Rozdział 48. Wybaczam ci
Po kilku dniach myślenia to postąpić w tej sytuacji podjęłam decyzję i postanowiłam przekazać ją dzisiaj Krystianowi, dlatego pewna siebie jadę do jego domu.
-Mamusi, przyjechałaś - krzyknął Maks gdy tylko przeszłam przez próg domu
-Tak kochanie, cieszysz się że wróciłam - powiedziałam biorąc go na rączki
-Bardzo- odpowiedział i przytulił się do mnie
Odstawiłam go na nóżki i skierowałam się w stronę gabinetu gdzie powinien być mój mąż. Po cichutku zapukałam i weszłam , siedział zapatrzony w dokumenty jak zwykle pracując
-Możemy porozmawiać ?- zapytałam cichutko a on zaskoczony podniósł głowę, chyba nie słyszał jak wchodzę
-Lauro, co ty tu robisz ?- zapytał zdziwiony moim przybyciem
-Chciałam ci tylko coś powiedzieć- powiedział a on wskazał mi znowu ten sam fotel na przeciwko siebie
-Proszę mów - powiedział spokojnie i pewnie ciekawy, co takiego mam mu do powiedzenia
-Ostatnio miałam mały wypadek, i przez niego odzyskałam całkowitą pamięć - powiedziałam a on zbladł
-Jaki znowu wypadek, nic ci nie jest ?- zapytał zmartwiony
-Nie nic mi nie jest, spadłam z schodów ale bolała mnie tylko głowa, nic się nie stało - powiedziałam szybko, żeby się nie martwił
-Całe szczęście - wypuścił powietrze z ust z ulgą
-A co najważniejsze tak jak wspomniałam, odzyskałam całą pamięć i patrzę teraz całkiem inaczej na tą całą sytuację i chciałam ci powiedzieć że ci wybaczam - powiedziałam i gdy spojrzałam na jego twarz w calutkim uśmiechu całe zdenerwowanie które, cały czas mi towarzyszyło wyparowało
-Wybaczasz mi , naprawdę - powiedział szczęśliwy
-Tak wybaczam a to tego chciała bym wrócić , przemyślałam wszystko i chciała bym stworzyć z tobą szczęśliwą rodzinę, jeśli tylko dalej tego chcesz - ledwo wypowiedziałam ostatnie słowo a już byłam w jego ramionach, kołysana w powietrzu
- Chce, nie masz pojęcia jak bardzo, tak długo na to czekałem - powiedział szczęśliwy nie wypuszczając mnie z tego szczelnego uścisku, i już powoli brakowało mi powietrza
-Powietrza, dusisz mnie - wychrypiałam ledwo , a już po chwili mogłam spokojnie oddychać
-Przepraszam , to ze szczęście - powiedział
-Jak też się cieszę
-Mam pomysł , może wybraliśmy się na cały dzień z Maksem na taki dzień rodziny, co ty na to kochanie - powiedziałam a ja ochoczo pokiwałam głową, zgadzając się.
I tak spędziliśmy calutki dzień razem, bawiąc się przy tym jak nigdy.Wreszcie mogłam poczuć że jestem szczęśliwa, niczego mi nie brakowało.Doszliśmy do porozumienia z Krystianem że byśmy chcieli jeszcze raz odnowić przysięgę małżeńską, tak żeby wszystko było cudownie.
-Kochanie za ile byś chciała, stanąć ze mną przed ołtarzem jeszcze raz ale teraz z własnej woli- zaśmiał się Krystian podrywając mnie do góry
-Jak by to było możliwe, to jak najszybciej - powiedziałam ze śmiechem, bo zaczął mną wirować dookoła
-Tak, na przykład jutro - powiedział odstawiając mnie
-Tak , ale wątpię że to możliwe
-Najszybszy termin załatwiłem za cztery miesiące, pasuję ci kochanie - zapytał
-Oczywiście, z tobą to bym nawet rok mogła poczekać - odpowiedziałam szczęśliwa, bo już nie mogłam się doczekać tego pięknego dnia.
Najszczęśliwszy z tej całej sytuacji był nasz synuś, który gdy tylko się dowiedział że jesteśmy razem skakał z radości.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top