52

Gdy jesteśmy już na miejscu mogę wysiąść z samochodu by zaraz zobaczyć Bena. Natychmiastowo odwracam wzrok, nie umiem spojrzeć mu w oczy, nie po tym co zrobiłam. Czyli może jednak mam w sobie jakąkolwiek godność?

-Maddie, cieszę się że już jesteś - chce mnie przytulić ale się odsuwam.

-co się stało? - pyta łapiąc mnie za ramiona i odsuwając się trochę.
W tym czasie Cristiano i Isaac wychodzą również z samochodu i widzę jak Isaac ciągnie swojego szefa w stronę domu.

-zdradziłam cię, wiem że nie jesteśmy razem i ugh to jest trudne ale, zdradziłam cię, jestem tylko jebaną dziwką, nie różnie się niczym od tej laski którą ruchał Cristiano

-Maddie zaczekaj, jak to zdradziłaś?

-zrobiłam to z nim - przyznaje szybko, Ben odsuwa się ode mnie jeszcze kawałek i wiem że go to zabolało.

-przepraszam Ben, nie powinnam pojawić się w waszym życiu, bo nie zasługujesz na to jak cię krzywdzę, jesteś dla mnie taki dobry, a ja? Ja właśnie zrobiłam to z nim

-czemu?

-pytasz czemu? Sama nie wiem, sama do cholery chciałabym wiedzieć, nie złożę tego na alkohol, owszem trochę wypiłam ale byłam świadoma tego co robię, już po czułam się psychicznie źle, nie wiem jak bardzo muszę być dziwką żeby zrobić to tylko dla seksu

-nie jesteś dziwką

-zrobiłam to z nim pomimo wszystkiego co on mi zrobił

-muszę to wszystko przemyśleć

-wiem, Ben mówiłam ci już, nie kocham cię ale wiem że coś między nami jest - mężczyzna patrzy się na mnie, a ja wiem że nie zrobiłam nic co powinnam zrobić.
Kieruję się do domu gdzie dopada mnie zaraz Chiara. Oczywiście wyciąga ode mnie wszystko co się działo, nawet ona nie jest zadowolona z tego że zrobiłam to z jej bratem.
Nie rozmawiałam od kilku godzin z Benem, a trochę stresuje się tym co między nami teraz jest. Jest już dość późno więc idę do pokoju chłopaka.

-mogę? - pytam cicho, siedzi na łóżku ale pozwala mi wejść.

-brakuje mi cię Ben, wiem że teraz moje słowa możesz uznawać za

-mi też cię brakuje

-Ben, nie chce żeby między nami tak było, ja naprawdę nie wiem czemu to zrobiłam wiem że to żadne wytłumaczenie ale dużo więcej uczuć mam przy tobie niż przy nim

-mam tylko pytanie, dlaczego się nie szanujesz?

-Ben, ja. Kurwa

-powiesz mi Maddie, dlaczego do chokery się nie szanujesz?

-gdy się do mnie przybliżył i mówił te wszystkie rzeczy że mnie weźmie - zaczynam i widzę jak chłopak zaciska pięści.

-czułam do niego jedynie pociąg seksualny, nic więcej, nic i mogę ci to obiecać że to było tylko to, jakbym chciała mu pokazać że go nie potrzebuje emocjonalnie że jest tylko pionkiem, a sama zajebałam się psychicznie Ben

-nie powinnaś chociażby z nim rozmawiać a co dopiero

-wiem

-zraniłaś mnie

-wiem Ben - siadam obok niego i delikatnie głaszcze jego ramię.

-nie mogę mieć ci tego za złe, jesteś jego żoną, muszę to przyznać choć ciężko mi to mówić, ale zawiodłaś mnie

-zawiodłam też samą siebie, nie sądziłam że jestem w stanie dla głupiego seksu

-nie chce myśleć o tym że on cię miał, znowu. Nie zasługuje na ciebie, ani jednym jebanym procentem na ciebie nie zasługuje rozumiesz? - patrzy mi prosto w oczy.

-rozumiem

-kocham cię Maddie - już drugi mężczyzna dziś mi to mówi i to właśnie przy tym łatwiej mi odnaleźć jakieś uczucia.

-lubię cię Ben, bardzo cię lubię, a jednocześnie przez to że mi na tobie zależy powinnam nie pozwolić ci byś cokolwiek do mnie czuł, byś mnie kochał, bo sam widzisz co robię

-widzę że naprawdę tego nie chciałaś Maddie, nie wiem czy to było jakieś załamanie czy cokolwiek innego ale pieprzyć to, teraz chce cię mieć tylko ja

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top