04.Parapetówka.
W piątkowe popołudnie zacząłem pakować swoje rzeczy. Osobiście naprawdę nie miałem ochoty na przeprowadzkę, w końcu zostałem do niej zmuszony.
Demoniczni bracia byli już w mieszkaniu, a mi pomagał mój przyjaciel. Po dotarciu na miejsce, rozejrzałem się.
Kwatera diabłów znajdowała się w centrum miasta, w fajnym wieżowcu. Wyjechałem z Mino na 10-te piętro, a potem udaliśmy się do mieszkania.
Powitał na starszy z braci, który zaraz zabrał się za pomoc w wnoszeniu moich rzeczy razem Song'iem.
Wszedłem dalej, po tym jak ściągnąłem buty oraz płaszcz. To była duża miejscówka. Z jednego z pokoi wyłonił się ten demon-szantażysta. Bez słowa wskazał na pomieszczenie, które znajdowało się nie daleko kuchni.
Chwyciłem torbę oraz walizkę oraz poszedłem tam. Sypialnia nie była zbyt wielka. Jednoosobowe łóżko przy oknie, stolik nocny, biurko z krzesłem, półki oraz szafa na ubrania. W sam raz. Pomyślałem, żeby je nieco ocieplić, ale zrezygnowałem z tego. Nie chciałem, by ten Seung Yoon mnie opierdzielił, że się rządzę.
- Pasuje taki pokój? – zaczął Kang.
- Tak. Wystarczy mi taki. Nie potrzebuję wiele miejsca. – rzekłem, zaś on dodał.
- Też tak uważam, ale mój brat chciał oddać Ci własną sypialnię.
- To miłe z jego strony. Naprawdę miłe. – wyznałem, mając uśmiech na twarzy.
Yoon popatrzył na ludzką istotę oraz jego uśmiech. Poczuł się dziwnie w tym momencie, coś jakby zazdrość, że ten gest nie jest dla niego.
Gdy się rozpakowywałem, bracia gościli mojego przyjaciela. Po chwili usłyszałem ich rozmowę, którą zaczął Minnie.
- Powinniście zrobić jutro parapetówkę. Zaprosić jakieś dziewczyny z roku, chłopaków, ja już się wpraszam. Trzeba oblać wasze mieszkanie.
- To dobry pomysł. Poznamy trochę ludzi. – stwierdził Seung Yoon.
Wyszedłem z kwatery, po czym wtrąciłem się do rozmowy.
- Mino, co Ty znów mówisz? Muszę się uczuć, oni także. To nie czas na imprezy.
- Oj tam, Jinu. Chłopcy muszą poznać studenckie życie, dziewczyny. A na naszej uczelni są najpiękniejsze. – dodał student zarządzania.
Machnąłem ręką na to oraz wróciłem do siebie...
Nazajutrz, od rana demoniczni bracia szykowali się do imprezy wraz z moim przyjacielem, natomiast wieczorem zaczęli schodzić się znajomi z roku. Zrobiło się głośno.
Zamknąłem się w pokoju, by się pouczyć. Niestety, trudno mi było.
Gdy wychodziłem z sypialni, natknąłem się na Hoon'a. Widząc mnie uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Weszliśmy do salonu. Znajomi przywitali się chórem, mocno ucieszeni. Yoonie siedział na sofie, obok dziewczyny, która siedziała za mną. Rozmawiali. Mino spoczywał na podłodze, konwersując z kolegą z roku. Lee usiadł na krześle, robiąc mi drinka. Rozejrzałem się za wolnym miejsce. Nie było go zbyt wiele, więc stanąłem obok Hoony'ego.
- Jinu, siadaj. – odezwał się Song, wołając mnie do siebie, lecz starszy demon posadził mnie na swoich kolanach, obejmując ręką w pasie.
Min spojrzał na przyjaciela oraz jego współlokatora. Trochę nie podobało mu się, że jest z nim tak blisko. Nieco zły, napił się, obserwując ich.
W tym samym czasie popatrzył na nich Seung Yoon. Jego brat z taką łatwością obejmował ludzką istotę, i to z taką delikatnością. Rozmawiali ze sobą, mając uśmiechy na twarzach. Po chwili dostrzegł, że jego brat przesunął dłoń na udo Kim'a, masując je.
Przyjemnie siedziało się na kolanach starszego syna Lucyfera, który rozmawiał tylko ze mną. W ogóle nie przeszkadzało mi to, że dotyka mojego uda. Odebrałem to jako przyjacielski gest, w końcu Mino też tak czasami robił, albo obejmował mnie od tyłu, czy dawał klapsa w pupę.
W połowie imprezy co niektórzy zaczęli tańczyć, inni dalej konwersowali. Oparłem się bardziej o Seung Hoon'a i zerknąłem w stroję jego, młodszego brata, który obejmował koleżankę z roku, szeptał jej coś, a ona uśmiechała się, masując jego kolano. Przyciągali się, to było widać. Lecz co się dziwić? On jest demonem, wie jak przyciągnąć do siebie.
Westchnąłem sobie, zaś mój przyjaciel wyskoczył z propozycją.
- Zagrajmy w butelkę!
Wszyscy popatrzyli na niego, ciesząc się z propozycji. Zerwałem się z kolan starszego diabła, odmawiając.
- O nie. Ja odpadam. Chcecie, to sobie grajcie.
- Jin Woo, przestań. Chyba się nie boisz? – zapytał Song.
- Nie o to chodzi. – zacząłem, a do rozmowy włączył się kolega z roku.
- Wstydzisz się, taka jest prawda, Jinnie. Boisz się, że okaże się, że jesteś jeszcze dziewicą i się nie całowałeś, albo dziewczyny nie dotykałeś. Nie martw się, wszyscy to wiedzą. To po Tobie widać. Pora wyrwać Cię z tej nudy, oderwać od nauki.
Odwróciłem wzrok, czując zawstydzenie. Min Ho wstał z podłogi, chwycił moją dłoń, broniąc mnie.
- Odczep się od niego. To jego prywatna sprawa. Nie każdy facet musi być taki jak Ty i sypiać z połową uniwerku.
- Bynajmniej mam ciekawe życie. – dodał ten koleś.
- Grajmy! – wtrącił Kang, nieco zirytowany.
Mój przyjaciel przygotował butelkę. Usiedliśmy w kręgu. Pierwszy zakręcił Hoony, który wylosował koleżankę. Wybrała pytanie i tak rozpoczęła się gra.
Jednak, jak zostałem wylosowany, przestraszyłem się. By uniknąć zboczonego pytania, wybrałem wyzwanie.
- Czas byś posmakował życia i pierwszego pocałunku. Kto pokaże Jin Woo, jak to smakuje? – zapytał kolega z roku, patrząc na wszystkich. Nikt się nie zgłaszał.
- Nie ma chętnych. Nic dziwnego. Nikt nie chce całować kogoś z brakiem doświadczenia. Myślałem, że skusi się ktoś na Twoją, ładną buzię, hahahahaha. – zaśmiał się ten chłopak.
- Zamknij się! – warknął Minnie, który oznajmił zaraz.
- Ja to zrobię, i nie z litości. Zrobię to z chęcią. Jinu ma ładne usta, których nikt jeszcze nie całował, to będzie przyjemne doświadczenie.
Zacząłem kręcić głową. Nie chciałem tego, ale Song pojawił się przede mną na czworaka. Wzrokiem prosiłem go, by tego nie robił, lecz chwycił mój podbródek, unosząc go. Rozchyliłem swoje wargi, które on z uśmiechem musnął, a po chwili pogłębił pocałunek.
Gdy się oderwał, spojrzał w moje oczy, oblizując usta. Na jego twarzy pojawił się zachwyt.
- Mino, i jak? – zapytał ten sam koleś, natomiast student zarządzania odpowiedział.
- Cudownie. Ma miękkie i słodkie usta, niektóre dziewczyny takich nie mają.
Zawstydziłem się, słysząc to wszystko.
Yoonie z uwagą przyglądał się temu wszystkiemu. Jego oczy zatrzymały się na wargach Kim'a, które miały ładny kształt. To samo uczynił Hoon.
Wróciliśmy do gry. Pod koniec imprezy ulotniłem się do pokoju. Tuz za mną wszedł Mino. Oparł się o futrynę. Popatrzyłem na niego, nieco zły. Zaraz rzekł.
- Jinu, nie gniewaj się. Musiałem to zrobić.
- Musiałeś? Zlitowałeś się, bo nikt inny nie chciał tego zrobić, taka jest prawda. – mruknąłem, a on chwycił mnie za rękę, szarpnął tak mocno, że wylądowałem na ścianie. To zabolało.
Zaparł się rękoma, zbliżając do mnie i szepcząc.
- Dobra, niech Ci będzie. Zlitowałem się nad Tobą. W końcu zawsze ratuję Cię z opresji, księżniczko.
- Puść mnie. Za dużo wypiłeś, Mino. – jęknałem.
- Nie wypuszczę Cię. Bądź wdzięczny, że to zrobiłem... - powiedział, po czym przyssał się do mnie.
Szarpnąłem się, lecz to nic nie dało. Uderzyłem go w tors, odsunął się, więc go spoliczkowałem. Westchnął, uśmiechnął się i wyszedł.
Lee wszystko zaobserwował. Chciał pomóc Jin'owi, ale nie mógł się w to mieszać, nie wypadało.
Imprezowicze rozeszli się, więc pomogłem posprzątać Seung Hoon'owi. Song w tym czasie zasnął na sofie, zaś Yoon wszedł do sypialni z dwiema dziewczynami, na co tylko westchnąłem.
Wziąłem prysznic jako ostatni. Po tym jak opuściłem łazienkę, z sypialni demona – szantażysty usłyszałem odgłosy „cudownych" uniesień. Pokręciłem głową, popatrzyłem na mojego przyjaciela, który spał. Przykryłem go kocem, nie potrafią się na niego gniewać. Chciał dobrze. Miał racje. Jestem jak księżniczka, którą zawsze ratuje, tak jak dzisiaj...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top