42
Perspektywa Thomasa:
- No i to by było na tyle- powiedziałem stając przed szatynem
- Macie naprawdę dużą szkołę. Chyba nie raz się tu zgubię- powiedział przez lekki śmiech- A właśnie mam jeszcze jedno pytanie. Czy tutaj straszy?
- Co?- zapytałem i to tym razem ja się zaśmiałem
- Serio się pytam- powiedział z powagą- czuję jakby ktoś nas obserwował- dodał rozglądając się
Zmarszczyłem brwi po czym zacząłem się rozglądać. Spojrzałem za chłopaka i w tedy coś przykuło moją uwagę. Ruszyłem w tamtą stronę po czym zza szafki wyciągnąłem postać która się za nią kryła
- A ty co tu robisz?- zapytałem a ten od razu wyciągnął telefon
Nieznany: Tylko tędy przechodziłem
- Akurat w bluzie okularach i masce?- zapytałem
Nieznany: Tak wyszło
Co? Tak wyszło? Przecież to widać, że nas śledził
Po co Dylan miałby to robić?
Przecież nie jesteśmy razem
- Dobra nie ważne- rzuciłem machając dłonią po czym ruszyłem w stronę chłopaka- przepraszam cię bardzo za tego głupka, on tak ma
- Dziwny jakiś- powiedział nie odrywając wzroku od chłopaka- Ale mniejsze- spojrzał na mnie- dasz się zaprosić na kawę?
- Chętnie!- powiedziałem na tyle głośno aby Dylan usłyszał- Tylko, że nie tym razem. Niestety pracuje na pół etatu w spożywczaku i dziś mam zmianę
- Och to przepraszam, pewnie zająłem ci czas
- Nie, spokojnie. I tak nie mam co robić- uspokoiłem, a w tym samym momencie usłyszałem dźwięk z mojego telefonu- przepraszam, ale muszę lecieć
Chłopak kiwnął mi głową po czym obaj ruszyliśmy do wyjścia. Pożegnaliśmy się przy bramie, a ja od razu ruszyłem do pracy
Naprawdę szkoda, że nie mogłem wybrać się z nim na tą kawę. Polubiłem go... niestety tylko polubiłem. Myślałem, że jak poznam się z nim bliżej to moje myśli przestaną schodzić na Dylana
Myliłem się
Cały czas o nim myślałem i nawet zacząłem porównywać Theo i Dylana. Jasne że Theo jest przystojny. Ale nie ma tak słodkiego uśmiechu ja Dylan. Może i jest szatynem, jednak jego włosy już na pierwszy rzut oka nie wyglądają na miękkie tak jak u Dylana.
No i jeszcze charakter.
Dylan jest zabawny i z nim miałem mnóstwo tematów
A Theo?
Jest jest taki, aż za bardzo ułożony....taki... sztywny
- Jestem!- krzyknąłem wchodząc na zaplecze
- Hej młody- powiedział mój szef
- Dzień dobry proszę Pana- rzuciłem odkładając torbę, a ten spojrzał na mnie wymownie
- Co ci mówiłem....masz nie mówić do mnie przez Pan bo czuję się staro
- Masz 26 lat....To trochę dużo
- To boli- powiedział kładąc dłoń na klatkę piersiową co wywołało u mnie śmiech- skoro tak cię to śmieszy to ty dziś wykładasz mrożonki
- Ej no weź
- Nie dyskutuj- rzucił po czym podał mi karton
- Noooo proooszeee
- Nie
- Mike no weź
- Boże co za leniwy pracownik mi się trafił- zaśmiał się przewracając oczami po czym zabrał ode mnie karton
- Dziękuję Panie Mike! To ja lecę na kasę- rzuciłem wychodząc z zaplecza
- Ale bez 'Pan' miało być
- Sorry- rzuciłem będąc już przy kasie
Stanąłem przed kasą po czym zacząłem wszystko po kolei sprawdzać. Gdy byłem już przy końcu kątem oka zobaczyłem, że ktoś staję przed mną więc od razu uniosłem głowę
- Co poda...co ty tu robisz?- zapytałem widząc przed sobą Dylana....tylko, że w swoim przebraniu
Nieznany: Dawno się nie spotykaliśmy
- Parę chwil temu w szkole się widzieliśmy- rzuciłem przewracając oczami
Nieznany: Co ty taki oschły
Może dlatego że, zrywasz ze mną a później i tak mnie nachodzisz
- Mam swoje powody- rzuciłem
Nieznany: Widzę, że ktoś tu ma zły humor. Chcesz melissy?
- Nie dzięki
Nieznany: Racja, jej smak jest wkurzając
Przeczytałem wiadomość i niekontrolowanie zaśmiałem się
I po co on to robi?
- Słuchaj- zacząłem już opanowanym głosem- jestem w pracy i nie mam czasu na pogawędki, innym razem okey?
Nieznany: Jesne, ale jeśli chciałbyś się wyżalić to pisz
- Ok- rzuciłem, a ten ruszył do wyjścia
To naprawdę wkurzające
Ja chcę o nim zapomnieć, a ten co chwilę zjawia się przede mną. Może potrzebuje czasu....to musi minąć
*******
- Część Mike- rzuciłem wychodząc z zaplecza
- Siema!- krzyknął
Opuściłem sklep i z lekkim smutkiem udałem się w stronę domu.
Czemu z lekki smutkiem?
A no dlatego iż cały czas błądziłem myślami przy Dylanie. Ja naprawdę miałem nadzieję, że to minie, jednak to trudniejsze niż się spodziewałem.
Nadal go kocham, a chwilę kiedy jestem sam są najgorsze. Wtedy myślę tylko o nim. Nie chodzi tu tylko o jego dotyk czy piękny uśmiech. Ja chcę aby po prostu był
Chcę czuć jego obecność
Może.... spróbuję to wychodzić
Od razu zmieniłem kierunek, po czym udałem się dłuższą drogą. Spacerowałem pomiędzy alejkami, a już po chwili dotarłem do niewielkiego parku. Nie ma tu za dużo ludzi, a okolica jest pięknie rozświetlona. Uwielbiam chodzić po takich miejsca, kocham zieleń i to, że można odetchnąć i zapomnieć o
- Kur- wyszeptałem widząc przed sobą Dylana i Lydi...plus parę innych dziewczyn
Moje serce przyspieszyło, a z oczu poleciały pojedyńcze łzy
Kurcze! Czemu to tak musi boleć
Perspektywa Dylana:
- Serio to na siebie założyła?- krzyknęła jedną z "przyjaciółek" Lydi
- No! I na dodatek wrzuciła zdjęcie! Zobacz- dodała druga pokazując jej coś w telefonie
Przewróciłem oczami po czym spojrzałem na Lydi. Cały czas klikała coś w telefonie i nawet nie była zainteresowana tym o czym rozmawia reszta
Westchnąłem po czym zacząłem się rozglądać....czuje, że ktoś na mnie patrzy
- Tommy- wyszeptałem widząc w oddali blondyna
On płacze?
Nagle rozmowy dziewczyn ucichł więc od razu na nie spojrzałem. Każda z lekki obrzydzeniem patrzyła na mnie to na blondyna
- To Tommy?- zapytała Lydia?
- Tak- odparłem szybko, a moje ciała posunęło się lekko w jego stronę
- Idź z nim pogadać- powiedziała Lydi
- Co? Pozwolisz mu iść do swojego byłego?- zapytała jedna z dziewczyn
- Idź- rzuciła ignorując dziewczynę- porozmawiajcie- dodała posyłając mi mały uśmiech
- Dzięki- odparłem i ignorując słowa zdziwię innych dziewczyn ruszyłem w stronę Thomasa
Blondyn nagle obrócił się na pięcie, jednak ja zdążyłem złapać jego dłoń
- Czekaj- powiedziałem obracając go w swoją stronę- Ty płaczesz?- zapytałem widząc jego mokre policzka
- Co w tym dziwnego?- zapytał pociągając nosem
- Możemy porozmawiać?
- O czym?
- O nas- powiedziałem, a ten nie wiedząc czemu parskał śmiechem
- Pozwól, że ja ci coś powiem- zaczął podchodząc do mnie- Jesteś kretynem! Najpierw mnie w sobie rozkochujesz, wykorzystujesz, a gdy po roku zaczyna ci się nudzić to na powrót mnie w sobie rozkochujesz. Jesteś egoistą i nie dbasz o uczucia innych. Ja się w tobie naprawdę zakochałem, a przez moją naiwność wiązałem z tobą przyszłość, ale nie. Ty jednak wolisz latać z kwiatka na kwiatek
- Tommy to naprawdę nie tak- przerwałem mu
- A jak- zapytał, a miedź nami nastała cisza
- Tommy to naprawdę skomplikowane, ale robię wszystko, aby to co było wróciło- wyjaśniłem, a ten zmarszczył brwi
- Wróciło? Co wróciło
- My- wyszeptałem, a ten wyśmiał mnie
- Znów chcesz mnie rozkochać? Przykro mi, ale układam sobie życie na nowo...bez ciebie- rzucił obracając sie
- Beze mnie? Chodzi ci o tego szatyna?- wyszeptałem
- A i jeszcze jedno- zaczął spoglądając na mnie- nie pisz do mnie z drugiego numeru i nie przychodź do sklepu
- Ty....ty wiesz?- zapytałem będąc w niemałym szoku
- Tak....od bardzo dawna- rzucił i nie czekając na moją odpowiedź ruszył z miejsca- zostaw mnie w spokoju
- Tommy- wyszeptałem lecz moje ciało jak sparaliżowane nie chciało się ruszyć.
Patrzyłem jak sylwetka chłopaka znika, a z moich oczu poleciały łzy.
Nie
To nie może się tak skończyć
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
Mike
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top