Rozdział 5. Diabełek
Poczułam jego usta na swoich,ale nie oddałam tego pocałunku , nie będę udawała przed nikim że jestem w tym momencie szczęśliwa.Po zakończeniu wszyscy goście zaczęli nam składać gratulacje i życzenia.
-fałszywe życzenia to oni mogą sobie gdzieś wsadzić -wymruczałam pod nosem.
- kochanie zachowuj się ,nie przynoś mi wstydu- warknął mi Krystian na ucho.
- Jak sobie wybrałeś tak masz - uśmiechnęłam się się cynicznie w stronę Krystiana i odeszłam bo skończyła się ta męczarnia zwaną życzeniami. Nawet nie mam pojęcia skąd ci ludzie się wzięli i kim są , znając mojego tatulka i mężusia to ich goście ,wszystko połączone z pracą.
- Kochanie proszę wsiadaj do samochodu -usłyszałam za plecami głos męża.
- Komu się tak śpieszy i do czego? - marudząc wsiadłam do tego samochodu, a za mną cała reszta.
Samochód zatrzymał się koło jakiegoś nowoczesnego pałacu i od razu wiedziałam że to tutaj ma się odbyć zabawa.Uśmiechnęłam się chytrze i pomyślałam że ja już urządzę im zabawę. Naglę zauważyłam że otworzyły się drzwi samochodu za którymi stał Krystian z wyciągniętą ręką,przyjęłam ją i z gracją wysiadłam z samochodu.
- Dziękuję - złapałam go pod ramię i weszliśmy do środka.
Zabawa trwała już dość długo a ja siedziałam znudzona na swoim miejscu.
- Widzę że moje kochanie się już nudzi i to na własnym weselu.
- Jak widzisz to nie mam czego świętować bo nie chciałam wychodzić za mąż i tak masz racje nudzę się i to strasznie.
- Mam pomysł jak ci się już tak bardzo nudzi - wyszeptał mi do ucha a mnie aż ciarki przeszły , jasna cholera dlaczego on stoi tak blisko mnie aż się skupić nie mogę teraz
-Jaki niby ? - wyszeptałam
- Możemy iść już teraz na naszą noc poślubną która będzie dzięki temu dłużej trwała.
No wiecie co aż się we mnie za gotowało, on myśli że ja z nim spędzę noc poślubną, śmiechu warte aż się zdziwi.
- Drogi mężu niestety z bólem serca ale muszę ci powiedzieć że naszej nocy poślubnej nie będzie ani teraz ,ani jutro nigdy i mam nadzieję że zrozumiałeś i nie będę musiała się dwa razy powtarzać - powiedziałam patrząc się w jego oczy.
-Słucham ? Jak to nie będzie nigdy ? - wściekłość aż biła z jego oczu.
Popatrzyłam na niego triumfalnie. Teraz możemy się zabawić kochany.
- Normalnie, a co ty myślałeś że będziemy kochającym się małżeństwem ?
- Słuchaj mnie raz na zawsze ,nie będę tolerował fochów smarkuli , masz teraz zachowywać się tak jak przystało na mężatkę i jak najszybciej dorośnij bo skończy się to źle dla ciebie - powiedział szarpiąc mnie za ramię
- Nie dorosnę bo ty tak chcesz jak byś nie zauważył mam dopiero 16 lat i będę się zachowywała na swój wiek i wrócę do swojego dawnego życia i będę robiła to co będę chciała a tobie radzę już szukać jakiś kochanek bo śpimy osobno- powiedziałam mu wściekła prosto w twarz i odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam w stronę łazienki.
- Jeszcze zobaczymy !!- krzyknął za mną.
Wychodząc z łazienki miałam już serdecznie dość na dzisiaj , szłam na swoje miejsce i na szczęście zauważyłam że nie ma tam mojego męża. Siadając zauważyłam dwa pełne kieliszki szampana , rozejrzałam się po sali i mogłam zauważyć kelnerki podające szampana.
- Pewnie kolejny toast za chwilę - powiedziałam sobie pod nosem i wtedy wpadłam na moim zdaniem genialny pomysł.
Wzięłam solniczkę i wsypałam do kieliszka z szampanem mojemu mężowi, szczęśliwa siadłam na krzesło i uśmiechnęłam się triumfalnie
No to teraz czekamy tylko na toast -pomyślałam i już śmiałam się w niebo głosy z reakcji mojego mężulka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top