Prolog I
Jasnowłosa kobieta biegła z czteroletnim dzieckiem owiniętym w koc, przez miasto. Trzymała go mocno przy sobie. Czuła się wyczerpana, ale tu liczyły się sekundy. Musiała dotrzeć do wody tak szybko jak to jest tylko możliwe. Co chwilę odwracała się sprawdzając czy nie jest ścigana. Wiedziała, że to kwestia czasu nim ją znajdą, ale w tej chwili obchodził ją tylko jej syn, Zane. Nie mogła pozwolić, by go zamknęli w jakimś ośrodku czy innym miejscu.
Wciąż się zastanawiała jakim sposobem ktoś się dowiedział o nim. Przez cztery lata jego życia ukrywała go w domu. Głównie dlatego, że zamiast nóg miał ogon podobny do delfina i płetwę wyrastającą z pleców. Natomiast jego skóra przybierała szare zabarwienie.
-Mamo, ciężko mi się oddycha - jęknął chwytając się ręką jej bluzki.
-Cii kochanie, już zaraz będziemy... Wytrzymaj jeszcze chwilę - mówiła do niego uspokajająco.
W końcu udało jej się dotrzeć na plażę.
-Julien! - krzyknęła.
-Anna?! - do brzegu zaczął zbliżać się jakiś kształt. Po chwili kobieta dostrzegła swojego ukochanego.
Był hybrydą człowieka i delfina. Jednak w umyśle były tylko cechy ludzkie. Nazywali ich Dolfinianinami. Weszła do wody i rozwinęła z koca syna. Wyglądał jak mniejsza wersja Julien'a. Poza jasnymi włosami. W chwili kiedy włożyła do wody uspokoił się.
Anna podpłynęła bliżej do skał o które był oparty jej ukochany. Cały czas trzymała obok siebie syna, który nie pewnie spoglądał na Dolfinianina.
-Oni go szukają, a najgorsze jest to, że ma moc, nie odpuszczą już go - powiedziała z płaczem.
-Jesteś pewna?
-Tak - pociągnęła nosem, a potem zwróciła się do syna. - Zane to jest twój tata teraz cię z nim zostawię.
Chłopiec przytulił się do niej. On nie chciał być bez mamy. Nie chciał zostać sam.
-Proszę zajmij się Zane'em - wyłkała i odczepiła od siebie syna. Julien wystawił rękę do chłopca, a ten ją przyjął z niepewnością. Po chwili jednak był przytulony do boku ojca patrząc na matkę.
-Anno co zamierzasz zrobić?
-Odciągnąć ich od niego jak najdalej. Nawet gdybym miała przypłacić życiem -odpowiedziała z pewnością.
-Wiem, że cię i tak nie zatrzymam - położył swoją dłoń na jej policzku. -Zawsze będziemy razem.
-Tutaj - Anna wskazała na swoje serce.
Pocałowało go krótko w usta i wróciła na brzeg. Ze łzami oczach szła przez pustą plażę, ale nie oglądała się za siebie. Nie chciała czuć większej rozpaczy z powodu utraty najbliższych jej osób. Wiedziała, że to i tak musiało się prędzej czy później stać. Większość społeczeństwa nie toleruje tych, którzy odstają od reszty. Wszystkie niezwykłe stworzenia jak Dolfinianie, Strzygi czy Wilkołaki i tym podobni, już dawno znaleźli miejsca gdzie żyją z dala od ludzi. Dla nich są odmieńcami lub groźnym bestiami, a nie widzą, że sami są gorsi polując na odmieńców.
Julien zerknął na swojego syna. Oni są ostatnimi Dolfinianami, resztę już dawno wybito, a teraz polują na nich żeby ich zamknąć w jakiś rezerwatach jak jakieś zwierzęta. Zane był z całą pewnością przyszłym Władcą Lody, ale jego bezpieczeństwo było w tym momencie najważniejsze i nie mógł pozwolić by odkrył w sobie tą moc, dopóki nie nadejdzie czas. Odpłynął z synem, z dala od lądu i najokrutniejszych stworzeń w Ninjago, ludzi...
Tymczasem w lasach w południowej części Ninjago, w wiosce ukrytej między drzewami młoda strzyga Isabelis karmiła swoją córkę Silvianes. W tym miejscu mieszkały głównie strzygi, ale także i wilkołaki. Strzygi również były istotami na które się polowało, jednak dzięki wrodzonej umiejętności kamuflarzu nie były łatwe do wytropienia. Cechowały się od zawsze zwinnością i szybkością. Dzięki silnym skrzydłom były asami przestworzy i nie wiele stworzeń mogło je dogonić.
Narząd lotu o rozpiętości dochodzącej do nawet dziesięciu metrów był pokryty łuskami o różnych odcieniach niebieskiego i fioletu. Strzygi mogły posługiwać się echolokacją, ale powoli wychodziły z tych praktyk. Ich wrzask jest najgłośniejszym dźwiękiem, który może doprowadzić do śmierci.
Isabelis odsunęła pustą butelkę po mleku od córki, która usnęła w jej ramionach.
-Isa musimy uciekać - do drewnianego domu na drzewie wleciał jej mąż, mistrz powietrza.
-Co się stało?
-Ludzie... znaleźli wioskę. Jadą tu, zamierzają ją spalić. Powiadomiłem już resztę. Szybko pakuj się.
-Jak się tego dowiedziałeś? - spytała zestresowana.
-Słyszałem to kiedy byłem u wyroczni - powiedział zmartwionym głosem.
Strzyga odłożyła córkę do łóżeczka i pomogła w pakowaniu.
-Silvianes będzie przyszłą mistrzynią Powietrza- dodał z uśmiechem, ale Isabelis już tego nie usłyszała.
Spakowali najpotrzebniejsze rzeczy, wzięli córkę i wylecieli z wioski. Pozostałe Strzygi też odlatywały w stronę gór, ich przyszłego domu...
Ok, tak o to prezentuję nową książkę (Co z tego, że z innych aktualizuje bardzo rzadko). Zainspirował mnie obrazek Zane'a widoczny na okładce. Okładka by Wilczaaga.
Adiós
Ps Rozdział pierwszy pojawi się jak w końcu ruszę się i poprawię Strażników ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top