Rozdział 4
Liam
Obserwowałem kobietę, która od kilku minut miała zamknięte oczy i myślami była daleko. Powinienem jej przerwać, ale coś w jej wyglądzie mnie fascynowało. Nie wiedziałem czy to przez zęby przygryzające dolną wargę, czy głęboką zmarszczkę, znajdującą się na jej czole, ale nie potrafiłem oderwać wzroku od dziewczyny.
– Pani Rose możemy kontynuować? – Ciszę przerwał Hunter, który zaczął się niecierpliwić.
Elena uniosła leniwie powieki, po czym spojrzała na mojego partnera.
– Przepraszam, na moment odleciałam. Oczywiście możemy kontynuować. – Posłała mu delikatny uśmiech.
– Proszę powiedzieć ze szczegółami co się dzisiaj wydarzyło. Dlaczego musiała się pani bronić przed Markiem?
Tym razem to Hunter przejął zadawanie pytań. Cieszyłem się, bo mogłem skupić się tylko na obserwowaniu kobiety. Musiałem być czujny i zwracać uwagę na reakcję jej ciała. Byłem dobry w odczytywaniu emocji innych, ta umiejętność ułatwiała mi pracę w policji.
– Mark zawsze pilnował, aby wszystkie drzwi oraz okna były zamknięte, tak abym nie mogła przez nie wyjść. – Poprawiła się na krześle, po czym po raz kolejny dzisiejszego wieczoru zaczęła wykręcać palce ze zdenerwowania.
– Ale udało się pani uciec.
– Tak, a przynajmniej na początku tak mi się wydawało. Mark zapomniał zamknąć okno w kuchni. Nawet nie wiem po co je otwierał, skoro w domu była klimatyzacja.
– Dobrze co było potem? – dociekał.
– Próbowałam biec jak najszybciej, ale nie miałam na sobie butów, więc co chwilę stawałam na ostrym kamieniu raniąc stopy. Nie wiedziałam tak naprawdę, dokąd mam uciekać. Nie znałam tych terenów, a na dworze było ciemno.
– To jak Mark panią znalazł?
– Nie wiem. Zawsze udawało mu się mnie wyśledzić.
– To znaczy, że to nie była pierwsza próba ucieczki?
– Nie. – Pokręciła przecząco głową. – Próbowałam kilka razy, szczególnie na początku, ale z czasem zrezygnowałam.
– Dlaczego?
– Straciłam nadzieję, dlatego pogodziłam się z własnym losem. Ale gdy zobaczyłam to otwarte okno musiałam spróbować po raz kolejny. – W oczach kobiety pojawiły się łzy, które po chwili zaczęły płynąć po policzkach. Nie potrafiłem ocenić, czy były prawdziwe.
Po chwili Elena wytarła dłonią niepokorne łzy, po czym ponownie zaczęła swoją opowieść.
– Mark zabrał mnie do domu. W środku opatrzył stopy i zaczął wymyślać dla mnie karę.
– Jaka ona miała być? – Tym razem to ja wtrąciłem swoje pytanie.
– Nie wiem. – Wzruszyła ramionami, spoglądając w moją stronę. – Pewnie to co zwykle. Zamknięcie w ciasnej ciemnej piwnicy na kilka dni.
Opowiadając swoją historię nie okazywała żadnych emocji. Tak jakby to nie było jej życie, a zupełnie kogoś innego.
– Do kary jednak nie doszło. Dlaczego? – zapytał Hunter, zapisując coś w swoim notatniku.
– Nie bo postanowiłam po raz kolejny wykorzystać jego błąd.
– To znaczy?
– Pozostawił otwarte drzwi. Musiałam spróbować jeszcze raz uciec. Zerwałam się z kanapy, na której siedziałam, a następnie podbiegłam do drzwi. Gdy już miałam wyjść na zewnątrz zostałam zatrzymana przez Marka. Chwycił mnie w pasie i zaczął ciągnąć w stronę kuchni. Krzyczał, że mnie zabije, że dopiero teraz odsłoni przede mną swoją prawdziwą twarz. Bałam się, przeczuwałam, że to był już naprawdę koniec.
– Co było dalej?
– Kątem oka zauważyłam nożyczki, które leżały na blacie stołu. Chwyciłam je, Mark to zobaczył i próbował mi je wyrwać. Wywiązała się między nami szamotanina, która doprowadziła do tego, że niechcący nadziałam go na ostrze.
Nie miałem podstaw, aby jej nie wierzyć. Jednak coś w tonie jej głosu nie dawało mi spokoju. Byłem przekonany, że inaczej to wszystko wyglądało. Jak na razie nie miałem żadnego dowodu, na potwierdzenie swoich przypuszczeń. Mogłem liczyć tylko na to, że dziewczyna się złamie i wyjawi w końcu prawdę.
– Liam, Hunter jesteście wzywani.
Do pomieszczenia weszła Alice. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
Spojrzeliśmy na siebie z Hunterem i oboje jak na zawołanie podnieśliśmy się z miejsc.
– Zaraz wrócimy. – Poinformowałem Elenę, po czym razem z partnerem opuściliśmy pokój przesłuchań.
Byłem ciekaw co znów się stało, że przerwano nam przesłuchanie podejrzanej. Wszyscy w wydziale wiedzieli, że nie lubiłem, gdy mi się przeszkadzało. Pracowałem według ustalonego przez siebie schematu i nie chciałem go burzyć.
Po krótkim marszu zatrzymaliśmy się pod drzwiami pokoju, do którego nas wzywano. Nie pukając, nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Zaraz za mną podążył Hunter.
Był to pokój z wielkim lustrem weneckim. Dzięki niemu mieliśmy idealny widok na znajdującą się w sąsiednim pomieszczeniu Elenę. Nie musieliśmy się martwić tym, że nas zobaczy.
Przez chwilę obserwowałem dziewczynę, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Chciałem choć na chwilę wejść do jej głowy i dowiedzieć się co tam w niej siedziało.
– Liam, słuchasz nas?
Oderwałem wzrok od Eleny i spojrzałem na szefa, który skrzyżował ręce na piersi i z zainteresowaniem mi się przyglądał.
– Odleciałem na moment.
– Powtórzę, ale tym razem się skup.
Kiwnąłem głową i czekałem, aż zacznie mówić.
– Na szybkim podglądzie obejrzeliśmy część nagrań z leśnego domku. Widać na nich jak dziewczyna jest przetrzymywana wbrew swojej woli. Można założyć, że to co dzisiaj się wydarzyło, było faktycznie obroną własną.
– Ale to są tylko twoje przypuszczenia – przerwałem mu.
– Nie tylko moje.
– Kogo jeszcze? – zapytałem.
– Była tu Katerin. Nie ma zamiaru oskarżać dziewczyny.
Cholera wiedziałem, że będzie chciała pracować nad tą sprawą. Była dobrym prokuratorem, jednak czasami do głosu dochodziły jej emocje. Zawsze była po stronie skrzywdzonej kobiety, nawet jeśli dowody w sprawie mówiły o winie poszkodowanej.
– Rozumiem, że ją wypuszczamy?
– Tak, jednak śledztwo nadal będzie prowadzone.
– I za kilka miesięcy umorzone.
Byłem rozgoryczony, podjętą przez szefa decyzją.
– Wiem, że jesteś wściekły, ale nic nie można zrobić. Sam twierdzę, że dziewczyna działała w obronie koniecznej i nie powinna trafić za kratki. I tak przez kilka miesięcy żyła w piekle, więc tym bardziej powinna być na wolności.
Zacisnąłem dłonie w pięści, postanowiłem jednak się nie odzywać.
– Liam odpuść. – Usłyszałem szept Huntera.
Spojrzałem na swojego partnera.
– Nawet jeśli to nie była obrona – ciągnął dalej – to i tak mu się należało.
Wiedziałem, że miał rację, ale i tak nie potrafiłem się pogodzić z decyzją szefa.
– Pójdę jej powiedzieć, że jest wolna. – Zaoferował się Hunter.
– Ja to zrobię. – Nie wiedziałem, dlaczego to powiedziałem.
– Jak chcesz. – Wzruszył ramionami.
Wyszedłem z pomieszczenia i po chwili znów stałem przed Eleną.
– Jest pani wolna.
– Naprawdę? – zapytała zaskoczona.
– Tak, śledztwo dalej będzie prowadzone, ale jak na razie nie ma żadnych przesłanek, aby panią tu przetrzymywać.
Ja miałem, ale byłem w tym wszystkim osamotniony.
– Dziękuję – odpowiedziała, nie ruszając się z krzesła.
– Może pani jechać do domu – przypomniałem jej.
Nie odezwała się, tylko kiwnęła potakująco głową.
Dopiero po chwili mnie oświeciło.
– Nie ma pani, dokąd pójść?
***
Elena
Gdy tylko usłyszałam te słowa, moja głowa uniosła się i spojrzałam w oczy mężczyzny.
Odgadł moje myśli. Nie miałam domu, rodziny ani przyjaciół. Pracy również nie posiadałam, Mark kazał mi złożyć listownie wypowiedzenie.
Zastanawiałam się nad moimi opcjami. Tak naprawdę nie miałam ich wiele. Jedyna możliwość to spędzić noc w przytułku. Gdy miałam wspomnieć o tym mężczyźnie przypomniałam sobie o kimś, kto mógł mi pomóc.
– Mam – odpowiedziałam – tylko potrzebuję podwózki.
– Mogę panią zawieźć. – Twarz mężczyzny wykrzywiła się w grymasie.
Chciałam powiedzieć, aby wypchał się swoją pomocą, ale musiałam schować dumę do kieszeni i przyjąć ofertę.
– Dziękuje. – Tylko tyle udało mi się wydusić, aby nie zdradzić jak wściekła byłam.
– Nie ma sprawy, wezmę tylko kurtkę i możemy jechać.
Kiwnęłam głową, po czym wstałam z krzesła. Po chwili oboje wyszliśmy na korytarz. Mężczyzna zniknął w pokoju obok, jednak po minucie wrócił w ręku trzymając nakrycie. Nie mówiąc nic ruszyliśmy w stronę wyjścia.
***
Kochani dziękuję, że tak cierpliwie czekać na nowy rozdział. Ostatni miesiąc był bardzo intensywny, na dodatek popsuł mi się laptop, a nowy okazał się złomem. Więc miałam trochę problemów ze sprzętem.
Dzisiaj poprawiony przeze mnie "Król Midas" został wysłany do wydawnictwa, a co za tym idzie mam teraz troszkę więcej czasu. Postaram się przyśpieszyć z publikacją nowych rozdziałów.
Na koniec zapraszam Was na moją stronę autorska na FB (link w komentarzu).
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top