Czy to jest randka?! (cz.1)
Okej ja jestem Vinciunia i trochę zaczęłam panikować na myśl o spotkaniu po latach z Ganzem.
-Za 15 godziny i 32 minuty spotkam się z Ganzem, z Ganzem po tylu latach! Ale co jeśli on o mnie zapomniał, nie nawet tak nie myśl, a może się nie rozpoznamy?.. - i tak dalej oczy wiśnie gadałem ze sobą o jakiejś 2 rano, bo czemu nie? W końcu kto ze sobą nie gada o 2 nad ranem?
Tak jakoś po 4 rano pomyślałam że warto by było się w ogóle wyspać na to spotkanie, ciekawe czy się zmienił.
Wstałam o 10, trochę się działo w przeciągu tych lat. Ogólnie to zabójstwo moich rodziców w horrortale i takie tam może kiedyś to opowiem, ale teraz czas na ciuchy. Po jakimś czasie postanowiłam ubrać się w białe legginsy w zebrę, jakąś czarną koszulkę i moją ukochaną niebieską szatę oraz oczy wiśnie opaska na oczy bez niej nigdzie nie wychodzę. Bez niej zawsze się jąkam i prawie cały czas siedzę z burakiem na twarzy nie wiem czemu tak jest, myślę że działa to na tej samej zasadzie co wiecznie zacinający się głos Erorra, po prostu tak jest i tyle. Walnełam się na kanapę i zaczęłam przeglądać kanały w TV.
*TIME SKIP* (Teraz możecie zgadywać co się dzieje)
-No nie! zagapiłam się! - od razu wyłączyłam telewizor i zaczęłam lecieć do przyjaciela eh.. przyjaciela to tak jakoś słabo brzmi. Nie zauważyłam kiedy byłam na miejscu. On też tu jest ma na sobie niebieską bluzę, szarą koszulę, czarne spodenki z paskami po bokach i czerwone trampki czekaj, czekaj.. czy jego znaki czy co on tam ma na głowie nie są większe.Muszę się go o to spytać. Od razu się na niego rzuciłam.
-Gaaaaaanz! - Tak się cieszę że go znowu widzę!
-Też się cieszę że cię widzę - Powiedział z przyjaznym uśmiechem - to co robimy ?
-M-może pójdziemy do wesołego miasteczka ? - pamiętam że kiedyś zawsze chodziliśmy na takie rzeczy.
-Dobrze a więc prowadź - Posłałam mu uśmiech i otworzyłam portal, gdy do niego weszliśmy byliśmy już przy wesołym miasteczku.
-Nie ma na co czekać więc chodźmy! - Po tych słowach zaczęliśmy zabawę, najpierw poszliśmy po watę cukrową bo co to za wesołe miasteczko bez waty cukrowej! Naszym pierwszym celem było Diamond River. W trakcie zaczęliśmy się chlapać wodą z Ganzem.
-Hahaha przestań hahah! - powiedziałam strasznie się śmiejąc.
-Nie do puki nie przyznasz że wygrałem! - co ja i poddać się niedoczekanie!
-Jasne - zamoczyłam ogony w wodzie, po czym nimi trzepnęłam mu prosto w twarz - Ha! Jasne że w twoich snach Get dunked on!
-A więc tak się bawimy? - no i tak mniej więcej przeleciało całe Diamond River, gdy wysiadaliśmy byłam cała mokra no cóż Ganz też ale ja bardziej, czas pogodzić się z porażką.
-Neptunie przyznaję się do porażki, zmyłeś mnie z powierzchni ziemi - powiedziałam najlepszym aktorskim głosem jaki umiałam zrobić.
-Nie martw się Vinciunio ja wspaniały Neptun oszczędzę cię - powiedział jeszcze bardziej aktorskim głosem, ledwo powstrzymywaliśmy śmiech przez dobre 5 sekund, potem oboje nie mogliśmy przestać się śmiać. Następna będzie kolejka górska, no co jakoś trzeba się pozbyć się 2 śniadania. I tak teraz na to wpadłam, czy to nie przypomina czasem randki?! Na tę myśl strzeliłam buraka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top