopiero na studiach? A może zostaniemy przyjaciółmi już do końca życia?

Ale ja nie chcę być tylko jego przyjaciółką.

Chcę się budzić koło niego każdego dnia. Chcę słyszeć jego poranną chrypkę. Chcę widzieć jego piękne, czarne, zaspane oczy. Chcę widzieć w jego oczach czułość, kiedy na mnie patrzy. Chcę czuć te ręce, oplatające się wokół mojego ciała. Chcę czuć te usta, na swoich własnych. Chcę się z nim droczyć. Chcę się z nim kłócić. Chcę na niego krzyczeć. Chcę przez niego płakać.

Czy to właśnie jest miłość?

- Pokazałaś mi, że komuś może na mnie zależeć. Pokazałaś mi jak czuć się kochanym. Pokazałaś mi jak kochać. Nawet nie wiesz jak bardzo ci jestem wdzięczny, Suezanne. Pokazałaś mi jak żyć.

Nie spuszczając wzroku z tych pięknych tęczówek, pogłaskałam go po policzku.

- Nauczyłam cię kochać? - Spytałam szeptem.

- Tak, Sue. - Potwierdził. - Nauczyłaś mnie kochać.

Złączył nasze usta w słodkim pocałunku.

Może powinnam go odepchnąć. Może powinnam zacząć się wyrywać. Może powinnam zacząć na niego wrzeszczeć, że właśnie zdradza swoją dziewczynę.

A ja przyciągnęłam go bliżej.

Usłyszałam dźwięk robionego zdjęcia, więc odsunęłam się od blondyna i przekręciłam głowę.

Ujrzałam James'a, Victor'a i Dominick'a z telefonami skierowanymi w naszą stronę i Wielkimi bananami na twarzy.

- I co zrobiłeś, baranie?! - Warknął Victor, uderzając James'a w tył głowy.

- Baranie?! Jeszcze dzisiaj rano byłem twoim kochaniem! - Zaoponował szatyn, po czym zatkał swoje usta dłonią.

Wytrzeszczyłam oczy, a uśmiech sam wpełzł mi na usta.

- Wiedziałam! - Krzyknęłam, wskazując na nich palcem. - Wiedziałam, że coś was do siebie ciągnie! Po prostu wiedziałam!

- Dlaczego nam nic nie powiedzieliście? - Zapytał Dominick.

Chłopaki spuścili głowy, chodzący jednorożec zarumienił się, a James podrapał w tył głowy.

- Nie było kiedy. - Mruknął szatyn.

- Długo to trwa? - Zapytał Oliver.

- Dwa tygodnie. - Powiedział pod nosem Victor.

Otworzyłam usta ze zdziwienia.

- Ile?! - Zapiszczałam i chwyciłam się za głowę. - Idioci, jedni! Jak mogliście to tak długo ukrywać?!

Wzruszyli ramionami.

- Życzę szczęścia na nowej drodze życia. - Powiedziałam.

- Ja też. - Dodał Dominick.

- I ja. - Mruknął Oliver, znów opierając swoją głowę o moje ramię.

Victor spojrzał na nas i uśmiechnął się do siebie.

- Słodko razem wyglądacie. - Rzucił, po czym westchnął.

Zadrżałam.

Nigdy nie będziecie razem, szepnął głos w mojej głowie.

- Prześlijcie mi później te zdjęcia. - Powiedział blondyn.

Spojrzałam na niego zaskoczona.

- Oliver! - Mruknęłam, oburzona.

Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się łobuzersko, całując mnie w czubek nosa.

- No co?! - Próbował naśladować mój ton głosu, ale coś mu nie wyszło, przez co chłopcy parsknęli śmiechem.

Nagle, drzwi od sali się otworzyły. Wszyscy zastygli w bezruchu. Ujrzałam wychodzącą blondynkę, której mina nie wyrażała zupełnie nic.

Jedno, wielkie milczenie.

- No i? - Nie wytrzymał Dominick, podchodząc do swojej dziewczyny.

Anette uśmiechnęła się od ucha do ucha i zapiszczała:

- Dostałam się!

Rzuciliśmy się na nią i zrobiliśmy grupowego przytulasa. Wszyscy piszczeli, śmiali się. Byliśmy szczęśliwi.

- Czyli... wyjeżdżasz? - Spytałam niepewnie, odsuwając się od dziewczyny.

Anette lekko zrzedła mina.

- Tak. - Szepnęła.

- Kiedy? - Zapytał Dominick.

Blondynka spojrzała na niego smutnym wzrokiem.

- Jutro z samego rana. - Mruknęła.

Moje serce stanęło.

- Na ile? - Tym razem odezwał się James.

- Dopóki nie odpadnę. - Powiedziała.

Zapanowała cisza. Wpatrywaliśmy się w tą dziewczynę, wahając się, czy być smutnym, czy szczęśliwym.

- Nie róbcie takich min. - Zaśmiała się smutno. - Będziemy do siebie dzwonić, nie?

Przytaknęłam.

- A co ze szkołą? - Spytał Oliver.

- Teraz są same lekcje powtórkowe do matury. Nie ma nic nowego. Powiedzieli mi, że jeśli dotrwam te kilka miesięcy, to puszczą mnie, abym napisała maturę. Nie wiem tylko co z balem.

Pokiwałam głową.

- Dobra, cieszmy się! Musimy wykorzystać najlepiej jak potrafimy te kilka godzin! - Wykrzyczał James.

- Idziemy? - Zapytałam z lekkim uśmiechem.

- Idziemy. - Powiedzieli wszyscy.

+!+

Piątek piąteczek piątunio!!! xoxo

Ewoxxx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top