10

Wchodzę wgłąb dużego pomieszczenia, a za mną idzie Mateo.
Skanuje wzrokiem sale szukając wolnego miejsca, jest go całkiem sporo ale mnie interesuje te bardziej przy ścianie, wreszcie wypatruje taki stolik i tam podążam a chłopak za mną.

-ups - słyszę gdy już siadamy, odrazu odwracam głowę w stronę Mateo. Ten pokazuje mi ekran telefonu, na którym jest kilka nie odebranych połączeń od szefa czyli Cristiano i dwie wiadomości.

-Maddie zostaje w domu - czyta na głos, ale po cichu bym tylko ja to słyszała, na szczęście nie ma nikogo w pobliżu więc i tak nikt by się nie dowiedział, co było w wiadomości.

-to rozkaz, nie prośba - czyta drugą wiadomość, a ja marszczę brwi. Co mu odwaliło.

-o co chodzi? - pytam

-też nie wiem, może jednak to nie będzie takie bezpieczne pójście jak na spacerek - rozsiada się wygodnie rozchylając nogi jak zazwyczaj robią mężczyźni i skanuje całą sale wzrokiem, widzę jak uważnie to robi, on pewnie już wie kto jest z gangu, a kto poprostu jest zwykłym klientem. Zgaduje że mężczyzna również już zauważył kto może mieć broń, lub kto się nam przygląda.

-na lewo na nas patrzy, już zbyt długo - mówi i och tak miałam rację że wszystko zobaczy. Chociaż w sumie też czułam czyjś wzrok, teraz już wiem czyj, spoglądam w bok jeszcze bardziej niż wcześniej na Mateo i widzę mężczyznę w ciemnej, podartej kurtce jeansowej z dłuższymi włosami prawie sięgającymi ramion, ale są totalnie zaniedbane i już siwiejące.

-już wiem od Isaaca, Ben mówił że Cristiano wyszedł od ojca całkowicie wkurzony, nic nie mówił, a jak nie mógł się do mnie dodzwonić przeklinał, Ben spytał co się stało a on tylko warknął, ale jeśli kazałby cię stąd na siłę zabrać to już bym wiedział, teraz pewnie już nie chce mieszać

-rozumiem, ale dlaczego wyszedł zły

-nie wiem - widzę jak wchodzi Isaac, on przechodzi aż do samego blatu baru, gdzie siada na obrotowym krześle i coś zamawia. Czyżby bliźniak zamierzał pić? Możliwe, raczej jak weźmie dwa łyki piwa nadal będzie w stanie utrzymać broń i trzeźwo myśleć, zresztą to Mateo prowadził, nie on. Nagle w rogu zauważam Aidena, nie mam pojęcia kiedy wszedł, ale chyba przed nami.

-Już jest - szepcze chłopak obok mnie, a ja patrzę na zamykające się drzwi za Benem, przed nim oczywiście idzie Cristiano i poprawia mankiety koszuli z wymalowanym uśmiechem, ale mogłabym powiedzieć że drwiącym uśmiechem, zapewne na te poruszenie gdy wszedł.

Słyszę jak ktoś pyta czy to on zbyt głośno niż pewnie chciał, szepty i szmery roznoszą się po sali, a ja patrzę na to jak ludzie podziwiają mojego chłopaka, och co ja mówię, mojego męża.

-cześć Andre, interes się kręci jak widzę - zagaduje do barmana średniego wieku, ten mu odpowiada ale widać że nie jest zadowolony na klientów z gangu.
Zauważam jeszcze jedną osobę, na której widok poruszam się niespokojnie, co zauważa nie tylko Mateo ale też Cristiano z Isaaciem.

Starsza kobieta siedząca kilka stolików dalej, to ta sama, która powiedziała że boję się powiedzieć czegoś Cristiano, gdy chciałam sprzedać narkotyki, a później wylądowałam na komisariacie.
Nie zdążę powiedzieć nic Mateo o niej, a właśnie jeden z mężczyzn chce wyjść z baru.

-a zapłata? - pyta barman, ten tylko się śmieje. Patrzę na jego plecy, a dźwięk odbezpieczanej broni sprawia że przełykam głośno ślinę. Cristiano celuje wprost w niego, mówił że nie będzie żadnej broni.

-zadał ci pytanie - mówi dobitnie Cris. Ten się odwraca i czeka na to co zrobi reszta jego gangu. Mężczyzna w jeansowej kurtce, który dalej siedzi zaczyna się śmiać i pocierać brodę.

-myślisz że przestraszymy się jakiegoś małolata z gnatem? - pyta prześmiewczo i dostaje śmiech od innych w sali.

-małolata? - tym razem to Cristiano pyta i również się podśmiewa.

-a wiesz co mnie śmieszy? - pyta Włoch i idzie wolno w kierunku tego starego dziada.

-że to ja rządzę tym miastem i nie tylko, a Castrogiovanni pozdrawiają - uśmiech nie schodzi mu z ust, natomiast stary mężczyzna na chwilę poważnieje.

-ty jeden na nas wszystkich? - wybucha śmiechem, a właśnie w tym momencie, broń naszych jest wszędzie.
Już nie tylko Cris ma wyciągnięty pistolet wprost w mężczyznę ale też Ben, celuje w tego który chciał uciec, Isaac w kolesia siedzącego obok niego, Aiden wychodzi z cienia bardziej na środek popychając jakiegoś mężczyzne do przodu końcówką pistoletu, za to Mateo nawet nie wstał z miejsca, nonszalancko jak Cris celuje w kogoś z delikatnym uśmiechem.

-chociaż jesteśmy szybsi, a o liczbe moich ludzi nie musisz się martwić, jest ich tylu by dali radę udźwignąć ten twój wielki brzuch po tym jak ty i twoi ludzie nie zapłacą i nie oddadzą pieniędzy, a ja wpakuje ci kulkę, celując prosto w pępek - mówi Cristiano. No i zadziałało, pomimo kręcenia nosem, wyjmuje bankotny z portfela i zostawia na stole, a Cristiano opuszcza broń wraz z całą resztą. Gang wychodzi, a ja mogę odetchnąć z ulgą, że nie doszło do strzelaniny.

-dlaczego ją tu zabrałeś? - pyta odrazu z wyrzutem Włoch zwracając się do Mateo

-przecież sam kazałeś i kazałeś jej pilnować więc pilnuje

-Cristiano uspokój się, Mateo ma rację sam pozwoliłeś i przecież załatwiliśmy to narazie w spokoju - zaczyna Isaac

-narazie - tym razem Cristiano.

-Cristiano, spokojnie przecież - mówię

-jedziemy do domu - przerywa mi mój mąż

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top