1

Nowy początek nowa ja prawda?
To dlaczego zaczęłam go z kolorem włosów, który miałam na początku mojej histori z Cristiano? Też nie wiem, ale to nic nie zmienia.

Tydzień temu odbył się nasz ślub.
Nie jestem wkręcona jakoś mocno w świat mafi, bo Cristiano wie że nie chce wiedzieć więcej niż dotychczas o tym wszystkim, o jego pracy.

Więc co ciekawe się dzieje? Otóż dziś mamy poznać braci Bena.

-Cris wiesz że w wieku piętnastu lat jest się buntownikiem jeśli tak mogę to nazwać - mówię mu podczas pakowania rzeczy do torebki.

-jakiś dałem radę z Benem

-wiesz o co mi chodzi - mężczyzna spogląda na mnie i podchodzi po czym łapie za ramiona.

-jeśli ciągle myślisz że będziesz złą matką dla tego małego dziecka to przestań jasne? - kiwam głową że rozumiem, ale naprawdę ugh to nie jest takie proste.

Oczywiście wzrok pań zajmujących się tym wszystkim w domu dziecka jest wymowny i mówiący, ile ty masz lat dziecko gdy mnie widzą, a Cristiano pożerają wzrokiem, ale nie długo gdy zauważają moją minę, która je ostrzega by przestały w tej chwili.

-Lucas aktualnie jest w szkole ale powinien wrócić za jakieś pięć minut - informuje nas jedna z pań, ta która nie jest za bardzo zainteresowana Cristiano.

-jasne, gdzie jest jego młodszy brat? - pyta Cris, a kobieta zaprowadza nas do jednego z pokoi gdzie bawią się dzieci.

-Caden - zwraca się do jednego z dzieci, malutki blondynek patrzy na nas swoimi dużymi oczami zadzierając główkę wysoko co rozczula moje serce i oh jak ja chce mieć dzieci. Chłopiec wyciąga do mnie rączkę na co ją delikatnie ściskam i mówię swoje imię, do Cristiano akurat boi się podejść.

-zazwyczaj jest odważny do nowych osób, ale nie lubi zarostu i pewnie dlatego - Cris kiwa głową że rozumie, a ja uśmiecham się do malucha, mężczyzna kuca przy nim, a Caden uważnie na niego patrzy.

-cześć - mówi delikatnie Cristiano i wyciąga rękę do niego, a on niepewnie przybija mu piątke i zaczyna się śmiać gdy Cris każe mu przybić znowu.
Sądzę że robimy narazie dobre wrażenie, ale naprawdę się staramy.

-kto to? - słychać oschły głos, odwracam głowę i zauważam nastolatka, bardzo ale to bardzo podobnego do Bena z również blond włosami, ale ostrym spojrzeniem i zmarszczonymi na nasz widok brwiami.

-Lucas już jesteś, ci państwo chcą zaadoptować

-nie ukradniecie mi brata kurwa

-ej spokojnie młody - Cristiano się podnosi i przez chwilę widzę jak Lucas chce się cofnąć ale stoi twardo w miejscu, narazie jest jak Ben, ciekawe czy również czasem lekkomyślny, bo odwagę jak widać ma, jego starszy brat pokazuje że nie boi się czegoś zrobić i jakby mógł co chwila by pracował i się jeszcze bawił.

-hej, jestem Maddie - podchodzę do niego.

-nie obchodzi mnie kim jesteś i że będziecie wmawiać mi jak to dobrze u was mu nie będzie, może i macie miliony ale lepiej będzie mu w domu dziecka razem ze mną

-nie dałeś mi dokończyć Lucas, ta para chce zaadoptować was dwóch - nagle jego mina się zmienia, patrzy to na mnie to na Cristiano.

-przepraszam - odpowiadam, że to nic i delikatnie się uśmiecham, nie dziwię się że się tak zachował. Przechodzimy do innego pokoju gdzie zostajemy z Lucasem sami.

-więc masz piętnaście lat tak? - pytam by zacząć rozmowę

-mhm

-no dobra

-dlaczego chcecie takiego starego?

-jesteście braćmi i nie chcemy was rozdzielać - odpowiada Cristiano, trzyma ręce w kieszeniach i opiera się o ścianę.

-jak tylko skończę osiemnaście to się wyprowadzam spokojnie, no i zabiorę brata

-nie będziesz musiał się wyprowadzać, chcemy ci też zapewnić studia jeśli będziesz chciał na jakieś iść, twojemu bratu tak samo i raczej nie byłoby to takie proste żebyś przejął nad nim opiekę mając ledwo osiemnaście lat gdy my będziemy się nim zajmować - odpowiadam mu.

Wydaje mi się że Lucas nas akceptuje, nie odzywa się za dużo ale chyba cieszy się że wreszcie ktoś chce jego i jego brata.
Spotkaliśmy się z rodzeństwem jeszcze trzy razy, z każdym razem Caden coraz bardziej cieszy się na nasz widok i myślę że mogę powiedzieć to samo o drugim z braci, lekki uśmiech pojawia się na jego ustach, co się dziwić, wreszcie wyrwie się z tego domu dziecka, a jego brat będzie wychowywany w rodzinie.

Dzisiaj odbieramy dzieci, a właściwie dziecko i nastolatka, przez miesiąc kontrola będzie co tydzień, pani z opieki społecznej będzie patrzyła czy wszystko w porządku i są dobre warunki.

-cześć Lucas - przybijam piątke chłopakowi i zaraz schylam się by zrobić to samo z maluchem, który stoi obok niego.

-spakowany? - pyta Cristiano, a ten kiwa głową na tak.

-wy naprawdę jesteście małżeństwem? - zdziwiona pani, u której musimy podpisać jakieś papiery wreszcie odważyła się nas zapytać.

-tak, wszystkie dokumenty już daliśmy - odpowiadam, a ona się nam przygląda.

Załatwienie tego by adoptować dziecko nie jest łatwe, z Cadenem byłoby dużo prościej, bo jest wielka różnica wieku i oboje z Crisem moglibyśmy być jego rodzicami, on też mógłby być rodzicem Lucasa jakby się uprzeć ale ja nie, no ale Cristiano załatwi wszystko.

O tym że adoptujemy ich wie każdy prócz Bena, musieliśmy powiedzieć innym by nie było nagle że hej mamy dzieci i to już takie większe dzieci.

****
Hejka, jest już pierwszy rozdział w drugim, nowym tomie, jak wam się podoba?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top