7

Od ostatniego razu gdzie Cristiano był dla mnie niezbyt miły nie gadamy za dużo, jest niby normalnie ale nie rozmawiamy o wszystkim tak jak kiedyś, gdy mogliśmy spędzać całe wieczory na tym.

Minął tydzień od wtedy gdy chciałam poznać prawdziwe oblicze szefa mafi.
Zajmowanie się dzieckiem, pomimo że już kilkuletnim nie jest łatwe, kto by się w sumie spodziewał.
Za kilka miesięcy maluch może pójść do przedszkola ale nie wiem czy to będzie takie dobre, jeśli ktoś się dowie o tożsamości jego i Lucasa to nawet w przedszkolu może nie być bezpiecznie dla Cadena.

-Cristiano, Caden już jadł, poszedł spać, później ma go przypilnować Ben - mówię mężczyźnie, a on kiwa głową i oddycha z ulgą, dziś miał chyba trudniejszy dzień, przez kilka godzin nie było go w domu.

-chodź do mnie - marszczę brwi ale podchodzę do Włocha i siadam mu na kolanach tak jak chciał.

-potrzebuje cię - mówi to tak, że mam ochotę oddać mu się w zupełności, ale nie tylko w seksualnym znaczeniu, po czym całuje mnie w włosy.

-co się stało Cristiano? - pytam odrazu i podnoszę głowę by spojrzeć prosto w jego oczy.

-boję się o nas, o ciebie i o dzieci, o Bena i twojego brata - z stresu poruszam się niespokojnie.

-czemu?

-wszedł nowy gang - przeciera twarz dłońmi

-Cristiano ale jak bardzo gang może ci zagrażać? Masz tylu ludzi, są ci wierni

-nie bałbym się byle jakiego gangu i nie mówiłbym ci o tym gdyby nie było to ważne, na ten trzeba uważać. Kiedyś rządzili tymi ziemiami, ale nie na długo. Cały szef tej grupy był jednocześnie znany i ukryty, każdy o nim słyszał ale nie pokazywał się za bardzo publicznie, rządził za granicą, aż nagle zjawił się tu, niby na początku wygrał, ale zaraz mój ojciec z pomocą innych go wygryzł, a on zniknął, zupełnie jakby się rozpłynął i nie było o nim nic słychać, jego ludzie dalej działali za granicą ale nie szkodliwie, może koło dwudziestu osób, a teraz powracają, tylko jeszcze nie wiem czy z nim

-to wszystko co mówisz jest ugh

-jeśli z nim, mogą chcieć się zemścić na moim ojcu i na mnie

-co narazie robią?

-siedzą w barze i piją, było kilka rozrób w kilku miejscach ale to tyle, w jednym ukradnięcie pieniędzy z kasy, narazie są dosyć spokojni

-więc nie musisz się aż tak przejmować, twój ojciec napewno ma na wszystko oko i będzie również to kontrolował

-nie czekam na to aż sami mnie zauważą i podejdą by się zemścić, będę musiał działać, nie mogę też zostawić tak ludzi, którzy uważają mnie za dobrego sprzymierzeńca, ale też chcę poprostu sprawiedliwości i by odzyskali skradzione pieniądze a tamci mieli kare

-nie możesz się w to mieszać, tak wiem jak to brzmi z moich ust ale

-boisz się o nich wiem - ma rację, ale też boję się o nas dwóch.

-Cristiano

-nie mogę zostawić tak ludzi, znam rodziny mające te bary i utrzymujące się tylko z nich - wzdycham na te słowa.

-rozumiem, oraz wiem już że oboje jesteśmy pewni iż nie zostawisz ich tak poprostu, ale uważaj na to Cristiano, to może być pułapka

-spróbujemy poprostu pokazać im że nie ma tu na nich miejsca, jeśli się nie uda to zakończymy ten ich śmieszny gang i tyle

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top