12


Perspektywa Dylana:

Zrobiłem krok a gdy moja stopa stanęła na jednej z patyków, Thomas spojrzał w moją stronę. Gdy zobaczyłem jak wygląda jego twarz przeraziłem się jeszcze bardziej. Jego policzki nie dość, że były mokre od łez to na dodatek oba były czerwone

- Jak znalazłeś to miejsce?- zapytał pociągając nosem

Miałem mu już odpowiedzieć, ale w porę przypomniałem sobie o tym, że muszę zostać nierozpoznany. Poprawiłem maskę zaciągając bardziej na nos po czym wyciągnąłem telefon

Ja: Coś mnie tu prowadziło

Chłopak odczytał od razu jednak po chwili zablokował telefon i spojrzał przed siebie. Pewnie jest mu ciężko....nie chcę być uparty ale naprawdę chce mu pomóc

- Ja...- zaczął niepewnie- ja chcę się wygadać

Nie czekając długo ruszyłem w jego stronę po czym usiadłem obok niego. Widać było, że jest zdenerwowany bo cały czas bawił się nerwowo palcami. Przysunąłem się do chłopaka po czym chwytając go w pasie posadziłem pomiędzy moimi nogami

Dziwne....jest lżejszy niż rok temu

Mięśnie chłopaka spięły się jednak po chwili rozluźnił, gdy przytuliłem go do siebie. Wyjąłem telefon po czym napisałem krótką wiadomość

Ja: Zacznij jak będziesz gotowy

Chłopak od razu przeczytał wiadomości po czym głośno westchnął. Dam mu czas....oby tylko to wyrzucił z siebie

- Ja...ja nienawidzę swojego życia- zaczął cicho- jestem kompletnym nieudacznikiem...jasne próbuje być optymistą, jednak los co chwilę mi pokazu, że ten świat nie jest dla mnie. Mam problemy w szkole przez tego kretyna.... jestem wyzywany i bity....to naprawdę boli. Ja chcę być po prostu sobą, ale nie mogę. Do tego jeszcze muszę walczyć ze złamanym sercem. Ja się w nim wtedy naprawdę zakochałem. A ten potraktował mnie jak szmacianą lalkę....jak jakąś zabawkę! Po co to było! Mówił mi, że mnie kocha! Obiecał, że da mi szczęście, a je odebrał!- wykrzyczała łamliwym głosem, a ja poczułem kłucie w sercu

Tak....jestem kretynem

Chłopak zaczął głośno płakać, a ja od razu przytuliłem go do siebie. Tommy obrócił się lekko w moją stronę wtulając w mój tors, a ja zacząłem głaskać go po plecach. Płacz chłopaka wzmocnił się i nie wiedzieć czemu mój wzrok spoczął na jego policzku

Odblokowałem telefon po czym napisałem następną wiadomość

Ja: A twój policzek? Od czego to?

Chłopaka przetarł oczy po czym pociągając nosem przeczytał wiadomości

- To?- zapytał wskazując na policzek który był czerwony nie z mojej winy

Kiwnąłem mu na tak, a ten od razu spojrzał się w bok po czym na powrót wtulił się w mój tors. Chłopak zacisnął dłonie na mojej bluzie po czym głośno westchnął

- To jest powód czemu tu jestem....to długa historia...na pewno chcesz posłuchać?- zapytał a ja kiwnąłem na tak przecierając ustami po jego włosach

Chcę wiedzieć kto mu to zrobił

- To.....to zrobił mi mój ojciec- wyszeptał a moje oczy momentalnie się rozszerzyły- To wszystko zaczęło się jakieś półtorej może dwa lata temu, kiedy to zatrudnił nową sekretarkę do swojej firmy i przespał się z nią....w naszym domu.... pamiętam ten dzień doskonale. Mama wtedy krzyczała a wazony tłukły się na każdej ścianie. Ona wyprowadziła się, a ojciec popadł w depresję. Wtedy zaczął pić. Na początku było to lekko do zrozumienia... jednak później zaczął przesadzać z ilością. Zaczął pić coraz to więcej i więcej, a na mnie zaczął się wyżywać. Pamiętam jak pierwszy raz podniósł na mnie dłoń...to było straszne. Unikałem go wtedy przez miesiąc jak ognia. Po domu chodziłem tak cicho, aby mnie nie usłyszał, a jak tylko kazał mi iść po wódkę to od razu pędziłem do pobliskiego sklepu. Parę razy mi nie sprzedali ze względu na mój wiek.... bałem się wrócić wtedy do domu więc przenocowałem u Bretta. A to co mam na policzku to właśnie skutek odmówienia mu pójścia po wódkę - powiedział szlochając, a moje ciało zamarło

Ja naprawdę nie sądziłem, że jego sytuacja w domu może być tak zła....jasne, że moi rodzice też wzięli rozwód....tylko że mój tata o dziwo przyjął to na chłodno...a przynajmniej takie zgrywa pozory

- Ja chcę tylko spokoju! - krzyknął wybuchając jeszcze większym płaczem

Objąłem go dokładnej moimi ramionami, a chłopak jeszcze bardziej zacisnął swoje dłonie na moich plecach. Siedzieliśmy tak w ciszy wtuleni w siebie, a moje serce łamało się coraz to bardziej i bardziej. To wszystko moją wina, jednak nie zostawię tego tak. Obiecuje....w szkole będę umiał zrobić porządek...jednak nie wiem co z jego ojcem. Na pewno coś da się zrobić

Nagle płacz chłopaka ucichł, a ja odruchowo spojrzałem na niego. Chłopak spał. Musi być mocno wymęczony. W końcu codziennie tyle wrażeń doświadcza.

Mój wzrok spoczął na jego ustach, a ja wpadłem na mały pomysł. Chyba to nie jest nic złego gdy go pocałuje?

Długo nie myśląc zsunąłem swoją maskę po czym odchyliłem głowę chłopaka lekko w tył. Przybliżyłem się do niego przymykając oczy, a już po chwili złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku. Bardzo mi tego brakowało. Nadal ma tak wspaniale miękki usta

Chłopak zaczął się lekko wiercić, a ja przestraszony od razu oderwałem się od niego. Zaciągnąłem maskę na nos, a gdy zobaczyłem, że nadal śpi odetchnąłem z ulgą

Trzeba będzie go odprowadzić do domu...moment....nie do domu. Nie zaniosę go tam. Tylko gdzie. Tommy wspominał, że uciekał z domu i nocował u....Oooo nienienienie, nie zaniosę go do Bretta

Ale z drugiej strony, też go tu nie zostawię. Chyba lepszym wyjściem będzie zabrać go do Bretta

Nie myśląc długo chwyciłem za telefon blondyna po czym odblokowałem go. Nadal nie zmienił hasła. Kliknąłem w wiadomości po czym napisałem do chłopaka

Ja: Hej Brett tu znajomy Thomasa. Jesteśmy teraz nad rzeką i chłopak usnął, zabrał byś go do siebie? Nie chcę go prowadzić do domu z pewnych powodów

Wysłałem wiadomość, a na odpowiedź nie musiałem długo czekać

Brett: Znów ma piekło w domu? Dobra zaraz będę, czekaj na parkingu przy wjeździe do parku

Zablokowałem telefon po czym podniosłem chłopaka w stylu panny młodej. Przecisnąłem się przez chaszcze jednocześnie uważając na chłopaka, po czym ruszyłem w wcześniej wskazane miejsce

Po pięciu minutach na parking podjechało czarne auto i na moje nieszczęście Brett zabrał ze sobą Minho

- Zrobiłeś mu coś?- warknął Brett zabierając ode mnie chłopaka, a ja od razu uniosłem dłonie w górę machając głową na nie- mam nadzieję... jeśli mnie kłamiesz odetnie ci jaja- dodał po czym ruszył w stronę auta

Chłopak delikatnie położył chłopaka na tylnim siedzeniu zapinając pasami, po czym spojrzał się w naszą stronę

- Daj mi chwilę- powiedział Minho spoglądając na mnie- my musimy porozmawiać- dodał na co wyższy tylko westchnął i wsiadł do auta

Minho przewiercał mnie wzrokiem, a ja czułem się jak na przesłuchaniu

- Po co to robisz?- zapytał przerywając ciszę

Od razu wyjalem telefon odpalając notatnik, a gdy zacząłem pisać ten położył swoją dłoń na moim telefonie. Spojrzałem na niego zdezorientowany, a ten od razu pokręcił głową

- Dylan...ja wiem, że to ty- wyznał, a ja zamarłem

Co? Skąd to wie

- Jak się dowiedziałeś?- zapytałem sprawdzając czy, aby na pewno mam na sobie maskę i okulary.....mam

- Od razu cię rozpoznałem...poza tym Thomas mówił, że tajemniczy przyjaciel kupuję mu czekolady, a tak się składa, że widziałem jak raz kupujesz dużą ilość tych czekolad- wyznał przewracając oczami

- Tylko, że wiesz....zawsze mogłem kupić je Liam'owi- powiedziałem drapiąc się nerwowo po karku

- Wiem...nie byłem pewny dlatego teraz wziąłem cie pod włos- powiedział, a ja od razu strzeliłem sobie z otwartej dłoni

Co ze mnie za kretyn....jak mogłem dać się tak podejść

- Ale wracając...po co to robisz? Znów chcesz zabawić się jego uczuciami? Mało mu krzywd wyrządziłeś?

- Nie, ja....ja naprawdę się w nim zakochałem. Naprawdę! Musisz mi w to uwierzyć...- powiedziałem niepewnie. Nie lubię mówić komuś trzeciemu o swoich uczuciach dlatego jestem bardzo zawstydzony- naprawdę...wiem jak to brzmi i tak...macie prawo mi nie ufać, ale proszę, daj mi szansę to z nim naprawić. Jeśli mnie odrzuci po ujawnieniu to dam mu spokój- zapewniłem kładąc jedną dłoń na piersi a drugą unosząc w górę

Minho patrzył na mnie z nieufnością, a ja czułem narastającą presję pomiędzy nami. W sumie co się dziwić

- Pod jednym warunkiem

- Jakim?- zapytałem uradowany

- Masz coś z robić z tym bydłem w szkole- wyznał przewracając oczami

- Jasne!- wydarłem się- obiecuje, Tommy już nigdy nie zazna gnębienia w szkole- dodałem, a na twarzy chłopaka pojawił się lekki uśmiech- ale...nie powiesz mu, że to ja?

- Nie- odparł kręcąc głową

- Minho!- krzyknął Brett wychodząc z auta- Dalej! Spieszy mi się, zaraz film się zaczyna

- Już ide- powiedział po czym ruszył w stronę auta. Azjata otworzył drzwi po czym na powrót spojrzał na mnie- Masz jedną ostatnią szansę

Kiwnąłem mu w geście zrozumienia, a chłopak od razu wsiadł do auta.

Oczywiście, że ostatnią. Tommy już nigdy nie będzie cierpiał

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top