Rozdział 8.
Przebywałam w tym klubie już jakąś godzinkę a tego uparciucha jeszcze nie ma. Czyżbym się pomyliła i mu wcale, na mnie nie zależy! Siedząc tak, przy tym barze mam wrażenie, że kilku gości mnie obserwuje.Czyżby ktoś mnie śledził ? Odwracam się dyskretnie i mam pewność, że oni obserwują mnie.
-Szlag, wysłał za mną ogon. Samemu się nie chciało przyjść, to trzeba swoich goryli wysyłać.Postanowiłam nie zwracać, na nich uwagi i bawić się, jak by ich nie było.Podeszłam do przystojnego chłopaka i zaczęłam z nim tańczyć.
Fabian okazał się bardzo zabawny, czas w jego towarzystwie leciał tak szybko.Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dużo się śmiałam, jak w jego towarzystwie.
-Nie przeszkadzam wam ?- zapytał głos za moich pleców.Tak długo mu zajęło przyjście tu, więc teraz niech się buja.Odwracam się w jego stronę i jak najmocniej uśmiecham
-Tak trochę przeszkadzasz, więc jak byś mógł odejść i stanąć, gdzie indziej była bym ci wdzięczna- odwróciłam się plecami do niego, gdy nagle poczułam szarpnięcie i znów stałam oko w oko z Maksem.
-Udam, że się przesłyszałem. A teraz czy byś mogła wreszcie łaskawie wrócić ze mną do domu - próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale na daremno.
-Puść mnie sama zdecyduję, jak i kiedy wrócę do domu. Jak widzisz świetnie się bawię i na razie nie mam zamiaru wracać do domu.
-Ty w ogóle z niego, nie powinnaś wychodzić - wydarł się na całe gardło, co mnie rozśmieszyło, bo mógł mi takie awantury robić przed tym jak chciałam wyjść z domu, a nie teraz.
-Bo kto mi zabroni? Mogę robić, co będę chciała - powiedziałam bojowo, a po chwili poczułam, jak się unoszę i zostaję przerzucona przez ramię Maksa.
-Ej koleś zostaw ją. Słyszałeś że nie chce wychodzić, więc to uszanuj- wtrącił się Fabian za co w myślach mu dziękowałam.
Maksymilian odwrócił się i tego co pozniej nastąpiło nie spodziewałam się, tak po prostu mu przywalił, aż się Fabian znalazł na ziemi
-Nie wtrącaj się koleś, bo zle skończysz. Nie będziesz mi mówił kiedy moją narzeczoną mogę wyprowadzić z klubu - wycedził Maks, po czym skierował się do wyjścia. Idąc do domu, żadne z nas nawet słowem się nie odezwało.Moja głowa dalej zwisała na jego plecach wiec postanowiłam wyjąć mu telefon z tylnej kieszeni i przejrzeć.
-Maksiu możesz mi coś wytłumaczyć ?- zapytałam wsciękła
-Co znowu, mam ci wytłumaczyć, nie powinno być na odwrót - zapytał stawiając mnie na własne nogi i mierząc wściekłym wzrokiem
-Nie, nie powinno-wycedziłam tak samo wściekła, jak on
-To mów o co chodzi
- Kto to jest Marlena !!! I dlaczego wypisuję, do ciebie w wiadomościach!!!
Napisany tak szybciutko. Tak jak obiecałam julka13467 w niedziele wstawiony. Miłego czytania !!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top