45


Perspektywa Thomasa:

- To na kogo czekamy?- zapytał Brett poprawiając sobie Liama na kolanach

- Zobaczycie- powiedziałem posyłając wszystkim mały uśmiech

Tak bardzo się cieszę, że związek Lydi i Dylana okazał się fałszem, a ja znów mogę się z nim spotykać. Nie mam wyrzutów do Dylana, w końcu chciał mnie chronić. Wczorajszej nocy dużo pisaliśmy, a nawet za dużo bo dziś rano prawie zaspałem. Pisałem z nim o głupotach i o tych poważniejszych sprawach. Na przykład co zrobimy z ojcem Lydi

- Znalazłeś sobie chłopaka?- powiedział Brad wyrywając mnie z zamyślenia

- Wyglądasz na bardzo szczęśliwego- dodał Minho

- Bo mam powód aby być szczęśliwym- odparłem, a ci popatrzyli na siebie

- No dobrze- zaczął Liam- ale nadal nie odpowiedziałeś na pytanie Brada. Masz kogoś?

- Mam i nic dziś nie zepsuje mojego humoru!- odparłem pewnie

- Oj wydaje mi się, że jednak coś może go zepsuć- rzucił Brett, a po chwili usłyszałem jak drzwi za nami zamykają się

Obróciłem się w tył, a widząc Dylana na mojej twarzy momentalnie zagościł uśmiech. Od razu zerwałem się z krzesła po czym ruszyłem w stronę szatyna. Chłopak rozłożył dłonie, a ja wtuliłem się w jego tors

Tak bardzo mi tego brakowało. Chciałem to zrobić od bardzo dawna

Chłopak zamknął mnie w swoim objęciu całując w czubek głowy, a ja dyskretnie zaciągnąłem się jego zapachem

- Tęskniłem- wyszeptałem spoglądając na niego

- Ja też- odparł głaszcząc mój policzek kciukiem

Posłałem chłopakowi czuły uśmiech, a już po chwili nasze twarze zaczęły się zbliżać

- Ekhem- wtrącił Brett, przez co zatrzymaliśmy się- co tu się odwala?

Pokręciłem rozbawiony głową po czym obróciłem się w ich stronę. Na twarzach reszty malowało się zdziwienie, a ich wzrok co chwilę spoczywał to na nas to na Lydi, która klikała coś w telefonie

- Już wyjaśniam- powiedziała Lydia odkładając telefon, jednak po chwili spojrzała na Dylana- mógłbyś pójść z Thomasem poszukać mi tej książki? Ja im na spokojnie wszystko wytłumaczę

- Jasne- rzucił szatyn po czym chwycił mnie za dłoń

Ruszyliśmy w głąb biblioteki, a Dylan nie rozglądając się na regały zaprowadził mnie na drugi koniec

Wszystko było by okey tylko jedno mnie dziwi. Dylan nie wygląda na kogoś kto przesiaduje w bibliotece więc skąd wie gdzie znaleźć tą książkę

- Na pewno wiesz gdzie iść?- zapytałem gdy stanęliśmy w miejscu

- Lydia nie potrzebuje książki

- W takim razie po co- zacząłem jednak Dylan nie dał mi dokończyć

Jego usta przywarły do moich, a ja z lekkim zaskoczeniem jęknąłem

Ah...czyli o to chodzi

Zarzuciłem mu dłonie na ramiona, natomiast jego wylądowały na moich biodrach. Nasz pocałunek stał się namiętniejszy, a nasz oddech stał się cięższy.

Brakowało mi tego. Tej bliskości i jego pocałunków

- Dyl- wysapałem gdy ten zjechał na moją szyję

Dłoń chłopaka wdarła się pod moją bluzkę, a ja jęknąłem odchylając głowę w bok. Czułem na szyi jak jego usta wyginają się w uśmiech, jednak wiem, że jemu to nie wystarczy....mi też nie

Tylko że jest jeden problem...

- Ktoś może nas zobaczyć- wysapałem

Chłopak nic sobie z tego nie zrobił, bo po chwili czułem jak jego dłonie dobierają się do moich spodni

Jestem teraz w dużym amoku i mimo, że znam ryzyko to i tak go nie powstrzymam

Dylan lekko zsunął ze mnie spodnie, po czym spojrzał w moje oczy głośno sapiąc. Spojrzałem w dół, a mój wzrok spoczął na jego spodniach

- Tommy...wiem że to biblioteka, ale...

- Jakoś damy radę- wysapałem chwytając jego pasek, po czym zsunąłem jego spodnie- ale bez seksu

- Dobrze- wysapał kiwając głową

Opuściłem jego bokserki od razu chwytając za przyrodzenie, a Dylan po chwili zrobił to same ze mną. Zaczęliśmy poruszać dłońmi i  tym razem to ja przyssałem się do jego szyi, jednak zrobiłem to o wiele mocniej.

*******

- Chyba musimy już iść- wysapałem gdy już ubrany usiadłem pomiędzy nogami Dylana

- Jeszcze chwile- powiedział zatapiając nos w mojej szyi

Chłopak zaciągnął się moim zapachem, a na mojej twarzy zagościł uśmiech. Położyłem dłoń na jego policzku odchylając głowę w tył, a ten przytulił mnie bardziej

Może i jestem teraz trochę zmęczony, jednak czuje też odświeżenie. Mam nadzieję, że nie było nas słychać. Zdażyło mi się parę razy głośniej jęknąć, albo wysapać jego imię.

- Tęskniłem za tym- powiedział przerywając ciszę

- Też- odparłem spoglądając na niego

Chłopak skradł mi mały pocaly, jednak po chwili jego twarz spoważniała

- Coś się stało?- dopytałem

- Po prostu denerwuje mnie ta sprawa, z ojcem Lydi. Chcę już normalnie wyjść z tobą na randkę nie martwić się tym, że jej ojciec będzie nas śledził

- Spokojnie, wszystko się ułoży. Musimy znaleźć tylko tego faceta, który ma wpływy u wszystkich i jakoś go przekonać

- Jak niby go przekonamy?- zapytał unosząc jedną brew- wyobraź to sobie. Masz jedną z największych firm w kraju i nagle przychodzi ci banda nastolatków, która prosi o pomoc w takiej blachej sprawie....znaczy dla niego blachej. Dla mnie to jest poważna sprawa

- Dla mnie też...ale pamiętaj, musimy być dobrej myśli- odparłem po czym skradłem mu mały pocałunek

- Już się wybzykaliście?- rzuciła Lydia przez co lekko wzdrygnąłem się

- Nie bzykaliśmy się- odparłem będąc lekko czerwony

- Jasne, a te jęki to co znaczyły- rzucił Brad śmiejąc się lekko

- Ale my serio nie- wyszeptałem zakrywając twarz dłońmi po czym oparłem się o pierś Dylana

Nagle wszyscy zaczęli się smiac, a ja jeszcze bardziej się zawstydziłem. Boże co ja zrobiłem

- Chodźcie już lepiej bo za chwilę lekcja- rzucił Brett

- My zaraz przyjdziemy- powiedział Dylan

Reszta rzuciła tylko krótkie "okey" po czym opuścili biblioteke. Podniosłem głowę spoglądając na Dylana, po czym uderzyłem go lekko w pierś widząc jego rozbawioną minę

- Zadowolony?

- I odświeżony- odparł już przez lekki śmiech

- Boże.... ostatni raz robimy to w bibliotece. Przecież oni co chwilę będą mi to wypominać

- Nie tylko oni- rzucił przez co zmarszczyłem brwi- ja też

- A spróbuj....to celibat

- Nie wytrzymasz

- Racja- wyszeptałem na powrót wtulając się w jego tors

*******

Po incydencie w bibliotece wróciliśmy na lekcje. Oczywiście nie obyło się bez głupich spojrzeń ze strony naszych przyjaciół....nie tylko przyjaciół bo inni uczniowie z lekkim rozbawiniem patrzyli na mnie. W końcu miałem na szyi fioletowy ślad, a przed długą przerwą ich nie miałem...oni już snują jakieś dziwne plotki o mnie i Theo

Nadal dużo z nim gadam jednak nasze rozmowy są bardzo przyziemne. Dowiedziałem się też, że wybiera się niedługo na randkę z moim szefem i widzę, że jest z tego powodu bardzo szczęśliwy. Gdy opowiada o nim na jego twarzy zawsze gości uśmiech.

W sumie nie dziwię się. Gdy dziś mu wszystko tłumaczyłem od nowa też się uśmiechałem opowiadając o Dylanie

- Możecie już iść- powiedziała nauczycielka, a my zaczęliśmy się pakować

Zarzuciłem sobie tornister przez ramię po czym ruszył w stronę wyjścia gdzie złapała mnie Teresa

- Tak?- zapytałem, a ta w tym samym czasie złapała resztę moich znajomych

No i oczywiście Dylana, któremu od razu posłałem pytające spojrzenie

- Zgadnijcie kogo rodzice wyjeżdżają na wycieczkę?- powiedziała z uśmiechem

- Twoi i znów zapewnie szykujesz imprezę?- dopytał Brad

- Tak, tylko cicho. Nie chcę żeby znów się rozniosło i

- Szykujesz imprezę?- wypytał jakiś chłopak

- Kto szykuje imprezę?- rzuciła dziewczyna przechodzącą obok

Nagle do okoła zrobiła się jeszcze głośniej, a Teresa z niedowierzaniem strzeliła sobie w twarz.

- Trzeba była napisać nam kartki....albo zwykłego sms- powiedziałem rozbawionym głosem

- Następnym razem tak zrobię....no ale cóż- wzruszyła ramionami- niech już będzie otwarta impreza- dodała przewracając oczami

Wszyscy zaczęli klaskać, a ja poczułem wibracje w kieszeni. Leniwie wyciągnąłem telefon odblokowując go, po czym spojrzałem w bok

Dylan posłał mi mały uśmiech, a ja od razu go odwzajemniłem

Dylan❤️: Czuje, że czeka nas ciekawy wieczór

- Zgadzam się- wyszeptałem

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Sorry za błędy

🖤🖤🖤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top