2

Reakcje innych na adopcje były różne.
Chiara i jej matka popierały, że to bardzo dobry pomysł, Isaac twierdził że tak powinno się postąpić i wierzy że dobrze ich wychowamy, Mateo uważa że wyjdą z nich ludzie i będą pracować dla Cristiano w przyszłości.
Alex nie był przychylny, ale gdy usłyszał że nie tylko my będziemy za nich odpowiedzialni to się zgodził.
Oczywiście Chiara musiała z nim długo gadać by doszedł do takiej decyzji, zresztą widać że już jest inaczej nastawiony po ślubie, jakoś traktuje mnie z odległości w sensie nie dziwię się, bo przecież jestem już jakiegoś mężczyzny, ale jestem również dalej jego siostrą i myślałam że zostanie między nami relacja takiej przyjaźni między rodzeństwem.

Podnoszę malucha na ręce i sadzam go na moim biodrze na co ten się szeroko uśmiecha, a ja robię to samo tak mocno aż mrużą mi się oczy jak małemu blondynkowi.
Wszystko w domu jest już przygotowane, zapytaliśmy również gosposi czy może przyszłaby i pomogła jakby co, a do tego ona dodaje takiego rodzinnego klimatu i gotuje co bardzo ułatwia.
Nie wiem jak Cristiano załatwił wszystko tak by Ben się nie dowiedział, ale facet jest dobry, robił chyba wszystko gdy blondyn był gdzieś w pracy dalej. Lucas ma swój pokój, a Caden będzie narazie z nami w sypialni Crisa.
Ben jest w domu, właściwie pewnie śpi po pracy do późna, pomimo że jest już piętnasta.

Jedziemy samochodem w stronę domu Cristiano, Lucas przygląda się drodze i co chwila zerka na brata, który siedzi w foteliku.

-ile macie lat? - pyta nas Lucas, patrzę na Cristiano zastanawiając się czy to dobry pomysł powiedzieć mu prawdę, jesteśmy w podobnym wieku z Lucasem więc.
Nie chce żeby czuł się, że może wszystko przez to że w teori nie mogę mu nic zrobić, sama jestem w podobnym wieku co on, ale też chcę by czuł się swobodnie.

-wydajecie się całkiem młodzi - mówi dalej

-dwadzieścia dziewięć i osiemnaście - odpowiada Cris, no jeszcze osiemnaście ale już niedługo dziewiętnaście.

-co? Ile ty masz lat? Jesteś jego dziwką czy co? - na te słowa zaciskam zęby.
Wbijam paznokcie w materiał spódniczki którą mam na sobie i przygryzam wargę. Różnica wieku między mną a Crisem jest spora ale mimo wszystko. Nie lubię poruszać tego ile lat nas dzieli, szczególnie po wybuchu mojej matki że jestem dzieckiem czy po tym jak Alex nie chciał bym była z Crisem i gdy byłam w ciąży. Jestem dojrzała emocjonalnie, przynajmniej tak sądzę, zresztą między mną a Cristiano jest coś więcej, dlaczego różnica wieku miałaby to psuć?

-nie odzywaj się tak do niej, dajemy twojego bratu rodzinę i tobie tak samo

-nie dacie mi rodziny, bo nie jesteście moją rodziną - prycha, oh poznasz brata i to za chwilę, ale o tym nie wiesz. Muszę się uspokoić, muszę zrozumieć Lucasa, to nie jest łatwe i cieszę się że mimo wszystko zgodził się odrazu na adopcje, nie miał za dużego wyboru, nie często ktoś chce zaadoptować rodzeństwo, szczególnie gdy jedno jest dużo starsze. Parkujemy przed domem i wyciągam małego, który zasnął. Powoli i delikatnie zanoszę go domu gdzie praktycznie w progu stoi Ben. Zdziwienie na widok dziecka jest ogromne, szczególnie gdy ma pewność że blond włosy nie należą do Sofi, a do małego chłopca.

-co to za dziecko? - pyta i wygląda zza mną gdzie otwarte są drzwi. Chłopak staje w miejscu i patrzy na Lucasa, który również staje. Teraz mogę stwierdzić, że nie myliłam się co do ich podobieństwa, są praktycznie identyczni prócz tego że widać iż Ben jest starszy i dojrzalszy no i oczywiście wyższy.

-Ben? - słyszę pytanie Lucasa, a mężczyzna obok mnie przełyka głośno ślinę. Uśmiecham się do nich i czekam aż do siebie podejdą.

-nie zrobiliście tego - szepcze do mnie ale nadal patrzy na brata i wyrywa się szybkim tempem do niego by odrazu zmusić do przytulenia się w klatkę, Ben jest głowę wyższy od młodszego.

-kurwa mać! Kurwa mój brat - krzyczy Ben na co się uśmiecham, widać entuzjazm w jego oczach.

-nauczę cię wszystkiego - mówi do niego.

-dlaczego nas zostawiłeś? - pyta Lucas, a Ben lekko sztywnieje by po chwili znowu się rozluźnić.

-wiesz że nie miałem wyboru, musiałem zarabiać i wreszcie znalazłem pracę, lepszą ale nie mogłem wrócić, chciałem cię odzyskać, ale to nie jest proste a gdy Maddie i Cristiano już to zrobili to nie masz pojęcia jak się cieszę, dziękuję - ostatnie słowa wyszeptuje do Cristiano i do mnie.

-powinieneś poznać jeszcze kogoś - mówię z uśmiechem i wskazuję ruchem głowy na pewnego malca który się właśnie budzi.

-kto to? - pyta Ben i podchodzi do nas. Ukazują mu się duże niebieskie oczy, takie same jak ma on.

-nie wiesz? - marszczy brwi Lucas.

-nie

-Caden, nadal nic?

-nie wiem kto to

-nasz brat - Ben rozszerza mocno oczy i przygląda się małemu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top