X.

„Rozstaliśmy się wczoraj, czy tysiąc lat temu?
Nawet w tym momencie czuję twoją dłoń na mym ramieniu"*
- Yosano Akiko
________________________________

Nie poczułam bólu, co nie było niczym dziwnym biorąc pod uwagę fakt ile się nacierpiałam.
Yosano niezauważalnie pobrała mi krew, przez co zaraz tylko bardziej się napięłam. Wiedziałam, że teraz będę musiała iść w kierunku, w którym postanowiłam, a odwrót byłby poprostu idiotyczny.
Przed pobraniem sobie samej krwi, ciemnowłosa spojrzała na mnie tylko raz, sprawdzając czy chciałabym zrobić to za nią, ale widząc że się nie śpieszę, wbiła sobie igłę w rękę.

Mając swoją krew, byłam w stanie porównać sekwencję własnego DNA do cudzego. Aktualnie mogłam zrobić to tylko z krwią Yosano, więc świadomość ile jeszcze przede mną, jeszcze bardziej mną wstrząsnęła.
Co prawda sama obawa przed sprawdzeniem pokrewieństwa nie zmalała, ale zaczęłam się zastanawiać czy w Agencji wszyscy są już świadomi moich planów. Jednoznacznie uznałam, że raczej tak. Był to tak prosty plan, że nawet dziecko by się domyśliło.

- Zostawię krew na później, a teraz moja droga wybierzesz się ze mną na zakupy - Wyrwała mnie z zamyśleń zadowolona Yosano, wyciągając jednocześnie dłoń.
Mogłam być po części świadoma co oznaczają zakupy z jej osobą, w końcu Atsushi nie raz napomknął "straszny dzień" który spędził w mieście z naszą lekarka. Jednak jako kobieta, mająca słabość do ciuszków, złapałam Yosano bez dalszego analizowania.
Uśmiech na jej twarzy zrobił się jaśniejszy, i choć sama ta mina mogłaby mnie stracić z nóg, wyglądała dodatkowo jakby coś zaplanowała - coś co miało mnie przetestować. Na tę myśl nie mogłam sama się nie uśmiechnąć, ciekawa jakim wyzwaniem może być stojącą naprzeciw mnie osoba.

***

Idąc dobre paręnaście metrów, wliczając w to przejazd metrem, w koncu udało nam się dotrzeć na „shopping district" w Yokohamie. Naszym pierwszym odwiedzonym miejscem był sklep z butami, a ponieważ dobre obuwie to coś co szanuje najbardziej na świecie, niemal skakałam z radości.
Musiało minąć niezwykle dużo czasu odkąd ostatnio byłam tak podekscytowana. Możliwie wynikało to również z tego, kiedy ostatnio miały miejsce moje poprzednie zakupy obuwia.
Prawdopodobnie te emocje jaskrawiły moją twarz, ponieważ zaraz zauważyłam zadowolony wzrok Yosano, jakby wlasnie rozwiązała jakaś zagadkę. Możliwe że tak wlasnie było, bo raczej mało kto wiedział o mojej miłości do butów. Właściwie można by powiedzieć, iż to tej pory wiedział o tym jedynie rudowłosy z Mafii Portowej, który niemal raz w tygodniu pytał czy mam ochotę na małe zakupy.

Rozglądając się po wnętrzu sklepu, widziałam niemal każdy rodzaj obuwia jaki mógłby się człowiekowi zamarzyć. Różnorodność była przeogromna, przez co nie byłam pewna w którą stronę najpierw się rzucić.
- Widząc cię taką, chyba będziemy często chodzić na zakupy - powiedziała Yosano, ciągle wpatrując się we mnie swoimi niezwykłymi oczami.
Oderwałam się od mojego zamyślenia jakie buty najpierw przymierzać i spojrzałam na ciemnowłosą z nieco chytrym uśmiechem. Nie był on wywołany jakimiś niecnymi planami, o ile nie zaliczała się do nich chęci spędzenia więcej czasu z moją towarzyszką, a byłam pewna, ze to raczej coś niewinnego.
- Więc płaskie czy szpileczki? - zapytałam uśmiechając się jak małe dziecko.
Yosano zaśmiała się lekko, a ja zastanawiałam się jak to możliwe nawet śmiać się z klasą. Byłam pewna, że w przeciwieństwie do niej, moje rozbawienie brzmi jak jazgot wściekłych ptaków.

Czarnowłosa przyglądnęła mi się od stóp do głów z zaciekawioną miną.
- Szczerze trudno wyobrazić sobie ciebie w szpilkach i sexy ciuszkach - powiedziała zaintrygowana.
Dziewczyna przymrużyła oczy, nadal nie spuszczając ze mnie wzroku i uniosła dłoń do swojej brody, jakby w wielkim zamyśleniu.
Sama spojrzałam pytająco. Byłam niemal pewna, ze dość często ubierałam się „wyzywająco", jednak zaraz dotarło do mnie, iż faktycznie nie miało to miejsca w tym stuleciu. Po przebudzeniu oczywiście udałam się na zakupy, jednak teraźniejsza luźna moda była dla mnie zbyt niesamowita aby zwracać uwagę na to co bardziej eksponuje ciało, jak i również nie czułam potrzeby by nosić tego typu stroje.

Założyłam ręce w udawanym rozdrażnieniu, lecz zanim zdążyłam wyargumentować swoją wspaniałość w każdym ubraniu, Akiko klasnęła dłońmi z wracająca ponownie ekscytacją.
- Mam na ciebie pomysł - powiedziała z uśmiechem, który zaraz odwzajemniłam.
- Oj, a ja nie jeden - odpowiedziałam wpatrując się w oczy dziewczyny naprzeciw mnie.
Złapałam Yosano pod rękę i zaciągnęłam do pierwszego szklanego regału, na którym eksponowały buty wysokiej klasy.

Po dobrej godzinie opuściliśmy ten jeden sklep wyraźnie zadowolone.
Z  niemałą namową ciemnowłosej kupiłam znacznie więcej niż kiedykolwiek będzie mi potrzebne, jednak nie widziałam w tym żadnego problemu. Możliwe ze coś z tego kiedyś się przyda, a jeśli nie - prawdopodobnie ktoś będzie mógł się ucieszyć z darmowych firmowych butów.

Wkroczyliśmy do kilku innych sklepów, tym razem z przeróżnymi ubraniami. Zaczynając od takiego z odzieżą codzienną, nawet po taki z sukniami gotyckimi, w którym chyba najmniej się odnalazłam.
Nie byłam pewna ile czasu na tym wszystkim spędziliśmy, jednak zauważając zachodzące słońce, które wydawało się jakby dopiero co wstało, zrozumiałam ze tym razem czas minął mi jak z płatka. Zadowolona z dnia uśmiechnęłam się pod nosem, nie pamiętając, kiedy ostatnio takie coś sprawiło mi przyjemność. Nie zostałam przy tej myśli zbyt długo, aby czasem nie powiodła mnie dalej.
Yosano widząc moje zadowolenie, złapała mnie pod rękę, próbując jakoś opanować wielkie torby z zakupami.
- Cieszę się, że będę w końcu miała normalną osobę  w zespole. Oprócz Kyouki oczywiście - powiedziała nagle z uśmiechem.
Spojrzałam ze zdziwieniem na dziewczynę obok, myśląc jak bardzo jest w błędzie napominając „normalność". Pojawiający się na jej twarzy łobuziarski uśmiech zaraz powiedział mi, iż była świadoma niezbyt trafnemu doboru słów. Mimo to widziałam, iż uważa swoje słowa za częściową prawdę, co zaczęło mnie znów zastanawiać czy faktycznie każdy członek Agencji jest w jakiś sposób dziwakiem. Przypominając sobie moje pierwsze odwiedziny, które już od początku drogi było niecodzienne, nie zastanawiałam się dłużej nad tą kwestia. Kiwnęłam głową - bardziej potwierdzając swoje myśli, niż Yosano nazywająca mnie najbardziej normalną z grona naszych współpracowników.

***

Droga powrotna wcale nie była przyjemną częścią dnia, ale chcąc móc odłożyć w końcu torby niemal mojej wielkości, jakoś wlokłam się do przodu.
Przeszłyśmy z Yosano już spory kawał drogi, opuszczając ulicę pełną sklepów i kierując się w stronę bardziej zacisznej alejki.
Teraz zamiast trąbień samochodów, krzyczących ludzi i muzyki w tle, dało się usłyszeć powiew wiatru i natury. Mogłabym niemal przysiąc, że usłyszałam również skrzypienie cykad, lecz nie miałam pojęcia czy to napewno odpowiednia pora roku na ich wystąpienie.
Idąc tak i napawając się spokojem, robiło się lekko na duszy. Zaraz jednak ta cisza i harmonijność przerodziła się w coś dogłębniejszego. Generalnie trudno bylo to zauważyć, ponieważ nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, lecz po dłuższej chwili nie było to coś co dawało człowiekowi miłe wrażenia, a raczej powodowało niepokój. Dokładnie jak cisza przed burzą.
Zwróciłam głowę w stronę Akiko, która wnioskując po jej skupieniu, również zauważyła, że cos jest nie tak. Sama odwróciłam głowę w stronę niby otwartej przestrzeni po mojej prawej i wtedy to poczułam. Przeszywający wzrok wypalający moje kości, w którym jednak nie odczułam intencji mających nas skrzywdzić. To nowe a zarazem znane wrażenie, spowodowało że się zatrzymałam. Nie był to najmądrzejszy czyn, gdyż teraz śledząca osoba była świadoma naszego niepokoju i mogła w każdej chwili się wycofać.
Yosano zatrzymując się odwróciła głowę w moją stronę. Wyczytując z jej wyrazu twarzy sama była niepewna o co chodzi.
- Jesteśmy śledzeni - powiedziałam, przybliżając się do ucha ciemnowłosej, jakby nie było to już coś oczywistego.
Dziewczyna zrobiła pytającą minę, mówiąca że nie jest w stanie odgadnąć nic poza tym.
Sama nie byłam pewna czy powinnismy jakoś zareagować, czy iść dalej jakby wszystko się nam tylko wydawało.
Gdy dotarło do mnie, iż nasz - można by uznać- stalker, zaczął być bardziej uważny ze względu na naszą niepewność, przypomniałam sobie ostatnią wizytę rudowłosego w moim apartamencie. Tak bardzo jak niespodziewane były jego słowa, tak i mające sens. Mój stary współpracownik poinformował mnie wtedy o rozkazach Moriego, w których to on oczekiwał, żeby ktoś miał na mnie oko. Oczywiście Chuuya nie podzielił się komu przypadło to wspaniałe zadanie, ale czułam że zaraz moge się dowiedzieć. Byłam pewna, ze zadanie nie przewidywało mnie poznania osobowości mojego obserwatora, jednak ta osoba z jakiegoś powodu nie bała się ekspozycji, a raczej wydawać by się mogło, iż właściwie chciała być zauważona.
Nagle uderzyło mnie, że stoję tak we własnych myślach, nie próbującą wdrożyć ciemnowłosej do moich podejrzeń.

- Wybacz, że dopiero teraz Cię poinformuje, ale Mafia Portowa obiecała wysłać kogoś aby mnie pilnował - powiedziałam w końcu.
Yosano jedynie wzięła głęboki oddech.
- Nie cierpię zakupów z papparazzi - powiedziała wydychając.
Zabrzmiało to jakby naprawdę papparazzi nie dawali jej nigdy spokoju, ale bez głębszego zastanowienia, dokładnie rozumiałam co ma na myśli.
- Robimy coś z tym? - Zapytałam, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
Na twarzy Yosano pojawił się chytry uśmiech.
Złapałam dziewczynę za rękę i szybko pobiegłyśmy przed siebie. Chciałam móc zgubić śledzącą nas osobę, dlatego starałam się wbiegać w najdziwniejsze zaułki i zaraz z nich wybiegać po jakiejś innej stronie. Po kilku próbach byłam pewna, ze nic z tego nie wyjdzie, tym bardziej z uciążliwym bagażem w postaci wielu toreb.
Na jednym z przecięć drogi postanowiłam rozdzielić się z Akiko i wdrożyć inny plan, wspominając jej jedynie że mam pewien pomysł.
Biegnąc tak przed siebie i zauważając, że dziewczyna jest już niemal poza zasięgiem wzroku, skierowałam się w ślepy zaułek. Czy była to najmądrzejsza decyzja jaką mogłam podjąć? Absolutnie nie. Mimo to uznałam, że będzie to wygodniejsze niż inne możliwości, a głównym czynnikiem były oczywiście ciążące mi torby, których mimo wszystko nie chciałam narażać na uszkodzenia.
Dobiegając do wielkiej ściany budynku, sygnalizującej brak jakiejkolwiek możliwości ucieczki, położyłam moje zakupy delikatnie w kącie, upewniając się jeszcze wzorkiem czy są bezpieczne.
Odwróciłam się w stronę otwartej przestrzeni i nie dążąc nawet policzyć do pięciu, obecność innej osoby była niemal namacalna. Wiedziałam, że to nie byłoby tak wyczuwalne przez innych ludzi, a nawet innych Obdarzonych. Coś jednak podpowiadało mi, iż nie miało to wiele wspólnego z moimi udoskonalonymi zmysłami - a jesli to tylko w małym stopniu - lecz raczej było to uczucie znajomości bytu tej osoby, jakbym wręcz nauczyła się ją wyczuwać.
Po chwili zapaliła się lampka w mojej głowie, zostawiajac na twarzy chytry uśmiech. Kogo obecność mogłaby być przeze mnie najbardziej wyczuwalna jak nie właściciela Czarnej Bestii, którego nie raz starałam się unikać, właśnie wyczuwając jego pobyt.
- Dobra, możesz już się ze mną przywitać, lecz szybciutko. Nadal mam kilka rzeczy do zrobienia - powiedziałam głośno do otaczających mnie ścian.
Oczywiście moje słowa były dobrane specjalnie by wzbudzić w niedawnym współpracowniku jakąś reakcje. Dodatkowo chciałam zostawić wrażenie, że faktycznie mam coś do roboty, choć była to spora nieprawda.
Tak jak myślałam, moja próba wywabienia „stalkera" okazała się powodzeniem i zaraz przed moimi oczami pojawił się Akutagawa, zagradzając jedyną drogę ucieczki.
- Nie wolałeś zostawić śledzenia mnie komuś innemu? Z naszego ostatniego spotkania wnioskowałam, że jestem ostatnią osobą jaką miałbyś ochotę zobaczyć - powiedziałam, kiedy przez dłuższa chwile z chłopaka nie wydobył się żaden dźwięk.
Po moich pewnych siebie słowach, na twarzy Ryunosuke pojawiło się zmieszanie, które natychmiast przerodziło się w zniesmaczenie. Widząc tą znajomą postawę nie mogłam się nie uśmiechnąć, co zapewne również wywołało wewnętrzną reakcje czarnowłosego. Mimo iż chłopak stał jedynie bez ruchu, czułam pewną nostalgie w dobrym tego słowa znaczeniu. Jakby było to jakieś wspomnienie z dzieciństwa, choć tak naprawdę nie minęło zbyt długo odkąd ostatnio się widzieliśmy.
Gdy towarzysz nie odezwał się przez dłuższą chwile, już miałam dodać coś wścibskiego, wywołującego u niego większą reakcje, jednak otwierając już usta, wydobył się jego głos.
- Rozkazy szefa - odpowiedział jedynie.
Jego mina mówiła, że nie jest z tego zadowolony, lecz mowa ciała bardziej wspominała jakby sam próbował się do tego przekonać. Moje prawie martwe serce ominęło uderzenie, co uznałam za wynik ostatnio stresujących dni, nawet jeśli nie było w nich nic takiego. Nie chcąc bardziej tego drożyć, zostawiłam ten problem daleko poza zasięgiem moich zmartwień.

Będąc pewną, że Akutagawa nie ma w intencji wydobyć z siebie nic więcej, postanowiłam podroczyć go dalej.
- Naprawdę musiałeś chcieć mnie zobaczyć. Twoja obecność niemal mnie zżerała - powiedziałam śmiejąc się zadziornie.
Doskonale wiedziałam, że tak naprawdę nie musiał się ujawniać i był w stanie całkowicie ukryć swój byt. Sam fakt iż mimo wszystko stał teraz przede mną, jeszcze niedawno rozbawiłaby mnie do łez, i choć nadal mnie to bawiło, czułam pewną wdzięczność.
Prawdą było, że czasem myślałam o nim kiedy to moja głowa nie była niczym zajęta, więc widząc go teraz powodowało poniekąd zadowolenie. Mogłam również odetchnąć wiedząc, że wszystko z nim w porządku, a bynajmniej tak było zewnętrznie. Co działo się w środku w większości było zagadką nawet dla mnie, choć nie wątpiłam że sporą cześć stanowi niezdrowe faworyzowanie Osamu.
Po kilku sekundach jego zdziwienia, przed moimi oczami pojawiła się Czarna Bestia, niemal zostawiając przecięcie na mojej twarzy samym podmuchem wiatru. Jego ruch był jednocześnie spodziewany jak i wręcz przeciwnie. Z jednej strony jego problemy z agresją nie raz dawały upust na mnie, aczkolwiek z drugiej - zwykle jego działania kończyły się na sporym cierpieniu i utracie krwi, co teraz nie miało miejsca.
Analizując ten odmienny przebieg sytuacji, w którym Akutagawa się powstrzymywał, wyciągnęłam przed siebie dłoń dotykając delikatnie jego płaszcza w postaci dzikiego, morderczego zwierzęcia.
- Tęskniłeś za mną? - zapytałam uśmiechnięta zwracając się do Bestii.
Mimo iż mój wzrok skupiał się na czarnej figurze przede mną, pytanie było rownież skierowane w stronę Ryunosuke.
Zaraz - zupełnie się tego nie spodziewając - pod moją ręką „zwierze" zamruczało jak udomowiony kot. Na tę reakcje czułam że moje oczy mogą wyjść z orbit, a szczeka zaraz dosięgnie ziemi. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że coś takiego może mieć miejsce. Było to coś tak niemożliwego jak zobaczenie samobójczego maniaka dogadującego się z pewnym rudym uzdolnionym.
Skierowałam swój zmieszany wzrok w stronę czarnowłosego, jakby oczekując uzasadnienia, jednak jego twarz wskazywała takie samo zdziwienie pomieszane z niepewnością. Nie byłam pewna ile czasu minęło stojąc w nieuzasadnionej ciszy, ale nie mogąc się dłużej powstrzymać, zaczęłam się śmiać jakby Akutagawa opowiedział niezwykle śmieszny żart, co oczywiście nigdy nie miałoby miejsca, uwzględniając jego brak poczucia humoru i ciągłe rozgniewanie, jakby przeżył sto lat zamiast tych naście, z których dopiero wychodził.
Ledwo łapiąc powietrze przez śmiech, pogłaskałam czarną figurę jakby naprawdę była słodkim zwierzaczkiem i zaraz skierowałam się w stronę jego właściciela, który stał jakby stracił mowę. Wykorzystując sytuację złapałam go pod rękę, ściągając tym samym na ziemię w przenośnym tego słowa znaczeniu. Byłam pewna iż dosłowne skierowanie go na podłoże miałoby niezwykle nieprzyjemny i bolący skutek na moim zdrowiu.
- Nie ma nic złego w tęsknieniu za kimś takim jak ja. Sama bym tęskniła na twoim miejscu - mówiłam kierując chłopaka w stronę moich zakupów.
Wypowiedziane przeze mnie słowa odbiły się raz w myślach, dając znać że coś było z nimi nie tak. Uważając, iż sama mogłabym tęsknić za sobą było zupełnie absurdalne. Po wszystkich próbach odebrania sobie życia, byłaby to jak największa ironia świata i w swojej głowie już widziałam Osamu pękającego ze śmiechu.

Podnosząc torby z ubraniami i mnóstwem butów, wręczyłam je chłopakowi obok, który na moje szczęście nadal był zmieszany tym co właśnie miało miejsce. Analizując po nim, uznałam iż wszystko w porządku, jeśli chodzi o moje bezpieczeństwo i skierowałam nas w stronę drogi głównej. Gdyby nie to, że sam nie wiedział co się dzieje, w życiu nie pomógłby z zakupami, tym bardziej wychodząc ze mną do ludzi.
Zadowolona z siebie i faktu, że moje plecy nie muszą cierpieć przez ciężar, ciągnęłam nas do mojego apartamentu zanim czar pryśnie i zostanę znów zaatakowana. A wierzyłam, iż tym razem nie skończyłoby się jedynie na zadrapaniu.

________________________

*[org] „Did we part yesterday or a thousand years ago? Even now I feel Your hand on my shoulder."
- Yosano Akiko

Czy ja właśnie opublikowałam rozdział po x latach? Yes
Jak wspominałam, naprawdę chciałabym skończyć to opowiadanie, ponieważ pomysł na to nie zniknął. Co prawda nie czuję, aby koniec był coraz bliżej, a raczej dalej ze względu na kontynuacje mangi.
A teraz pomódlmy się za moją wenę i wolny czas.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top