26
Perspektywa Dylana:
- Jestem!- krzyknąłem wchodząc do domu
Stanąłem w wejściu po czym dokładnie zacząłem przysłuchiwać się głosowi ojca
- Garaż!- usłyszałem krzyk gdzieś w oddali
- Okey!- krzyknakem po czym obróciłem się na pięcie
Pokierowałem się na tył domu, a już po chwili byłem przed garażem. W sumie mogłem się tego spodziewać, że tam będzie. Mój tata od zawsze miał jedno zainteresowanie
Motory
I mimo, że wcześniej tylko je oglądał to po rozwodzie stały się jego pasją
- Hej- powiedziałem wchodząc do środka
- Część młody- powiedział siadając na małym stołku obok maszyny- Już nie musisz mi pomagać, dałem sobie radę sam
- Serio?- zapytałem podchodząc do niego
- Tak, możesz już iść i szaleć
- Dzięki! Chciałem jeszcze tylko powiedzieć, że mogę późno wrócić- wyjaśniłem, a ten od razu spojrzał na mnie posyłając mały uśmiech- co?
- Randka?- zapytałem śmiejąc się cicho?
- Nawet jeśli tak to co? To chyba nic dziwnego, w końcu jestem przystojny- zażartowałem
- Po kimś masz te geny- odparł przez lekki śmiech
Zawsze lubiłem gadać z moim tatą, jest bardzo wyluzowany
- A poznam w końcu twoją wybrankę?- dopytał grzebiąc coś przy motorze, a ja od razu zacisnąłem usta w wąską linię
I co ja mam mu teraz powiedzieć. On nie wie że jestem gejem
- Może wkrótce- powiedziałem drapiąc się nerwowo po karku- może wkrótce go poznasz- dodałem po czym dokładnie przyjrzałem się jego reakcji
Mężczyzna nadal grzebał przy swoim motorze i jedyną jego reakcją było to, że powoli pokiwał głową
- Nie przeszkadza ci to?- zapytałem niepewnie
- Jeśli naprawdę się kochacie to chyba nie mam nic do gadania- zaczął spoglądając na mnie- ale nie ukrywam... liczyłem na wnuki - dodał już przez śmiech
- Zawsze można zaadoptować
- Ważne abyście je kochali
- Tak- rzuciłem po czym zacząłem nerwowo uderzać czubkiem buta o beton- będę już leciał
- Wróć bezpiecznie
- Dobrze- powiedziałem posyłając mu mały uśmiech który od razu został odwzajemniony
Opuściłem garaż, po czym od razu wyjąłem telefon aby napisać do Thomasa
Ja: Ja już wolny
- Dobra, czas się ogarnąć- powiedziałem wchodząc do domu
*********
- Od razu lepiej- westchnąłem siadając na fotelu
Jestem już wykąpany, ubrany, wypryskany no po prostu bóstwo. Teraz tylko czekać na
O
Napisał
Tommy: Za pięć minut w parku
Jakaś dziwna ta wiadomość. Może pokłócił się z ojcem. Oby nie
Od razu wstałem z fotela gasząc telewizor po czym szybkim krokiem ruszyłem w stronę wyjścia. Park jest niedaleko więc cała podróż zajmie mi od 3 do 5 minut.
Założyłem jeszcze kaptur na głowę poprawiłem maskę a gdy byłem prawie na miejscu założyłem okulary
Z daleka widziałem Thomasa i to, że jesteś czymś ewidentnie zmartwiony. Wyciągnąłem telefon po czym wysłałem krótkie "hej"
Thomas od razu przeczytał wiadomości po czym zaczął się rozglądać. Usiadłem obok niego na ławce jednak ten nie odezwał się
Ja: Cos nie tak?
- Wszystko okey- rzucił nadal bawiąc się butem w piachu
Ja: A jak rozmowa z tatą?
- Właściwie- zaczął spogladajac gdzieś przed siebie- to dobrze. Wczoraj po moim powrocie do domu wygarnąłem mu wszystko co o nim myślę i chyba go to dotknęło. Powiedział, że chce się naprawić i dziś nawet był się zapisać na terapię. Poprosił mnie też o pomoc, chce abym poszedł z nim
Ja: Idziesz?
- Tak. To mój ojciec i chce mu pomóc wyjść z tego
Ja: Więc wszystko idzie w dobrym kierunku
- Tak- powiedział przez lekki uśmiech jednak po chwili znikł
Ja: Więc co cię trapi? Widzę, że coś jest nie tak
- Po prostu- zaczął wzdychając po czym oparł się o ławkę- zaufałem pewnej osobie i trochę się na niej przejechałem. Ta osoba okazała się być kimś innym
Ja: Nie rozumiem. Ktoś cię skrzywdził? Jeśli tak to powiedz kto to, a tą osobę dojade
- Głupek- powiedział przez lekki śmiech- ale nie, spokojnie. Nic mi ta osoba nie zrobiła. Może źle to ująłem. Po prostu nie spodziewałem się, że ta osoba jest tym kimś... kurcze nie wiem jak to ująć, to trudne
Ja: Jeśli chcesz czasu to ja poczekam. Nie spieszy mi się. Mamy całą wieczność
- Wieczność? To za krótko, abym to sobie poukładał- powiedział śmiejąc się słodko
Ja: Poczekam
- Dobrze- odparł czule
Ja: Może zaczniemy jakiś luźniejszy temat?
- Czyli co na przykład?
Ja: No nie wiem. Może powiedz jaki chłopak jest w twoim typie. Może akurat się wpasuje
- Odważny jesteś- powiedział ukazując szereg białych zębów- no dobra.... mój idealny facet na pewno musi byś śmiały, troskliwy, miły, umieć mnie rozśmieszyć w pochmurny dzień i co najważniejsze musi mnie szanować
Ja: To pasuje idealnie!!!!!
Ja: Kiedy bierzemy ślub?!!!
Chłopak przeczytał wiadomość, a ja jego twarzy momentalnie pojawił się słodki uśmiech
- Ty naprawdę potrafisz rozśmieszyć- powiedział klepiąc mnie po ramieniu
Ja: Ja po prostu mówię prawdę kochanie
Ja: A z wyglądu jaki musi być
- Jaki musi? Raczej nie patrzę na wygląd, ale fajnie jakby to był szatyn...z takim słodkim noskiem, który marszczył by się przy każdym razie, gdy go w niego pocałuje- wyznał uśmiechając się pod nosem
Tak....Pamiętam jak za każdym razem tak robił, a później mówił, że słodko to wygląda
- Fajnie też jakby był lekko umięśniony, ale nie za bardzo. Nie lubię kulturystów
Ja: To dobrze, bo już chciałem kupować sobie karnet na siłownię
- Chodził byś?
Ja: Dla ciebie? Oczywiście!
Ja: A jest jakiś chłopak który trochę przypomina ten twój ideał
- Tak. Właściwie to jest taki ktoś
Ja: Kto to?
Już nawet wiem gdzie go zakopie
- To Dylan- wyszeptał niepewnie
Ja mu się podobam?!
Jezu to najpiękniejszy dzień w moim życiu
Ja: No tak, masz rację jest przystojny
Chłopak przeczytał wiadomość i nie wiedzieć czemu zaśmiał się
- Nie powinieneś być zły? No bo wiesz, to mój były, a ja go przy tobie chwalę
Ja: Oczywiście że czuje małą irytację, no ale co mam powiedzieć
Ja: Przecież wiem, że mu nie ufasz. Skrzywdził cię i jest zwykłym kretynem. Po prostu nie zasługuje na takiego cudownego chłopaka jak ty
Perspektywa Thomasa:
Przeczytałem wiadomość, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Zaśmiałem się po czym na powrót oparłem o ławkę
No proszę.... ktoś tu jest samokrytyczny
Tak...wiem, że to Dylan...wiem, że to on skrywa się pod maską i wiem że to on do mnie pisze
Ale wiem też, że to on próbuje mi pomóc
Jasne, że wtedy na schodach buzowały we mnie różne emocje. Czułem złość wymieszaną ze strachem, ale co dziwne poczułem też dziwną ulgę
Może jestem masochistą
No, ale teraz składa się to w logiczną całość.
Tylko on mógł znać drogę na naszą dziką plażę
Tylko on mógł wiedzieć gdzie mam łaskotki
Tylko on mógł wiedzieć o tych trzech dziewczynach na stołówce
Jasne, że nie chcę się znów sparzyć, ale też nie chce kończyć tej znajomości z moim "tajemniczym przyjacielem"
W pewnym sensie to on pokazał mi nową drogę. To dzięki niemu zapominałem o mojej sytuacji w domu czy w szkole. Chcę mieć jeszcze tą głupią iluzję
- Idziemy się przejść?- zapytałem wstając- czas rozprostować kości
Nieznany: Jasne! Jestem za!
- Głupek- powiedziałem przewracając oczami
Dylan wstał wkładając dłonie w kieszenie spodni, a ja dokładnie przyjrzałem się jego sylwetce. Czemu ja wcześniej tego nie zauważyłem...no to na sto procent Dylan
Nieznany: Coś nie tak?
- Wszystko okey- odparłem posyłając mu uśmiech- chodź, niedaleko widziałem budkę z watą cukrową
Nieznany: Jeśli nie jest tak słodka jak ty to nie chcę
- A od kiedy to robi się gorzką watę cukrową
Nieznany: Głupek
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
Jutro będzie ship Briam
Albo pojutrze, zależy czy były da mi spokój
Jeśli to czytasz to wyciągnij wnioski i przestań mnie stalkować
Miłego dnia ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top