15
Pov Isaac
Od rana zostałem ciągnięty do gabinetu mojego wuja.
-ledwo dałem radę zaspany trafić nie nasikać na deskę a każecie mi jeszcze tutaj myśleć o piątej rano? - pyta mój brat, na co na moich ustach pojawia się uśmieszek.
-nikt ci nie każe myśleć Mateo, to ja tu od tego jestem ale masz rację, po co tak wcześnie? - pytam i zaczynam ziewać ale pstryknięcie palcami przez Cristiano mi to przerywa.
-pobudzić cię mam? Dwa kołka wokół domu, rosa i świeże powietrze może chociaż trochę coś zdziała - śmieję się na jego słowa i rozsiadam w fotelu, ale gdy w pokoju panuje cisza patrzę na szefa.
-już - marszczę brwi i wstaje, nie chce mu się sprzeciwiać, nauczony tym że naprawdę nie warto z nim zadzierać, kiedyś tak samo potrafił kazać nam o piątej czy szóstej biegać po mokrej od rosy trawie, ale przez ostatnie półtora roku czy dwa lata, odkąd poznał Maddie był zupełnie inny, potulny jak baranek a nadal osiągający swoje cele. Wzdycham i po tym napięcie się zatrzymuję, bo wiem co oznacza moje wzdychniecie.
-nie podoba ci się coś Isaac? Twój wielki umysł woli żeby twój tyłek rozsiadł się wygodnie na fotelu? Zapierdalasz jeszcze jedno dodatkowe - podobnie właśnie było zanim poznał swoją żonę.
-nie mam pojęcia co zrobiła mu Maddie ale możesz być pewien że przez kilka dni nie będzie nam odpuszczał - mówię do Mateo, z którym robię pierwsze kółko wokół domu, jest chłodno więc przechodzą mnie ciarki bo jestem w krótkich spodenkach.
-może nie dała mu się dziś a wiesz że się musi wyżyć - najpierw mam ochotę odpowiedzieć że to nie prawda ale w sumie może mieć rację.
Pobudziłem się nieźle, czuję że moje plany, które poprawiałem z Cristiano i jego ojcem wyszły naprawdę dobrze. W tym czasie Mateo siedział na fotelu i słuchał nas analizując plan działania, tak samo jak Alex, który tym razem miał bawić się w snajpera razem z Aidenem, brat Maddie jest dobry w strzelanie na taką odległość ale nadal nikt nie przebije Aidena.
Ben stoi również nad biurkiem i pomaga nam przy planie, bo coś co może być dla mnie logiczne w praktyce może wyjść inaczej, a Ben potrafi dać dobrą myśl, że te drzwi mogą być obstawione od innej strony, lub poprostu umie myśleć tak jak ja i Cris byśmy nie pomyśleli, blondyn jest porywczy i czasem to się przydaje chociaż częściej trzeba być jego plecami, ale zanim ktokolwiek by się do niego dobrał szaleniec wystrzeli wszystkich.
Nawet nie wiem kiedy zleciały ponad trzy godziny, jest po dziewiątej i wychodzę razem z Benem, głowa mnie napierdala, na szczęście już pamiętam co i jak a reszta musi dokładniej poznać cały plan, który przedstawia im Cris i jego ojciec.
-cześć Maddie - uśmiecham się do dziewczyny, która kręci się po kuchni.
-siema młody, cześć stary - przybijam żółwika z Cadenem i Lucasem, oczywiście młodszy z nich śmieje się na to jak nazwałem jego brata.
-robisz coś dobrego? - pytam Maddie, bo na zapach robionego przez nią jedzenia zaczyna burczeć mi w brzuchu, na litość ja dziś nic jeszcze nie jadłem.
-jajecznica, też chcesz?
-jasne
-czyli porcję dla dziecka i dla mnie zwiększyć o porcję jak dla wojska
-bardzo śmieszne - odpowiadam ale mimo wszystko uśmieszek na moich ustach się pojawił tak samo jak na wargach dziewczyny.
Szybko wbiegam po schodach by wziąć z pokoju telefon, ale biała koszulka w otwartym pokoju Maddie i Cristiano przyciąga moją uwagę.
Najpierw miałem zapytać co tak szybko, bo myślałem że to szef. No ale gdy podchodzę krok bliżej widzę blond czuprynę.
-Ben? Nie wytłumaczysz mi tego tak łatwo - chłopak grzebie w szufladzie, w której jest ewidentnie bielizna Maddie, na samym środku leżą różowe nitki, które inni nazywają stringami, dla mnie to sznureczki do przerwania przy pierwszym pchnięciu, oczywiście pchnięciu dziewczyny na łóżko, ale ta druga myśl też jest dobra.
Nie odpuszczam i właśnie szybkim krokiem idę do mojego pokoju, a za mną Ben.
-co ty odpierdalasz - szepcze do niego z wyrzutem i mierze wzrokiem.
-nie zrozumiesz
-czego? Że grzebałeś w jej bieliźnie? Ben kurwa mać
-nie Isaac, nie rozumiesz kurwa byłeś kiedyś zakochany? - i teraz mnie zatkało. Muszę mocno przełknąć ślinę.
-wiedziałem że Maddie ci się podoba, owszem to atrakcyjna dziewczyna i bardzo mądra ale istnieje różnica między zauroczeniem a zakochaniem
-powiedziałem coś
-Ben kurwa jak możesz ją kochać, to żona Cristiano japierdole - łapię się za głowę, jak myślę o tym co Cristiano z nim zrobi gdy się dowie to kurwa.
Chodzę w kółko po pokoju i nareszcie się zatrzymuje.
-Ben kurwa. Nie, nie możesz jej kochać
-wiesz jak to jest?
-w dupie mam jak to jest! Ben zrozum, nie widziałeś jej ponad rok dlaczego nie zapomniałeś? - pytam wtykając w jego klatkę palec.
-a Cristiano zapomniał? Nie, więc ja też miałem prawo
-ale kurwa, czego nie rozumiesz ja próbuję ci pomóc, wiesz co Cristiano ci zrobi jeśli się dowie - teraz Ben rusza w moją stronę, a ja wpadam plecami na ścianę, patrzy mi prosto w oczy a ja poznaje ten wzrok. Patrzy się tak jak Cris.
-ale się nie dowie jasne? Zresztą on teraz zachowuje się jak pizda, nie umie postawić na swoim, miał tak za jebać Ceasara i co? Nawet mi nie pozwolił powbijać w niego noży - śmieje się z szefa, a ja wiem że Ben wpadł w to co Cristiano.
-wiesz co, jesteś taki sam jak szef, może i kiedyś był bardziej mocny, ale dalej wiesz że mógłby cię zajebać, masz nie próbować dobierać się do Maddie
-nie wiem czemu wzięła jego
-bo go kocha Ben
-sam wiesz że to nie prawda - marszczę brwi na to co mówi, widać że się kochają, przynajmniej tak myślę
Pov Maddie
-jejku wreszcie, mogłeś srać krócej już jest prawie zimne - śmieję się gdy widzę jak Isaac schodzi z schodów, ten tylko zamyślony się uśmiecha i siada do jedzenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top