XI.

„Ale przez cały ten czas byłem jedynie bierną, mechaniczną istotą bez większej samoświadomości.
[...] narastał we mnie pewien niepokój; wydawało się iż prawdziwy ja, który leżał głęboko na dnie, stopniowo wydobywał się na wierzch i zagrażał mojemu poprzedniemu wcieleniu"
- Mori Ōgai
________________________

Zadowolona z siebie i faktu, że moje plecy nie muszą cierpieć przez ciężar, ciągnęłam nas do mojego apartamentu zanim czar pryśnie i zostanę znów zaatakowana. A wierzyłam, iż tym razem nie skończyłoby się jedynie na zadrapaniu.

***

Nie minęło wiele czasu, kiedy to znaleźliśmy się pod moim budynkiem, lecz zaraz jak go tylko zobaczyłam poczułam się jak oderwana od rzeczywistości. Dopiero wtedy dotarło do mnie w jak dziwnej sytuacji się znalazłam. Oczywiście sama sprawiłam, że Akutagawa robił za mój tragarz, jednak sposób w jaki pełnił tę funkcję był nie tylko niepokojący.
Całą drogę nie odezwał się słowem, co oczywiście nie byłoby tak dziwne, gdyby choć raz wyzwał mnie pod nosem, lub gdybym chociaż raz wylądowała przez niego poobijana bądź zakrwawiona.
Pokręciłam głową, zauważając, że nawet po tym, pomoc od niego byłaby nie do pomyślenia.
Wiadome, że uważałam go za bardziej ludzkiego ode mnie, jednak nie w stosunku do mnie. Gdyby na moim miejscu stał Dazai, pewnie bierne zachowanie Ryunosuke byłoby najnaturalniejszą rzeczą, lecz nie w tym wypadku. Nie gdy wiedziałam, że nie zasługuje na dobre traktowanie, ani żadną wyrozumiałość, tym bardziej po tylu staraniach bycia nikim.

- Akutagawa jesteś z nami? - zapytałam próbując wrócić do normalności.
Chłopak zwrócił się na mnie, lecz sam jego wzrok odpowiedział na moje pytanie. Nie wyglądał jednak na zakłopotanego jak pierwszym razem gdy mnie odwiedził, także wciąż nie był wściekły. Tym razem mowa jego ciała zdradzała niepewność, jakby sam nie wiedział co się dzieje, jak i co powinno się stać.
Wzięłam od niego swoje torby, i mimo że niemal musiałam je nieść w zębach, udało mi się nas zaprowadzić do mojego mieszania.
Właściciel czarnej bestii nie odezwał się słowem dopóki nie byliśmy już w środku i wszystkie zakupy nie zostały rzucone na środek salonu.

- Nie wyobrażaj sobie żadnych dziwnych rzeczy, wypełniam tylko zadanie - powiedział, jakby wracając do siebie.
Jego wyraz nie był już tak zmieszany, jednak ciagle nie wrócił do zrzędliwego siebie. Wydawał się bynajmniej udawać żebym nie zauważyła, co niemal nie sprawiło ze parsknęłam. Czarnowłosy naprawdę potrafi zaskakiwać.
Ta myśl przywiodła mi przed oczy inną indywidualność, która uważała wręcz przeciwnie, do stopnia, w którym to porzuciła chłopaka stojącego przede mną.
Wyrzuciłam ten obraz z mojej głowy. Mimo iż chciałam znać szczegóły sytuacji Dazaia i Ryunosuke, moja podświadomość wolała widzieć członka Agencji Detektywistycznej w dobrym świetle, nawet jeśli wiedziałam lepiej.
Pokręciłam głową, jakby to miało mi pomóc wrócić do konwersacji.
- Oczywiście wiem ze jesteś tu tylko z powodu pracy - odpowiedziałam złośliwym tonem, nie mogąc jednak powstrzymać uśmiechu.
Widząc chłopaka powracający wyraz twarzy, który nigdy nie sygnalizował nic dobrego, uznałam że nie będę tego ciągnąć. Między innymi także przez to w jakim stanie wydawał się być dosłownie sekundy temu. Nie chciałam znów widzieć takiego właściciela Czarnej Bestii, nawet jeśli oznaczałoby to przestanie dręczyć go moim specyficznym poczuciem humoru.

- Jeśli chcesz możesz zostać - powiedziałam gdy wyczułam, że mój towarzysz nie ma zamiaru mi odpowiedzieć.
Chłopak spojrzał na mnie niepewnie jakbym upadła z wysokości, choć to zdarzało się dość często. Nie mogłam go winić, najpierw uznałam z niego żartować, a zaraz używam zupełnie sentymentalnego tonu. Złapałam się za głowę z mojej własnej głupoty. Naprawdę byłam okropna, ale było coś jeszcze co potrzebowałam zrobić, a jego obecność była niezbędna.
- Będzie łatwiej mnie pilnować jako współlokatora - dodałam tym razem zrezygnowanym tonem, jakby to miało przekonać chłopaka do mojej niewinności.
W tym momencie sama nie byłam sama pewna w jak dużym stopniu uważam to za żart, ale z pewnością postrzegałam towarzystwo członka Mafii za mile widziane. Oprócz faktu, że potrzebowałam aby został, byłam pewna, że to doświadczenie byłoby niezmiernie ciekawe.
Nigdy o tym nie myślałam, ale zaczęłam się teraz zastanawiać jak wygląda jego typowy dzień. Mimo że wcześniej spędzaliśmy mnóstwo czasu razem, wszystko miało miejsce w kwaterze bądź na misjach. Poza pracą widziałam go tylko raz- i to dość niedawno, teraz z kolei, wyobrażanie go sobie poza pracą stało się bardzo ciekawe.

Przebiegłam wzrokiem po moim mieszkaniu, zanim Ryunosuke wydał z siebie jakikolwiek dźwięk.
- Raczej niczego mi tutaj nie brakuje, chyba ze masz jakieś specjalne wymagania? - powiedziałam poważnym tonem, chcąc od niego jakiejś reakcji.
Zerkając na twarz chłopaka widziałam jego wstrząśnienie, może i nawet obrzydzenie. Sama poczułam lekki grymas na mojej twarzy, niby w geście uśmiechu, lecz mimo to jakoś nie czułam rozbawienia. Znałam ten wzrok, dość często gościł na chłopaka twarzy i zawsze sygnalizował jego dyskomfort, co zwykle było dla mnie ciekawym zjawiskiem.  Z jakiegoś powodu, tym razem dotknęło mnie to bardziej niż powinno. Jakbym potrzebowała przypomnienia kim jestem, albo raczej kim nie jestem.

Podniosłam głowę do góry, zakrywając jednocześnie ręką swoje oczy. Chciałam wymyślić inny sposób na zatrzymanie chłopaka.
Jednak kiedy już miałam otwierać usta, chłopak stojący naprzeciw, przeszkodził mi.
- Nie mam specjalnych wymagań - powiedział głosem pozbawionym emocji.

Wypowiedziane przez niego słowa jakby do mnie nie trafiły i straciłam zdecydowany kawałek czasu stojąc bez ruchu. Nie mogłam być pewna, czy wyszło to z niego, czy stworzyłam sobie tą scenę w głowie, jak i również nie byłam pewna którą wersję bym wolała. Byłam święcie przekonana, że Akutagawa będzie próbował użyć w jakiś sposób przemocy, wtedy to musiałabym wymyślić inny plan na moją korzyść. Kto by się spodziewał, że chłopak zacznie się poddawać.
Nie chcąc aby zaczął się wycofywać, starałam się opanować swój wyraz twarzy, który byłam niemal przekonana przedstawiał zdziwienie i podekscytowanie jednocześnie.

- Jestem pewna, że nie będziesz chciał spać w mojej sypialni. Przygotuje ci dodatkowe przykrycie do salonu - powiedziałam, starając się wyjść najbardziej neutralnie jak potrafiłam. Teraz kiedy wydarzyło się coś ciekawego, nie chciałam wyjść na pozbawioną emocji, lub popełnić jakiegoś błędu. Ryunosuke był jak dziki kot, jeden zły ruch i tracisz wszystko co do tej pory zyskałaś, ryzykując zostanie podrapanym.
Wycofując się do pokoju obok, czułam na sobie niepewny wzrok chłopaka, co mogłoby między innymi oznaczać, że moje zachowanie wcale nie wydało się naturalne. Albo raczej nie naturalne jak na mnie. Wiedziałam, że będzie trudno zmniejszyć defensywną postawę właściciela Czarnej Bestii, ale nie sądziłam, ze jego podejrzliwość będzie wypalać się na moich plecach.

***
Po zapewnieniu Akutagawie niezbędnego miejsca do spania, sama wzięłam szybki prysznic i udałam się do sypialni, bez zbędnych komentarzy w stronę chłopaka, dając mu swobodę w przestrzeni mojego salonu.
Większość osób na moim stanowisku zaczęłaby martwić się o dokumenty i inne prywatne informacje, które można znaleźć w czyimś domu, jednak w moim przypadku nic takiego nie istniało. Papiery z misji oczywiście zostały w bazie Mafii, a te dotyczące mnie naprawdę nie miały racji bytu, jakbym rzeczywiście sama nigdy nie istniała.
Jednak oprócz faktu, że nic nie można u mnie znaleźć, chciałam mu odpuścić biorąc pod uwagę, iż moje zaproszenie nie było bezinteresowne. Nawet jeśli było to niemożliwe aby poczuł się tu swobodnie, moja obecność napewno w niczym nie pomagała, tym bardziej nie kiedy mimo wszystkich prób, z mojej głowy nie mogła wyjść jego wizja pod skrzydłem Dazaia, a to sprawiało że sama nie mogłam ufać swojemu zachowaniu.
Moje myśli zaprowadziły mnie do ich tematu. Wcześniej co prawda również interesowała mnie ich relacja, ale po tym jak usłyszałam kilka drobnych szczegółów, wypychanie tych myśli z głowy było bezskuteczne. Wyobrażanie sobie skrzywdzonego młodego Akutagawy przez pewnie równie skrzywdzonego Osamu, sprawiało mi niemal ból fizyczny. Nie ważne ile razy przekręcałam się z boku na bok, poczucie winy rosło, tak samo jak chęć wyciagnięcia do nich dłoni. Teraz jednak, jedyną rzeczą jaką mogłam zrobić było kontynuowanie swoich badań i zbieranie informacji dotyczących osób ze zdolnościami.
Nie mogąc wytrzymać - wstałam choć był środek nocy, i najciszej jak potrafiłam udałam się w stronę czarnowłosego, który wyglądał jakby spał.
Unikając skrzypienia podłogi zaraz znalazłam się przy sofie i bez ruchu obserwowalam jak opada jego klatka piersiowa.Przeliczyłam nieświadomie jego oddechy i przykucnęłam uśmiechając się przy chłopaka twarzy.
Jedną z pierwszych rzeczy jaka przyszła mi do głowy,było jego podobieństwo do Królewny Śnieżki, leżącej w martwej pozie która wyglądała dość niefortunnie. W myślach jednak ciągle liczyłam jak oddycha, zbliżając się jeszcze bardziej w jego stronę, dochodzac do momentu, w którym zdecydowanie czułby dyskomfort.
W mgnieniu oka poczułam jak moja głowa została pociągnięta do tyłu za włosy, sprawiając że uśmiechnęłam się jeszcze bardziej, niemal parskając  śmiechem.
- Nie ładnie tak udawać, że się śpi - powiedziałam, ciagle czując presję jego dłoni odciągającej mnie do tyłu.
Jego twarz pokazywała złość, jednak dało się wyczuć i niepewność. On naprawdę jest jak kot.
- Nie możesz zasnąć? - zapytałam spokojnie, choć chłopak nie wydawał się puszczać swojego ścisku.
Akutagawa patrzył na mnie nieobecnym wzrokiem, a jednak dało się wyczuć że powstrzymuje się - prawdopodobnie przed zrobieniem mi czegoś nieprzyjemnego. Uśmiechnęłam się lekko, z głową ciągle skierowaną do góry.
- Czego chciałaś? - zapytał szorstko ciemnowłosy.
Jego wyraz nie zmienił się ani trochę, jak i ciało nawet nie drgnęło. Nie przypominałam siebie kiedy ostatnio był w moją stronę tak ofensywny i defensywny jednocześnie, nie ruszając przy tym nawet palcem. Jakbym nie była tego warta. Na myśl przyszedł mi tylko moment w którym przed oczami Ryunosuke odeszłam z Osamu. Wtedy ostatnio widziałam w nim tak zmieszane emocje, jednak różnica była taka, że tamtym razem naprawdę wydawał się chcieć mnie zabić.
Pokręciłam przecząco głową, albo raczej zamierzałam to zrobić, ponieważ moje włosy ciągle były w jego twardym uścisku.

- Też nie mogłam zasnąć - odpowiedziałam, pomijając wszystkie szczegóły.
Chłopak patrzył się na mnie jeszcze chwilę, po czym wypuszczając mnie swobodnie, sam zmienił pozycję na mniej niedbałą. Tak jak zwykle nie wydawał się czuć niekomfortowo z faktem, iż mnie zaatakował. Wszystko było normalne, więc i ja powinnam się tak zachowywać.
- Mogę z tobą zostać? - zapytałam, masując swoją z lekka obolałą szyję.
Użyłam dość nonszalanckiego tonu, choć nie mogłam spuścić oczu z chłopaka przede mną, w oczekiwaniu na jakaś ciekawa reakcje.
Wyraz Ryunosuke zamarzł, zupełnie się nie zmieniając, jednak jego słowa wydały się pochodzić z zupełnie innego momentu, jakby nawet nie słyszał mojego pytania.
- Naprawdę jesteś nienormalna - popatrzył na mnie krzywym wzrokiem.
Jego słowa były zupełną prawdą i pokrywały się z moimi własnymi myślami, lecz to właśnie było problemem. Po Akutagawie mogłam się spodziewać bardziej dobranego słownictwa, jednak odpowiedź chłopaka jakby nie należała do niego, a była moim przekonaniem. W pewnym stopniu poczułam zawiedzenie, być może w obawie, ze czarnowłosy upodobni się do mnie, co było kompletnym absurdem. Ale jak mogłam się zawieźć kiedy tak naprawdę niczego nie oczekiwałam. Chciałam jego reakcji, lecz kiedy okazała się podobna do takiej, jaka mogłaby pochodzić ode mnie - zabawa nie była zabawną. Czy oznaczało to też, że sama uznawałam się za nudną? Jak najbardziej. Nie miałam zupełnie nic do zaoferowania. Jednak ciemnowłosy nie był mną, a jeśli zaczął przyjmować moje zachowania przez zbyt długie przebywanie razem, nie miałam wyboru jak to zatrzymać.

Uśmiechnęłam się lekko, lecz czując że nie wygląda to przekonująco, zaczęłam się śmiać. Wstałam powoli, nie chcąc aby pospieszny ruch i moja anemia sprowadziły mnie znów na ziemię, i umieściłam dłoń na głowie Akutagawy. Co prawda ryzykowałam bycie pobitym, ale wiedziałam, ze mój nieszczery śmiech wybił chłopaka z rytmu.
- Postaraj się zasnąć - powiedziałam. - Nic nie zrobię, ani nigdzie nie ucieknę.
Nie byłam pewna dlaczego dodałam tą drugą połowę, albo raczej byłam - lecz nie byłam pewna czemu powiedziałam to na głos. Możliwe, iż sama chciałam się do tego przekonać, że jak wypowiem coś na głos to będę musiała się tego pilnować, choć dobrze wiedziałam że to tak nie działa.
„Nic nie zrobię" było kłamstwem zanim je wypowiedziałam, ponieważ głównym celem zaproszenia Akutagawy było właśnie zrobienie czegoś co ma w celu pomóc moim badaniom.
Z kolei chciałam, aby moje „nie ucieknę" miało naprawdę jakieś znaczenie. Dla właściciela Czarnej Bestii zapewne miało. Po tym jak jego wzorzec dosłownie uciekł i pozbył się go, moje słowa mogły tylko przypieczętować piętno, które wyraźnie dało znaki.

Cofnęłam się znów do mojej sypialni, i czując wzrok na swoich plecach nie odważyłam się odwrócić. Wiedziałam, że myśli teraz krążą w Akutagawy głowie, nie chciałam jednak widzieć co dokładne czuje.
Sama w końcu dostałam co chciałam - udało mi się zdobyć od niego próbkę krwi pozostając niepostrzeżoną, lecz kosztowało mnie to wprowadzenie go w nieprzyjemny stan, który dotykał i mnie. Kolejny dowód jak okropną osobą jestem, lecz mimo to sprawiał mi on satysfakcję. Jeśli byłam złym człowiekiem, nie zasługiwałam na nic dobrego, i to upewniało mnie, że nie mogę być niczym zawiedzona.

***

Nie miałam pojęcia kiedy się obudziłam, choć w pierwszej kolejności nie wiedziałam czy w ogóle spałam. Wczorajszym wieczorem, podczas mojej zainicjowanej wymianie zdań z Ryunosuke udało mi się pobrać próbkę krwi chłopaka. Co prawda jej ilość była marna, jednak wolałam zostać niepostrzeżona i to co miałam musiało starczyć za wszystkie moje włosy stracone w pieści niefortunnego gościa.
Po zabezpieczeniu danych, moje myśli kręciły się bardziej niż zawartość Układu Słonecznego. Powinnam była dojść do jakichkolwiek wniosków, choćby nawet wymyślić co na siebie dziś ubrać, lecz idea że właściciel Czarnej Bestii może złapać jakieś podobieństwo do mnie była zbyt nurtująca. Ludzie zwykle naśladują zachowania które w jakiś sposób uznają za inspirujące, co powinno mi schlebiać, jednak jedyne co czułam to zmieszanie. Chciałam uniknąć za wszystkie koszty możliwości że ktoś byłby podobny do mnie, jednak czy w tej sytuacji powinnam się się wycofać i uciąć kontakty z Akutagawą? Z drugiej strony, sam ten pomysł przywoływał mi na myśl jego relację z Osamu, do którego też w jakimś stopniu się upodobnił. Nie wątpiłam, że był to jeden z powodów dla których ta dwójka potoczyła się w tę stronę.

Siedziałam teraz w biurze Agencji Detektywistycznej i czekałam na wyniki próbek, które dostarczyłam Yosano jak się tu tylko znalazłam. Nie byłam pewna ile już czekałam, ale z tyloma rzeczami na głowie, byłam przekonana że czas leciał szybciej.
O dziwo, wokół nie było żadnych hałasów, a biuro było niemal puste, lecz nie powodowało to niepokoju - wręcz przeciwnie, przy moim aktualnym zagubieniu nie chciałam aby ktokolwiek mnie widział, tym bardziej wiedząc iż mogłabym polec w kontrolowaniu swojej ekspresji.

- Próbujesz użyć telekinezy? - usłyszałam zza swoich pleców.
Moje obawy właśnie się zistoczyły, jak zwykle kiedy jest to najmniej potrzebne. Dodatkowo osoba do której ten głos należał, była jedną z najgorszych opcji na ten moment.
Uintensywniłam swój pusty wzrok na ścianę, próbując jednocześnie ciągnąć żart, jak i uniknąć bycia całkowicie wyczytanym przez przybyłego Ranpo.
- Ta ściana jest podwójnie murowana, spróbuj tamtą- dodał poważnym tonem, wskazując ścianę naprzeciw.
Tym razem podniosłam wzrok w jego stronę z lekkim grymasem, napotykając przed swoją twarzą paczkę żelek. Chłopak stał z wyciągnięta ręka i bezinteresowną miną. Prawdopodobnie oznaczało to, iż ofiaruje mi swoją racje słodyczy, co było niemal nie do pomyślenia. O dziwo jego gest podniósł mnie lekko na duchu, sprawiając że się uśmiechłam.
- Wezmę tylko jednego - powiedziałam, wiedząc, że nie powinno mu się ani odmawiać, ani odbierać jedzenia.
Edogawa kiwną głową, jakby uznał to za poprawną odpowiedź i usiadł na krześle naprzeciw mnie. Jego wzrok był pusty lecz wydawał się skupiony na mnie, co wywołało poniekąd niepokój.
- Co zrobisz jak okaże się to prawdą? - powiedział jakby nigdy nic, przeżuwając kolorową jaszczurkę.
Jego pytanie wybiło mnie z rytmu, którego i tak dziś nie miałam. Mój niepokój okazał się nie być bezpodstawnym, a teraz wyrósł poza skalę. Chciałam marzyć, iż nie ma na myśli wyników badań i tego, że mogłam zapoczątkować te wszystkie „zdolności".
Nigdy nikomu nie wspomniałam o moim planie, a jedyną osobą która o tym wiedziała była Yosano, a oznaczało to że mój sekret był z nią bezpieczny. Co innego jednak jesli chodzi o mnie.Ciągle robię mnóstwo błędów nawet jeśli wydaję się dopinać wszystko na ostatni guzik. Ostatnie wydarzenia miały dodatkowy impakt na moim spokoju, więc nie byłoby to niczym dziwnym gdyby moje słabości były bardziej rozpoznawalne. Co prawda nie wyjaśniało to skąd Ranpo wie o moich poczynaniach, a wątpiłam aby chłopak próbował mnie śledzić.
- Czy było to aż tak oczywiste? - zapytałam, mając na myśli mój plan.
Wiedziałam że chłopak dostrzegł moje sekundowe zmieszanie, co jedynie potwierdzało jego przekonanie o moich działaniach.
Następne kilka sekund wydały się jakby wiecznością w ciszy, dopóki poważna twarz brązowowłosego nie zmieniła się o sto-osiemdziesiąt stopni, a on sam nie zaczął się śmiać.
Z jakiegoś powodu nie byłam zdziwiona jego reakcją, oczywiście że musiał wiedzieć, tym bardziej że był kim był. Jedyne co poczułam to lekkie zawiedzenie. Zawiedzenie na sobie. Moja głowa działała na pełnych obrotach i rzadko kiedy cokolwiek z niej przybierało formę słów czy ekspresji, to powodowało moje częściowe poczucie bezpieczeństwa. Nikt nic o mnie nie wiedział, wiec nie mógł mnie zranić, nie mogł mieć o mnie opinii. Byłam szarą postacią poboczną, więc nawet jeśli ktoś potrafiłby coś ze mnie wyczytać, nikt się mną do tego stopnia nie interesował. Możliwe że przyzwyczaiłam się do tych rzeczy i teraz moje ukrywanie było coraz gorsze, ponieważ byłam poza wzrokiem nawet się nie starając.

- Myślę, że nawet Atsushi zauważył - powiedział chłopak, próbując złapać oddech po śmiechu.
W tym momencie zrozumiałam jak głupia byłam, a tym samym oni wszyscy. Co prawda nie próbowałam na siłę ukryć swoich planów, błędem jednak było myślenie, iż tym razem także będę niezauważona, a ich błędem było właśnie zauważenie mnie. Teraz nie miałam już innego wyjścia jak poznać prawdę i usunąć się z drogi wszystkich zaplątanych w to osób.

- Czy znasz już wynik? - zapytałam po chwili.
Jego słowa uświadomiły mnie z kim miałam do czynienia, wiec jeśli ktoś miałby wiedzieć więcej niż potrzeba - Ranpo był właściwą osobą.
Co prawda zadałam to pytanie nie oczekując żadnej szczególnej reakcji, jednak jeden rzut okiem na mojego towarzysza wystarczył abym poznała odpowiedź.

______________________
*[org] „ But all that time I had been a mere passive, mechanical being with no real awareness of myself. [...] there grew within me a kind of uneasiness; it seemed as if my real self, which had been lying dormant deep down, was gradually appearing on the surface and threatening my former assumed self."
Mori Ōgai, "The Dancing Girl"
______________________

Od ostatniego rozdziału powinnam była powiedzieć: wesołych świat, szczęśliwego nowego roku, udanych ferii, wesołej Wielkanocy, udanej majówki.
W każdym razie...

Chciałam się też zapytać jak wyobrażacie sobie postać Eiko z wyglądu?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top