***Gorzej być nie może? Gorzej być może i będzie***

- Zaczęłam również dostrzegać ruszające się cienie.

- Cienie? Może była to tylko gra światła?

- Pha! Wtedy byłam człowiekiem czysto naukowym, myślisz, że nie wzięłam wszystkich racjonalnych opcji pod uwagę?! Ale niestety... zauważyłam, że nie tylko ja zaczęłam spostrzegać, że coś jest nie tak.

- Kto jeszcze?

- Zwierzęta. Kotka i pies. No i babcia też, ale bagatelizowałam jej osąd jako, że była starszą osobą i ''mogło jej się przesłyszeć lub przewidzieć''... Ale najwyraźniej miała racje. No i oczywiście z w i e r z ę t a! Stwierdziłam, że mi m o g ł o się wydawać, ale jeśli zwierzęta widzą, że jest coś nie tak, bo one nie kłamią. Jestem przekonana, że zwierzęta są wyczulone na takie sprawy i kiedy nasze zmysły nas zawodzą, to ich są w pełni sprawne. Potrafiły jeżyć sierść patrząc w okno, kot niekiedy zamierał i patrzył na pustą ścianę, czasem miauczał żałośnie jakby coś się stało. Labrador z niewiadomych przyczyn ''tylko podczas tamtego okresu'' notorycznie szczekał na ogródku w kierunku równoległych ulic i lasu, który znajdował się za nimi. Po prostu patrzył tam i warczał jakby kogoś widział i próbował go odstraszyć. 

- To dość nietypowe zachowanie u zwierząt, przyznaję, ale może jest na to jakieś logiczne wytłumaczenie.

- Nie przeczę... ale miałam wrażenie, że one widziały więcej i wcale im się to nie podobało. 

- Wytłumacz mi jeszcze proszę co rozumiesz przez pojęcie ''cienie''.

- Apfff... było tego wiele, różnego. Czasami widziałam wyraźny cień kątem oka, odwracałam się, a tego już nie było. Czasem widziałam cień i będąc pewna, że to z w y k ł y cień, ten nagle się on poruszył i dosłownie przesunął się gdzieś znikając wśród innych cieni... jakby coś się cofało, zauważone. Oj wtedy miałam ten ''mini zawał''. Na szczęście teraz, na chwile obecną, to ustało.

- Gdzie zazwyczaj widziałaś te całe ''cienie''?

- Różnie. W domu- we własnym pokoju, przedpokoju, w piwnicy... poza domem. Wszędzie. Nigdzie nie czułam się bezpiecznie. Czułam również niepokojącą aurę od lasów...?

- Niby co takiego było 'złego' w lasach?

- Ah... znowu mogę się popukać w czoło ze swojej inteligencji i ośmieszyć. Kojarzysz Slender Man'a?

- Obiło mi się o uszy. Ale przecież to tylko głupia miejsca legenda, nie jest prawdziwa.

- Tak, wiem... ale za czasu gimnazjum miałam na ten temat prawdziwą fazę. Naprawdę. ''W każdej legendzie kryje się ziarnko prawdy''. Czytałam w s z y s t k o, związane z tematem Slender Man. Oglądałam filmy, czytałam blogi, opowieści, przekopywałam Internet.

- Jaki to ma związek z tym co cię straszyło?

- Myślę, że był to zabieg czystko psychologiczny. Istna gra na emocjach. Temat wciągnął mnie bez umiaru. Podczas gdy w ciągu dnia miałam bóle głowy, porównywalne do migreny, tak kiedy siadałam przed komputerem i czytałam o Slender Manie, od razu czułam się lepiej. Tak jak mówiłam, temat pochłonął mnie bez opamiętania...! Aż zrobiłam coś głupiego.

- To znaczy?

- Tak długo kopałam w odmętach Internetu aż dotarłam to dziwnych wzmianek, że jegomość Slender Man jest demonem. I oczywiście co zrobiłam jako gimbus? Zaczęłam czytać o demonach...! Z perspektywy czasu, mogę stwierdzić, że chyba głupiej postąpić nie mogłam i nikomu tego nie polecam.

- Próbujesz nas nastraszyć?

- Nastraszyć... bardzo zabawne. Za każdym razem na samo w s p o m n i e n i e, czuję w środku ucisk. Mam wrażenie, że 'to' znowu jest gdzieś blisko się i patrzy, może nawet jest usatysfakcjonowane, że wciąż o tym pamiętam. Uwierz mi, naprawdę nieprzyjemnie jest dla mnie wspominać o tamtych wydarzeniach.

- Coś poza ''mentalnymi doznaniami'' działo się twoim otoczeniu?

- Owszem... Wszystko się nasiliło. Częstotliwość oraz siła z jaką 'to' oddziaływało na moje życie i psychikę. Dlatego uważam to za skutek czytania i pogłębiania wiedzy, której nie warto zdobywać.

- Rozumiem, że cienie to nie wszystko co cię ''straszyło''?

- ...chciałabym żeby skończyło się na cieniach... Ale było już tylko gorzej.

- To znaczy?

- Im głębiej w las, tym więcej drzew. Mniej więcej tak działo to, kiedy zagłębiałam się w tematy, w które nie powinnam. Wszystkie te ''cienie'' mogłam jakoś bagatelizować, nie bać się tego aż tak bardzo. Do odczucia bycia obserwowanej, szczególnie w nocy, też szło przyzwyczaić się. Przelotne ''chuchanie na kark'', tłumaczyło się lekkim przeciągiem... Wszytko dało się znieść, ale kiedy czujesz, że coś ugniata ci łóżko, a tak naprawdę niczego tam nie ma, zaczynasz się poważnie zastanawiać: co się do cholery dzieje!?

- ''Ugniatać''?

- Nie inaczej. Oczywiście za pierwszym, drugim, trzecim razem myślałam, że był to moja kotka, która wskakuje mi na łóżko, później robi obchód wzdłuż, by położyć się obok mnie na poduszce, jak to często robiła. I tak było którejś nocy: czuje jak ''kotek'' dreptał w tą i z powrotem, aż w końcu odwróciłam się, ale kota nie było- zarówno na łóżku jak i w pokoju. Oczywiście z początku zbagatelizowałam sprawę.

- Skąd wnioskujesz, że to nie mógł być kot?

- Bo... Raz było naprawdę strasznie. Raz kiedy już prawie zasypiałam poczułam ''klasyczny obchód'' po pościeli... a za chwilę, że coś za moją głową zaczyna uciskać poduszkę. Wpierw myślałam, że kot się położył, lecz kiedy ciężar zaczął niepokojąco rosnąć... Wtedy zamarłam w przerażeniu. Poduszka szła w dół, w dół, w dół jakby ktoś ją usilnie próbował wcisnąć w łóżko, co raz mocniej i mocniej. Jakby coś naprawdę ciężkiego położyło się tuż obok mnie.

- Co zrobiłaś??

- Szczerze...? W tamtej chwili myślałam, że umrę ze strachu. Zrobiło mi się gorąco i trzęsłam się z lęku. Niewyobrażalnie chciało mi się płakać. Naprawdę czułam strach... bezsilność i czyjąś złowrogą obecność tuż za mną... Kiedy myślałam, że już nie wytrzymam tego napięcia, bo coś wyraźnie tam było i wręcz chuchało mi na kark, zerwałam się jak poparzona. Stwierdziłam, że jak umierać, to przynajmniej zobaczę prześladowcę! ...ale niczego nie było, w całym moim pokoju. Tylko ja... I jedynie wgnieciona poduszka, jakoby na dowód, że naprawdę ktoś ją tam przyciskał.

- Czy to się powtarzało?

- Aż tak mocny incydent nie. Ale ogólnie z poduszką, z kołdrą i łóżkiem, tak. Notorycznie. Za każdym razem czekałam aż 'to' przestanie, bo bałam drgnąć. A nie był to kot, mówię z ręką na sercu, gdyż nie raz odważyłam się spojrzeć w poszukiwaniu zwierzątka i napotykałam tylko pustkę. Przerażająca pustkę... A żeby było jeszcze zabawniej mojej mamie też się przytrafił taki ''incydent z ugniataniem wyrka'', więc mogę być stuprocentowo pewna, że mi się nie wydawało. Mama też była pewna, że kot położył jej się obok nogi, patrzy- a tam nic.

- Właśnie. A jakie mieli nastawienie na to twoi bliscy?

- Babcia rozumiała, będąc przekonana, że też coś słyszała/widziała. Przyjaciółka również mi wierzyła. Haha, ale rodzice wychodzili od razu z tekstem ''to może do psychologa lub psychiatry?''. Więc zakres osób, którym mówiłam o t y c h problemach nie był szeroki. Byłam w zasadzie pozostawiona z problemem samej sobie, bo rodzice bagatelizowali sprawę. I w sumie im się nie dziwie. Gdybym była rodzicem i dziecko by mi z takimi historyjkami wyjeżdżało to pewnie zareagowałabym podobnie. Choć... z perspektywy czasu myślę, że to był kolejny element większego planu... i musiałam to przeżyć po prostu bardzo mocno, by uwierzyć...

C.D.N.

______________________________________________________

https://youtu.be/2cXDgFwE13g

Skrillex - First Of The Year - ta nuta towarzyszyła mi wielokrotnie, w tamtym okresie (jak wiele innych mocnych, niekiedy smutnych piosenek, o dość mrocznym przesłaniu). Nie wiedząc czemu takie brzmienia naprawdę wtedy przypadły mi do gustu. 

Kochanie, byłaś niegrzeczną dziewczyną,
Kochanie, byłaś niegrzeczną marzycielką
Może byłaś we śnie,
Teraz nie możesz być uratowana!

TERAZ DZWOŃ POD 911!!  



Na rozluźnienie klimatu, polecam kolejną piosenkę od  Newsboys, tym razem That's How You Change The World <3

https://youtu.be/WtkTXBTTcAw

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top