Mecz.
Dziś pierwszy mecz Quidditcha. Jaka ja jestem podekscytowana! Będę komentowała cały mecz. Sama w to nie wierzę. Siedziałam już na trybunach na wieży nauczycielskiej. Przestudiowałem całą książkę o komentatorstwie. Ale...
- Albusie, co ta dziewczyna tu robi?- zapytał nie kto inny jak Snape.
-Oh. Ona jest nową komentatorką. Ponieważ pan Jordan...zbyt wychwalał drużynę Gryfonów.
- A ona nie będzie?
- Obiecała.
- Wymusiliście na jedenastolatce Przysięgę Wieczystą?!
- Jeśli można przerwać to z całym szacunkiem ale nie profesorze Snape. Nie złożyłam Wieczystej Przysięgi ale obiecałam nie składając jej.
-Uff...Znaczy... To dobrze, że panna Tomson jej nie złożyła. Mam nadzieję, że nie złamie złożonej obietnicy.
Czas zacząć moją przemowę.
-Witam wszystkich na pierwszym w tym roku szkolnym, meczu Quidditcha! Nazywam się Susann Tomson i jestem nową komentatorką. Dziś grać będą: Slytherin i Gryffindor. Zapraszam wszystkich zawodników na boisko. Oto drużyna Ślizgonów! Czyli Marcus Flint, Adrian Pucey, Graham Montague, Terence Higgs, Miles Bletchley oraz Lidia Zabini i Elis Artenges! Powitajmy ich wielkim brawami! Te osoby poświęciły swój czas na ciężkie treningi tym samym mając dużo mniej czasu na naukę do np. SUMÓW! Jeszcze raz wielkie brawa!
Na boisku rozległy się brawa.
- A teraz powitajmy wielkimi brawami drużynę Gryfonów. A mianowicie: Oliviera Wooda, Alicję Spinnet, Angelinę Johnson, Kate Bell, Freda i George Weasleyów oraz Harrego Pottera! Również ci zawodnicy poświęcili dużo czasu na wyczerpujące treningi. Przypomnę zasady: nie gracie nie czysto oraz na gwizdek pani profesor Hooch zawodnicy wzlatują w powietrze. Powodzenia! Niech wygra najlepszy!
Po boisku rozległ się gwizdek.
- Tak więc...Kate Bell zdobywa dla Gryffindoru 20 pkt (punktów). Pałkarze drużyny przeciwnej odbijają tłuczki w ścigających Gryffindoru. Lecz...pan Flint już zdobywa 10 pkt dla swojego domu! Gryfonki nie zostają im dłużne! Panna Spinnet dostaje tłuczkiem od panny Zabini! Dziewczyna spada z miotły i leci do namiotu swojej drużyny po... coś. W tym samym czasie panna Johnson zdobywa trzy bramki! Obecna punktacja to 60- 20 dla Gryffindoru. Lecz Ślizgoni nie przejmujcie się! Mecz jeszcze nie dobiegł końca więc macie szansę! Spójrzmy teraz na szukających. Pan Potter chyba zauważył złotego znicza, bo leci z bardzo dużą prędkością za czymś prawdopodobnie zniczem. Pan Higgs od razu poleciał za nim! Szukający Gryfonów zleciał ze swojej wysokości udając, że leci za zniczem i wykonuję Zwód Wrońskiego! Bardzo trudny Zwód. Pan Higgs nie zdążył wzlecieć w górę i udeżył w słup podtrzymujący obręcze bramkowe! Uuu. To musiało boleć. Współczuję. Ja bym tak nie chciała. Po tym wszystkim pałkarze Slytherinu odbijają oba tłuczki w kierunku Pana Harry'ego Pottera. On ich z niemałą trudnością unika. Cóż to...miotła Pottera zaczyna wariować! On zaraz z niej spadnie i się zabije! Kiedy już Pan Potter odzyskuję pełną kontrolę nad miotłą szata Profesora Snapa zaczyna się palić!!! Na Brodę Merlina!!! Pan Harry Potter złapał znicza i punktacja wynosi 340-300! Gryffindor wygrywa dzisiejszy mecz 40 punktami! Gratuluję Gryfonom. Chciałabym także powiedzieć uczniom domu Salazara Slytherina, że to nie pierwszy mecz w tym roku i mają jeszcze szansę na wygraną w innym meczu. Więc niech się nie zniechęcają! Dziękuje za uwagę i do usłyszenia!
Chciałam już schodzić z wieży ale profesorowie mnie zatrzymali.
- Panno Tomson to było genialne! Ma pani naprawdę talent do komentowania.
- odrzekła McGonagall.
- To prawda. Rzeczywiście dobrze wybraliśmy komentatorkę. Niech pan ją oceni profesorze Snape. Co pan o niej myśli? Czy pana zdaniem jest lepsza od pana Jordana?
- Rzeczywiście jest lepsza. To było GE-NIA-LNE! W tym stuleciu nie było lepszego komentatora! Przepraszam znaczy komentatorki. Panna Tomson była...tak jakby bezstronna. Nie obchodziło ją wtedy, że jest Gryfonką. I tak pocieszała Ślizgonów zamiast ich np. wyśmiewać. Najbardziej podobały mi się trzy. Uwaga, uwaga cytuję...
Miałam zdziwioną minę.
- Po pierwsze:
Obecna punktacja to 60-20 dla Gryffindoru. Lecz Ślizgoni nie przejmujcie się! Mecz jeszcze nie dobiegł końca więc macie szansę!
Po drugie:
Pan Higgs nie zdążył wzlecieć w górę i udeżył w słup podtrzymujący obręcze bramkowe. Uuu. To musiało boleć. Współczuję. Ja bym tak nie chciała.
I po trzecie:
Chciałabym także powiedzieć uczniom domu Salazara Slytherina, że to nie jest ostatni mecz w tym roku i mają jeszcze szansę na wygraną.
Jeśli tak będziesz komentować zawsze to będzie dla mnie zaszczyt i przyjemność siedzieć na jednej wieży z kimś takim. Ty masz naprawdę do tego talent. Cieszę się, że w tej kwestii jesteś bezstronna. Nie chwalisz tylko Gryffindoru, bo w nim jesteś. Za to chciałbym obdarować Gryffindor dwustoma punktami!
Uśmiechnął się. Tak SNAPE SIĘ UŚMIECHNĄŁ!
I tu mi opadła mi szczęka. Dosłownie. Stałam jak wryta. Profesor się zdziwił.
- Powiedziałem coś nie tak?
- Przepraszam. Chodzi o to, że się trochę zdziwiłam, bo Profesor bardzo rzadko daje Gryffindorowi punkty. Oraz rzadko się pan profesor uśmiecha. To do widzenia!
Poszłam do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Odbywała się tam impreza. Podeszłam Harry'ego od tyłu i krzyknęłam:
- Niespodzianka!
- O co chodzi?
- O to, że jestem komentatorką głuptasie!
- Gratulacje! Naprawdę jesteś świetna w tym...
- Ekhem. Ekhem - to bliźniaki Weasley.
- Coś się stało?
- Tak.
- A co?
- A to, że Gryfini nie pocieszają Ślizgonów.
- A co wy mi będziecie mówić! Jak ktoś bardzo mądry powiedział:
"Ty masz naprawdę do tego talent. Cieszę się, że w tej kwestii jesteś bezstronna. Nie chwalisz tylko Gryffindoru, bo w nim jesteś. Za to chciałbym obdarować Gryffindor dwustoma punktami!" I na dodatek ten ktoś się UŚMIECHNĄŁ!
- Uśmiech u człowieka jest normalny- dodał Fred- nie jest jakiś rzadko spotykany.
- U Profesora Snapa i uśmiech i dobrowolne dodanie Gryffindorowi dwustu punktów jest niecodzienne.
- To Snape dodał nam dwieście punktów i się UŚMIECHNĄŁ?!- spytali z niedowierzaniem wszyscy uczniowie domu lwa, którzy obecnie znajdowali się w Pokoju Wspólnym.
- Po pierwsze Profesor Snape. Po drugie tak to prawda.
Nagle do naszego salonu wszedł nie kto inny jak właśnie Profesor Snape. Był uśmiechnięty.
- A nie mówiłam?! Dziękujemy Profesorze Snape za dobrowolne dodanie naszemu domowi dwieście punktów.
- Nie ma za co. Panno Tomson.
- Co pana Profesora do nas sprowadza?
- Robię tylko obchód.
- Z całym szacunkiem ale obchód po Pokojach Wspólnych?
- Od dziś jest taki obowiązek każdego nauczyciela. Bardzo proszę byście poszli do łóżek najpóźniej za godzinę. Za godzinę tu przyjdę i nie chcę tu nikogo widzieć. Ponieważ nie mam zamiaru odejmować wam punktów za spóźnienia ale jak ktoś się spóźni będę miał obowiązek to zrobić.
- Dziękujemy za troskę. To ja idę dobranoc!
Poszłam do pokoju. Za mną Hermiona. Ubrana w piżamę weszłam do jej łóżka.
- Ciekawe od kiedy on jest taki miły? I jeszcze troszczy się byśmy się nie spóźnili na zajęcia?
- Wiem. Tak właściwie gratuluję. Świetnie komentujesz. Mi tam nie przeszkadza, że jesteś jak to określił Snape "bezstronna" czy tam jakaś tam. Zawsze będziesz naszą przyjaciółką. Dobranoc.
- Dobranoc.
Poszłam spać.
Mam nadzieję, że wam się podoba. Chciałabym zobaczyć uśmiechniętego Snapa. W sumie widziałam pewien Gif ale nie wiem czy oda mi się go zaraz wrzucić. Chwila...
I zdjęcie...
I ten Dumbledore...On mnie rozwala.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top