10

sowasowa123 - 4you :D

Pomieszczenie wypełnione było po brzegi. Streferzy siedzieli w półkolu zniecierpliwieni.

- Jeśli znowu złamałam jakąś zasadę to zrobię wszystko, tylko nie izolatka - szepnęłam do prowadzącego mnie Newta.

Pokręcił przecząco głową, a jego oczy zalśniły promiennie.

- Nie musisz się martwić, po prostu stań na środku. - polecił i lekkim pchnięciem ustawił mnie przed zebranymi.

Ogarnęłam wzrokiem wszystkich i zatrzymałam się na Minho. Gdy zauważył, że na niego patrzę uniósł kciuki do góry i wyszczerzył zęby.
Newt wyszedł przede mnie co wywołało burzę oklasków. Zawsze zastanawiałam się, jak to możliwe, że jednak osoba mogła uzyskać taki szacunek u pozostałych. I właśnie miałam tego przykład. Gdy już wszystko zamilkło blondyn stanął po mojej prawej stronie i objął mnie ramieniem. Czułam się jak zwierze. Nie miałam pojęcia co się dzieje.

- Minho mówił mi, że jeden ze streferów potrafi śpiewać. - zaczął a jego palce nieznacznie się zacisneły na moim barku.

- Tym kimś okazała się Zuza i zgodziła się dzisiaj pokazać nam na co ją stać.
Stanęłam jak wryta. Kiedy ja się zgadzałam?

Wtedy przypomniałam sobie sytuację w labiryncie. Przecież azjata coś wspominał.
Czy ja miałam na tyle odwagi, by zacząć śpiewać przy tłumie?
Odchrząknęłam nerwowo odgarniając włosy.

- To... Co mam zaśpiewać? - spytałam kalkulując w głowie co tak naprawdę potrafię.

Z ust streferów padały rozmaite tytuły, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Czas improwizować.

- Co powiecie na "Shape of you"?

Chłopcy wymienili między sobą zdezorientowane spojrzenia.
Minho zachęcił mnie ruchem głowy.
Odchrząknęłam i skupiłam się na najdalej znajdującym się punkcie, a było nim stare drewniane krzesło.

The club isn't the best place to find a lover
So the bar is where I go
Me and my friends at the table doing shots
Drinking faster and then we talk slow
Come over and start up a conversation with just me
And trust me I'll give it a chance now
Took my hand, stop, prepare "The Man" on the jukebox
And then we start to dance, and now I'm singing like

Girl, you know I want your love
Your love was handmade for somebody like me
Come on now, follow my lead
I may be crazy, don't mind me, say
Boy, let's not talk too much
Grab on my waist and put that bady on me
Come on now, follow my lead
Come come on now, follow my lead

I'm in love with the shape of you
We push and pull like a magnet do
Although my heart is falling too
I'm in love with your body
Last night you were in my room
Now my bedsheets smell like you
Every day discovering something brand new
I'm in love with your body
Oh I Oh I Oh I Oh I
I'm in love with your body
Oh I Oh I Oh I Oh I
I'm in love with your body
Oh I Oh I Oh I Oh I
I'm in love with your body
Every day discovering something brand new
I'm in love with the shape of you

One week in we let the story begin
We're going out on our first date
But you and me are thrifty so go all you can eat
Fill up your bag and I fill up a plate
We talk for hours and hours about the sweet and the sour
And how your family is doin' okay
And leave and get in a taxi, we kiss in the backseat
Tell the driver make the radio play, and I'm singing like

Girl, you know I want your love
Your love was handmade for somebody like me
Come on now, follow my lead
I may be crazy, don't mind me, say
Boy, let's not talk too much
Grab on my waist and put that body on me
Come on now, follow my lead
Come come on now, follow my lead

I'm in love with the shape of you
We push and pull like a magnet do
Although my heart is falling too
I'm in love with your body
Last night you were in my room
Now my bedsheets smell like you
Every day discovering something brand new
I'm in love with your body
Oh I Oh I Oh I Oh I
I'm in love with your body
Oh I Oh I Oh I Oh I
I'm in love with your body
Oh I Oh I Oh I Oh I
Well I'm in love with your body
Every day discovering something brand new
I'm in love with the shape of you.

Dokończyłam robiąc wymowną przerwę. Streferzy siedzieli w milczeniu patrząc na mnie w niezrozumiałym nastroju. Byli źli, a może coś nie tak zaśpiewałam?
Przygryzłam nerwowo wargę i ukłoniłam się sztywno.

- Purwa, no genialna jest! Mówiłem wam! - krzyknął Chuck wstając z miejsca.

- Zawrzyj twarzostan krutasie! - uciszył go Patelniak i spojrzał na mnie. - Ale w jednym masz rację. Śpiewa niesamowicie.

Uśmiechnęłam się do niego serdecznie.
Newt mówił jeszcze do zebranych, ale nie potrafiłam zrozumieć ani jednego słowa.
Nagle ostry ból z prawego boku sprawił, że mimowolnie zgiełam się w pół. Świat wirował a moje oczy powoli się zamykały.
Ostatnimi siłami osunęłam się na krzesło przechylając głowę do tyłu.
Nie miałam pojęcia co się ze mną działo.

*********************
Białe ściany. Obrazy, do których nigdy w życiu nie przywiązywałam uwagi. Duże okno od strony wschodu... Tak, lubiłam wschód słońca. Było to lepsze, od obserwowania jego zachodu. Kiedy pokazywało się słońce, zaczynało się coś pięknego. Rozpoczynał się kolejny, zwykły dzień.
Wyjrzałam na zewnątrz pochłaniając wzrokiem piękny różany ogród.
To miejsce bardzo przypominało mój dom. Mój dom..
Przejechałam palcami po okiennej szybie i przymknęłam oczy. Słodki zapach świerzych kwiatów wdarł się do mojej świadomości. Tak, to z pewnością był mój dom.

- Zuza, a co ty tu jeszcze robisz? Spóźnisz się na autobus. - usłyszałam za plecami.

W drzwiach stała wysoka brunetka o kręconych włosach. Jej ciemne oczy otaczały nieznaczne piegi a uśmiech nie znikał z oliwkowej twarzy.
Już po chwili wiedziałam kim była nieznajoma.
Zamiast coś odpowiedzieć podbiegłam do niej i przytuliłam się.
Chciałam przynajmniej zatrzymać przy sobie. Koniec z labiryntem. Ja prosiłam tylko o siostrę. Moją małą Ritę.
Ona popatrzyła na mnie ze ździwieniem, ale nie odsunęła się.
"Teraz będzie jak dawniej." - pomyślałam i chwyciłam leżący w rogu plecak.
Szybko wyszłyszłyśmy z domu biegnąc na pobliski przystanek. Autobus poczekał na nas, a kierowca skinął radośnie głową.
Przepuściłam Ritę, tak jak to miały w zwyczaju starsze siostry.
Kiedy nadeszła moja kolej, jakaś siła odciągnęła mnie w tył.
Autobus odjechał, jakby mnie tam nigdy nie było a wesoła twarz siostry razem z nim.
Zaczęłam krzyczeć i rzucać się, ale bez skutku.

Moje wspomnienia stały się urywane. Widziałam labolatorium. Kilkanaście osób pochylonych nade mną, jakby czekali na to, czy już umarłam.
Nie mogłam nic powiedzieć, nie potrafiłam.
Pojedyńcza łza sunęła przez mój policzek.
Ludzie szeptali coś i kiwali głowami.

Ciemność.

Koniec. To koniec!
Z dala od domu, rodzeństwa, bez świadomości.

Probowałam poruszyć nogami. Nic z tego. Ani trochę się nie podniosły. Ręce? Dzięki Bogu, one były sprawne.
Chwila... Dzięki Bogu?
Przecież ja nie mogę się ruszyć! Nie mam pojęcia co ze mną zrobili.

Może mnie zabili i to jest ten cały proces przejścia? Jeśli tak, to nawet czyściec mi nie wystarczy.
Już wolę wracać do labiryntu. Zostać tam, dopóki nie znajdę wyjścia...
Tylko proszę, daj mi szansę to wszystko naprawić..
Daj mi wrócić do Newta!

_________________________

Z okazji Walentynek rozdziałek pojawił się szybciej niż sama planowałam 😄

A wracając do książki...
Tego się nie spodziewaliście xd
Musiałam wymyślić coś, co was zaskoczy i być może mi się to udało!
Do następnego, paa :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top