Pokątna.

Walizki już były w pokojach. Zakupy trwały może około cztery godziny. Najpierw byliśmy w Banku Gringotta, potem w księgarni Esy i Floresy, później u Madame Mekline, następnie po jakieś dodatki typu rękawice czy np. czapkę, szal, pióra i pergaminy. Teraz zostało tylko zwierzę i różdżka. Weszłam do sklepu gdzie było mnóstwo zwierząt magicznych i tych nie magicznych. Rozejrzałam się po budynku, a na samym końcu ujrzałam białą sowę puchacza z niebieskimi oczami identycznymi co mam aktualnie. Tak wiem zmienia mi się kolor oczu pod wpływem emocji. Gdy weszłam do sklepu zauważyłam przyjaźnie wyglądającego czarnowłosego chłopca w moim wieku. Gdy wymieniany wcześniej chłopak odszedł od lady wyciągnęłam rękę i powiedziałam:

- Cześć jestem Susann Lilith Tomson. A ty?

- Harry Potter.- odpowiedział. - Idę do Hogwartu na 1-szy rok a ty? - zapytał.

- Ja też. No to nie będę Ci przerywać zakupów. Do zobaczenia!

Podeszłam do lady, a przy niej stał miły staruszek. Przymierzałam różnego rodzaju różdżki. Moja to włos z ogona pegaza, giętka, klon 12 1/4 cala. Pożegnaliśmy dyrektora i podziękowaliśmy mu za wszystko. Z Harrym spotykałam się trzy razy w tygodniu.

...

Tego dnia (1 września) obudziłam się o 7.00. Ubrałam białą bluzką na długi rękaw, czarną spódnicę i mundurek szkolny. Umyłam się, spakowałam i ostatni raz spojrzałam czy niczego nie zapomniałam.

Sorry, że taki krótki ale podróż planowałam na inny dział. I jak podoba się? Piszcie. 
POPRAWIONE

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top