03.Drugi Demon.

To był jakiś chłopak. Obaj spojrzeliśmy sobie w oczy. Miał w nich coś co przykuwało, co przyciągało, a nie był przystojny. Zaczął mi się przyglądać z uwagą.
- Pachniesz moim bratem... - palnął nieznajomy.
Przez moment nie zrozumiałem, o co mu chodzi, lecz zaraz jak to do mnie dotarło, odsunąłem się od niego, nieco wystraszony.
Wstał, pozbierał moje zakupy i wyciągnął ku mnie rękę, mówiąc.
- Wybacz mi moją otwartość, ale taka jest prawda. Widzę, że o wszystkim wiesz, więc nie wymazał Ci pamięci. Ciekawe. Nosisz na sobie jego zapach, coś was łączy? – dodał drugi demon.
- Nie. Miałem pecha, gdy go spotkałem, przez przypadek. Wywrócił moje, spokojne życie do góry nogami i zmusił, by mu pomóc w nauce o ludziach oraz do wspólnego mieszkania. – wytłumaczyłem, wyciągając ku niemu dłoń.
- Wybacz mu. Już taki jest. Nie rozumie ludzi, nie rozumie innych. – rzekł brat Yoon'a, chcąc pomóc mi się podnieść, ale do moich uszu dotarł głos tego diabła-szantażysty.
- Hoony-hyung, co Ty tutaj robisz?
Demoniczni bracia popatrzyli na siebie. Kang podszedł do nas, zerknął na mnie. Nagle nachylił się, złapał mnie za rękę oraz szarpnął, podnosząc. To zabolało, bardzo.
Trzepnąłem go w rękę, marszcząc brwi i mówiąc.
- Puść mnie. Nie dotykaj mnie.
- Bo co? Ładnie się odwdzięczasz za pomoc, ludzka istoto. – odburknął, zaś jego brat stanął między nami, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Skoro już tutaj zawitałeś, to traktuj tego chłopaka z szacunkiem, Yoon. Zawsze byłeś ciekawy ludzi, a traktujesz go jak lalkę. – stwierdził drugi demon.
- To nie Twoja sprawa, jak go traktuję. Nie mieszaj się, hyung. Jeśli nie masz nic do powiedzenia, wracaj do Piekła. – warknął pod nosem Seung Yoon.
- Chcę porozmawiać. Mam dla Ciebie wiadomość od ojca. – powiedział Seung Hoon, od którego chciałem wziąć moje zakupy.
Skierował na mnie swoje oczy, uśmiechnął się, pytając.
- Mogę porozmawiać z bratem w Twoim pokoju?
Zgodziłem się, po czym we trzech udaliśmy się do mojej kwatery. Demony zaczęły rozmawiać. Starszy poinformował, że ich ojciec chciałby się z młodszym synem widzieć. Po minie tego dupka zauważyłem, że miał to gdzieś i nie miał zamiaru wracać.

Westchnąłem cicho na to wszystko, choć nie bardzo miałem ochotę słuchać. Podniosłem się z krzesła, ściągnąłem sweterek przez głowę oraz usłyszałem pytanie starszego brata Yoon'a.
- A Ty co masz takie sińce na ciele, Jin Woo?
- To nic takiego... to... - przerwałem, on poderwał się trafiając w sedno.
- To Yoon Ci zrobił. Dlatego czułem jego zapach. Czy Cię pogięło, Yoon?!
- Nie mieszaj się, hyung! Nie zrobiłem mu tego bez powodu! Był niegrzeczny! Zapomniał, co obiecał! – podniósł głos Kang.
- Yoon, Jin Woo jest człowiekiem. On odczuwa ogromny ból. Nie możesz go krzywdzić, tym bardziej, że ma nauczyć Cię wszystkiego o ludziach. Oni są bardziej delikatni od nas, czy aniołów. Są wręcz kruchymi istotami.
Diabeł – szantażysta skierował na mnie swój wzrok, odepchnął się od parapetu i chwycił mój nadgarstek, dość mocno. Próbowałem się wyrwać, ale on objął mnie od tyłu, oznajmiając.
- Powtarzam Ci ostatni raz, bracie. Nie mieszaj się. To mój człowiek, i to co z nim zrobię, to moja sprawa.
- Skoro tak, zostaję z Tobą i będę Cię obserwował. O wszystkich uchybieniach powiadomię naszego ojca. – rzekł Seung Hoon.

Następnego dnia, po śniadaniu czas było ruszyć na zajęcia. Oczywiście starszy brat Yoon'a również użył magii i zapisał się na moje zajęcia.
Gdy weszliśmy do sali, posypały się szepty. Moje koleżanki z roku zaczęły zachwycać się tymi demonami. Młodszy syn Lucyfera rozejrzał się, uśmiechnął, mówiąc cicho.
- Mmm, ile kobiet. Wspaniale. Jest na co popatrzeć.
Westchnąłem oraz ruszyłem na swoje miejsce. Tuż za mną podążył Hoony, który mocno różnił się od młodszego brata. Byli jak dzień i noc.
Oczywiście, jak mijałem ławki, dziewczyny zaczęły witać się ze mną, mając uroczy uśmiech. Zająłem miejsce, obok mnie usiadł Hoon, jego brat rozglądał się, lecz zdecydował usiąść z drugiej mojej strony.

Podczas wykładów całkowicie skupiłem się na tym, co mówił profesor, tak jak Lee, natomiast Kang znów się rozglądał z ciekawością. Co chwilę coś mruczał, mając uśmiech na twarzy. Zaczynało być to irytujące.
Oparłem głowę na dłoni, z westchnięciem. Hoony zerknął na mnie, stwierdzając cicho.
- Muszę przyznać, że to ciekawe, Jin Woo. Szkoda, że ja nie wpadłem na taki pomysł i nie zabrałem się za poznanie waszego świata.
Obdarowałem go uśmiechem, który odwzajemnił. Wtedy pomyślałem, że było by lżej, jak bym wpadł na starszego z braci, a nie tego dupka siedzącego po mojej, prawej stronie.
Nagle odezwał się.
- Jin Woo, masz pismo jak dziewczyna.
Wziąłem oddech, spojrzałem mu w oczy, dogadując mu.
- Och, dziękuję. W końcu powiedziałeś coś miłego. To fakt, mam ładne pismo, wiele dziewczyn mi go zazdrości i wiele osób lubi pożyczać moje notatki, ponieważ są logiczne, konkretne oraz przejrzyste. A Twoje pismo, rany... Zostawię to bez komentarza...
Zgotowało się w nim, ale jak miał wybuchnąć, profesor ogłosił przerwę. Niektórzy studenci opuścili salę, zaś dziewczyny, które siedziały za mną, zaczęły rozmowę.
- Jinu, przedstaw nam swoich kolegów. Tak mało chłopaków jest na naszym roku, więc to miła odmiana.
- To jest Lee Seung Hoon, a to jego brat Kang Seung Yoon. – przedstawiłem ich koleżankom, które uczyniły to samo w stosunku do nich. Po chwili zagłębili się w konwersację.
- Jinu! – dotarło do mnie wołanie mojego przyjaciela. Zauważyłem go przy drzwiach.
Uśmiechnąłem się, podniosłem z miejsca, po czym udałem się do niego. Miał dla mnie kawę i chwilę, by pogadać.

Lee odprowadził wzrokiem Kim'a, który z uśmiechem podszedł do jakiegoś chłopaka. Zaciekawiony, zapytał.
- A ten chłopak, to kto?
Yoonie zerknął w stronę drzwi, zaś na jego twarzy pojawiło się niezadowolenie. Odpowiedzi udzieliła mu jedna z koleżanek Jin Woo.
- To Song Min Ho, najlepszy przyjaciel Jinu. Zawsze przychodzi między zajęciami z kawą dla niego. Znają się od dziecka. Obaj są ciachami, lecz Mino jest bardziej męski, no a Jinu ... jest piękny.
- Ludzie mówią, że ich łączy coś więcej, niż przyjaźń, ponieważ obaj nie chodzą się na randki. Moim zdaniem, to nie prawda. Min Ho ma dużo nauki, jest z bogatej rodziny, która oczekuje od niego bycia najlepszym, natomiast Jin Woo również jest z bogatej rodziny, ale jego rodzice pozwolili mu studiować co chce. Słyszałam, że bardzo mocno go kochają, choć nie jest jedynakiem, to ich „oczko w głowie". – wtrąciła druga studentka.
Demoniczni bracia popatrzyli na studenta oraz jego przyjaciela. Obaj uśmiechali się do siebie, rozmawiając.
- Och! Min Ho jest tutaj! – krzyknęła jakaś panna z końca sali, a w jej ślad poszły inne.
Zrobiło się głośno, jak tylko moje koleżanki z roku zauważyły Song'a. Cóż, wiele dziewczyn się w nim kochało. Miał coś w sobie, co je przyciągało.
Odwróciłem się w ich stronę, zaś on wyjrzał zza mnie i przywitał się z nimi. Wtedy posypały się piski. Westchnąłem cicho.
Min objął mnie i powiedział, jak się uspokoiły.
- Mam nadzieję, że dobrze opiekujecie się moim Jinu, moje, drogie panie.
Chórem odpowiedziały, że tak. Podziękował, po czym musiał wracać na swoje zajęcia.

Wróciłem na miejsce wraz z kawą. Oparłem się wygodnie, zaś jedna z koleżanek, która siedziała za mną, stwierdziła.
- Jin Woo, Min Ho bardzo Cię rozpieszcza. Dobrze mieć takiego przyjaciela.
- To prawda. Mino jest wspaniałym przyjacielem. Znamy się od dziecka, jest dla mnie jak brat. Wie czego potrzebuje i potrafi mnie odczytać. – potwierdziłem z uśmiechem, rozkoszując się kawą.
Demony przyglądały mi się z ogromna uwagą. Starszy chwycił kubek, smakując ją zaraz.
- Och, pośredni pocałunek. – rzekła koleżanka za mną.
Odwróciłem się w jej stronę, to samo uczynili bracia. Zastanawiało mnie, o czym ona mówiła?
- Nie patrzcie tak. Nie wiecie co to jest? – zapytała, zaś my dalej na nią patrzeliśmy, więc wyjaśniła.
- Jin Woo napił się kawy, dotknął ustami kubka. Przed chwilą napił się Seung Hoon, który również dotknął wargami kubka. Pośredni pocałunek. To takie słodkie oraz romantyczne.
- Rany, to ile już tych pośrednich pocałunków miałem z Min Ho. Dziewczyny, może dla was to takie romantyczne, ale u nas, facetów to się nie sprawdza. To normalne, że pijemy z jednego kubka lub butelki. – powiedziałem, a do sali wszedł profesor, po czym wróciliśmy do słuchania wykładów.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top