39
Perspektywa Dylana:
Po sytuacji u mnie w pokoju wróciliśmy na dół i w spokoju zajęliśmy się rozmową z naszymi przyjaciółmi. Oczywiście nadal największą uwagę poświęcałem mojemu skarbowi.
Naprawdę się w nim zakochałem i będę robić wszystko, aby go chronić
- No to jesteśmy- powiedział Tommy zatrzymując się przed jego domem
Również się zatrzymałem po czym spojrzałem w bok. No tak....teraz dopiero jutro się zobaczymy
- Dostanę coś na odchodne?- zapytałem chwytając go w pasie
- No nie wiem czy zasłużyłeś- odparł udając, że się zastanawia
Uniosłem jedną brew w górę, a jego wzrok zaczął błądzić po mojej twarzy. Chłopak posłał mi cwany uśmiech po czym zarzucając dłonie na moje ramiona zbliżył się do mnie. Odchyliłem głowę lekko w bok zaciskając dłonie na jego biodrach, a już po chwili nasze usta złączyły się w jedność
Nasz pocałunek stał się namiętniejszy, a blondyn zaczął głośniej oddychać. Jego dłonie wkradły się pod moją bluzkę, a ja mruknąłem mu zadowolony w usta
- Przeszkadzam?- usłyszałem znajomy głos, a Tommy od razu oderwał się od moich ust
- Tata?!- krzyknął zakrywając usta dłońmi
- Dobry wieczór- rzuciłem szczerząc się głupio
- Chyba nie będziecie się tak całować za każdym razem gdy będę wracać z pracy?- zapytał zaplatając dłonie na piersi
- Myślałem, że jesteś w domu- tłumaczył się blondyn
- Trochę się przedłużyło, miałem rozmowę z agentem firmy, która jest na skraju bankructwa i prosili mnie o podpisanie współpracy- wyjaśnił mijając nas
- Aha....ja zaraz przyjdę
- Dobrze- rzucił, jednak po paru krokach obrócił się w naszą stronę- A może zaprosił byś swojego chłopaka na kolację? Kupiłem trochę na mieście
- Nie dziękuję, niestety muszę już wracać
- No dobrze...ale oferta nadal aktualna- powiedział ruszający w stronę domu i nie wiedząc czemu na mojej twarzy pojawił się uśmiech
- Chyba cię polubił- wyszeptał Thomas gdy jego tata był już przy drzwiach
- Serio?- zdziwiłem się
- On mało kogo lubi i takie zachowanie aby kogoś zapraszać jest naprawdę rzadkie- wyjaśnił śmiejąc się słodko
- Cieszy mnie to... przepraszam, ale naprawdę muszę już
- Dobrze- przerwał mi- leć już
Kiwnąłem głową po czym przyciągnąłem blondyna do krótkiego pocałunku
- Pa, kocham cię- wyszeptałem odrywając się od niego, po czym ruszyłem w stronę powrotną
- Ja ciebie taż- odparł i pomachaliśmy sobie na pożegnanie
Teraz tylko droga do domu, ogarnięcie lekcji i przygotowanie kolacji dla taty. Wszystko powoli zaczyna się układać i mam nadzieję, że Thomas'owi też podoba się w naszym związku
- Przepraszam- usłyszałem męski głos gdzieś za plecami
Obróciłem się, a moim oczom ukazał się mężczyzna w garniturze, który dłonią wskazywał na otwarte drzwi jakiejś mniejszej limuzyny
- Proszę wejść
- Sorry, ale mama mnie uczyła, aby nie wchodzić do aut nieznajomych- rzuciłem po czym obróciłem się na pięcie
Ruszyłem w stronę domu, a już po chwili słyszałem jak drzwi limuzyny zamykają się, a pojazd rusza
No co za tupet ma ten koleś
I czy on mnie śledzi?
Obejrzałem się za siebie, a pojazd nagle przyspieszył, dorównując mi tempa. Okno limuzyny zjechała w dół, a moim oczom ukazała się osoba, której już niegdy nie chciałem spotkać
- Czego pan chce?- powiedziałem do ojca Lydi zatrzymując się
Kierowca limuzyny zrobił to samo, a ja posłałem mężczyźnie wrogie spojrzenie. Czy on nie rozumie, że nie będę z jego córką?
- Dałem ci czas. Mam nadzieję, że mądrze wybrałeś- powiedział z cwanym uśmiechem
- Tak, zostaje z Thomasem- odparłem i nie czekając na jego odpowiedź ruszyłem w stronę domu
Co za wariat
- Jesteś tego pewny?- zapytał
- Tak!- krzyknąłem będąc w oddali
- Czyli te zdjęcia mogą trafić do internetu?- odparł śmiejąc się cicho, a ja od razu stanąłem
Jakie zdjęcia
- Wsiadaj- dodał a drzwi limuzyny otwarły się
Kurwa!
Niepewnie ruszyłem w jego stronę, a już po chwili znalazłem się w środku pojazdu pomiędzy dwoma mężczyznami w garniturach
- Gdzie mnie zabieracie?- zapytałem gdy pojazd ruszył- i o jakie zdjęcia chodzi
- Spokojnie...odstawimy cię pod dom- zapewnił- a jeśli chodzi o zdjęcia.... proszę- dodał podając mi brązową kopertę
Spojrzałem na mężczyznę po czym na kopertę którą trzymałem w dłonie. Niepewnie wyciągnąłem z niej zawartości, a moim oczom ukazały się dość kompromitujące zdjęcia
Mnie i Thomasa z naszego małego incydentu u mnie w pokoju. Co prawda części intymne i same oczy zostały zakryte, jednak jeśli zobaczy to osoba która nas zna, od razu nas rozpozna
- Zwariowałeś?!- krzyknąłem- To jest karalne!
- No niby tak....ale jeśli to cię nie przekonuje to mam coś jeszcze- powiedział podając mi kartkę
Zabrałem ją od mężczyzny po czym dokładnie zacząłem czytać tekst
- Chcesz kupić nasz dom?- zapytałem niedowierzając- nie zgodzimy się na to
- Nie musicie- wzruszył ramionami- mój znajomy jest jednym z najbardziej wpływowych ludzi w kraju, jeśli będę chciał mogę w każdej chwili przynieść wam nakaz eksmisji- wyjaśnił, a moje oczy momentalnie się rozszerzyły
Czułem teraz strach, ból, gniew, i bezsilność. Ta sytuacja jest naprawdę chora i nie mogę uwierzyć w to, że to tylko dlatego iż nie chcę być z jego córką
- Dlaczego?- zapytałem a ten posłał mi pytające spojrzenie- dlaczego to robisz? Czemu tak bardzo chcesz abym był z twoją córką
- Kiedyś się dowiesz- rzucił a pojazd zatrzymał się- masz czas do jutra- dodał a szofer otworzył mi drzwi
Szybko opłaciłem pojazd i biegiem udałem się do swojego pokoju.
Kurwaaaaa!
Co za pojeb!
Nie chcę zrywać z Thomasem, ponieważ kocham go i to bardzo, ale też nie chce, aby coś mu się stało
Nie wybaczył bym sobie tego, gdyby znów stał się pośmiewiskiem szkoły
Niestety chyba znam na to sposób, aby tak nie było
Perspektywa Thomasa:
*time skip*
- Hej- powiedziałem podchodząc do przyjaciół- głowy bolą?- dodałem śmiejąc się lekko
- Trochę- powiedział Liam wtulając się w Bretta
Wszyscy wyglądali jak trupy...no niestety...trzeba umieć pić z głową
A tak poza tym to ja też nie mam za dobrego humoru... wczoraj pisałem do Dylana kilka razy po przyjściu do domu jednak ten nic nie odpisał. Trochę bałem się dlatego zadzwoniłem, ale ten tłumaczył się, że musi robić lekcje
Może i to zrozumiałe, ale i tak było mi smutno gdy nie mogłem z nim popisać
Ehhh....
Ale przynajmniej teraz w szkole będę mógł się z nim spotkać i go przytulić
O! Właśnie idzie
- Dylan!- krzyknąłem podbiegając do chłopaka chcąc go przytulić, jednak ten odsunął się w tył- A ty co?- zapytałem
- Jestem chory i nie chcę cię zarazić- wyjaśnił i od razu ruszył z miejsca
- Ale...- zacząłem jednak ten zdążył mnie ominąć-....przecież nie wyglądasz na chorego- dodałem
Dziwne... może później go złapie
*******
- Dyl idziesz z nami do- zacząłem jednak ten szybko wybiegł z klasy
Może do ubikacji poszedł
*******
- Dylan zagrasz ze mną w pa
- Mam już parę- powiedział przyciągając do swojego boku jakaś pierwszą lepszą osobę
*******
- Pomożesz mi przy
- Niestety nie znam tego tematu- rzucił zamykając książkę po czym ruszył w głąb korytarza
*******
- Mogę się przysiąść?
- Ja już zjadłem- odparł podnosząc prawię pełny talerz
*******
- Potrzymać?
- Właśnie skończyłem- rzucił wzdrygając się, po czym zapinając spodnie wybiegł z łazienki
Nosz kurna
*******
- Mogę wracać z tobą do domu?
- Przepraszam, ale spieszę się- odparł pakując szybko książki
Ooooo nie kurwa
Tego już za wiele
- Co ci kurwa odbiło!- krzyknąłem na całą klasę uderzając dłońmi o jego ławkę, a do okoła nas nastała cisza
Patrzyłem na niego próbując złapać kontakt wzrokowy, jednak ten błądził gdzieś na podłodze
- Nic. Naprawdę po prostu się spieszę
- Śpieszysz?! To dlaczego ignorujesz mnie przez cały dzień?!- krzyknąłem, a ten skulił głowę
Chłopak westchnął wstając po czym wskazał głową na wyjście
- Chodzi.... musimy porozmawiać- powiedział ruszając
Musimy porozmawiać?
To nie brzmi dobrze
Ruszyłem za chłopakiem, a już po chwili znaleźliśmy się poza bramą szkoły, Dylan najwyraźniej chciał odejść w jakieś ustronne miejsce, jednak ja już nie wytrzymam tej presji
- Powiesz w końcu o co chodzi?- zapytałem zatrzymując się na chodniku przed szkołą
- Chodź gdzieś indziej
- Nie! Chcę wiedzieć o co w końcu chodzi. Chcę wiedzieć czemu za wszelką cenę mnie unikasz!- wykrzyczałem, a co poniektórzy uczniowie spojrzeli na nas
Dylan obrócił się w moją stronę, po czym głośno wzdychając przejechał dłońmi po twarzy
- Tommy ja....ja przepraszam ale- przerwał łącząc usta w wąską linię, po czym nabrał powietrza w płuca
Co? O co mi chodzi? Za co mnie przeprasza?
Zaraz moment
- Dylan...czy ty chcesz zerwać?- zapytałem niepewnie, a do moich oczu cisnęły się łzy
Chłopak nic nie odpowiedział, jednak jego wzrok mówił wszystko
- Żartujesz prawda?- zapytałem łamliwym głosem
- Przepraszam- wyszeptał wyciągając dłoń w moją stronę, jednak ja się odsunąłem
- Nie- powiedziałem zakrywając usta ręką, a z moich oczu poleciały łzy
- Naprawdę przepraszam....To nie twoja wina- dodał kładąc dłoń na piersi
Nie moja wina?!
Więc kogo?
A może on znów sie mną bawił!
Boże jaki ja byłem głupi
- Tommy- zaczął podchodząc do mnie
- Zostaw mnie!- krzyknął po czym pobiegłem w stronę domu
Nie chcę go widzieć!
Nienawidzę go!
Nienawidzę siebie!
Nienawidzę swojego życia!
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
No i kolejna drama za nami
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top