42
Rano wstaje i dalej myślę o tym co pieprzył Cristiano. Jak mój ojciec mógłby być gangsterem a co dopiero szefem gangu? Może dlatego tak ciągnie mnie do mafi, no i Alexa też chociaż on poprostu chciał łatwe pieniądze, sprzedając narkotyki.
-hej słodka - wita mnie Ben, gdy zaglądam do pokoju jego braci, już ubiera Cadena.
-cześć - oczywiście na przywitanie całuję malucha w czółko, na co najpierw się oburza a po chwili śmieje pytając czy już może iść do Sofi, to jest tak słodkie.
Zaraz Cadena zgarnia Chiara, by zjadł śniadanie razem z jej córką, a ja zostaje w pokoju sama z Benem, Lucas dziś pojechał na kilka dni do kolegi, oczywiście pilnuje go ochroniarz i Mateo na zmianę z Isaaciem.
-gdzie wczoraj byłaś?
-co? - pytam udając że nie wiem o co chodzi blondynowi.
-wczoraj w nocy, poszedłem do ciebie pogadać, a ciebie nie było w pokoju, byłaś u niego?
-nie, Ben, byłam się przewietrzyć, jak nie wierzysz to zapytaj Aidena akurat wtedy wrócił z pracy
-no dobra, Maddie posłuchaj, poprostu nie chce żeby on cię znowu skrzywdził ok? - kiwam głową że rozumiem, chłopak ma rację, dlaczego miałabym wierzyć Cristiano, albo nawet jeśli to prawda, to mógł mi powiedzieć, jakoś byśmy się od siebie odsuneli, chociaż wtedy nie romansowałabym z Benem, a tak jest to bardziej wiarygodne, ale równie dobrze mogłabym spać u blondyna i dalej inni myśleliby że między nami coś jest.
-cześć ciocia - Sofia się uśmiecha gdy mnie widzi co odwzajemniam i odpowiadam.
-siema młoda - podchodzi do niej Ben i zbija piątke.
-gdzie dziś zabierasz mojego braciszka? Może pójdziecie do basenu co? - pyta ją, a ta ochoczo kiwa głową, ale już widzę że Chiara jest załamana.
-sam ich będziesz pilnować blondasku
-niestety twój głupi braciszek każe mi pracować, bo inaczej mogę wypierdalać
-dalej męczy cię nadgodzinami?
-nadgodziny? Śmieszne, pracuje na jakieś dwa etaty albo i trzy, może byś z nim pogadała? Serce mi niedługo nie wyrobi, wiesz jaki już stary jestem? Chyba sama wiesz jak to jest, masz już ponad
-nawet się nie waż Ben - na to chłopak się uśmiecha.
-cześć dzieci, o widzę że już jecie śniadanie - z kuchni wychodzi mama Cristiano.
-ja już lecę, do zobaczenia wieczorem - Ben roztrzepuje włosy Cadena i Sofi, na co ta się denerwuje, a do mnie podchodzi i składa buziaka na policzku, przez co się uśmiecham, wypada z domu, nie zważając na to że starsza kobieta krzyczy by zjadł śniadanie.
-czyżbyś się zarumieniła? - pyta mnie Chiara, a ja łapie się za policzki, jakby to mogło sprawdzić czy naprawdę się zarumieniłam.
-przesadzasz, to był tylko buziak w policzek
-mi takiego nie dał
-bo jesteś dla niego wredna Chiara
-oj między nami już tak jest, lubię się z nim sprzeczać i dogadywać, tak samo jak z Mateo czy Isaaciem
-nie dziwię, też to lubię z nimi robić
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top